Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
świat za oknem, powiewa firanka, widać ogród jasny i wiosenny, zmiana wiąże się z metaforą otwartego okna

Zmiana.

Posted on 29 października 202329 października 2023 by Ola

Uczestniczę w tym roku w takim wyzwaniu fotograficznym na instagramie, gdzie dostaje się mniej więcej raz na tydzień nowy temat i trzeba go zobrazować zdjęciem. Dowcipnie, artystycznie, profesjonalnie, amatorsko – wszystko jest możliwe, ma być po swojemu i z odrobiną zabawy. Dla mnie to nowy teren, nie czuję się mocna w robieniu zdjęć, ale nie rezygnuję. Często jestem podłamana tym, jak wygląda moje zdjęcie w porównaniu z tymi od foto-profesjonalistów, ale to nic, niech tak będzie. Nie da się wszędzie być naj, naj. Jak to powiedziała żaba, stojąc na środku polany, kiedy wszystkie inne zwierzęta podzieliły się na dwie grupy: na te najmądrzejsze i na te najpiękniejsze, to ta żaba powiedziała, że się przecież nie może rozdzielić. Cha, cha.

W każdym razie temat wyzwania to dla mnie nie tylko rozkminki fotograficzne, ale też pytania o podpis. Co pod takim zdjęciem napisać. Jakie przywołać słowa moje najulubieńsze. W zdjęciach może taka dobra nie będę, ale w opisie już czuję się pewniej, swobodniej i to moja ulubiona część wyzwania.

W tym tygodniu temat: zmiana. I nie mogłam tu pozostać przy krótkim insta-opisie, zbyt się mój mózg zagotował od skojarzeń, które szybciutko podbiegały i tłoczyły mi się w głowie.

Zmiana – na lepsze, na gorsze. Nieunikniona, wybrana. Szybka, niezauważalna. Filozoficzna, naukowa, historyczna. Wybory, dzieci, starość, praca, przyzwyczajenia. Perspektywa. Upływ czasu, strach, niespodzianka… Narodziny. Śmierć.

Nie ma takiego momentu, kiedy świat zastyga. Wciąż się przemienia – w nas i obok nas. Trwać w przekonaniu, że coś jest niezmienne, to wbijanie sobie samemu gwoździa do trumny. Chęć powrotu do tego, co było, bywa wręcz niszcząca. Jednocześnie akceptacja zmiany to jedna z trudniejszych rzeczy, jaką możemy w życiu zrobić. Jak już polubiliśmy jakieś swoje doświadczenia czy przekonania to nie jest nam łatwo przyjąć, że przyszedł czas na inne.

Nasz mózg lubi poruszać się po znanych rejonach i najchętniej podsuwa nam poznane już i ugruntowane przekonania. Zmiany w sobie samym – najgorzej.

A czasem właśnie zmiana jest tym, czego potrzebujemy najbardziej…

Może nie w postaci wielkiego planu, gdzie przekreślam wszystko co było, jadę do Honolulu i żyję w komunie, tańcząc na bosaka po kwietnych łąkach, aż tak to nie trzeba, w końcu można w tym tańcu nadepnąć na jeże, biedne jeże na pewno o tym nie marzyły; ale jakiś mniejszy plan, skromniejszy – jak najbardziej. Może uratować nas przed brakiem poczucia sensu w życiu.

Kiedy wymawiam słowa: akceptacja zmian w życiu, mam przed oczami otwieranie okna. Takiego okna z metafory, okna, przez które wlatuje coś nowego, nabieranie oddechu, ekscytacja! Nadzieja.

Mam też przed oczami otwieranie okna, przez które wdziera się coś silniejszego ode mnie, a ja stoję bezbronna, wystawiona na wiatr, deszcz. Strach, że ten wiatr zmiecie wszystko, co jest mi drogie. Nie chcę! Boję się. 

Pamiętam, jak urodziła się moja córka. Czasami mam wrażenie, że to zdziwienie, w jakie wpadłam na myśl, że jestem mamą, nigdy tak na dobre nie minęło. Dużo na początku płakałam, gdyby ktoś wtedy pokazał mi, jak sobie dziecko wepchnąć z powrotem do brzucha i kazać mu poczekać, aż się oswoję i wszystkiego nauczę, i wtedy, tak po paru latach urodzić, to chętnie bym tak zrobiła! A mnie wszystko leciało w tym wychowywaniu za szybko. Co ja się nauczyłam, to Maja już wchodziła na nowy etap. Zawsze mnie wyprzedzała. Ona się zmieniała według swojego wewnętrznego planu, całkowicie poza moją kontrolą, a ja właściwie bardziej się z boku przyglądałam (i wciąż się tak przyglądam, kiedy ona wchodzi w dorosłość), niż ingerowałam. Potem świat zaczął nas zmieniać, kiedy przychodziły kolejne trudy życia, kredyty, reformy w szkole… Nastoletnie zmagania z niesprawiedliwością świata…

Zmiana to też możliwość błędu. Nie zawsze wybierzemy dobrze. Ja do tej pory zastanawiam się, czy trzeba było Maję pchać przez system szkolny, czy może jednak mogłam pozwolić na edukację domową. Nie wiem.

Sama średnio raz na miesiąc mam ochotę zmienić pracę, ale mam też zbyt duże obawy, czy byłby to na pewno właściwy krok. Jeszcze tego okna nie otwieram, ale przez nie wyglądam, z ciekawością.

Jedne z ważniejszych zmian, jakie zdarzyły mi się w życiu, to takie w mojej głowie. Nauczyłam się, że nie ma na nic gotowych scenariuszy, a ja takie właśnie kiedyś chciałam. Rozpisywałam w głowie sceny, co ma być po kolei, tak przecież będzie idealnie, myślałam. A aktorzy mi się buntowali. Szli swoją drogą. Przez krzaczory szli, kiedy ja chciałam ich poprowadzić równą ścieżką. I co? I pstro. Każdy musi iść swoją drogą, nie ma w życiu scenariuszy. Za nikogo nic nie zdecyduję, za nikogo nie przeżyję życia, nikogo w ten sposób nie uratuję. Mamy swoje drogi, mogę do ciebie pomachać, powiedzieć ci, że jestem niedaleko, jak chcesz to zapraszam, wpadnij, pójdziemy razem, ale tylko: jeśli tego chcesz. Plany mogę mieć tylko i wyłącznie dla siebie.

A przecież życie i tak mi tą moją idealną ścieżkę przetnie. I powie złośliwie: o, masz, dorzucę ci kamyczek, dasz radę, kochaniutka? Co z tym zrobisz?

Ciąża, ślub, choroby, mieszkanie, szkoły, przyjaźnie, pieniądze… Życie rzuca kostką i robi wyliczanki.

Raz, dwa, trzy, dzisiaj w ciąży będziesz ty.

Raz, dwa, trzy, dziś na wojnie będziesz… też ty!

Raz, dwa, trzy, dziś…

Zmiany. Piszę o tym, jakie są ważne, a teraz się zatrzymuję. Poczekajcie. Byli tacy, co chcieli zmieniać cały świat, tak bardzo chcieli, że stracili z oczu zwykłych ludzi. Zmiany, na które mogli sobie pozwolić, bo mieli władzę. I mieli w jakiś przedziwny sposób swoich zwolenników. Władza zmienia człowieka, a władza absolutna zmienia absolutnie.

Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, mówią, i dzielą ludzi – ty możesz iść, a ty jesteś wiór, leć, płoń, zgiń.

Urodziłeś się w złym miejscu, w złym czasie? Zmiecie cię historia.

Miałeś tego pecha, że genetyka obdarowała cię ciemnymi oczami, ciemną skórą? Nic nie poradzę, ciemne oczy skazują cię na drugą stronę muru.

A świat patrzy. Gdzieś w tym świecie patrzę i ja. Patrzysz ty. Nie zmienimy świata, my nie mamy władzy, my możemy znów tylko zrobić sobie porządek we własnej głowie. Możemy nie przyłączyć się do nienawiści. Możemy stać po stronie słabszych. Możemy pozwolić sobie na współczucie. Nie mamy władzy, to możemy sobie pozwolić na brak oceny. Ocenę wystawia silniejszy, ten, który rządzi. Jak nie rządzę, to mogę ocenę mieć głęboko gdzieś i zachować się po prostu po ludzku, choćby we własnej głowie. Zmiana i strach przed nią – doskonałe narzędzie do manipulacji dla tych, co mają władzę. 

Jeszcze inna myśl a propos zmian: bardzo lubię, kiedy jakaś książka, opowieść pokazuje mi nowy punkt widzenia. Zmienia moje spojrzenie. To jedna z zalet czytania bądź słuchania, co nieodmiennie polecam i zalecam nam wszystkim na różne strachy. Kiedy się boisz – porozmawiaj. Daj się wysłuchać. Czasem już wspierająco działa choćby usłyszenie swoich obaw wypowiadanych głośno, przez siebie samego.  Czasem ty w czyjejś opowieści usłyszysz, że można. Że on, ona dali radę. Może i ty… 

Bo zmiana to jednak zawsze będzie trochę też strach. Ale wyobrażacie sobie, że dalej siedzimy w jaskiniach, bo nikt nie odważył się nosa wytknąć na zewnątrz, bo baliśmy się zmian? Że kobiety dalej są pozbawione prawa głosu, bo nikt nie miał odwagi do zmian? Że nikt nigdy nie podał ręki obcemu człowiekowi, bo się bał? Strach jest silny, ale wyzwolenie się spod niego – jeszcze lepsze. Tako mówię ja, która jeszcze kilka lat temu popukałaby się w czoło, gdyby ktoś mi powiedział, że odważę się pisać bloga a na instagramie rozmawiać z innymi ludźmi.

Moja córka też pewnie popukałaby się w czoło, gdyby ktoś powiedział jej, że jak pójdzie na studia, to zapisze się do Koła Naukowego, pokona swój lęk przed nowym. Nie na zawsze i od razu wszystko.  

Nie. Powoli. Ale do przodu. Taka zmiana.

Nawigacja wpisu

← Niedoskonałość.
Życie i… szkoła. Rozmowa. →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Lustro
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności
  • Za oknem słyszę mewy

Archiwa blogowe:

  • lipiec 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Tym razem tematem kolażu miała byc muzyka, co to Tym razem tematem kolażu miała byc muzyka, co to milczy a w duszy jedynie gra. 
No to wysłałam ludzieńki na jej poszukiwanie, ptakowie im drogę mieli wskazywać, serce jako kompas dostali, ale czy co znaleźli? 
Nie wiem. 
Może jak wrocą to opowiedzą.

A co się nawędrują to ich!

#kolażzkalendarza25
#kolażzpoezją 

Aniu, Olu - dziękuję Wam za tematy,
Karola, fajnie ze zaczęłaś nasze kolażowanie. A ja teraz też idę szukać. Wiatru w polu idę szukać ;) I kamienia, pod ktorym schowała się moja pewność siebie;) i w ogóle gdzieś tam pomiędzy pola i łąki. 

#gdziespomiedzy
Zawczas z poniewczasem Jerzy Ficowski @wydawnictwo Zawczas z poniewczasem
Jerzy Ficowski
@wydawnictwoliterackie 
_______________
Podróż słowami po tym, co było, co jest. Zaglądanie za zasłonkę, wróżenie z chmur - co będzie?

Idziesz z wersami Ficowskiego i przyglądasz się temu, co w nim i temu co w tobie. 
A taka podróż to lepiej przebiega w samotności, choć i wołanie o obecność czasem też... 
"...i wtedy ty
moja duszo osobna
przymykasz moją przepaść 
i okrywasz mnie ciszą"

"Zapiski pokątne" o wietrze, o czekaniu, o szukaniu słów, o historii, o rozedrganiach pomiędzy tym co w sobie a tym co w świecie.

Parę wierszy zostawiam, bo już z wczorajszych rozmów wiem, że tomik to raczej tylko w bibliotekach znajdziecie, a mój jest akurat ze @stacjakultura w Rumi.
_________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #jerzyficowski #zawczaszponiewczasem #wydawnictwoliterackie #zbiblioteki
Czasami szczęśliwi rodzice mieszkają oddzielnie Czasami szczęśliwi rodzice mieszkają oddzielnie
Aga Kacprzyk
@albus_wydawnictwo 
Ilustracje: Aleksandra Kucharska-Cybuch 
______________
Wyjątkowa to książka, naprawdę. Trudny wszak podejmuje temat. 
Ale w momencie, kiedy byłaby wam potrzebna, to polecam, sięgnijcie. Czytając dziecku, będziecie sami słuchać i szukać odrobiny pocieszenia. 
Hela i Hektor - główni bohaterowie - zostają wbrew sobie postawieni w sytuacji rozwodu rodziców. Hektor już dużo wczesniej, Hela dopiero co. Tajemniczym sposobem dostają się do tajemniczego Muzeum i Ambulatorium, gdzie próbują zrozumieć co się dzieje: z nimi, z ich rodzicami. Próbują grać w grę Zwyczajne życie, żeby choć trochę zrozumieć świat dorosłych, oglądają albumy z dobrymi wspomnieniami, mogą też się porządnie wkurzyć i wykrzyczeć. Każda emocja jest w tym tajemniczym miejscu akceptowana, co więcej, jak potrzebujesz szklanki żeby ją rozbić i usłyszeć brzdęk tłuczonego szkła, masz i na to specjalne miejsce. 
Nie ma tu rodziców, oni mają swoje dorosłe życie i próbują się w nim odnaleźć (ta mama, co jej oczy w końcu zaczęły lśnić radością i tata, co z nową przyjaciółką śmieje się częściej!) - to dzieci są tu najważniejsze.
I choć brzmi to paradoksalnie, to dużo jest w książce o miłości. Takiej, która wiąże się z szacunkiem i wolnością. I dużo o potrzebie zrozumienia, że czasem życie tak właśnie wygląda - szczęśliwi rodzice nie muszą być razem. 

"Hektor podniósł rękę i przyłożył ją do serca. Był poważny jak nigdy dotąd. Zrobiłam to samo. Zamknęłam oczy i poczułam miarowe uderzenia serca. Nie przestawało bić. To chyba dowód na to, że miłość nie umiera nigdy. Ona po prostu się zmienia, jak pory roku i cały świat wokół nas".
________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #czasamiszczęśliwirodzicemieszkająoddzielnie #agakacprzyk #wydawnictwoalbus
Ludzie wędrowni Anna Fryczkowska @annafryczkowsk Ludzie wędrowni
Anna Fryczkowska 
@annafryczkowska 
@wydawnictwo_wab 
__________________
Wcale nie jest łatwo opisać Ludzi wędrownych. Jestem sama zaskoczona, że nie wiem jak zacząć! Dlaczego? 
No to posłuchajcie.
Sama opowieść jest prosta. Od pierwszych stron wskakujesz na wóz i jedziesz z rodziną Józki i Michała na nowe miejsce. Od razu wiesz, że bedzie niewygodnie, że zostawiasz za sobą groby dzieci, że nie wiesz co cię czeka. Ale Józka jest jakaś taka optymistyczna, zakochana i silna, to też tak próbujesz.
Potem zostaje właściwie tylko siła, bo optymizm i zakochanie umknęły chyżo gdzieś w sinej mgle. 
Silna Józka, apodyktyczna babcia i wrażliwa Ina - każda ze swojej perspektywy opowiada historię ludzi wędrownych. Realistycznie, prosto, czasem śmiesznie (szczepienia we wsi! Ja się uśmialam), czasem... No jak to w życiu. Różnie bywa, a juz na pewno jak się żyło w XX wieku. 
A teraz o trudnościach: nie był to filozoficzny esej o pamięci, traumach pokoleniowych, granicach - ale takie pytania stawia. 
Nie bylo wykładów psychologicznych i socjologicznych o zakorzenieniu - a jednak takie myśli się po przeczytaniu pojawiają. 
Czym jest swoje miejsce? Co jest najważniejsze do zabrania ze sobą? Jak bronić swoich wartości kiedy wszystko wokół się zmienia, bardzo zmienia? Co to jest poświęcenie w imię miłości? 

I mimo skończenia książki - opartej zresztą o prawdziwą historię rodzinną autorki - wciąż coś z niej w głowie siedzi, wciąż postacie ludzi wędrownych przywołują się z czytelniczej pamięci - i dlatego też wam polecam. Dobra powieść.
_________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl 
#ludziewędrowni #annafryczkowska #wydawnictwowab
Henryk tak się w kociej sierści zanurzył, że a Henryk tak się w kociej sierści zanurzył, że aż zniknął z kolażu. A moze kawę sobie pije, kto go tam wie! 

Joanna Concejo i jej rysunki... 

Chciałam napisać o Zgubionej duszy, narysowanej przez Concejo i doopowiedzianej przez Olgę Tokarczuk, ale po prostu zostawiam kilka zdjęć. I mój kolaż marny, biedny, co to żadną miarą nie pomieścił w sobie wszystkiego co chciałam. Nie da się widać tak o wszystkim!

Czy można znaleźć prawdziwą ludzką - bożesz ty mój, jakie to trudne słowo! - czułość?
Uważność? One istnieją? Chyba tak... albo to urok Concejo. Przy niej mogę zaryzykować i trochę uwierzyć w istnienie duszy.

@gosssiaaak - dziękuję za twoja gotowość do dzielenia się! Nie mogę sie doczekać całej opowieści o Henryku. Buziaków stos przesyłam!

Kolaż bo @dozamotaniajedenkrok i @chwila_ze_sztuka i #kolażzkalendarza25

Może przy okazji też #fotowtorek_kfs
- bo dziś akurat temat #czuły_fotowtorek_2025

#gdziespomiedzy 
#zgubionadusza #concejo 
#kolażanalogowy
Wolności, dodaj mi skrzydeł! Jakoś tak to szło Wolności, dodaj mi skrzydeł! Jakoś tak to szło;)

Wpadłam w kolaże jak śliwka w kompot, będzie to już chyba rok...
Nie wiem, czy chcę coś przez nie powiedzieć, czy chcę też jednak więcej przemilczeć; wiem że lubię je robić. Choć czasem efekt ostatecznie to płacz nad światem lub też nad sobą 🤷‍♀️ na pewno też tak macie, prawda???

A może ktoś chciałby kupić wierszyk w ramce? Wierszyk w ramce o wyrywaniu się z ram. Promocja taka, metafizyka na sprzedaż!

Jakby ktoś sie zastanawiał, to niechaj pisze. Się dogadamy :)))

#gdziespomiedzy 
#piszębolubię

#autopromocja

#wszystkojestnasprzedaż 
#bożecojarobię🫣
Może Poświatowska też obawiała się zamknięty Może Poświatowska też obawiała się zamkniętych przestrzeni. 

Ja dziś przyłączam się kolażowo do @dozamotaniajedenkrok i @chwila_ze_sztuka i mówię stanowcze nie wszelkim zamkniętym głucho drzwiom. 

Puk, puk, jest tam kto? 

Też się boisz. 
Może razem solidnym kopniakiem wywalimy strachy! 

Lasy, łąki i miedze czekają. 

"Zobaczysz jeszcze z tego wybrnę
Nie bedzie dziury w niebie
Pamięć jak szybę wytrę
Niech no tylko przyjdę do siebie"
- To już Osiecka :)

_____________
#gdziespomiedzy
#kolażzkalendarza25 
#kolażanalogowy #halinapoświatowska
F41 Sandra Jasionowska-Kuryło @sjasionowska Ilus F41
Sandra Jasionowska-Kuryło
@sjasionowska 
Ilustracje: @kirapietrek
________________
Debiut wydawniczy, a ja skusiłam się rozejrzeć po świecie pisarskim, co to nowego tam powstaje. O czym. W jaki sposób. Czy coś znajdę dla siebie. Albo też nawet dla was;)

Tomik f41 jest o codzienności z lękami. Z depresją za pazuchą. Możesz się wygodnie rozsiąść i w taką pogmatwaną codzienność zanurzyć, jeżeli tego akurat szukasz. Będziesz ty i słowa  z duszy autorki, będziesz w jej myślach, odczuciach, może uśmiechniesz sie ze zrozumieniem, bo też tak masz. 
I nie musisz obawiać sie, że jak poezja to niezrozumiałe, to nie tak. Tomik Sandry to poezja w stylu życiopisania, uchwycenie chwili, nie ma tu roztrząsania, nawiązań. Uczucia -  przeważnie te lękowe - i próba ich przyszpilenia. Dystans, trochę ironii. Zaglądanie w duszę, ale nie babranie się ponad miarę. 
Fajnie poczuć, że autorka ma zaufanie do czytelnika, i pokazuje się na nam przez wybrane momenty, szczere - ale nie jest to szatkowanie duszy na pokaz. 
Przemawia do mnie ten debiut! Chętnie kiedyś wrócę do tego nazwiska. Może z czasem pojawi sie jeszcze więcej spostrzeżeń, jeszcze wiecej uchwyconych chwil, których trafne opisanie daje ten dobry dla myśli pobrzęk istnienia...
 
@sjasionowska - dziękuję za możliwość współpracy, niech ci się dalej dobrze pisze:)
____________
#gdziespomiedzy
#bookstagrampl
#f41 #sandrajasionowskakuryło #debiutliteracki 
#współpracabarterowa
Po co piszemy? - Bo chcemy coś opowiedzieć, pra Po co piszemy? 
- Bo chcemy coś opowiedzieć, prawda? O życiu tym naszym czy to powszednim, zwyczajnym, czy to wyjątkowym. Straszno-pięknym, smutnym czy wkurzającym. 
Piszemy, by podzielić się historią. Zawołać: hej, patrz, to ważne! Zauważ, przeczytaj, daj poczuć, że nie jestem sam/sama. A jednocześnie z drugiej strony każdy chce być wyjątkowy. Taki nie za łatwy, nie za prosty. 
Tomik Puszczający krewkę jest ciekawy, z pewnością, ale trzeba odwijać go długo z warstw metafor. Nie trafia do czytelnika "na błysku". Do mnie najbardziej trafia tam, gdzie jest najprościej, jak w wybranych wierszach na zdjęciach. 
Potok słów, zderzonych według sensu znanego tylko autorce, chwilami jest rzeczywiście jak krwotok, jak puszczanie krwi, ale czy przynosi ulgę - nie wiem. Raczej wymaga spokoju na receptę. Dużo tu rozedrgania, buntu. Jeżeli to metafora wyobcowania - to udana. Jeżeli próba porozumienia - to już trudniej... 

Dziękuję za możliwość współpracy barterowej!
@warszawskafirmawydawnicza

#gdziespomiedzy #bookstagram
#puszczająckrewkę
#karolinakaczkowska
Przegląd wiadomości. Kulturalny przegląd. Orl Przegląd wiadomości. Kulturalny przegląd.
 
Orlando Virginii Woolf - bardzo na tak. Spostrzeżenia, humor, przewrotność, ironia, a do tego - to uderzenie czasem i chwilą na ostatnich stronach, aż w kościach czuć wibracje. Czysta przyjemność.

Osiołkiem - stasiukowo. Idealny stajl na wakacje!

Drzwi na zachód, Mohsin Hamid - no tu z kolei nie ten styl. Moja córka uwielbia oglądać paradokumenty i miałam wrażenie czytając Drzwi, że są pisane tym samym językiem. Nie i nie. A temat ucieczki i uchodźców, pytania o trwałość relacji w tym momencie - wydawało się, że będzie dobre...

Rupi Kaur - to specyficzna lektura, na szczęście nie każdemu potrzebna, jak leki, bandaże czy szwy. Ale czasem taka akcja reanimacyjna jest niezbędna. Wtedy Słońce i jej kwiaty - zalecane.

Zapiski z nocnych dyżurów, Jacek Baczak - do ostrożnego dawkowania. Smutne w cholerę. I bardziej. Starość, choroby, samotność - i śmierć. Łaskawość? Nie wiem... 

Jestem gotowa - wybór wierszy Anny Świrszczyńskiej wedle Barbary Gruszki-Zych. Nie znam pani Gruszki-Zych, ale patrząc na ten wybór to polubiłabym ją:) jest dużo konkretnej, szczerej i mocnej Anny. W sumie też trochę terapeutycznie, choć z innego punktu widzenia.

Zabliźnione serca, Max Blecher - o rany. Jest sanatorium, ale takie trochę inne niż w Czarodziejskiej górze Manna. Trochę bardzo inne! Ale czy wciąga i czy chce sie czytać? Oj tak...

A powoli idę sobie przez Dziennik we dwoje Stańczakowej, lubię te chwile czytane razem, ona, ja i Białoszewski. Tak sobie po Warszawie dreptamy, to nagrywając wiersze Mirona, to opisując "na błysku" uczucia i dyskutując...

A od tygodnia noszę w plecaku Susan Sontag i czytam w autobusach. Taki lans! 

Poświatowska - a tu będzie coś więcej, wkrótce:)

O nie, teraz widzę, ze zapomniałam dodać zdjęcie najbardziej kulturalnego kota na świecie! Tyle ile Kreska sie przy mnie naczyta, to ja nie wiem, Behemot istny z niej wyrośnie. Ale tak to jest, jak jest się kotem z lękiem separacyjnym. I tak sobie żyjemy, książki, kot, kawa i ja:)

#gdziespomiedzy #bookstagram
PRZESILENIE Mamie zabrakło marchewki do obiadu, PRZESILENIE 

Mamie zabrakło marchewki do obiadu, więc mała Pokrzywa stoi właśnie w kolejce w ulubionym warzywniaku. Zawinęła sobie siatkę wokół dłoni, żeby nie zgubić portfelika i rozgląda się.
Lubiła te zakupy, lubiła kolory malutkiego targowiska, zapachy, nawet panią Lewkonię, co stała za ladą, też lubiła. 
Pani Lewkonia nie bała się nikogo, mogła  pyskować okolicznym draniom i nikogo nie przepraszała, pani Lewkonia żyła więc jak prawdziwa królowa, myślała sobie Pokrzywka. Może ma to związek ze starą wagą, ktorej królowa warzywniaka wciąż używała, nie patrząc na nowoczesne elektroniczne wynalazki. Szalki wagi były nieomylne i uparcie dążyły do równowagi.
Ani mniej ani więcej. 
Królowa odmierza każdemu wedle... czego? Pragnień? Marzeń? Sprawiedliwości? Własnego widzi mi się? 
...
Dorosła Pokrzywa siedzi z albumem w rękach. Wyobraża sobie, że kładzie fotografie z dzieciństwa na wadze pani Lewkonii. Kiedy waga zdjęcia jest cięższa niż pokrzywowe siły, zdjęcie wyrzuca za siebie. Czasem podarte na strzępki. 

To jej przesilenie. Ona po jednej stronie, wszechświat po drugiej. Muszą cos z siebie wyrzucić, żeby wróciła równowaga.
...
@kasia_gniazdowanie - wyzwanie #gniazdowanie_opowiadanie 🌿

#gdziespomiedzy 

#takietamowarzywniaku ;)
Bez miłości Saga Pomiędzy Zofia Mąkosa @makos Bez miłości 
Saga Pomiędzy
Zofia Mąkosa
@makosa.zofia 
@wydawnictwo_ksiaznica 
_________________
Mail z wydawnictwa, czy chciałabym może coś przeczytać, a ma to być ponoć fajna powieść. Obyczajowa. Matkobosko, tylko nie to, myślę sobie, bo dobrej obyczajówki to ze świecą szukać, gdzie tam, w ogóle, w życiu! Czasu nie mam, zarobiona jestem!
Ale na szczęście spojrzałam na nazwisko autorki. Zofia Mąkosa jest mi już znana z Makowej spódnicy i to była naprawdę dobra powieść. 

Zgodziłam się. Nie szepnęłam cichutko "tak" ale jak na dobrą mocną postać kobiecą przystało, poszłam na całość i poprosiłam o dwie części sagi, pierwszą i drugą. I dostałam! @wydawnictwo_ksiaznica - dziękuję 🤗

Zofia Mąkosa maluje tym razem opowieść z czasów międzywojennych (Makowa spodnica to były siedmnastowieczne polowania na czarownice). Dwie bohaterki, jedna ze wsi, druga z miasta - Poznań i okolice - i ich równolegle losy. Łączy je potrzeba kierowania swoim życiem, potrzeba niezależności, nawet jeśli oznacza to wyrzeczenie się romantycznej miłości. Ślub jako transakcja biznesowa? Proszę bardzo. List od kochanka po trzech latach czekania? Spalić. Plotki? Ludzie zawsze gadają, ot, życie. 
Dookoła dzieje się wiele, to wszak czasy odradzania się niepodległej Polski, czasy niespokojne. 
Pomiędzy jedną wojną a drugą. Pomiędzy państwami i narodami. Pomiędzy granicami. 
Pomiędzy podejmowaniem kolejnych decyzji ważących na dalszym życiu.
Czy owe decyzje okażą się dobre? 
Jak wpłynie na bohaterki polityka? Co im odbierze, do czego zmusi?
Ja już czekam na kolejne tomy, chcę wiedzieć co dalej z Weroniką, z Asią, albo też z małą Nelą - bo poboczne postacie to nie manekiny, to równie dobrze zarysowane charaktery. 
Powieść, w którą można się wieczorem przyjemnie zanurzyć. Bez elementów realizmu magicznego. Zwyczajne życie, swietnie napisane. 

Dziękuję więc wydawnictwu Książnica za przesyłkę, za mail - z góry polecam się do przeczytania wszystkiego, co napisze pani Mąkosa! Jakoś do mnie wyjątkowo trafia.

A wy już znacie to nazwisko? Czytaliście?
________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #zofiamąkosa #wydawnictwoksiążnica #sagapomiędzy #wświetlelatarni #bezmiłości 

#współpracabarterowa
Mój Instagram

życie i problemy

Rozmyślania o depresji dzieci i młodzieży

23 marca 2023
życie i problemy

Zmierzch

11 lipca 2023
życie i problemy

„Nastolatkozmagania”

29 października 2021
życie i książki

Którędy do Bullerbyn?

10 lutego 2024
życie i problemy

O współczuciu

26 września 2021
życie i problemy

Żółte liście – część 4. I ostatnia!

25 listopada 2021
życie i ...

Życie i… lodówka.

4 czerwca 2022
życie i ...

Listopadowe impresje

27 listopada 2022
życie i ...

widzieć cię jak nadzieję

23 września 2024
życie i problemy

O depresji fachowym okiem. Rozmowa

12 kwietnia 2023

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme