Skip to content
gdzieś pomiędzy
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
  • Galeria
Menu
opowieści rodzinne - wiosna i rozkwitające kwiaty drzewa owocowego

Opowieści rodzinne. Wiosna – część 2

Posted on 18 lutego 202318 lutego 2023 by Ola

Ptaki rozświergotały się zupełnie, w pełni wiosennie. Śpiewały o czwartej nad ranem, a w kamieniczce przy rynku w Miłczycach, młoda nauczycielka Paulinka głaskała swoją malutką, budzącą się córeczkę, delikatnie po główce. Chciała jeszcze chwilę snu ukraść, zanim będzie pora wstawać do pracy. Śpiewały ptaki zawzięcie na spokojnym i pustym o tej porze miłczyckim rynku, grały koncert ku czci słońca wschodzącego nad fontanną i całym miasteczkiem. Ćwierkały w okna szkoły, gdzie senny stróż ułożył głowę na gazecie, tak tylko na na ociupinkę, na kawalątek chwili. Wiele głośnego świergotliwego rejwachu narobiły na polnej drodze, prowadzącej od miasteczka w stronę starego gospodarstwa, położonego tuż pod lasem. Obsiadły piętrowy dom, co to wyraźnie domagał się remontu, ale też jednocześnie budził… zaufanie. Budził skojarzenia ze starym, dobrym przyjacielem, któremu może nie powidło się w życiu, jeżeli chodzi o bogactwo, ale potrafił wciąż się śmiać i cieszyć. Dom otaczały nieskoszone trawy, stare drzewa, i aura, która przyciągała jak magnes. Może przez śpiew zadowolonych ptaków wokół? Może było to lśnienie mokrych od rosy traw, przywodzące na myśl rozrzucone niedbale diamentowe skarby? Może też był to widok śpiącego na schodkach Benka, słusznej wielkości kocura, który zaraz zerwie się, by poćwiczyć jeszcze stare mięśnie w pogoni za ptaszyskami? Ptaszki i ptaszyska jednak nic sobie nie robiły z benkowego gonienia. Grały swój poranny koncert, jakby jutra miało nie być, jakby żadnych sił nie potrzebowały zachować na przyszłość, bo to co najważniejsze, dzieje się przecież tu i teraz, o czwartej nad ranem przy starym domu, do którego drzwi pomalowano na zielono.  

Dzień zapowiadał się naprawdę wspaniale, jeśli wierzyć wróblom i ich licznym krewniakom. 

Inne zdanie miała na ten temat Hania Halska. Hania też nie spała, przekręcała się jeszcze w swoim łóżku z boku na bok, zamykała na siłę oczy, ale zasnąć już nie mogła. Jedyne, co widziała przez sen i na jawie, to matura we wszelkich jej odmianach. Matura w wersji ustnej – jak ona coś powie sensownego? To możliwe w takim stresie, żeby sensownie myśleć? Matura w wersji pisanej – co, jeśli źle coś zinterpretuje? Albo pytanie, zadany temat, będą podchwytliwe, a ona tego nie uchwyci? Nie zrozumie? Jeśli nie wystarczy jej czasu? Nie miała szans na wydłużenie czasu, nie dysponowała ani dysleksją, ani dysortografią, czego w tej chwili bardzo żałowała. Ale tylko dopóty, dopóki nie przypomniała sobie nieszczęśliwej miny swojej dobrej koleżanki z ławki, Ani. Ania długo nie była pewna, czy dostanie przysługujące jej dostosowania i była naprawdę w rozsypce przez tę niepewność. 

“A czy ktoś z nas, maturzystów, jest w tym roku w maju szczęśliwy? – myślała ponuro Hanka. – Lektur tyle, że nic nie przeczytałam porządnie, problemów milion, można źle coś zrozumieć i koniec, matura nie zaliczona… I co potem? A jeszcze matma! Nie! Ja chcę spać i obudzić się w czerwcu! Albo i jeszcze później, jak już będę zupełnie dorosła i będę wiedziała, jak ma wyglądać moje życie! Bo jak… jak ono właściwie ma wyglądać… ja wciąż nie wiem.” 

Hani zbierało się na łzy. Nienawidziła szkoły z całego serca, i myśl o tym, że niedługo ostatni raz przekroczy jej próg, była jej jedynym pocieszeniem. Żałowała prawie każdej chwili spędzonej w tym ponurym przybytku wiedzy, żałowała swojej naiwności – taka była pewna, że znajdzie tu zrozumienie świata! Że znajdzie pasję, że będzie pracować nad własnym rozwojem, nad swoimi horyzontami! Miała głód wiedzy, ogromny, ale idący swoim indywidualnym torem i szkolne koleiny do apetytu Hani kompletnie nie pasowały. Przekonywała się o tym boleśnie wiele razy.  

Gdyby nie zawiązane przyjaźnie, uciekłaby z Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie już dawno. Ale poznała ich i wiedziała, że nie zostawiłaby Ani, Maksa i Liwii.  

Hania sięgnęła po telefon i zaczęła pisać. Może ktoś z nich też już nie śpi. Swoją drogą, kto mógłby spać, kiedy te ptaszyska tak wariują za oknami!  

“U mnie ptaki tak drą ryje, że już nie śpię. A wy?” – napisała na ich wspólnej grupie, noszącej nazwę Degeneraci Bez Przyszłości. 

Rzeczywiście, zaraz odpisała Ania. 

“Kto słyszy ptaki, ten słyszy ptaki. Szczęściara. U mnie już pełen ruch przy ulicy, gdzie ci ludzie o tej porze jeżdżą? Siedliby na dupie i się cieszyli, że są już po maturze!” 

“Matura to bzdura, pamiętaj!” – Hania dodała kilka wykrzywionych buziek i poczuła się trochę lepiej. Poprawiła poduszkę, oparła się wygodniej i pisała dalej. 

 ***

 

Tymczasem przebudziła się w swoim gabinecie Zosia. Uniosła potarganą głowę niespokojnie, jakby nasłuchując, jakby starała się wyczuć matczynym nosem, które to jej dziecko jest nieszczęśliwe, ale po chwili wrażenie, że jest potrzebna, minęło, jakby tylko było jednak częścią złego snu. Mimo to Zosia nie zamknęła już oczu, tylko usiadła, przesunęła się trochę z kołdrą zarzuconą na plecy, oparła wygodnie o parapet i odsunęła zasłonki. Zdążyła na ostatni fragment swojego ulubionego porannego widowiska i chciała z niego zaczerpnąć nieco sił na nowy dzień.  Jak zwykle o poranku obiecywała sobie, że ten dzień będzie lepszy, mniej nerwowy, że znajdzie chwilę na oddechy. Na uśmiechy. Przez okno widziała, jak Benek czai się na wróbelka szukającego w trawie tłustych dżdżownic, ogon kocura miarowo poruszał się w prawo i w lewo, w prawo i w lewo, szczęka drgała mu bezwiednie, w głowie pewnie obliczał konieczną długość skoku, przygotował łapki, pokręcił jeszcze dla dodania prędkości ogonem i… I w tym samym momencie, kiedy po tak ciężkiej pracy sprężył się w końcu do skoku, bezczelny wróbelek ćwierkając poderwał się i spokojnie przeleciał na drugą stronę podwórka.  

Zosia w duchu pogratulowała wróbelkowi lekkości. Benek zaś postanowił udawać, że nic takiego nie zaszło, usiadł na swoim kocim zadku i zaczął wylizywać sobie futerko. 

“Tak, tak – uśmiechała się Zosia do siebie. – Znamy te numery, Benek. Też tak umiemy udawać, że niby nam nie zależy. A zależy jak cholera. Która to godzina? Wpół do piątej? Dobra, idę już po kawę, nie ma co na chwilę zasypiać.” Odrzuciła kołdrę na rozkładany fotel i podreptała do kuchni. 

 

O wpół do piątej rano na drugi bok przewrócił się w sypialni domu Robert, zachrapał, bezwiednie położył rękę na poduszce obok. Pustej poduszce. Na krótką chwilę pomiędzy jawą a snem zasmuciło go, że nie może przytulić Zosi, zasnąć jeszcze na chwilę z nosem wtulonym w jej potargane czarne włosy.  “Pewnie znów siedziała do nocy przed komputerem – pomyślał. – Skąd ona ma brać siły? Ludzie… przecież… Aaa” – ziewnął i nie dokończył myśli, co “ludzie przecież” i jeszcze na chwilę zasnął.  

 

Spali też w swoich pokojach Jędrek, Julka i Sławcio, każdy z nich śniący jeszcze czarodziejskie dziecięce sny. Ich ręce przytrzymywały policzek, włosy opadały na czoło i oczy, kołdry porozrzucane przykrywały wszystko wokół, tylko nie ich skulone nogi. Za chwilę będą mierzyć się z prozą codziennego życia, ale na razie nabierali sił w krainie marzeń. Zbyt szybko przyjdzie im z niej wyrosnąć… Dorosłość zawsze przychodzi zbyt szybko.   

Zawsze nie w porę. 

“Dorosłość zawsze przychodzi nie w porę. Nigdy nie jest się na nią gotowym” – myślała tego dnia babcia Asia, ustawiając kwiaty na grobach swojej mamy i przyszywanej ciotki Róży. “Na mnie też przyszła niespodziewanie – westchnęła – chociaż miałam już dziecko i męża… Ale dopóki miałam ciebie, mamo – Asia pochyliła się nad grobem i zgarnęła parę liści i gałązek – dopóki miałam ciebie, byłam wciąż dzieckiem. I wciąż za tobą tęsknię… No, nic tu już po mnie, czasu mi już mało zostało na świecie, wy tam dla mnie miejsce szykujcie obok siebie, na tych niebieskich polanach, a ja jeszcze do Bezika lecę. Drożdżówki mi dziś trzeba! No, mama, Róża, do zobaczenia!”.  

Asia przeżegnała się jeszcze, nie potrafiła inaczej odejść od grobów i powoli ruszyła w stronę wyjścia z cmentarza. Do zobaczenia…  Tak, chciała wrócić do czasów, kiedy mama żyła. Gdyby mogła cofnąć czas, nie puściłaby jej wtedy z domu… 

***  

– Mamo? Mamo! – Asia w kuchni usłyszała, jak z pokoju na górze woła ją córka, Zosieńka. Był majowy poranek, zapowiadał się piękny dzień, otwarte okno wpuszczało rześkie powietrze, przepełnione zapachem łąk i kwitnących traw.  

– Mamoooo! 

Asia Szreder zacisnęła dłonie na blacie stołu. Bała się tej chwili. Będzie musiała pójść i wytłumaczyć córeczce, że… Że nie ma już jej ukochanej Babci ani Cioci Róży. Ona pewnie będzie pytać, kiedy wrócą, przecież jeszcze parę dni temu się z nimi żegnały… 

Asia jak we śnie podniosła się z krzesła, jej ciało działało niezależnie od uczuć, bo gdyby miała się im poddać, rozdarłaby siebie na części.  

– Mamo?! Mamusiu? Jesteś? – Zosia zdążyła już wyjść z łóżeczka i stała w koszulce na szczycie schodów. – Chodź do mnie, dobzie?  

– Dobrze. Już. Idę. 

Mama Zosi poczuła, że wyczerpała limit słów na dzisiaj. Jej głos trzeszczał i skrzypiał, jakby za chwilę miała w nim pęknąć jakaś struna. Nie mogła przekazać wiadomości o wypadku. Jeszcze nie. Zrobi to jutro. Niech się dziecko nacieszy pięknym dniem.  

Jak one mogły tak po prostu zginąć w majowy dzień?! Jak?!! Tak się nie robi! 

Tak się nie robi… Asia jak robot podeszła do córki, chwyciła ja za rączkę.  

Tak się nie robi… Mamo, jak ja bez ciebie sobie poradzę… Też chcę, żebyś mnie wzięła za rączkę! Mamo!!! Nie jestem jeszcze gotowa, żeby żyć bez ciebie… Różyczko, mamo… Dlaczego??!! 

Nie, nie będzie teraz o tym myśleć. Posłucha, jak budzi się dzień, posłucha, co śniło się Zosieńce, uczesze jej niesforne czarne włosy, zrobi kanapki, wydoi krowę, rzuci ziarna kurom, nakarmi psa. Umyje zęby. Pójdzie do pracy. Tylko nie może o TYM myśleć. Nie może oddychać za mocno, nie może mrugać za często. Może jak dzień się skończy, pójdzie spać, to jutro okaże się, że to był tylko sen? Niech ten dzień się skończy! 

*** 

Poranek…

Ta część doby, która nie należy już do nocy, ale nie jest też jeszcze w pełni dniem. Zawieszony pomiędzy ciemnością a blaskiem, pomiędzy strachami i lękami a nadzieją. Czy jest już gdzieś zapisane, jak dzień ma się dalej potoczyć? Czy wszystkie kule, ruchy skrzydeł motyla, drobne kamyki są już ustawione na tarczy nadchodzącego dnia? Wszystkie pionki rozstawione na szachownicy? Czy jednak dopiero nasze decyzje sprawiają, że dzień się toczy tak a nie inaczej? Lawiny decyzji. I lawiny ich konsekwencji. Może o poranku bogowie przyglądają się jeszcze ludziom i dają wszystkim szanse na nowy początek? A co my z tą szansą zrobimy… Tego o poranku nie wie jeszcze nikt. 

Powiązane wpisy:

Świąteczne domki pod choinkaŚwiąteczne opowiadanie o pisaniu - ilustracja zeszytu i długopisu, ułożonych na torebce nad jeziorem, na plażyO pisaniu. Przepis na miłośćPrzepis na kotleciki Małe dzieci, mała radość. Duże dzieci, jeszcze większa radość.Krótka historyjka o (nie)konsekwentnym wychowaniu.

2 thoughts on “Opowieści rodzinne. Wiosna – część 2”

  1. hanna pisze:
    18 lutego 2023 o 17:39

    Olu moja kochana to co napisałaś jest cudowne wciągjące, wzruszające, czuję się tak jakbym znała tą rodzine (bo troche znam prawda?). trzymam kciuki za wszystkich maturzystów to będzie finisz ale jakże stresujący. można sobie pomyśleć *ale przecież tyle młodych ludzi co roku to przeżywa i dają rade więc czemu nie ja *tak ja sobie myślałam jak pierwszy raz rodziłam ciebie Olu *tyle kobiet rodzi dzieci i dają rade ja też sobie poradze* może to nie trafny przykład, ale pokłady wiary w to że się uda są w człowieku ogromne. a nawet jak coś nie wyjdzie to nie koniec świata – tak chiałabym dodać wiary we własne siły wszystkim maturzystom. Olu w moich oczach pojawiły się łzy jak czytałam o tęsknocie Asi za swoją Mamą jak ja to dobrze znam. Oleńko kocham twoją twórczość jesteś THE BEST

    Odpowiedz

    Odpowiedz
    1. Ola pisze:
      18 lutego 2023 o 17:57

      Te opowieści takie właśnie mają być – o zwykłych sprawach, znanych nam, o naszych uczuciach. O tym, czego się boimy, za czym tęsknimy, albo o tym, co nas bawi i śmieszy. Ot, życie 🙂 Dzięki, Hanuś 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
PRZYGRYWKA
Trochę snującego się jazzu.
Prosto z knajpki, gdzie rozmawia się o życiu, o miłości, gdzie ucieka się od codzienności. Idziecie też?

Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • Opowieści rodzinne. Prawie lato – część 5. O Paulince
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 4
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 3
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 2
  • 28 dni

Najlepsza strona w sieci: w dziurawych trampkach.

Powieść w odcinkach: Opowieści rodzinne

Często zaglądam: miss ferreira julia rozumek

gdzies.tam.pomiedzy

Jakie jest piękniejsze miejsce na świecie? To n Jakie jest piękniejsze miejsce na świecie? 
To nie jest podchwytliwe pytanie, odpowiedź jest prościutka:
 najpiękniejsze miejsce na świecie to przytulna księgarnia, gdzie można wypić kawę. 
A nie, jednak było podchwytliwe, bo najpiękniejsze miejsce na świecie to kawiarnia, gdzie można przejrzeć i kupić książkę! 
Ogólnie niedaleko mnie, pół godziny drogi pociągiem, 20 minut pieszo i jest: Vademecum w Gdyni ❤ 
A spotkać się tam z dobrymi ludźmi to czysta rozkosz! 

@w.dziurawych.trampkach
@anna.borkowskaobojska 
Paulina - Love you girls ❤❤❤

#nocnekadry #52zdjęcia_11_2023  #52zdjecia @52zdjecia
#temattygodnia #bookphotography #bookstagram #gdynia #mojemiejscenaziemi #książki #księgarnia #ksiegarniavademecum #kochamczytać #czytambolubię
Dlaczego niebo jest niebieskie. Monika Chylińska Dlaczego niebo jest niebieskie. 
Monika Chylińska, Dawid Myśliwiec
Ilustracje: Karolina Mądro-Jabłońska 
Wyd. UNB, Lublin 2022 

Lubię, jak ktoś umie wyjaśniać dzieciom naukę. Ja sama często w szkole udawałam, że coś umiem. Nawet miałam "Bardzo dobry" z fizyki, co oznaczało, że mam bardzo dobrą pamięć przy kompletnym niezrozumieniu o czym mówię... Potem trafiłam na taką nauczycielkę z chemii, że aż maturę chciałam z tego przedmiotu zdawać! Tak mnie zachwyciło, w wieku lat około 17, że zaczynam coś rozumieć:) 
A dziś często korzystam w pracy z dobrych opracowań. Albo z filmików kanału "Nauka, to lubię. Junior" Tomasza Rożka albo z takich właśnie książek, jak na zdjęciu.  Nazwisko Dawida Myśliwca to polecajka sama w sobie! 
I naprawdę można z dzieckiem zerówkowym, wczesnoszkolnym poczytać, zrozumieć i się zachwycić pięknem nauki! 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #kochamczytać #czytambolubię #czytamdzieciom #polecamdladzieci #polecamksiążkę #ksiazkanaukowadladzieci #książkanaukowa #macierzyństwo #wyjaśniamy #naukowybełkot #dlaczegoniebojestniebieskie #dawidmyśliwiec #monikachylińska #karolinamądrojabłońska #lelonyodkrywają #ciekawedziecko #ciekawośćświata #polecamnauczycielomzerówki
Tuli-pucho-kłaczek Beatrice Alemagna (tekst i ilu Tuli-pucho-kłaczek
Beatrice Alemagna (tekst i ilustracje)
Wydawnictwo Wytwórnia, 2017

Książka dla dzieci od około 4, 5 lat do... do dorosłości. 
Nietypowa zarówno w treści jak i w stylu ilustracji - niejednoznaczna. Chwilami wręcz mroczna! A chwilami dowcipna i bardzo tuli-puchowa.
Mała Edyta myśli, że nie umie nic specjalnego, aż do dnia urodzin mamy. Szukając dla niej prezentu odkrywa, że umie znajdować wspaniałe, różowiutkie, pufające, włochatkowe, unikatowe stworzenia! A razem z Tuli-pucho-kłaczkiem odkrywa też, że ma w miasteczku wielu przyjaciół.
Książka jest króciutka, a zostaje w głowie na długo:)

#gdziespomiedzy #bookstagram
#bookstagrampl
#bookphotography
#kochamczytać #czytambolubię #czytamydzieciom #całapolskaczytadzieciom #polecamdladzieci #polecajki #polecamksiążkę #tulipuchokłaczek #wytwórnia #beatricealemagna #macierzyństwo #mamaidzieci #dlaprzedszkolaka 

Ps. Pierwszy raz zobaczyłam osoby, którym książeczka może się spodobać, mam nadzieję, że to dobry pomysł:)
O bibliotece Umberto Eco Wydanie z 1990r., Ossolin O bibliotece
Umberto Eco
Wydanie z 1990r., Ossolineum, z ilustracjami Marka Pijet

Panie Eco, wprosiłam się do Pana, rozsiadłam wygodnie, przyjęłam z chęcią kawę. Słucham. Kiwam głową, śmieję się z 19 punktów. Ale tak nagle koniec?! Już?! No wie Pan. Obrażam się. Żądam książki z esejami grubej na trzy palce, co najmniej. 
No dobrze, przyznaję, trochę zaimponował mi pański odczyt. Zwłaszcza w tym momencie, kiedy czuję, że Pan też się o biblioteki nie boi. Ileż to razy wieszczono z ponurym grymasem, że to już koniec, pas! A one trwają. Zmieniają się, ale trwają. Są czytniki, audiobooki, internety, ale są i zwykłe, staroświeckie książki i biblioteki. Czytanie to wciąż odkrywanie, to wciąż ekscytacja przy szperaniu na półkach. To wciąż przygoda. A wie Pan, piszę do Pana ponad 40 lat po pańskim odczycie. 
Owszem, jest pewien smutek w myśli, że tak wiele się zmienia... Sama pamiętam swoją miejską bibliotekę w Rumi, niedofinansowaną, nieremontowaną (dziś ten budynek jest już chyba zburzony), a ja mimo to wchodziłam tam z dreszczem emocji, czekając na to, co mi zaproponują moje bibliotekarki... albo co sama znajdę, wędrując między regałami. 
A w domu bawiłam się w bibliotekarkę. Zabawa, Panie Eco, wyglądała tak, że okładałam książki w szary papier, dawałam każdej numer, a potem spisywałam je wszystkie w specjalnych zeszytach. A jeszcze potem siadałam za biurkiem i nikomu nie pozwalałam nic wypożyczać.
Żartuję.
I tym żartobliwym akcentem kończę, panie Eco, za esej dziękuję. Kończę kawę, miło mi się z Panem gawędziło. Do zobaczenia zatem!
Pańska cicha wielbicielka ❤❤❤

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #bookphotography #umbertoeco #obibliotece #ossolineum #eseje #esejeoliteraturze #kochamczytać #mojemyśli #czytambolubię #niestatystyczny #polecamksiążkę #książka #dokawy
Kosmita Roksana Jędrzejewska-Wróbel Książka wy Kosmita
Roksana Jędrzejewska-Wróbel
Książka wydana przez Fundację ING Dzieciom i skosultowana przez Fundację Synapsis.

Kosmita? No pojawił się, tak to czasem jest. Nikt nie pytał rodziny Jelonków o zgodę ani jej brak. Tym bardziej nikt nie pytał samego głównego zainteresowanego. Zjawił się właśnie taki i zajada przy stole ulubioną zupę ogórkową. Dla poczucia bezpieczeństwa trzyma się swojej łyżki. I dla bezpieczeństwa nosi kominiarkę, bez niej czuje się... smutno, źle. 
A on i tak często czuje się smutno i źle, bo wie, że jest trochę jak z innej bajki... Dużo rzeczy robi inaczej, czuje inaczej. Martwi się, o swoją siostrę, o swoich rodziców - nie chce, żeby przez niego płakali. Chce, żeby go, takiego kosmicznego, kochali i akceptowali. Tak jak on kocha ich, choć długo nie umie tego powiedzieć.
Opowieść o autystycznym dziecku, pisana  z punktu widzenia siostry, której rodzi się taki właśnie a nie inny braciszek, i przeplatana listami tegoż brata. Nie brakuje całej gamy uczuć - żalu, gniewu, smutku, zmęczenia, ale też miłości, radości... 
Polecam w ramach edukacji w stronę empatii. Ilustracje Jony Jung, rysowanie jakby dziecięcą ręką, dodają kolejną warstwę do tekstu. 
A ja mam egzemplarz z biblioteki, gdzie autorka ręcznie napisała tak: 
"Kosmita... bo może wylądować wszędzie! 
Z nadzieją, że po przeczytaniu tej książki nikt nie będzie przyglądał się innym od siebie bez zrozumienia. Bo wszyscy jesteśmy trochę kosmitami:)
Rosana
8 V 2013"

#gdziespomiedzy
#bookstagrampl
#bookphotography
#roksanajędrzejewskawróbel #kosmita #autyzm #polecamdladzieci #książkadlanauczycieli #książkadladzieci #macierzyństwo #kochamczytać #czytambolubię #niestatystyczny #fundacjaingdzieciom #książkadlarodzica  #książkadlaterapeutów #jonajung
Obiecałam sobie i @52zdjecia, że do tematu o szt Obiecałam sobie i @52zdjecia, że do tematu o sztuce poszukam coś w pokoju córki. Mogłam wziąć albumy o sztuce, jasne, ale ujął mnie za serce ten portrecik. Ujmuje mnie zresztą zawsze, jak wchodzę do jej pokoju... A że jest narysowany na ścianie, to już inny temat! 

I trzy zdjęcia z Gdyni, przespacerowanej w poszukiwaniu #trochęsztuki 

#gdziespomiedzy #temattygodnia #52zdjęcia_10_2023 #52zdjęcia #pieceofart #naścianie #letsmakephotographyfunagain #mojacórka #gdynia #artystycznie
Gdynia. Zimno, wiatr. Remonty. Tony brudów. Ale n Gdynia. Zimno, wiatr. Remonty. Tony brudów. Ale nie na zdjęciach 😉 

#gdziespomiedzy #gdynia #gdyniaofficial #pomorze #streetphotography #miasto #nadmorzem #spacerpomieście #spacerdobrynawszystko #zdjeciaztelefonu
Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak sobie ra Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak sobie radzić z życiem. 
Przemek Staroń
Wyd. Agora

Nastolatki nie mają łatwo. No nikt nie ma, co nie? Ba, nastolatki to nawet mają lepiej, bo mogą sięgnąć po jedną ważną rzecz, której brakuje doroslym - po książkę-pomocniczkę na życiowe trudności... I mogą iść do Szkoły bohaterek i bohaterów. Dorosłych też tam wpuszczają? 
Szkoła... Przemka Staronia to książka, która łączy tematykę filozoficzną, psychologiczną, etyczną z szerokim polem literatury, zarówno współczesnej jak i starszej. Od Platona do Harrego Pottera i Dumbledora. Przez Gwiezdne wojny i Mordor po drodze i jeszcze po wielu innych drogach. A zawsze ciekawie, mądrze i empatycznie. Z humorem - ilustracje Marty Ruszkowskiej robią dobrą robotę. Jest też boleśnie szczerze. 
Polecam nie tylko nastolatkom, ale też rodzicom, nauczycielom... Można pójść do tej Szkoły ma wagary, serio! 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #szkołabohaterekibohaterów #przemekstaroń #wydawnictwoagora #kochamczytać #czytambolubię #polecajki #polecamksiążkę #książkadlarodzica #książkadlanauczycieli #książkadlamłodzieży #książkapsychologiczna #książkafilozoficzna #etykaifilozofia #jaksobieradzićzżyciem
W ramach odpoczynku od emocji pisarskich :) I w r W ramach odpoczynku od emocji pisarskich :) 
I w ramach wyzwania @52zdjecia 
Ostatnio kuchnia jest dla mnie terenem walki, gdzie przegrywam na całej linii. Mam tylko nadzieję, że to w końcu minie :) Ileż można jeść kanapek z serem, no ludzie! 

#zjemcię #52zdjęcia_09_2023 #52zdjęcia #tematytygodnia #bezglutenu #celiakia #ciastozjabłkami #darkmoodphotography #gdziespomiedzy
Pożegnanie z biblioteką. Elegia z dziesięciorgi Pożegnanie z biblioteką. Elegia z dziesięciorgiem napomknień.
Alberto Manguel
Wyd. Drzazgi
Przekład Michał Tabaczyński

Ha! Wiedziałam! Wiedziałam,  że można być całkowicie zanurzonym w świecie słów i żyć czytaniem. I pisaniem. Jak autor Pożegnania... Wspaniałe są jego eseje. Niby spokojne i wyważone, a jednak co stronę byłam to zamyślona, to wzruszona, to zaintrygowana, jakbym czytała o miłości co najmniej!
Otwierając tę małą, niepozorną objętościowo książeczkę, miałam uczucie, że siadam z mądrym przyjacielem, w pokoju wypełnionym regałami. Na regałach ustawione są według tajemniczego klucza książki, sięgamy po nie, kiedy potrzebujemy wsparcia w rozmowie. Albo kiedy chcemy razem pomilczeć. Fotele z kraciastym odbiciem, lampki oświetlające nam strony,  gramofon z koncertem Bacha. Rozmawiamy o tworzeniu, o tajemnicach słów, o odpowiedzialności, o słownikach, o sprawiedliwości, o rozwoju, o tym, czy można zapisać sny, o bibliotekach - tych istniejących i tych zniszczonych, o pamięci...
I tylko szkoda, że te rozmowy się kończą. Tylko - czy na pewno? W książce pada cytat: "W moim końcu jest mój początek". Do zobaczenia zatem, panie Manguel! Do zobaczenia!

#gdziespomiedzy #bookphotography #bookstagram #bookstagrampl #pożegnaniezbiblioteką #pożegnaniezbibliotekąelegiazdziesięciorgiemnapomknień #wydawnictwodrzazgi #kochamczytać #polecamksiążkę #polecajki #albertomanguel #eseje #kochambiblioteki #niestatystyczny
Czy ja się śmieję, czy ja się boję? Czy chcę Czy ja się śmieję, czy ja się boję? Czy chcę krzyczeć z radości, czy chcę schować się pod kocykiem i zajadać tam chipsy? Wszystko po trochu. Nie wiedziałam, że spełnianie marzeń może wywoływać tyle uczuć naraz! 
Napisałam książkę dla dzieci. 
A teraz, dzięki @mukozu.art bohaterowie tej opowieści zyskali twarze i ciała. I to wszystko jest takie nierealne... Tak bym chciała, żeby moja Lilka i jej przyjaciel krasnoludek poszli w świat! Trzymam za nich kciuki! Na razie cierpliwie rozsyłam propozycję do wydawnictw.
I idę pod kocyk, cieszyć się i bać się jednocześnie 😉

#gdziespomiedzy #kochampisać #opowieśćdladzieci #książkidladzieci
Ostatni temat w lutowym wyzwaniu #kfs #poruszone_ Ostatni temat w lutowym wyzwaniu #kfs 
#poruszone_kfs 
I dziś zamiast książki -  moja córka. 
Temat bardzo pasuje do jej życia. 
Zamazana droga 
To, co widzisz teraz za chwilę może być zupełnie inne
Dużo niepewności 
Ostrość? Rozmywa się w wielości problemów, nad którymi ona chce się pochylić. Chce objąć cały świat.
I zaraz znów wpada w ciemność. W ciemności coś się porusza, coś idzie naprzeciw, może jednak ucieka
Co dalej
?

#gdziespomiedzy #poruszone_fotowtorek #nieostrezdjęcie
#macierzyństwo #fotowyzwanie #mojemyśli #problemy #fotowtorek #parkoliwski
Mój Instagram

  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

życie i książki

Opowieści rodzinne 2

28 stycznia 2022
życie i ...

Początek

23 września 2021
życie i książki życie i problemy

Historie rodzinne

22 stycznia 2022
życie i ...

Dzień jak co dzień

2 grudnia 2022
życie i ...

Przed snem

18 marca 2022
życie i problemy

Parę słów od zapyziałej idealistki.

4 marca 2022
życie i książki

Żółte liście – część 2

17 października 2021
życie i książki

Granica

21 kwietnia 2022
życie i książki

Lek na całe zło świata? Phi, wiadomo. Książki.

25 września 2021
życie i problemy

Wpis z notatnikiem

25 września 2021

© 2023 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme