Idąc pewnego dnia obok mojej siostry, brzegiem morza, pomyślałam: czujesz? To jest ta chwila. Chwila, kiedy jest pięknie. Chwila szczęścia.
A wiemy wszak, drodzy czytelnicy, ustaliliśmy to nie jeden raz, że w życiu to nie da się cały czas tak na wysoką nutę. Że wszystko wokół zawsze uśmiechnięte, kwitnące, my cierpliwi, kreatywni (ulubione słowo rodziców!) i gotowi na nowe wyzwania. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że człowiek to raz w górę, raz w dół. Nie ma huśtawki, która buja tylko w górę. Jak będzie, to ja poproszę pierwsza!
Idę brzegiem, fale sięgają pazernie do stóp, zagarniają zwodniczo, szumiąc: chooodź, no chodź, dalej;
odsuwają się zawiedzione i atakują od nowa, tym razem przymilnie, delikatnie: chodź, będzie ci dobrze…
Było. I tak jak bardzo.
Wykradłyśmy życiu jeden wieczór, żeby potańczyć z falami. Żeby spóźnić się na pociąg do domu i dłużej oglądać spektakl z chmurami i morzem w roli głównej, z zachodzącym słońcem w charakterze oświetleniowca i żaglówką jako dekoracją. Za efekty specjalne Oskar należy się mewom, rybitwom, kormoranom i wszelkim innym latającym stworom.
Ile kosztuje bilet na to przedstawienie, zapytacie?
Za darmo, to wszystko jest za darmo, krzyczy ktoś.
Ale jak to tak – za darmo. Na świecie nie ma nic za darmo – powątpiewasz…
Ja też nie wierzę, żeby w życiu było coś za darmo. Są raty, są kredyty, są płatności odroczone – są i oszustwa – wszystko ma swoją cenę.
Wszystko jest na sprzedaż. Kwestia waluty. Coś musisz oddać, żeby coś dostać!
Nie ma cudownego sposobu, żeby rozłożyć przed sobą czerwony dywan i przejść po nim bez drzazg, wśród samych oklasków, wiesz? Chcesz choć na chwilę na ten dywan, to proszę: oto cennik:
Łzy za każdy uśmiech. Kupujesz?
Bezsenna noc za spokojny dzień.
Strach i skrzywdzenie – często idą w parze – taka paskudna transakcja wiązana – za okazane zaufanie.
Samotność za miłość. Tą można spłacać w ratach, po troszku mniejszą i większą sumą, odrobina samotności raz, większa kwota w następnym miesiącu.
Ściśnięty żołądek i gula w gardle – cena macierzyństwa.
Wyrzuty sumienia – tyle dają na tej giełdzie za chwilę zapomnienia o problemach. Wyrzuty sumienia mają drobne acz ostre ząbki i nie jest łatwo się ich pozbyć. Wyzerują ci konto bez mrugnięcia okiem.
Płacisz za błędy innych, też się zdarza, żaden bank nie chce reklamacji przyjąć, podłe to.
Myślisz, że coś utargujesz? Że się dogadacie? Że będziesz sprytniejszy? To tylko płatności odroczone, nie bądźmy naiwni.
Dobrze, w jednym masz rację, jak już się tak upierasz, że się mylę. Czasem gdzieś nastąpi pomyłka, zawirowanie w systemie, i dostajesz swoje zamówione szczęście. Opłacone już z góry tym, co było.
Wtedy siedzisz na brzegu morza i po prostu jesteś szczęśliwa…





W punkt, siostro! No co tu się rozpisywać, po prostu w punkt.
Opisałaś zasadę tego życia. Zawsze trzeba coś od siebie dać aby coś dostać w zamian.
Próba życia cały czas na wysoką nutę może spalać i zawsze prowadzi do rozczarowań. Z drugiej strony, gdyby nie było tych chwil w różnych barwach emocji, skąd wiedzielibyśmy, kiedy jest szczęście? 😉
Tylko czasem to wrażenie, że ktoś tu oszukuje i każe sobie słono płacić za to szczęście, no nie? 😉
Pięknie napisane, dziękuję