Wpis urodzinkowy. Sto lat, mordeczko mała!
Poranek i inne okoliczności przyrody
Pierwsze zimowe zdjęcia. Idzie grudzień, rośnie poziom optymizmu!
Alfabet Oli – od A do Zet – gdzieś pomiędzy powagą a uśmiechem.
Przez ostatnie dni przygotowywałam taki swój alfabet. Nawet fajna zabawa! Alfabet Oli – pomiędzy powagą a uśmiechem.
Żółte liście – część 4. I ostatnia!
Ostatnia część serii naszych opowiastek jesienno – filozoficznych. Następna, grudniowa seria będzie już zimowa.
O żółtym kalendarzu
Dostałam go w prezencie. Żółciutki, z grubaśną okładką. Ja, jak to zwykle ja, ładnie go podpisałam, pierwszego stycznia zanotowałam, że byliśmy w Dębkach na kawie i potem już sobie biedny leżał. Odkurzyłam go w czasie nauki zdalnej, żeby nie zapomnieć co na jakim portalu robić, żeby się nie pogubić, co, kiedy, jakie hasło… Moja pamięć…