Skip to content
gdzieś pomiędzy
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
  • Galeria
Menu
zachód słońca, obraz louis mignot

Przedwiośnie – część 1

Posted on 18 lutego 202226 lutego 2022 by Ola

Wichry tego roku były wyjątkowo mocne i uparte. Na telefony mieszkańców Miłczyc przychodziły  kolejne powiadomienia o konieczności zabezpieczenia domu i wolno stojących przedmiotów. Wiadomości pokazywały przygniecione domy i samochody, zalane molo w Sopocie, wściekłe sztormy na Bałtyku. O poranku wielu sąsiadów, czy to z nowych osiedli, czy ze starych gospodarstw, sprawdzało czy wszystko jest w obejściu na swoim miejscu, włącznie z dachem  i rynnami. Mieszkańcy kamienic spali niespokojnie, kiedy silny wiatr uderzał w okna i zdawał się przelatywać przez mury na wylot. Nauczyciele dostawali usprawiedliwienia, iż dziecko nie przyjdzie na zajęcia z powodu złych warunków atmosferycznych; ba, zdarzyło się, że i nauczyciel nie dojechał do pracy na czas ze względu na te same warunki.

Ludzie w kolejkach, czy to do kasy w Biedronce, czy do lekarza w przychodni, głośno zastanawiali się, czy to tylko taka anomalia czy już jednak katastrofa klimatyczna. Zastanawiali się, czy to wina PIS czy Tuska. Bo ostatnio wszystko sprowadzało się do polityki. Polityczne tematy pojawiały się znienacka przy każdej rozmowie: o cenach, o drożyźnie, o chorobach i pandemiach, o szkole, o lockdownach a teraz nawet przy rozmowie o pogodzie. Rozdrażnienie nie sprzyjało przyjaznemu nastawieniu do tych rozmów, a czujne oczy śledziły zza maseczek każdy przejaw niechęci do swoich wypowiadanych teorii.

Ludziom zimą 2022 roku – nawet tym najbardziej opornym na gniew i żal – brakowało słońca i uśmiechu. Cóż się dziwić…

Paulinka wstawała właśnie, kiedy razem z dźwiękiem budzika przez mieszkanie przeleciał z wizgiem kolejny powiew wichury. Zadudniły szyby w oknach. Mury najniższej niebieskiej kamieniczki przy rynku zadrżały.

Paulinka założyła szlafrok, leżący zaraz obok łóżka, na nogi szybko wsunęła ciepłe grube skarpety. Mąż jeszcze spał, opatulony kołdrą po same uszy. Wstawał zawsze później, co zresztą Pauli w ogóle nie przeszkadzało, lubiła te pół godzinki ciszy i czasu dla siebie. Spojrzała na śpiące swoje malutkie dziecko. W drewnianym białym, prostym łóżeczku spała roczna dziewczynka, rączki miała słodko ułożone w górze, przy głowie, a rumiana buźka tchnęła spokojem i dziecięcym szczęśliwym snem. Mama delikatnie poprawiła kołderkę, żeby zimny poranek nie przeziębił jej Słoneczka. Uważnie stawiając nogi, żeby nie nadepnąć broń Boże na żadną zabawkę wyszła na korytarz. W kuchni już świeciło się światło, to teściowa już wstała i też witała kawą poranek. Paulinka przygładziła nieco włosy, mocniej ścisnęła wełniany szlafrok i cichutko weszła do kuchni.

– Dzień dobry, mamo – powiedziała z uśmiechem. – Ja tylko kawę…

– Jaki tam dobry – przywitała ją mama – świat się kończy. Co to się dzieje z tą pogodą?

– Tak, prawda… – Paulinka nie bardzo wiedziała o 5:35 rano, jaka jest właściwa odpowiedź na pytanie teściowej, uśmiechała się więc dalej nieporadnie. Podeszła do ekspresu, nalała czarnej kawy do swojego dużego kubka w niebieskie grochy i chwilę stała niezdecydowana, czy ma rozmawiać dalej, czy może się jednak wycofać. Mleka nie potrzebowała.

– A Magdusia dobrze spała? – padło jeszcze pytanie.

– Tak, tak, na szczęście tak. Bez problemów. Idę zobaczyć, czy się nie przebudziła, no nie?

Z tym pretekstem Paulinka w końcu zawinęła poły szlafroczka i pomknęła do swojego pokoiku na tyle szybko na ile jej gorąca kawa w ręku pozwalała.

Jeszcze trochę. Już niedługo. Mąż dał jej słowo, że zbudują dom do końca roku, a już na pewno do końca następnego roku, a na razie kazał jej doceniać, że nie muszą nic wynajmować, że mama z taką chęcią opiekuje się Magdusią a Paula może sobie pracować spokojnie, bez martwienia się o opiekunkę i żłobek. Jak już pracować musi.

Więc Paula doceniała, dziękowała i tylko czasami rano, w tych swoich wolnych chwilach, wyobrażała sobie, jak robi kawę w wynajmowanej kuchni, ale swoją, jak pije ją przy stole z widokiem na niebo, jak może swobodnie milczeć i swobodnie oddychać. Ale to były tylko takie nierozsądne majaki.

– Mmm, czuję kawę – dobiegło do niej mruczenie męża spod kołderki. – Przyniesiesz mi też?

Paula westchnęła, tak troszkę, spróbowała zaoponować:

– A nie możesz sam, co? Ja dopiero co z kuchni…

– Paulinko, kochanie – mruczał dalej mąż zaspanym głosem – ja zaraz do pracy muszę, w ten ziąb i chłód i wiatr. Nie żal ci mnie nic? No nawet kawy mi nie dasz? Nie bądź taka zimna jak ten dzień za oknem…

– Oho, poeta się w tobie budzi z rana. No dobra, przyniosę… Albo weź moją. Bo i tak zanim przyjdę to zimna będzie.

– O, jak super. Naprawdę kochana jesteś, wiesz? – mąż kochanej Paulinki przyjął kawę z jej rąk, w jej ulubionym kubku w niebieskie grochy, opatulił się po szyję i smacznie siorbiąc zauważył jeszcze: – O, chyba Magdusia się obudziła. Patrzy na ciebie, widzisz? Hej, córka, popatrz na tatę! Nie chcesz? Ech, te baby, ze sobą się trzymają…

Więc tyle dziś zostało z porannej chwili dla siebie. Paula z żalem stwierdziła, że kawy już dziś nie wypije, Magda rzeczywiście wyciągała rączki do niej, wymagała przewinięcia, przebrania, nakarmienia – wszystko, żeby w ręce teściowej przekazać już w pełni gotowe do zabawy dziecko.

Paula poczuła się wyczerpana, choć był to dopiero początek dnia. Czuła też znów znajome ukłucie wyrzutów sumienia, że nie potrafi docenić tego, co ma naokoło siebie, a tylko by narzekała. Kto to widział być zmęczonym przez swoje własne dziecko!

Mąż spod kołderki popijał kawę swojej żony i z miłym rozczuleniem obserwował jej sprawną opiekę nad córeczką. Uważał, że nikt nie zastąpi kobiety w ogarnianiu malutkich dzieci. Jak patrzał na swoje wielkie łapska i malutkie niemowlę, to zawsze czuł pewien strach i niepewność. Słyszał też zaraz swoją mamę wołającą „Boże, Damianku, jak ty ją trzymasz, krzywdę jej zrobisz, oddaj ją mi! I idź, masz swoje ważne sprawy a nie z dzieckiem siedzieć, idź! To nie dla mężczyzn zajęcie, no widział to kto!”

Mama miała dużo takich okrzyków w zanadrzu. No tak, w końcu kto to widział, żeby prawdziwy facet z wózkiem spacerował. Albo karmił.

Magdusia wesoło witała dzień, Paulinka jednocześnie szykowała i siebie do pracy i córkę do przekazania, mąż wylazł w końcu też z łóżka i zostawiając za sobą rozbabraną pościel („no kto to widział, żeby mężczyzna sprzątał! Zostaw, Damianku, idź już!” – słyszał w głowie znajomy głos), zebrał swoje ubrania, cmoknął rodzinkę na do widzenia i wyszedł. W ten ziąb, chłód i wiatr. Prosto do samochodu. Z samochodu do wielkiego sklepu budowlanego, gdzie pracował.

Paulinka po pożegnalnym całusku z córką szła do swojej pracy bez samochodu. Jak tylko pogoda była ładniejsza, to lubiła tę trasę, niezbyt długą, taką akurat na przestawienie się z trybu: dom, na tryb: praca; i na odwrót, kiedy wracała. O córeczkę się nie martwiła, teściowa lubiła swoją wnusię, dobrze się nią opiekowała, ba, traktowała dziewczynkę jak małą królewnę. Czasem ciężko było wytłumaczyć sobie, że nie ma się co denerwować na babcię o kolejne słodkie bułeczki przynoszone z piekarni dla wnusi, albo kupowanie jej mnóstwa małych różowych ozdóbek, takich pięknych falbaniastych sukieneczek… Mama Magdy lubiła swoją córkę ubierać w wygodne legginsy i bawełniane przewiewne bluzeczki, ale babcia wiedziała lepiej. Więc mama nie spierała się, tylko z miłym uśmiechem przyjmowała kolejne różowe sztywne koszmarki i starała się być wdzięczna.

Tego dnia pogoda nie sprzyjała spacerkowym rozmyślaniom, Paula z czapką nasuniętą na czoło i szalikiem otulającym ją po nos, szybkim krokiem zmierzała do wejścia do szkoły. Może jeszcze tu zdąży wypić kawę, zanim wejdzie do klasy!

Kiedy zamknęły się za nią drzwi wejściowe i cały chłód zimowego poranka i wszystkie domowe problemy zostały po tamtej stronie, Paula odetchnęła i z nową energią uśmiechnęła się do wszystkich w korytarzu szkolnym. Wesoło krzyknęła „Dzień dobry!” do pań woźnych, zażartowała ze swojego zaczerwienionego nosa a idąc w stronę swojej klasy przytuliła połowę dzieciaków czekających już na lekcje. Jasne włosy uwolnione spod czapki otoczyły jej piękną buzię na kształt chmurki, czerwone usta wciąż rozdawały mnóstwo uśmiechów a w niebieskich oczach odbijało się wszystko, co dobre. Paulinka w pracy, ubrana w dodatku w kolorową bluzę – tunikę w kwiaty, wyglądała jakby wygrała los na jakiejś tajemniczej loterii, o której większość ludzi nawet nie słyszała, ale widząc ją mieli ochotę spytać, co takiego szczęśliwego właśnie ją spotkało. Nawet Dorianek Rębak nie oparł się jej urokowi  i mruknął „dobry” widząc swoją panią na holu, choć miał dylemat, czy może na pewno lubić panią, o której jego rodzice wypowiadali się zwykle z pogardliwym wzruszeniem ramion.

Leciutko zadrżała z niezbyt uzasadnionego strachu, kiedy zobaczyła, że korytarzem zmierza w jej stronę Zofia Halska. Odruchowo wyprostowała się, przybrała bardziej poważny wyraz twarzy i jeszcze zanim powiedziała „Dzień dobry, pani Zosiu”, to w przypływie wisielczego poczucia humoru pomyślała, że w sumie naprawdę nie ma w życiu tak źle. Zawsze mogło być tak, że to pani Halska byłaby jej teściową… Brr…

Tymczasem Zosia niepomna morderczego wrażenia, jakie robi na młodej nauczycielce, przeszła do swojej drugiej a, kiwnęła tylko głową w odpowiedzi na przywitanie. Zabrzmiał dzwonek. Klasy ustawiły się przed drzwiami sal. Klasa zosina stała ustawiona w grzeczniutkich parach, dzieci nawzajem się uciszały, wystarczyło, że ich pani skrzyżowała ręce i tupiąc nogą czekała na spokój.

Paulinka popatrzała na swoje rozbrykane stadko pierwszoklasistów, spróbowała wyobrazić sobie, jak czeka z groźnym wzrokiem na uspokojenie, i dała sobie spokój. Miała swój sposób. Udając, że w dłoni trzyma różdżkę zawołała: – Czary – mary, teraz dzieci robią pary!

O dziwo, też zadziałało.

Lekcje mogły się zacząć.

W sąsiednim budynku czwartoklasiści też zaczynali kolejny dzień pełen mozolnego zdobywania wiedzy. Byli w budynku sami, reszta klas uczyła się zdalnie. Pani Hatczak idąc na lekcję matematyki do klasy Jędrka mijała na holu plakaty zrobione przez Sandrę Bujakiewicz. Z uśmiechem podpatrywała na rysunki zwierząt – baranków, owieczek, świń, krówek, psów, kotów – istna galeria – rozpoznawała w tych rysunkach utalentowaną rękę Hani Halskiej – a rysunki opatrzone były podpisami, mówiącymi ogólnie o tym, że żadne zwierzę nie wyrządza świadomie krzywdy drugiemu. Jeden podpis głosił: „Czasem nie wiadomo, czy warto być człowiekiem”. Jeszcze inny, pod stadem sympatycznych, acz głupawo uśmiechniętych owieczek pytał: „Chcesz być jak stado? One inaczej nie umieją. A ty?”. Sandra na swój sposób odgryzła się za aferę ze zdjęciami, chodziła z głową podniesioną i nie przejmowała się. Jak widać, miała wsparcie ze strony rodziny Halskich. Hania pomagała jej rysować zwierzaki, Jędrek i Wojtek gotowi byli wskoczyć w ogień dla swojej przyjaciółki i nie wahali się ani chwili, czy warto. Podobno nawet kilkoro innych dzieci głośno przeprosiło swoją koleżankę. Część oczywiście uważała, że nic się nie stało i cała afera o parę zdjęć jest rozdmuchana na siłę i niepotrzebnie, jakby ludzie innych problemów nie mieli. Nauczycielka w tych głosach słyszała echo rozmów z domu, niestety…

Paulinka jeszcze raz tego dnia widziała się z Zosią. Lekcje się zakończyły, obydwie nauczycielki wypuszczały swoje dzieci do domu, pilnowały czy wszystkie czapki, szaliki, rękawiczki są na właściwych miejscach i czy nikt nic nie zapomniał. Kiedy ostatnie dzieci wybiegły z korytarza, one spojrzały po sobie i w solidarnym poczuciu dobrze wykonanej pracy uśmiechnęły się.

– Pani Paulinko, ten wierszyk z „czary mary”, ha! Całkiem niezły trik! Muszę to pani przyznać  – Zosia z lekkim uznaniem pokiwała głową. – Ja już zapomniałam o takich sztuczkach. Starzeję się…

– Pani? Ależ skąd – szarmancko i odważnie zaprzeczyła Paula – pani ma małe dzieci prawda? Tu, w szkole?

– Tak, dwójkę w zerówce. Ale córka, najstarsza, to maturę zdaje za rok…

– Nie, niemożliwe! Naprawdę?

Tak spokojnie sobie rozmawiając doszły do pokoju nauczycielskiego, a nawet po wzięciu swoich czapeczek, szaliczków i rękawiczek i ponownym spacerku w stronę wyjścia ze szkoły, doszły do pewnych wspólnych wniosków. Choć tego głośno nie powiedziały, w głębi ducha troszkę poprawiły zdanie na swój temat. Zosia stwierdziła, że Paula to nie takie młode fiu-bździu jak się obawiała. Paula zaś, jak na młode fiu-bździu przystało, gotowa była z dumy pęknąć, że dostała pochwałę i uznanie od starszej koleżanki. Choćby część pochwały i malutkie uznanie. Maluśkie. Ale postanowiła, że w domu przypomni sobie więcej takich wierszyków z „czary – mary”. Też jest dobrą nauczycielką! A co!

  • obraz tytułowy to dzieło Louis Mignot, Zima, Zachód słońca 
  • źródło obrazu tytułowego: żródło obrazu: http://www.the-athenaeum.org/art/full.php?ID=12247#

Przedwiośnie – część 2

Powiązane wpisy:

polna droga, śnieg i chmuryOpowieści rodzinne. Jędrek. Zima – część 1 zimowy las, rzeka, odbijające się słońceOpowieści rodzinne 2 rzeka zimąOpowieści rodzinne. Zima – część 3 Dziewczyna w czerwonym kapeluszu, obrazPrzedwiośnie – część 2

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
PRZYGRYWKA
Trochę snującego się jazzu.
Prosto z knajpki, gdzie rozmawia się o życiu, o miłości, gdzie ucieka się od codzienności. Idziecie też?

Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • Opowieści rodzinne. Prawie lato – część 5. O Paulince
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 4
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 3
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 2
  • 28 dni

Najlepsza strona w sieci: w dziurawych trampkach.

Powieść w odcinkach: Opowieści rodzinne

Często zaglądam: miss ferreira julia rozumek

gdzies.tam.pomiedzy

Jakie jest piękniejsze miejsce na świecie? To n Jakie jest piękniejsze miejsce na świecie? 
To nie jest podchwytliwe pytanie, odpowiedź jest prościutka:
 najpiękniejsze miejsce na świecie to przytulna księgarnia, gdzie można wypić kawę. 
A nie, jednak było podchwytliwe, bo najpiękniejsze miejsce na świecie to kawiarnia, gdzie można przejrzeć i kupić książkę! 
Ogólnie niedaleko mnie, pół godziny drogi pociągiem, 20 minut pieszo i jest: Vademecum w Gdyni ❤ 
A spotkać się tam z dobrymi ludźmi to czysta rozkosz! 

@w.dziurawych.trampkach
@anna.borkowskaobojska 
Paulina - Love you girls ❤❤❤

#nocnekadry #52zdjęcia_11_2023  #52zdjecia @52zdjecia
#temattygodnia #bookphotography #bookstagram #gdynia #mojemiejscenaziemi #książki #księgarnia #ksiegarniavademecum #kochamczytać #czytambolubię
Dlaczego niebo jest niebieskie. Monika Chylińska Dlaczego niebo jest niebieskie. 
Monika Chylińska, Dawid Myśliwiec
Ilustracje: Karolina Mądro-Jabłońska 
Wyd. UNB, Lublin 2022 

Lubię, jak ktoś umie wyjaśniać dzieciom naukę. Ja sama często w szkole udawałam, że coś umiem. Nawet miałam "Bardzo dobry" z fizyki, co oznaczało, że mam bardzo dobrą pamięć przy kompletnym niezrozumieniu o czym mówię... Potem trafiłam na taką nauczycielkę z chemii, że aż maturę chciałam z tego przedmiotu zdawać! Tak mnie zachwyciło, w wieku lat około 17, że zaczynam coś rozumieć:) 
A dziś często korzystam w pracy z dobrych opracowań. Albo z filmików kanału "Nauka, to lubię. Junior" Tomasza Rożka albo z takich właśnie książek, jak na zdjęciu.  Nazwisko Dawida Myśliwca to polecajka sama w sobie! 
I naprawdę można z dzieckiem zerówkowym, wczesnoszkolnym poczytać, zrozumieć i się zachwycić pięknem nauki! 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #kochamczytać #czytambolubię #czytamdzieciom #polecamdladzieci #polecamksiążkę #ksiazkanaukowadladzieci #książkanaukowa #macierzyństwo #wyjaśniamy #naukowybełkot #dlaczegoniebojestniebieskie #dawidmyśliwiec #monikachylińska #karolinamądrojabłońska #lelonyodkrywają #ciekawedziecko #ciekawośćświata #polecamnauczycielomzerówki
Tuli-pucho-kłaczek Beatrice Alemagna (tekst i ilu Tuli-pucho-kłaczek
Beatrice Alemagna (tekst i ilustracje)
Wydawnictwo Wytwórnia, 2017

Książka dla dzieci od około 4, 5 lat do... do dorosłości. 
Nietypowa zarówno w treści jak i w stylu ilustracji - niejednoznaczna. Chwilami wręcz mroczna! A chwilami dowcipna i bardzo tuli-puchowa.
Mała Edyta myśli, że nie umie nic specjalnego, aż do dnia urodzin mamy. Szukając dla niej prezentu odkrywa, że umie znajdować wspaniałe, różowiutkie, pufające, włochatkowe, unikatowe stworzenia! A razem z Tuli-pucho-kłaczkiem odkrywa też, że ma w miasteczku wielu przyjaciół.
Książka jest króciutka, a zostaje w głowie na długo:)

#gdziespomiedzy #bookstagram
#bookstagrampl
#bookphotography
#kochamczytać #czytambolubię #czytamydzieciom #całapolskaczytadzieciom #polecamdladzieci #polecajki #polecamksiążkę #tulipuchokłaczek #wytwórnia #beatricealemagna #macierzyństwo #mamaidzieci #dlaprzedszkolaka 

Ps. Pierwszy raz zobaczyłam osoby, którym książeczka może się spodobać, mam nadzieję, że to dobry pomysł:)
O bibliotece Umberto Eco Wydanie z 1990r., Ossolin O bibliotece
Umberto Eco
Wydanie z 1990r., Ossolineum, z ilustracjami Marka Pijet

Panie Eco, wprosiłam się do Pana, rozsiadłam wygodnie, przyjęłam z chęcią kawę. Słucham. Kiwam głową, śmieję się z 19 punktów. Ale tak nagle koniec?! Już?! No wie Pan. Obrażam się. Żądam książki z esejami grubej na trzy palce, co najmniej. 
No dobrze, przyznaję, trochę zaimponował mi pański odczyt. Zwłaszcza w tym momencie, kiedy czuję, że Pan też się o biblioteki nie boi. Ileż to razy wieszczono z ponurym grymasem, że to już koniec, pas! A one trwają. Zmieniają się, ale trwają. Są czytniki, audiobooki, internety, ale są i zwykłe, staroświeckie książki i biblioteki. Czytanie to wciąż odkrywanie, to wciąż ekscytacja przy szperaniu na półkach. To wciąż przygoda. A wie Pan, piszę do Pana ponad 40 lat po pańskim odczycie. 
Owszem, jest pewien smutek w myśli, że tak wiele się zmienia... Sama pamiętam swoją miejską bibliotekę w Rumi, niedofinansowaną, nieremontowaną (dziś ten budynek jest już chyba zburzony), a ja mimo to wchodziłam tam z dreszczem emocji, czekając na to, co mi zaproponują moje bibliotekarki... albo co sama znajdę, wędrując między regałami. 
A w domu bawiłam się w bibliotekarkę. Zabawa, Panie Eco, wyglądała tak, że okładałam książki w szary papier, dawałam każdej numer, a potem spisywałam je wszystkie w specjalnych zeszytach. A jeszcze potem siadałam za biurkiem i nikomu nie pozwalałam nic wypożyczać.
Żartuję.
I tym żartobliwym akcentem kończę, panie Eco, za esej dziękuję. Kończę kawę, miło mi się z Panem gawędziło. Do zobaczenia zatem!
Pańska cicha wielbicielka ❤❤❤

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #bookphotography #umbertoeco #obibliotece #ossolineum #eseje #esejeoliteraturze #kochamczytać #mojemyśli #czytambolubię #niestatystyczny #polecamksiążkę #książka #dokawy
Kosmita Roksana Jędrzejewska-Wróbel Książka wy Kosmita
Roksana Jędrzejewska-Wróbel
Książka wydana przez Fundację ING Dzieciom i skosultowana przez Fundację Synapsis.

Kosmita? No pojawił się, tak to czasem jest. Nikt nie pytał rodziny Jelonków o zgodę ani jej brak. Tym bardziej nikt nie pytał samego głównego zainteresowanego. Zjawił się właśnie taki i zajada przy stole ulubioną zupę ogórkową. Dla poczucia bezpieczeństwa trzyma się swojej łyżki. I dla bezpieczeństwa nosi kominiarkę, bez niej czuje się... smutno, źle. 
A on i tak często czuje się smutno i źle, bo wie, że jest trochę jak z innej bajki... Dużo rzeczy robi inaczej, czuje inaczej. Martwi się, o swoją siostrę, o swoich rodziców - nie chce, żeby przez niego płakali. Chce, żeby go, takiego kosmicznego, kochali i akceptowali. Tak jak on kocha ich, choć długo nie umie tego powiedzieć.
Opowieść o autystycznym dziecku, pisana  z punktu widzenia siostry, której rodzi się taki właśnie a nie inny braciszek, i przeplatana listami tegoż brata. Nie brakuje całej gamy uczuć - żalu, gniewu, smutku, zmęczenia, ale też miłości, radości... 
Polecam w ramach edukacji w stronę empatii. Ilustracje Jony Jung, rysowanie jakby dziecięcą ręką, dodają kolejną warstwę do tekstu. 
A ja mam egzemplarz z biblioteki, gdzie autorka ręcznie napisała tak: 
"Kosmita... bo może wylądować wszędzie! 
Z nadzieją, że po przeczytaniu tej książki nikt nie będzie przyglądał się innym od siebie bez zrozumienia. Bo wszyscy jesteśmy trochę kosmitami:)
Rosana
8 V 2013"

#gdziespomiedzy
#bookstagrampl
#bookphotography
#roksanajędrzejewskawróbel #kosmita #autyzm #polecamdladzieci #książkadlanauczycieli #książkadladzieci #macierzyństwo #kochamczytać #czytambolubię #niestatystyczny #fundacjaingdzieciom #książkadlarodzica  #książkadlaterapeutów #jonajung
Obiecałam sobie i @52zdjecia, że do tematu o szt Obiecałam sobie i @52zdjecia, że do tematu o sztuce poszukam coś w pokoju córki. Mogłam wziąć albumy o sztuce, jasne, ale ujął mnie za serce ten portrecik. Ujmuje mnie zresztą zawsze, jak wchodzę do jej pokoju... A że jest narysowany na ścianie, to już inny temat! 

I trzy zdjęcia z Gdyni, przespacerowanej w poszukiwaniu #trochęsztuki 

#gdziespomiedzy #temattygodnia #52zdjęcia_10_2023 #52zdjęcia #pieceofart #naścianie #letsmakephotographyfunagain #mojacórka #gdynia #artystycznie
Gdynia. Zimno, wiatr. Remonty. Tony brudów. Ale n Gdynia. Zimno, wiatr. Remonty. Tony brudów. Ale nie na zdjęciach 😉 

#gdziespomiedzy #gdynia #gdyniaofficial #pomorze #streetphotography #miasto #nadmorzem #spacerpomieście #spacerdobrynawszystko #zdjeciaztelefonu
Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak sobie ra Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak sobie radzić z życiem. 
Przemek Staroń
Wyd. Agora

Nastolatki nie mają łatwo. No nikt nie ma, co nie? Ba, nastolatki to nawet mają lepiej, bo mogą sięgnąć po jedną ważną rzecz, której brakuje doroslym - po książkę-pomocniczkę na życiowe trudności... I mogą iść do Szkoły bohaterek i bohaterów. Dorosłych też tam wpuszczają? 
Szkoła... Przemka Staronia to książka, która łączy tematykę filozoficzną, psychologiczną, etyczną z szerokim polem literatury, zarówno współczesnej jak i starszej. Od Platona do Harrego Pottera i Dumbledora. Przez Gwiezdne wojny i Mordor po drodze i jeszcze po wielu innych drogach. A zawsze ciekawie, mądrze i empatycznie. Z humorem - ilustracje Marty Ruszkowskiej robią dobrą robotę. Jest też boleśnie szczerze. 
Polecam nie tylko nastolatkom, ale też rodzicom, nauczycielom... Można pójść do tej Szkoły ma wagary, serio! 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #szkołabohaterekibohaterów #przemekstaroń #wydawnictwoagora #kochamczytać #czytambolubię #polecajki #polecamksiążkę #książkadlarodzica #książkadlanauczycieli #książkadlamłodzieży #książkapsychologiczna #książkafilozoficzna #etykaifilozofia #jaksobieradzićzżyciem
W ramach odpoczynku od emocji pisarskich :) I w r W ramach odpoczynku od emocji pisarskich :) 
I w ramach wyzwania @52zdjecia 
Ostatnio kuchnia jest dla mnie terenem walki, gdzie przegrywam na całej linii. Mam tylko nadzieję, że to w końcu minie :) Ileż można jeść kanapek z serem, no ludzie! 

#zjemcię #52zdjęcia_09_2023 #52zdjęcia #tematytygodnia #bezglutenu #celiakia #ciastozjabłkami #darkmoodphotography #gdziespomiedzy
Pożegnanie z biblioteką. Elegia z dziesięciorgi Pożegnanie z biblioteką. Elegia z dziesięciorgiem napomknień.
Alberto Manguel
Wyd. Drzazgi
Przekład Michał Tabaczyński

Ha! Wiedziałam! Wiedziałam,  że można być całkowicie zanurzonym w świecie słów i żyć czytaniem. I pisaniem. Jak autor Pożegnania... Wspaniałe są jego eseje. Niby spokojne i wyważone, a jednak co stronę byłam to zamyślona, to wzruszona, to zaintrygowana, jakbym czytała o miłości co najmniej!
Otwierając tę małą, niepozorną objętościowo książeczkę, miałam uczucie, że siadam z mądrym przyjacielem, w pokoju wypełnionym regałami. Na regałach ustawione są według tajemniczego klucza książki, sięgamy po nie, kiedy potrzebujemy wsparcia w rozmowie. Albo kiedy chcemy razem pomilczeć. Fotele z kraciastym odbiciem, lampki oświetlające nam strony,  gramofon z koncertem Bacha. Rozmawiamy o tworzeniu, o tajemnicach słów, o odpowiedzialności, o słownikach, o sprawiedliwości, o rozwoju, o tym, czy można zapisać sny, o bibliotekach - tych istniejących i tych zniszczonych, o pamięci...
I tylko szkoda, że te rozmowy się kończą. Tylko - czy na pewno? W książce pada cytat: "W moim końcu jest mój początek". Do zobaczenia zatem, panie Manguel! Do zobaczenia!

#gdziespomiedzy #bookphotography #bookstagram #bookstagrampl #pożegnaniezbiblioteką #pożegnaniezbibliotekąelegiazdziesięciorgiemnapomknień #wydawnictwodrzazgi #kochamczytać #polecamksiążkę #polecajki #albertomanguel #eseje #kochambiblioteki #niestatystyczny
Czy ja się śmieję, czy ja się boję? Czy chcę Czy ja się śmieję, czy ja się boję? Czy chcę krzyczeć z radości, czy chcę schować się pod kocykiem i zajadać tam chipsy? Wszystko po trochu. Nie wiedziałam, że spełnianie marzeń może wywoływać tyle uczuć naraz! 
Napisałam książkę dla dzieci. 
A teraz, dzięki @mukozu.art bohaterowie tej opowieści zyskali twarze i ciała. I to wszystko jest takie nierealne... Tak bym chciała, żeby moja Lilka i jej przyjaciel krasnoludek poszli w świat! Trzymam za nich kciuki! Na razie cierpliwie rozsyłam propozycję do wydawnictw.
I idę pod kocyk, cieszyć się i bać się jednocześnie 😉

#gdziespomiedzy #kochampisać #opowieśćdladzieci #książkidladzieci
Ostatni temat w lutowym wyzwaniu #kfs #poruszone_ Ostatni temat w lutowym wyzwaniu #kfs 
#poruszone_kfs 
I dziś zamiast książki -  moja córka. 
Temat bardzo pasuje do jej życia. 
Zamazana droga 
To, co widzisz teraz za chwilę może być zupełnie inne
Dużo niepewności 
Ostrość? Rozmywa się w wielości problemów, nad którymi ona chce się pochylić. Chce objąć cały świat.
I zaraz znów wpada w ciemność. W ciemności coś się porusza, coś idzie naprzeciw, może jednak ucieka
Co dalej
?

#gdziespomiedzy #poruszone_fotowtorek #nieostrezdjęcie
#macierzyństwo #fotowyzwanie #mojemyśli #problemy #fotowtorek #parkoliwski
Mój Instagram

  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

życie i problemy

O współczuciu

26 września 2021
życie i książki

Polecajki i anegdotki

25 września 2021
życie i problemy

Czas.

2 sierpnia 2022
życie i ...

Rozmowy. Hania

15 października 2022
życie i problemy

Czapeczka i tożsamość

16 stycznia 2023
życie i książki

Przedwiośnie – część 2

26 lutego 2022
życie i książki

Wakacje #2. Książki!

10 lipca 2022
życie i ...

Alfabet Oli – od A do Zet – gdzieś pomiędzy powagą a uśmiechem.

28 listopada 2021
życie i ...

Dialogi

11 listopada 2021
życie i książki

Życie, książki i muzyka

1 października 2021

© 2023 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme