Pytałam ostatnio, co wy polecacie do czytania bąbelkom, co się sprawdziło. I oto powstała dalsza część polecajek dla dzieci!
Babcia na jabłoni, Mira Lobe
Najlepsza rekomendacja? Dwie zerówkowe grupy krzyczące „jeszcze” i „jesce” na zmianę, kiedy przyniosłam tę książeczkę do poczytania na Dzień Babci. A w domu syn uderzył w płacz, że co mu będę teraz czytać i przestraszył się, ze już nigdy nie usłyszy Babci, bo mu ja zabrałam, niedobra ja!
Babcia na jabłoni ma poczucie humoru, jest pomysłowa, szalona, nieszablonowa, zadziorna – ma wszystkie cechy, które lubią dzieci. Ma też mądrość i morał, co lubią nauczyciele i mamy. Opowieść ma w sobie ducha Dzieci z Bullerbyn – autorka Mira Lobe nazywana była austriacką Astrid Lindgren. Rzeczywiście, przy prostym języku udaje się przekazać jeszcze „to coś”.
My z synkiem polecamy!
A ja chodziłam w tę i nazad, do szkoły i do domu, z książką w torbie…
Polecaliście też parę nowych dla mnie książek. Wyszperałam sobie i oto proszę, ściąga dla nauczycielek do szkoły i dla rodziców do domku gotowa! Uwaga, oto co czytamy dzieciom, zapiszcie sobie!
Kotek Splotek, Rob Scotton
Kotek Splotek idzie do szkoły po raz pierwszy i jest bardzo zmartwiony. Co się stanie, jeśli z nikim się nie zaprzyjaźni? Na wszelki wypadek zabiera ze sobą przyjaciela, ukochaną myszkę Zygmunta. Chowa Zygmunta w pudełeczku na drugie śniadanie. Pani nauczycielka, magister Kizia-Mizia, przedstawia Splotka klasie i zaczyna ważną lekcję. Ale na przerwie Zygmunt ucieka z pudełeczka, a wszystkie kotki robią to, co kotki robią najchętniej (gonią mysz!). Splotek znów się martwi. Czy nie straci wszystkich przyjaciół – starych i nowych? Na szczęście pani Kizia-Mizia czuwa i uczy kotki, że… KOTY NIE GONIĄ MYSZY – przynajmniej w szkole. Może szkoła nie jest taka zła? – oto opis ze strony lubimy czytać.
I tego samego autora: Baranek Bronek
Oto Bronek. Bronek jest barankiem i mieszka z innymi barankami na Żabim Mokradełku. Ale Baranek Bronek nie jest taki, jak inne baranki. Wszystkie baranki zasypiają grzecznie bez najmniejszego kłopotu, a Bronek nie – Bronek nie może zasnąć. Co ma zrobić baranek, który cierpi na bezsenność? Bronek próbuje wielu sposobów, bardzo niezwykłych, a nawet bardzo niebezpiecznych, aż w końcu odnajduje właściwy – jedyny pewny sposób na zasypianie. Zasypia spokojnie jak każdy inny baranek.
Baranek Bronek jest bohaterem przepięknej i zabawnie ilustrowanej książeczki czołowego angielskiego rysownika i projektanta ceramiki, szkła, pocztówek i tekstyliów, Roba Scottona. Książeczka o Baranku Bronku jest pierwszą z serii bogato ilustrowanych bajeczek pisanych i rysowanych przez Roba Scottona dla dzieci. Rob mieszka w Rutland w Anglii wraz z żoną, Liz, która również zajmuje się ilustracjami – opis ze strony lubimy czytać.
Inna polecajka to seria o Śwince Malince i Słoniu Leonie.
Leon wszystkim się przejmuje, a Malinka wcale. Świnka jest rozbrykana, a słoń zadaje dużo pytań. Oboje świetnie się ze sobą bawią i bardzo się przyjaźnią. Jak Flip i Flap czy Asterix i Obelix zabawnie się uzupełniają i wzajemnie rozśmieszają - opis ze strony lubimy czytać (link po kliknięciu w zdjęcie). Opinie mówią, ze to fajna książeczka do nauki samodzielnego czytania, dla dzieci około 7 lat.
Biuro detektywistyczne Lassego i Mai
To podobnie jak seria „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai” – też może być pierwszą samodzielnie przeczytaną książką. Mój Piotrek wysłuchał części o mumii w dwa wieczory. Mi trochę brakowało jakiejś głębi oprócz akcji, ale w końcu to nie była książka dla mnie!
Czytamy dzieciom - hity! Hit numer jeden i drugi hit numer jeden.
Jeżeli chodzi o naukę, to jest pewien absolutny hit numer jeden. Właściwie takie hity numer jeden są dwa. Nieważne, do rzeczy:
Pierwszy numer jeden to Pucio. Do nauki mówienia słów, układania zdań. Potwierdzą to wszystkie dzieci, jakie znam. Widzą w Puciu coś, co nam dorosłym umyka, nie wiem, może te czerwone nosy na ilustracjach… Ja nie mogłam zrozumieć zachwytów nad Puciem dopóki mój Piotrek go nie pokochał. A wiecie, wybory moich dzieci będę zawsze akceptować, miłość to w końcu ważna rzecz…
Drugi numer jeden to seria „Kocham czytać”. Koszmarek ilustracyjny, serio! Ale znów, to dzieci decydują… A one głosują wszystkimi rękami ZA. Demokratycznie słuchamy więc głosu dzieci i kto potrzebuje pomocy w zachęcaniu dziecka do mówienia, opowiadania i w końcu czytania, to polecamy! Oto opinia zaufanej czytelniczki i jej dwójki dzieci:
„Serię „Kocham czytać” poleciła nam neurologopeda. To książeczki, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się niezachęcające, ilustracje są nieciekawe, kolory jakieś przygaszone. Ale to mylne wrażenie. Każdy szczegół w tej serii jest przemyślany. Nic tu nie jest dziełem przypadku, nawet kolory. Wszystko jest tak skonstruowane, żeby dziecko w przyjazny i prosty sposób nauczyło się czytać. Maluszkom pomaga rozwijać mowę jak żadna inna książka. Moja córka wsiąkła w te książeczki, jeszcze zanim skończyła rok, i do dziś, a nie ma jeszcze dwóch lat, nie było dnia, w którym nie przeczytałyśmy chociażby dwóch książeczek z tej serii. Dla dzieci z trudnością w nauce mowy i czytania ta seria jest bezcenna.”
Na razie to wszystko. Ale jak tylko macie swoje ulubione książki, które da się czytać dzieciom bez uszczerbku na rozumie, bez obrażania honoru i godności człowieka, to piszcie, chętnie sprawdzę, przetestuję i opiszę. Już w paczkach idą do mnie na przykład Słoń Leon i Świnka Malinka, idzie też „O ósmej na arce”. Sama tez jeszcze mam trochę zapasów i jak coś Piotrek przyklepie, że też poleca, to od razu napiszę.
Z książką jest szansa, że luty będzie jeszcze krótszy, jeszcze szybciej minie i nagle zza rogu wychyli się do nas wiosna! Ja już nie mogę się doczekać…
Świetny wpis! A w Puciu jest jeszcze coś ważnego, oprócz nosów – rumieńce!… Pamiętam moją niechęć do Pucia, że nieładny, że dziwny, i w ogóle co to za imię. Zosia szybko mnie naprostowała i teraz wielbimy Pucia całą rodziną. A powoli nadchodzi nowa miłość – „Kicia Kocia”. Ta to mnie dopiero przeraża wizualnie! Ale treści nie mam nic do zarzucenia
Nie, tylko nie Kicia – Kocia! Ja jak czytałam, to z zamkniętymi oczami i zmieniając zdania 🙂 ale co się nie zrobi dla chwili spokoju…