Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
okładka książki "Czasem się złoszczę", do tematu rodzice i dzieci i emocje

Rodzice, dzieci i… emocje.

Posted on 7 sierpnia 20227 sierpnia 2022 by Ola

Rodzice i dzieci – tu jest zawsze blisko do mieszanki wybuchowej. Emocja na emocji emocją pogania. Jak to wszystko ogarnąć? Dziś trochę moich podpowiedzi.

– Dzień dobry, mamusiu. Witaj, tatusiu. Jak to miło was widzieć o poranku! Jaka piękna dziś pogoda, nieprawdaż?

– Dzień dobry, słoneczko nasze kochane. Chodź, siadaj do śniadanka. Ładnie się dziś ubrałeś, ten garniturek jest taki twarzowy…

– Och, drobiazg, dziękuję. Słyszę, że radio tak pięknie dziś przygrywa, to sonaty Mozarta, tak je lubię. Gdzie odłożyć talerzyk, jak zjadłem owsiankę, całą i bez marudzenia?

Mogłabym tak długo… Można się uśmiać, no nie? Boki zrywać! Wiadomo, że tak naprawdę nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Ale! Wiecie, co jest najgorsze?

Że mimo naszej świadomej wiedzy, że nie da się tak rozmawiać i żyć, to my często sobie wyobrażamy, że tak powinien wyglądać idealny poranek. Że pewnie inni tak mają. Tylko u nas coś jest nie tak. I mamy pretensje – do siebie, do dziecka – że tak pięknie, łagodnie i anielsko nie potrafimy.

Idealnie to nigdy nie będzie. Nigdy nie zaprogramujemy siebie na samą łagodność i czułość. Częściej z nas nieczułe przewodniczki niż takie czułe, jak z książek czy bajek. I to jest normalne. Musimy szukać takiego złotego środka.  Nie dać się wyrzutom sumienia, iż żadne z nas ideały, ale też nie machnąć ręką zupełnie i jednak szukać tych sposobów na spokój.

Powiem wam, co mi pomaga.

Dużo czytam – to nie jest nic nowego, wiem – ale czytam o tym, jak radzą sobie ze złymi emocjami, złymi dniami, inni. Czytam blogi, wpisy, reportaże, artykuły, książki. Nie tylko typowe poradniki, bo tych akurat mam mało, ale szukam opisu fajnych relacji dziecięco – rodzicowych, sposobów, które mogłabym podchwycić, skopiować, podrobić. Zapamiętuję sobie, co się NIE sprawdziło. Czego nie chcę robić.

Obserwuję ukradkiem rodziny na placach zabaw. Niby tylko sobie siedzę, ale nie dajcie się zwieść, tak naprawdę notuję sobie w głowie całe sytuacje w dwóch tabelkach:  

Jedna: To było fajne! Tu przechowuję wszystkie obrazy dorosłych, którzy dogadują się ze swoim dzieckiem normalną rozmową, raz pomogą, raz zachęcą, śmieją się, negocjują, żartują, podmuchają, wiewiórkę pokażą, przytulą, postawią na swoim, ale konsekwencją, a jak trzeba to pod pachą wyniosą zezłoszczone dziecko z terenu placu zabaw i dadzą mu i sobie odetchnąć z dala od ciekawskich spojrzeń i hałasu.

Druga: Auć, to nie było fajne… Tu wpisuję wszystko czego nie chcę robić: obrażanie wyzwiskami, porównywanie (wszyscy inni umieją, a ty, taka niedorajda! Wszyscy inni słuchają rodziców, a ty! Tylko ty jesteś taki niegrzeczny!) grożenie (ale nie żartobliwe i nie o to, że lodów nie kupię), brak  konsekwencji (a kto uczy dziecko, że najpierw mówimy „nie” a potem na wrzask się już zgadzamy? Kto kogo ma wychowywać?).

Patrzę na dzieci, co im się podoba, co sprawia, że są spokojniejsze. Ba, nawet w tym celu z dziećmi rozmawiam! Śmichy – chichy, ale wierzcie mi – dużo dorosłych uważa, że ze swoim dzieckiem to można pogadać tak około osiemnastki. Bo wcześniej to szczyl i guzik rozumie. Ale wtedy to trochę poniewczasie. Nastolatków już się nie wychowuje, tu zbiera się owoce tego, jak radziliśmy sobie wcześniej. Czy ono wie, że może do nas przyjść z każdym pytaniem? Że poszukamy odpowiedzi? Że nie ocenimy od razu źle? Że będziemy słuchać? Że może liczyć na naszą radę, wsparcie? A jeżeli z czymś się nie zgadzamy, ono chce zrobić coś, co przekracza nasze granice pojmowania, to czy mamy dobre argumenty do rozmowy? Poza nie, bo nie. I masz mnie słuchać.

Pamiętacie „Skrzypka na dachu”? Tam bohater, mleczarz Tewje, ma plany wobec córek, która za kogo ma wyjść za mąż. Bo z jednej strony tak każe tradycja, tak było zawsze i tak ma być. Ale z drugiej strony… teraz są inne czasy. Młodzi się zakochują, co kiedyś było nie do pomyślenia! Kogo słuchać? Tradycji, czy córek? Co jest ważne? Na co mogę się zgodzić z nimi i sam ze sobą? Jak to wytłumaczyć? Potraktuj swoje dziecko, w każdym wieku, poważnie i rozmawiaj, tłumacz, ile się da. Dlaczego to akurat ma takie znaczenie, dlaczego zabraniasz, dlaczego ty  coś możesz a dziecko nie. Ja takie właśnie lekcje sobie z w głowie zbieram.

Czytam też o rozwoju emocji u dzieci. Dlaczego wpadają w taką maniakalną złość? Czy to jest normalne? Jak to jest z tym buntem dwu, trzy, cztero, pięcio, tysiąco-latka? Jak samemu nie krzyczeć, kiedy ten mały huncwot leży na podłodze, czerwony ze złości i od krzyku? A jeszcze nie daj Boże naokoło każdy wtrąca się ze swoimi złotymi radami. A weź trzepnij, raz a dobrze, się mały nauczy. Nie, nie bij, ale ukołysz (akurat, najpewniej tylko oberwiesz z łokcia czy wierzgającego kolana, chociaż akurat na jedno dziecko na sto może to podziałać. Niestety, trzeba próbować.), zostaw i odejdź, nie, lepiej zagroź, że zaraz sobie pójdziesz i nigdy nie wrócisz, albo pani cię weźmie.

Moja złota rada, wyczytana, wygrzebana z mnóstwa przeczytanych treści, przesiana przez doświadczenie, jest taka: po pierwsze, to normalne. Normalny etap, kiedy dziecko uczy się życia w społeczeństwie i radzenia sobie w sytuacji, kiedy ono CHCE, TU i TERAZ, a tak się po prostu nie da. Skąd od razu mają wiedzieć, co robić? Uczą się. Próbują. Dzieci nie robią takich rzeczy, jak płacz, wrzask specjalnie i dla własnej przyjemności. Chyba, że je nauczymy, że tak wszystko dostaje. W każdym innym wypadku to dziecko jest w tym momencie nieszczęśliwe i często własnym krzykiem przerażone.

Tak jak w samochodzie, kiedy coś się psuje, czy brakuje paliwa to słychać rozmaite dźwięki, pipania, włączają się czerwone światełka – tak u dziecka wrzask, złość, wykrzyczane denerwujące nas słowa („Jesteś najgorszą mamą! Nienawidzę cię!”) są sygnałem wyczerpania. I nie jest to wina ani samochodu – dziecka, a czasem też nie jest to wina rodzica, bo nie miał pojęcia, że tak blisko jest wybuch. Ale to zawsze rodzic jest tym odpowiedzialnym. Tym, który ma dać przykład, jak radzić sobie z niesprzyjającymi emocjami. Co mama robi, jak się denerwuje? Czego mnie nauczy?

Mama, tata, opiekun, „kierowca” naszego dziecka – „samochodu” dba o jego (i swój, w miarę możliwości) zdrowy, długi sen, o wybieganie, spacer, o chwilę zabawy, o tłumaczenie, co i jak. Nie pozwalam już dłużej grać, bo zbliża się wieczór, musisz już wyłączyć, bo potem nie zaśniesz i rano będziesz zły i zmęczony. Jestem twoją mamą i wiem, jak o ciebie dbać. Uważny rodzic nie zabiera na zakupy zmęczonego dziecka, jeśli naprawdę nie musi (a jeśli musi, to nie jest to wina dziecka przecież), bo to wstęp do katastrofy. Ja często umawiałam się przed zakupami, że można wybrać sobie jedną rzecz, albo że dziś nic słodkiego, albo w swoim czasie już, umawiałam się na sumę pieniędzy, jaką ma latorośl może wydać. I trzymałam się tego. A znam takiego drugiego rodzica moich dzieci, co na przykład się nie umawiał na nic, a potem wracali z zakupów z naręczem pierdółek. Ale za to z miną, jakby był Dzień Dziecka! 

Ważna myśl: jestem twoim rodzicem i dbam też o siebie – oprócz tego, że jestem kierowcą samochodu zwanego Jacek, Ala czy Piotrek, to jestem też jednocześnie sama takim samochodem dla siebie. Taką ciężarówką bardziej. Wiozę w sobie złe doświadczenia, zmęczenie, kłopoty z domu, z pracy, chęć na hobby, na które nie ma czasu, chęć na chwilę samotności, na spokojne śniadanko, na kawę bez przylepionego bobasa, i tak dalej. No właśnie – cała ciężarówka, która też czasem jedzie na oparach.

Ono nas nie zawsze słucha. Ale zawsze nas obserwuje.

I to zapamięta najbardziej – nie, co mówimy. Ale co robimy.

Oddech. Zwolnij. Szukaj, jak odpocząć. Niech twoje dziecko widzi, że czasem rodzic też robi coś dla siebie. Coś, co daje siły. Nie jesteś sam/sama.

Jak trzeba, nie bój się szukać pomocy psychologa, bo warto naprawić w sobie niesprawne układy. Hamulce na przykład. Samochód dałabyś/dałbyś do naprawy, a siebie? Nie warto? Nie twierdzę, że uśmiech bąbelka nam wynagrodzi wszystko, bo to kit, ale spokój w jego oczach już na pewno… Nawet jeśli droga do radzenia sobie z własnymi emocjami okazała się długa i trudna.

– Hej, dzieciarnia! Śniadanie!

– Ja chcę jeszcze spać!

– Ja nie jestem głodna!

– A co jest? Jajecznica, nie, dziękuję! Fuj!

– Weź mnie nie wkurzaj, przecież wczoraj lubiłeś!

– Cooo? Ja nigdy nie lubiłem! Może kiedyś, jak byłem mały. Teraz nie lubię. Zrób mi chlebek z dżemkiem. Ale bez masła!!! Fuuuuj, ja tego nie zjem z masłem! Mogę grać?

– Mamo, a gdzie są moje wyprane skarpetki?

– Kochanie, widziałaś może moje kluczyki? Ej, ale ta kawa to zimna już, nie chcę. Lecę, pa.

– A kopnijcie się wszyscy w rzyć. Ty zostajesz. To ja idę. Pa, pa. Miłej niedzieli.

Więcej, mądrzej i fachowo o regulacji emocji pisze Agnieszka Stążka – Gawrysiak, na blogu:

dylematki.

Kopalnia wiedzy na temat rozwoju dziecka, wychowania i bycia dobrym rodzicem. Takim, co chce i sobie i dziecku pomóc z całym tym bagażem! Polecam!

Nawigacja wpisu

← Czas.
Wychowanie, pot i łzy. →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Książkowe historie
  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem

Archiwa blogowe:

  • listopad 2025
  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie po Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie potrzebuje, ja nie wiem, nie znam takich albo też szybciutko taką zbyt poważną znajomość kończę:) Bez humoru ani rusz dalej. Te wszystkie balony powagi i dostojeństwa tak bardzo potrzebują przekłucia, że tylko biegać ze szpilkami...
Umberto Eco na marginesie swojego poważnego brulionu dorysowuje wąsy filozofom i układa ich doktryny w rymujące się wierszyki. 
Ja nie wiem, co na to Kant czy wielebny Anzelm z Aosty, ale mi się tak podobało! 
Druga część to szturchanie literatury.  Tak często wydaje się nam - bo na pewno nie tylko ja tak mam - że literatura piękna czy inny Tomasz Mann to nie dla zwykłych śmiertelników, że trzeba przejść jakiś stopień wtajemniczenia, że wstyd nie znać ale też wstyd nie polubić, jak tu żyć, no nie da się! Tymczasem w tych wszystkich czarodziejskich górach można odkryć tyle ironii, uszczypliwego poczucia humoru - nie trzeba nam klękać na kolana a po prostu uśmiechnąć się i czytać, czytać. U Eco po nosie dostaje też Proust czy Joyce. 

Przypomina mi się, że wszystkie gazety zawsze zaczynałam czytać od felietonów, szukałam rysunków satyrycznych, dopiero uzbrojona chwilą uśmiechu mogłam iść w powagę. 

Taką chwilę daje też książeczka Umberto Eco, ode mnie - polecajka! 

@oficyna_noir_sur_blanc - #wspolpracabarterowa 
_____________________________
Rozważania niepoważne 
Umberto Eco
Tłum. Monika Woźniak i Iga Kochańska
Tomasz Stawiszyński - krótkie przypomnienie filozoficznych pojęć czy nazwisk
Wyd. Noir sur Blanc
____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #rozważanianiepoważne #umbertoeco #oficynanoirsurblanc
Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszka Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszkanie.
Niedokończenie 
Nie-pokój
_________________________
No i został taki obrazek niedokończony. 

#gdziespomiedzy 
#kolażanalogowy

#mewarządziijuż
Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę usprawiedliwienia, z góry przepraszam - i jako taka - bo żadna ze mnie znawczyni - nie wiem czemu akurat Panny z Wilka tak stanęły na piedestale, no nie wiem! 
Niech mnie ktoś przekona, że to opowiadanie przetrwało próbę czasu, chętnie posłucham, i odpowiem, że chyba raczej jednak nie przetrwało :)

Ale opowiadanie o cyrkowcu, co zaczyna poznawać inne życie, kończy się to tragicznie,  albo o opętaniu miłością, oj biednieńkij on i ona, ta od aniołów... Brzezina też mi zostanie w pamięci, z całym tym swoistym pięknem, na granicy liryki i zwykłego życia. Opowiadanie o rodzinie z młyna znad Lutyni, o wojennych ranach w duszy i w drugim człowieku - tak, bierzcie, czytajcie! Tak się pisze opowiadania, takich chcę czytać więcej!

Jakie właściwie polskie opowiadania polecacie? 
Mają też być tak dobrze napisane, jak u Iwaszkiewicza, taki warunek:)
___________________________
Brzezina i inne opowiadania 
Jarosław Iwaszkiewicz 
Wyd. Czytelnik
___________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #brzezinaiinneopowiadania #jarosławiwaszkiewicz #wydawnictwoczytelnik
Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, troch Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, trochę obok Leśmiana,  ale tak bardziej w mrok, gdzie pod nogami pałętają się koty, jeże, w bibliotece wszystko wszak może się zdarzyć, jesienny zachód słońca też, nicości, byt z niebytem się mylą, a ja obok stoję i przypatruję się przelatującym gawronom, pomiędzy istnieniem a jego odwrotnością, wyciągam z regału Rymkiewicza, na los się zdaję, oj, to nie jest najlepszy pomysł... 
@w.dziurawych.trampkach - wybrałam te jesienne ogrody, proszę bardzo:)
_________________________
Jarosław Marek Rymkiewicz
Zachód słońca w Milanówku
Wyd. Sic!
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #jarosławmarekrymkiewicz #zachódsłońcawmilanówku
Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życi Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życio-pisarek. Czytałam Książkę o miłości, czytałam Hałas, teraz Najgorszego człowieka i uważam że nikt poza Halber nie umiałby pisać jak Halber. I już. Ja tą szczerość i odzieranie warstw biorę i zachłannie czytam.
O czym jest #najgorszyczłowieknaświecie pisał swego czasu cały bookstagram, pod tym hasztagiem jest mnóstwo opisów, ja już tylko dodam swój stary wierszyk o kocie, bo pasuje do okładki:

Mam takiego kotka
Mały dość jest, nieporadny, 
nawet chwilami zabawny 
Balkon na czwartym piętrze 
wydaje mu się idealny 
do skakania przy barierkach

Chyba nie wie co to lęk

Przychodzi 
i bez pytania czy może 
każe się głaskać 

On naprawdę nie wie 
Co to lęk

PS. Tak, to jest książka o lęku. 
Czytaliście? Lubicie ten styl pisania?
______________________________
Małgorzata Halber 
@mroczny_msciciel 
Najgorszy człowiek na świecie 
Wyd. Znak Literanova 
@znak_literanova 
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram  #małgorzatahalber #znakliteranova
Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który n Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który nam przyjemność przedstawić. Zanim przejdę do szczegółów, to powiem jedno: od września czytam dzieciom opowieści z tego cyklu i podoba się nam. A to najważniejsze. 

Cóż to jest, ów projekt i cykl?
Otóż Mateusz Racut - twórca Bajki na dobranoc - zaprasza nas do Lasu Mądrości, a tam czekają naprawdę sympatyczni bohaterowie: Lisek Dobrusek, Żabka Fajtłapka, Sowa Wiedzulka i inni. Przeżywają swoje leśne i życiowe problemy, raz będzie to złość i zazdrość, raz samotność, raz problemy ze zdrowiem... No samo życie, nieprawdaż? 
I cała magia bajek z Lasu polega teraz na tym, że problemy można rozwiązać... bez czarów. Żabka, Lisek, Dzik, Mrówka uczą się rozmawiać, oddychać, zastanawiać nad daną sytuacją a Lisek Dobrusek zawsze zapisuje w swoim pamiętniku, czego się dziś nauczył. I jest w tym piękna prostota, którą lubią dzieci. Lubią też powtarzalność bajek, ich przewidywalność i ciepło, które kryje się także w literackim języku opowiastek. 

Last but not least - są też kolorowanki do wydruku i wersje audio - taki bonus:) 

Nie poznałabym Liska Dobruska, gdyby nie propozycja współpracy ze strony twórcy - za co teraz naprawdę dziękuję. Po paru dobrych tygodniach sprawdzania i testowania - polecam. Polecamy! Bo dzieciaki-przedszkolaki najbardziej :) 

www.bajkanadobranoc.com
______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #literaturadladzieci #współpraca #mateuszracut #bajkanadobranoc #całapolskaczytadzieciom
Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. Bliskie j Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. 
Bliskie jest mi szukanie słów na opisanie życia tu i teraz, ale także gdzieś z boku. Chwile które stają się metaforą, lub też zupełnie na odwrót - szukanie tego, co najprostsze, już bardziej przecież o codzienności i to tak do kości się nie da. 
Właśnie tak, posłuchajcie: "możliwe, że chodziło o proste sprawy: pokryte rdzą brzozy, jary, w których rodziła się noc (...). I jeszcze to: słowa, te, co robią nam w środku radykalne rzeczy". 
Możliwe wszak, że chodzi właśnie o to.

"I czytanie wierszy, czytanie wierszy, czytanie wierszy na głos".

Rytmiczne, uspokajające staccato...
________________________
Małgorzata Lebda
Mer de Glace
Wyd. Warstwy
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #małgorzatalebda #merdeglace #wydawnictwowarstwy
Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motyw Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na tel Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o H Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
Mój Instagram

życie i ...

Sto lat, kotku!

3 grudnia 2021
życie i książki

Czyste okna, nadzieja, okapi i inne zwierzątka. Alleluja!

14 kwietnia 2022
życie i ...

Czarownice

14 lipca 2023
życie i książki

Książka dobra na wszystko!

19 listopada 2023
życie i książki

Opowieści rodzinne. Wiosna – część 4

12 marca 2023
życie i ...

Życie i… szkoła. Rozmowa.

11 listopada 2023
życie i książki

Opowieści rodzinne 2

28 stycznia 2022
życie i książki

Polecajki i anegdotki

25 września 2021
życie i ...

Czarno-biały styczeń

28 stycznia 2024
życie i ...

Życie i… cierpliwość.

24 lutego 2024

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme