Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
zdjęcie smutnej osoby w smutnym, brązowym, bezlistnym lesie, o depresji dzieci i młodzieży

Rozmyślania o depresji dzieci i młodzieży

Posted on 23 marca 202331 grudnia 2023 by Ola

Dzisiaj będę pisać o depresji. Czyli będę modna.

Tak, modna! Dobrze przeczytaliście. Przyznajcie sami, ile razy słyszeliście, że depresja to teraz taka moda? To ja właśnie dziś o tej modzie. W końcu zatacza ona coraz szersze kręgi, fajna musi być ta moda, prawda? Warto się przyjrzeć. Może też jej ulegniemy, jak taka fajna! To musi być ciekawe doświadczenie, pewnie tak ciekawe, jak rok temu jeżdżenie autobusem jako uchodźca z Ukrainy. Też fajnie mieli, ech...

Pożartowaliśmy, to do rzeczy. Będzie o depresji u dzieci i młodzieży, trochę polecanej literatury, trochę moich obserwacji. Może po drodze uda nam się znaleźć dobre rady, co robić, czego nie. Co się sprawdziło u innych. Na co zwrócić uwagę. Bo depresja to choroba i trzeba ją leczyć, to nie “moda”.

Depresja to stan, kiedy dziecko tak bardzo traci chęć do działania, że staje się obojętne, zamknięte. Już nawet nie krzyczy i się nie wścieka. Po prostu jeszcze jest. Droga do takiego stanu, na szczęście dla nas, dorosłych, ma kilka punktów ostrzegawczych, kilka drogowskazów z napisem “Uwaga, zły kierunek! Nie tędy droga!”. Możemy najgorszego uniknąć. Stany depresyjne to momenty, kiedy trzeba pomóc, znaleźć drogę wyjścia. Bo depresja to choroba śmiertelna. Czyli taka, która nieleczona doprowadzi do przedwczesnej śmierci.  

Jeżeli uważacie, że warto się nad tym zastanowić, to zapraszam!  

Ostatnio moja siostra zadała ważne pytanie: że wszyscy znamy statystyki dotyczące prób samobójczych, ale co dalej, spytała? Kto z tym coś robi? Systemowo jesteśmy niewydolni. Systemowo finanse państwowe są potrzebne na WAŻNIEJSZE rzeczy. Aż się nóż w kieszeni otwiera!  Ale nerwy teraz nic nie dadzą, może jeszcze coś się kiedyś zmieni. Dziś zastanówmy się nad tym, co możemy zrobić tu i teraz, jako rodzice, jako społeczeństwo. 

Bo tu też, w nas, jest potrzebna pewna zmiana. Może nie systemowa, nie polityczna, nie budżetowa, ale taka “mała wielka” rzecz jak intelektualna, myślowa zmiana w głowie… Choćby a propos samego postrzegania swojego dziecka i jego problemów. 

Nasze czasy są dziwne, robią się coraz dziwniejsze, a my chcielibyśmy się zatrzymać… Pożyć chwilę, jakby nic złego się nie działo. Wszystkie problemy rozgonić machnięciem ręki. Zbyć wzruszeniem ramion. E tam. Przesadzasz. Daj mi spokój. Wymyślasz.  

Wymyślasz. Inni też mają problemy. Przecież ja chcę dla ciebie tylko dobrze. Przebolejesz. Nie przesadzaj. Inni mają gorzej, a nie narzekają. Ja mam gorzej, nawet nie wiesz… Weź się w garść. 

Czasem trzeba wziąć się w tą mocną garść. Czasem mamy zły dzień, marudzimy. Prawda. CZASEM. Taki stan nie może trwać długo! Czy wiecie, że w definicji depresji jest kilka tygodni obniżonego nastroju i zmęczenia? Nie lat. Nie miesięcy. TYGODNI. A kto się u nas przejmuje kilkoma tygodniami obniżonego nastroju? To polski stan permanentny, że tak sobie zażartuję…  

Gdzieś w tej naszej polskiej mentalności siedzi, że trzeba być twardym. Że życie właśnie takie jest – smutne, wymęczone, wyblakłe. Że to norma. Że tacy szarzy jesteśmy wszyscy i na nic u nas kolorowe ptaki. Papugi – to tylko w palmiarniach. Za kratą. W klatce. Dziecko, zdejmij te marzenia z siebie, równaj krok, nie zostawaj z tyłu, ale też nie leć do przodu. Leć jak wszyscy i nie wybrzydzaj. Zobacz, spójrz naokoło – gdzie tu kolory? Na naszej szarej polskiej ziemi umęczonej łzami żyjemy i tak umrzemy. Nie narzekaj.  

Tak słychać z jednej strony. 

Bo z drugiej z kolei inaczej! Nadstawcie drugie ucho, słyszeliście to kiedyś, na pewno: 

No, kochanie, już, już nie płacz, już nie bądź smutasek. Mama już zaraz wszystko naprawi. Wszystko pod nosek podsunie, moje puci-puci nie może się zmęczyć. Mama zaraz wszystko załatwi. Za dużo zadań? Zrobię za ciebie. Albo powiem tej twojej pani w szkole. Ktoś miał do ciebie pretensje? No co za podłość! Chodź! Albo nie, siedź, ja wszystko zrobię. Ty będziesz żyć jak w bajce. Tylko tam nie idź! Nie, tam też nie! To nie ta bajka! Nie pobrudź się! Nie próbuj, bo i tak nie umiesz… No, weź się w garść, no mamusia tak się dla ciebie poświęca, wszystko robi, a ty nic nie doceniasz… Jakiś taki apatyczny jesteś… Żadnych pasji, zainteresowań… 

No tak. Też źle. 

Jest i trzeci pomysł:  

Dobrze, słuchaj, kochanie, nasze dziecko będzie chodziło do Przedszkola Brokatowego, nie przerywaj mi, wiem, że jest najlepsze, czytaliśmy przecież ranking. Lekcje baletu, malarstwa, filozofii, łaciny, medycyny… co? Coś jeszcze chcesz dodać? A tak, jeszcze prywatna niania i guwernantka, bo my musimy na to zarobić. Jutro zacznę szukać najlepszej niani, z certyfikatem Brokatowej Akademii Tańczących Jednorożców. I wykup dostęp na ten plac zabaw! Wiesz, ten dla najlepszych, najgrzeczniejszych dzieci! Paczka przyszła? Tak, to ubranka, nasze dziecko uwielbia ubranka od Brokacciego. Co ty tam marudzisz? Że ono się jeszcze nie urodziło? Nie szkodzi. Ja doskonale wiem, jakie ono będzie.  

Idealne. 

 

Jednak żarciszki się mnie dziś trzymają, a tu temat poważny! Wybaczcie. Ale czasem w takim przerysowaniu łatwiej sprawić, żeby jakaś bańka pękła, żebyśmy sami z siebie się roześmiali… i odpuścili.  

Bo po trochu każdemu z nas zdarza się być po którejś z opisanych trzech stron. Ja najczęściej jestem zmęczona i wydaje mi się sprawiedliwe, że moje dzieci też mają być zmęczone. Że jeszcze mają czas na pasje, na razie mają tyrać i nie marudzić. A jak wpadnę w wyrzuty sumienia, to zaczynam się robić mamuśką – buldożerem, jak to fachowo określają – wtedy chcę usunąć wszystkie przeszkody spod ich nóg.  

A podstawą jest RÓWNOWAGA. Namysł.  

Każdy z trzech powyższych sposobów wychowania, stosowany w nadmiarze, zwiększa ryzyko problemów u dziecka, a w rezultacie może prowadzić do stanów depresyjnych. Do ucieczki od rzeczywistości, w której to:

a). Wszystko jest bez sensu, trzeba się tylko podporządkować i nie myśleć w ogóle o sobie,

b). Dziecko nie ma wiary w siebie, nie umie poradzić sobie w samodzielnym rozwiązywaniu jakiegokolwiek problemu,

c). Nasz mały wychuchany ideał nie wie, kim właściwie jest, liczą się tylko wymagania rodziców, którym tak naprawdę nigdy nie będzie w stanie sprostać. 

Namysł więc… Ale na razie nie nad dzieckiem – najpierw namysł nad sobą.

Po której stronie jestem? Czy muszę odpuścić i dać dziecku odetchnąć? Czy muszę właśnie nad sobą popracować i wykrzesać tej energii więcej, posłuchać, dać się wyżalić, nie pouczać? Wiem, że wiemy lepiej, ale nasze dzieci ma już swoją drogę do przejścia. Pójdą za nami łatwiej, jak będą rozumiały, po co. Jak będą widziały, że naprawdę myślimy o nim, a nie o sobie. Jak damy dobry przykład. Dzieciaki nas obserwują – wiadomo, co usłyszą, to wpuszczą jednym uchem a drugim wypuszczą – ale patrzą na nas zawsze. Na to, jak MY, dorośli, radzimy sobie z problemami. Jak sami radzimy sobie ze stresem. Czy umiemy się przyznać do słabości, walczyć z nimi, czy jesteśmy szczęśliwi (tak w miarę, wiadomo). Inaczej spytają: Czemu dajesz mi rady, jak sam nie umiesz ich stosować?! Czemu wymagasz tego ode mnie? A to bolesne są pytania. Podświadomie uciekamy od kogoś, kto może nam je zadać. Nie chcemy ich słyszeć…  

Wychowanie jest takie straszne przez to, że one – dzieciaki uszaki – mniej nas słuchają, ale zawsze na nas patrzą. Upiorki małe. Chyba że przekleństwo usłyszą, to zawsze powtórzą! Ale też i “przepraszam” za nami powtórzą, jak mają szansę to usłyszeć. “Jak ci pomóc?” – powtórzą. “Wszystko będzie dobrze, pomogę ci” – też.  

Jak to usłyszą. 

Bo wiecie, że w we wszystkich dysputach, rozważaniach, roztrząsaniach a propos depresji pojawia się jeden motyw? Jeden łączący wszystkie wątki motyw.  

Dałam wam tropy, skojarzyliście już, o co chodzi? To całe słuchanie? Mówienie? Jak to się łączy? 

Ten motyw, co łączy wszystkie czytane przeze mnie, słuchane i oglądane o depresji treści to ROZMOWA. Jej rola jest nie do przecenienia. 

Życie może się tak potoczyć, że nasze dziecko, nastolatek, ktoś bliski, pomimo to zachoruje, oczywiście, rozmowa to nie jest stuprocentowe lekarstwo na całe zło świata. Ale rozmawianie pozwoli wyłapać szybciej zmiany nastroju, jego obniżenie, skalę problemów w szkole. Może pokazać, że nasze spokojne dotąd dziecko zaczyna reagować wybuchami, dąży do konfliktów. Albo wręcz przeciwnie, dziecko było głośne, egzaltowane, łatwo trzaskało drzwiami (to po tatusiu pewnie!) – a tu nagle robi się apatyczne, niemrawe. A jak to wyłapiemy, jeśli nie rozmawiamy z dzieckiem i tak naprawdę go nie znamy? 

Albo taka rzecz, która jest symptomem depresji – utrata przyjemności z wykonywania swojej pasji, rezygnacja z niej. Skąd możemy o tym wiedzieć, jak nie potrafimy powiedzieć, co właściwie pasjonuje nasze dzieci? Co je interesuje? Umiecie wymienić imiona piesków z Psiego Patrolu? Imiona koleżanek, kolegów z klasy? Jakie właśnie lubi zwierzątko i czy w ogóle lubi zwierzęta? W co gra na komputerze? Jakich lubi jutuberów? Co właściwie robi na tym swoim telefonie? I tak dalej. Dla niektórych to normalne, ale nie wszyscy rodzice mają czas i chęci rozmawiać z dzieckiem. Wydaje im się, że wszystko załatwi szkoła. Albo drugi rodzic.  

Uważny rodzic musi wyłapać, czy dziecko nie powtarza o sobie, że jest beznadziejne, że znowu czegoś nie umie. To potrafi być bardzo złożony problem, ale w całej jego złożoności żadne dziecko NIGDY nie powinno o sobie myśleć, że jest beznadziejne. Taka myśl jest jak plama czarnego atramentu, co pochłania coraz więcej i więcej wokół siebie, aż wszystkie kolory znikną, aż będzie tylko ciemność.  Musimy się uczyć – jak siebie realnie oceniać. Jak mieć odwagę próbować i jak wiedzieć, kiedy odpuścić. To bardzo indywidualna sprawa. I w tym punkcie zarówno szkoła, jak i rodzice mają wiele do przepracowania…  

Jest taki fajny rytuał, który można sobie wyrobić, z małymi jeszcze dziećmi: po przywitaniu, przy odbieraniu z przedszkola, od niani, po powrocie z pracy do domu, dajemy sobie 3 minuty na rozmowę twarzą w twarz, uważną, gdzie my, rodzice skupiamy się na słuchaniu, a dzieciom dajemy mówić. 

– Cześć, bąbel! Jak się czujesz? – pytamy idąc spokojnie w stronę samochodu, domu, autobusu.  

– Dobrze, fajnie było! – wiadomo, zwykle było fajnie, to jeszcze maluch. Ale my dzielnie pytamy dalej: 

– Z kim się dziś bawiłeś? Miałeś fajny pomysł na zabawę? A może coś ciekawego się uczyliście? Coś się wydarzyło ciekawego? – oczywiście nie zadajemy tych wszystkich pytań jednocześnie, ale po troszku wyciągamy z kilkulatka strzępki informacji. Komentarze – najlepiej w formie pytania. Tak się rozmowa toczy…  

– Bo wiesz, mama, dzisiaj Krzyś zabrał mi zabawkę i ja go ugryzłem. 

A my cyk, mamy pytanie, pamiętajcie, najpierw pytanie. Lepiej się upewnić, czy się nie przesłyszeliście: 

– Ugryzłeś? – oddech, spokój, to nie jest koniec świata, to dziecko, co się uczy, jak się zachowywać. Może najpierw dobrze spróbować humoru? – Aha, rozumiem, to od dzisiaj wszyscy w domu będziemy się gryźć, jak będziemy zdenerwowani. Tak? Zgadzasz się? Nie bardzo? To co możemy zrobić? Ale mi się już spodobało, że będę wszystkich gryźć, proszę, będziemy tak robić… Ech, no dobra, będziemy szukać innych sposobów.  

I wierzcie mi, przez wybuch gniewu nie osiągniemy więcej. Do tematu, czy wolno gryźć wracamy jeszcze w domu, na parę minut rozmowy, na pokazanie, że patrz, ja teraz też się zdenerwowałam, ale cię nie gryzę. Nie biję. Mówię o tym, co czuję. Co chcę. Rozmawiam. 

Inna rozmowa: 

– Mamo, wróciłam i więcej do szkoły nie idę! Mam dość! – trzask drzwiami. Walnięcie plecakiem. Taktycznie to ignorujemy, o trzaskaniu można porozmawiać potem, to nie jest teraz najważniejszy problem. Taktyczne ignorowanie czegoś, co ma nas zdenerwować, jest bardzo trudne i nie zawsze się udaje, ale jest warte zachodu, pomaga się skupić na meritum sprawy, a nie na emocjach i nerwach. Jak nie zignorujemy, to dajemy się wciągnąć w grę, w której nikt nie wygrywa. A tak – jesteśmy nieoczekiwaną oazą spokoju i to już wytrąca broń z ręki wkurzonego naszego dziecka. Mamy trzy minuty, żeby dziecku dać się wykrzyczeć, czasami już samo to pomaga. I rozmowa się może toczyć, a co mogło pójść, że ono “ma dość”.  

Czasem humor i miejsce w domu na wyrzucenie z siebie nerwów to już dużo. Wszyscy potrzebujemy czasem się wykrzyczeć, wypłakać – gdzie, jeśli nie w domu? Wszystkie emocje muszą znaleźć ujście, inaczej wybuchają zupełnie nie tam, gdzie powinny. A my widząc, jakie emocje najczęściej towarzyszą naszemu dziecku, wiemy też, czy potrzebuje ono pomocy specjalisty, czy nie. Kiedy dziecko wie, że może przyjść do nas nawet zdenerwowane, wkurzone, zbuntowane, to łatwiej będzie mu ominąć dziurę w postaci depresji na swojej drodze.  

Nie wyczerpałam tematu… Chcecie jeszcze ciąg dalszy? Dajcie znać.  

Bo to temat rzeka, a ja nie ufam nikomu i niczemu, co chce zmieścić szeroki temat w jednym zdaniu. Jeżeli mam temat ciągnąć, dajcie tylko znać – w komentarzu, w wiadomości, w rozmowie – też może być. Jeżeli potrzebujemy pomocy, to nie bójmy się o tym mówić, spytać. Czasem nawet wypowiedzenie na głos swoich obaw już daje niemałą ulgę, a zdarza się, że i sami wpadniemy na rozwiązanie – kiedy usłyszymy swój problem wypowiadany na głos. 

Mój manifest na koniec: nie dajmy sobie odebrać mocy rozmowy! 

I jeszcze bardziej na koniec: ważne zdanie, które niedawno słyszałam w rozmowie nauczycieli i terapeutów na temat depresji. Powiedzieli na koniec rodzicom tak: Jeszcze macie czas. MÓWCIE DZIECIOM, ŻE JE KOCHACIE TAKIE, JAKIE SĄ. TU I TERAZ. I ZAWSZE. 

A całość rozmowy TUTAJ, jakbyście chcieli wysłuchać, ja polecam, godzinka słuchania, a parę dobrych rad może zostać w sercu.  

czarno biała ilustracja chłopca o smutnym, ciężkim spojrzeniu, depresja

Może potrzebujecie fachowej pomocy książek, oto mała, subiektywna lista (kliknięcie na tytuł przeniesie was do opisu ze strony wydawnictwa): 

Poradniki, wywiady, rozmowy:

Jak nie krzyczeć na swoje dziecko. Wychowanie bez złych emocji. Carla Naumberg Wyd. Muza 

Self-reg. Jak pomóc dziecku (i sobie) nie dać się stresowi i żyć pełnią możliwości. Dr Stuart Shanker oraz Teresa Barker, Wyd. Mamania 

Książki z cyklu Self-regulation Agnieszki Stążka-Gawrysiak, z blogu dylematki.pl (KLIK na blog), Wyd. Znak 

Uczniowie w szkole. Rzecz o zachowaniu. Bill Rogers, Wyd. Fraszka Edukacyjna 

Emocje. To o czym dorośli ci nie mówią. Boguś Janiszewski, Max Skorwider, Wyd. Publicat 

Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć. Małgorzata Serafin, Marek Sekielski, Wyd. Agora 

Nastolatki na krawędzi. Czego nie wiecie o problemach swoich córek. Krystyna Romanowska, Agnieszka Dąbrowska, Marta Niedźwiedzka, Wyd. Muza 

Czując. Rozmowy o emocjach. Agnieszka Jucewicz, Wyd. Agora 

 

Żyletkę zawsze nosze przy sobie, Małgorzata Gołota, Wyd. Filia 

Życie mimo wszystko. Rozmowy o samobójstwie. Szymon Falaciński, Halszka Witkowska, Wyd. Prószyński i S-ka 

Beletrystyka, powieści:

Kałużysko. Anna Augustyniak. Wydawnictwo Albus – jedna z niewielu książek o depresji dziecięcej.

 Nie wiesz o mnie wszystkiego, Joanna Jagiełło, Wyd. Zielona Sowa  

Chuligania. Katarzyna Ryrych, Wyd. Literatura

Iskry w mojej głowie. Elle McNicoll, Wyd. Dwie Siostry

Wrony. Petra Dvorakova, Wyd. Stara Szkoła

Trzeba być cicho. Agnieszka Jelonek, Wyd. Cyranka 

Orkan Depresja, Ewa Nowak, Wyd. HarperCollins, a TU – KLIK – recenzja z ważnej strony o depresji (blog: życie warte jest rozmowy)

 

ciemne niebo, ciemne chmury, widać też jednak trochę słońca
poranne niebo, wschód słońca
ulica, deszcz

Nawigacja wpisu

← Opowieści rodzinne. Prawie lato – część 5. O Paulince
O depresji fachowym okiem. Rozmowa →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Książkowe historie
  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem

Archiwa blogowe:

  • listopad 2025
  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie po Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie potrzebuje, ja nie wiem, nie znam takich albo też szybciutko taką zbyt poważną znajomość kończę:) Bez humoru ani rusz dalej. Te wszystkie balony powagi i dostojeństwa tak bardzo potrzebują przekłucia, że tylko biegać ze szpilkami...
Umberto Eco na marginesie swojego poważnego brulionu dorysowuje wąsy filozofom i układa ich doktryny w rymujące się wierszyki. 
Ja nie wiem, co na to Kant czy wielebny Anzelm z Aosty, ale mi się tak podobało! 
Druga część to szturchanie literatury.  Tak często wydaje się nam - bo na pewno nie tylko ja tak mam - że literatura piękna czy inny Tomasz Mann to nie dla zwykłych śmiertelników, że trzeba przejść jakiś stopień wtajemniczenia, że wstyd nie znać ale też wstyd nie polubić, jak tu żyć, no nie da się! Tymczasem w tych wszystkich czarodziejskich górach można odkryć tyle ironii, uszczypliwego poczucia humoru - nie trzeba nam klękać na kolana a po prostu uśmiechnąć się i czytać, czytać. U Eco po nosie dostaje też Proust czy Joyce. 

Przypomina mi się, że wszystkie gazety zawsze zaczynałam czytać od felietonów, szukałam rysunków satyrycznych, dopiero uzbrojona chwilą uśmiechu mogłam iść w powagę. 

Taką chwilę daje też książeczka Umberto Eco, ode mnie - polecajka! 

@oficyna_noir_sur_blanc - #wspolpracabarterowa 
_____________________________
Rozważania niepoważne 
Umberto Eco
Tłum. Monika Woźniak i Iga Kochańska
Tomasz Stawiszyński - krótkie przypomnienie filozoficznych pojęć czy nazwisk
Wyd. Noir sur Blanc
____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #rozważanianiepoważne #umbertoeco #oficynanoirsurblanc
Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszka Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszkanie.
Niedokończenie 
Nie-pokój
_________________________
No i został taki obrazek niedokończony. 

#gdziespomiedzy 
#kolażanalogowy

#mewarządziijuż
Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę usprawiedliwienia, z góry przepraszam - i jako taka - bo żadna ze mnie znawczyni - nie wiem czemu akurat Panny z Wilka tak stanęły na piedestale, no nie wiem! 
Niech mnie ktoś przekona, że to opowiadanie przetrwało próbę czasu, chętnie posłucham, i odpowiem, że chyba raczej jednak nie przetrwało :)

Ale opowiadanie o cyrkowcu, co zaczyna poznawać inne życie, kończy się to tragicznie,  albo o opętaniu miłością, oj biednieńkij on i ona, ta od aniołów... Brzezina też mi zostanie w pamięci, z całym tym swoistym pięknem, na granicy liryki i zwykłego życia. Opowiadanie o rodzinie z młyna znad Lutyni, o wojennych ranach w duszy i w drugim człowieku - tak, bierzcie, czytajcie! Tak się pisze opowiadania, takich chcę czytać więcej!

Jakie właściwie polskie opowiadania polecacie? 
Mają też być tak dobrze napisane, jak u Iwaszkiewicza, taki warunek:)
___________________________
Brzezina i inne opowiadania 
Jarosław Iwaszkiewicz 
Wyd. Czytelnik
___________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #brzezinaiinneopowiadania #jarosławiwaszkiewicz #wydawnictwoczytelnik
Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, troch Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, trochę obok Leśmiana,  ale tak bardziej w mrok, gdzie pod nogami pałętają się koty, jeże, w bibliotece wszystko wszak może się zdarzyć, jesienny zachód słońca też, nicości, byt z niebytem się mylą, a ja obok stoję i przypatruję się przelatującym gawronom, pomiędzy istnieniem a jego odwrotnością, wyciągam z regału Rymkiewicza, na los się zdaję, oj, to nie jest najlepszy pomysł... 
@w.dziurawych.trampkach - wybrałam te jesienne ogrody, proszę bardzo:)
_________________________
Jarosław Marek Rymkiewicz
Zachód słońca w Milanówku
Wyd. Sic!
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #jarosławmarekrymkiewicz #zachódsłońcawmilanówku
Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życi Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życio-pisarek. Czytałam Książkę o miłości, czytałam Hałas, teraz Najgorszego człowieka i uważam że nikt poza Halber nie umiałby pisać jak Halber. I już. Ja tą szczerość i odzieranie warstw biorę i zachłannie czytam.
O czym jest #najgorszyczłowieknaświecie pisał swego czasu cały bookstagram, pod tym hasztagiem jest mnóstwo opisów, ja już tylko dodam swój stary wierszyk o kocie, bo pasuje do okładki:

Mam takiego kotka
Mały dość jest, nieporadny, 
nawet chwilami zabawny 
Balkon na czwartym piętrze 
wydaje mu się idealny 
do skakania przy barierkach

Chyba nie wie co to lęk

Przychodzi 
i bez pytania czy może 
każe się głaskać 

On naprawdę nie wie 
Co to lęk

PS. Tak, to jest książka o lęku. 
Czytaliście? Lubicie ten styl pisania?
______________________________
Małgorzata Halber 
@mroczny_msciciel 
Najgorszy człowiek na świecie 
Wyd. Znak Literanova 
@znak_literanova 
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram  #małgorzatahalber #znakliteranova
Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który n Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który nam przyjemność przedstawić. Zanim przejdę do szczegółów, to powiem jedno: od września czytam dzieciom opowieści z tego cyklu i podoba się nam. A to najważniejsze. 

Cóż to jest, ów projekt i cykl?
Otóż Mateusz Racut - twórca Bajki na dobranoc - zaprasza nas do Lasu Mądrości, a tam czekają naprawdę sympatyczni bohaterowie: Lisek Dobrusek, Żabka Fajtłapka, Sowa Wiedzulka i inni. Przeżywają swoje leśne i życiowe problemy, raz będzie to złość i zazdrość, raz samotność, raz problemy ze zdrowiem... No samo życie, nieprawdaż? 
I cała magia bajek z Lasu polega teraz na tym, że problemy można rozwiązać... bez czarów. Żabka, Lisek, Dzik, Mrówka uczą się rozmawiać, oddychać, zastanawiać nad daną sytuacją a Lisek Dobrusek zawsze zapisuje w swoim pamiętniku, czego się dziś nauczył. I jest w tym piękna prostota, którą lubią dzieci. Lubią też powtarzalność bajek, ich przewidywalność i ciepło, które kryje się także w literackim języku opowiastek. 

Last but not least - są też kolorowanki do wydruku i wersje audio - taki bonus:) 

Nie poznałabym Liska Dobruska, gdyby nie propozycja współpracy ze strony twórcy - za co teraz naprawdę dziękuję. Po paru dobrych tygodniach sprawdzania i testowania - polecam. Polecamy! Bo dzieciaki-przedszkolaki najbardziej :) 

www.bajkanadobranoc.com
______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #literaturadladzieci #współpraca #mateuszracut #bajkanadobranoc #całapolskaczytadzieciom
Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. Bliskie j Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. 
Bliskie jest mi szukanie słów na opisanie życia tu i teraz, ale także gdzieś z boku. Chwile które stają się metaforą, lub też zupełnie na odwrót - szukanie tego, co najprostsze, już bardziej przecież o codzienności i to tak do kości się nie da. 
Właśnie tak, posłuchajcie: "możliwe, że chodziło o proste sprawy: pokryte rdzą brzozy, jary, w których rodziła się noc (...). I jeszcze to: słowa, te, co robią nam w środku radykalne rzeczy". 
Możliwe wszak, że chodzi właśnie o to.

"I czytanie wierszy, czytanie wierszy, czytanie wierszy na głos".

Rytmiczne, uspokajające staccato...
________________________
Małgorzata Lebda
Mer de Glace
Wyd. Warstwy
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #małgorzatalebda #merdeglace #wydawnictwowarstwy
Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motyw Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na tel Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o H Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
Mój Instagram

życie i ...

Nad morzem zimą. Hel 2010

11 lutego 2022
życie i ...

O marzeniach i życzeniach

30 grudnia 2022
życie i ...

Opowiem ci o zmierzchu

21 sierpnia 2024
życie i ...

Kucyk polny

26 września 2021
życie i książki

Książka dobra na wszystko!

19 listopada 2023
życie i problemy

Wychowanie, pot i łzy.

14 sierpnia 2022
życie i książki

Bajka o chochliku i dla chochlików

28 grudnia 2024
życie i książki

 Co przynosi Gwiazdor pod choinkę? Książki!  

11 grudnia 2022
życie i ...

Rozmowy. Hania

15 października 2022
życie i książki

Lek na całe zło świata? Phi, wiadomo. Książki.

25 września 2021

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme