Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
Znak drogowy z podpisem miejscowości "Wolność"

„Nastolatkozmagania”

Posted on 29 października 202129 października 2021 by Ola

Nie mam wielu książek o wychowaniu dzieci – kilka swoich ulubionych i już. No ale nie będę ukrywać, że te moje ulubione to perełki! Jedną z nich są „Dzieciozmagania” Kaz Cooke. Po przeczytaniu wzdychałam tylko, że ktoś mógłby napisać „Nastolatkozmagania”…

Zobaczcie sami – ile na półkach wszelkich księgarni – internetowych i w realu –  jest książek w stylu „Pierwszy rok twojego bobaska”, „Pierwszy uśmiech twojego aniołka”,  „Pierwsze obiadki – bez glutenu, cukru, nabiału, alergenów, mięsa, przypraw, soli – wszystko dla twojego dzidziusia”, „Pierwsze zabawki OCZYWIŚCIE bez chińszczyzny” itd. I jeszcze cały dział o kreatywnych zabawach dla przedszkolaka – „Mały MacGywer w twoim domu, czyli jak zrobić teatrzyk z ziemniaka i wykałaczki. Bez ziemniaka. I bez wykałaczki, a co!”.

I spoko, ja to rozumiem, sama przeglądam, coś mam, korzystam. Ale im dalej w las, tym ciemniej… Twoje dziecko ma już wiek lat piętnastu, chcesz dalej być troszkę poprowadzona za rękę, trochę podpowiedzi znaleźć, a tu – cisza…

To znaczy, coś znajdziesz, jak na przykład „Tysiąc sposobów na uspokojenie, kiedy twój nastolatek krzyczy”, ale fakty są takie, że w blogosferze i na półkach księgarni znajdziesz  mnóstwo materiałów naukowych i żartobliwych o rozwoju małego dziecka i o wiele mniej o charakterystyce rozwoju nastolatków. Nie ma albumu z uroczym nastolatkiem, pod tytułem „Moje pierwsze porażki w próbie bycia dorosłym człowiekiem”.

Nie jest trudno domyśleć się czemu.

Nie dlatego, że każdy nastolatek to diabeł wcielony, nie.

Ale idzie już na tyle własną drogą, że trudno go tak łatwo sklasyfikować w tabeli jak małe dziecko.

Małe dzieci mają swoje normy, tabelki, krzywe rozwoju, siatki centylowe, są całkowicie od nas zależne i wiemy dobrze, co robią (nie śpią), z kim (z nami oczywiście), kiedy i gdzie (w środku nocy i na naszym łóżku).

Dzieciozmagania łatwo sobie ustawić w excelu i odhaczać punkty rozwojowe i cóż, nie ma co ukrywać, łatwo się na dzieci nie gniewać, łatwo wzruszyć i łatwo wszystko wybaczyć po jednym sepleniącym „Mamusiu, kocham cię baldzo”.

Nastolatkozmagania nie mają tych ułatwień. O ile mały synek próbujący samodzielnie wstać, budzi w nas odruch pomocy, znajdujemy tony cierpliwości i uczymy, uczymy i znów uczymy – to ten sam większy syn próbujący samodzielności już nie usłyszy, że jest uroczy i słodki i chodź do mamusi, pomogę ci. Ta sama córka, co wiedziała, że może przyjść do mamy po każdym upadku po plasterek, całus i kojące „już dobrze” nie usłyszy tego samego, kiedy potknie się, ucząc się dorosłości.

W sumie smutne to.

Rozumiemy, że małe nasze bobo nie nauczy się chodzić od razu a zanim przejdzie do biegania, to jeszcze musi zaliczyć dużo upadków. Ocieramy łzy, dmuchamy – po prostu jesteśmy obok, bo rozumiemy, że to daje siłę i spokojnie zachęcamy – spróbuj jeszcze raz. Zacznij od nowa, już teraz jesteś mądrzejszy o jeden upadek!

Jak nasze dziecko kończy lat …naście, to już dzieckiem nie jest, wiadomo. Nie o to chodzi, że mamy mu nos czy tyłek podcierać.  Ale cierpliwości już nam brakuje… Nie zachęcamy – spróbuj jeszcze raz. Nie mówimy – jestem z tobą, chodź, powiedz, o co chodzi, coś wymyślimy.

No przecież nie będziemy się rozczulać!

No tego jeszcze brakowało, przecież to wszystko ma i jeszcze marudzi! Tyle mu/jej już poświęciłam a ten to nic nie docenia! JA to w jego wieku musiałam (wybierz właściwe): ziemniaki zbierać z pola/ na wojnie walczyć/ komunę obalać/ żyć w dzikim kapitalizmie lat dziewięćdziesiątych/ muzyki słuchać na kasetach  – A ONI NIC NIE MUSZĄ! WSZYSTKO MAJĄ!

A ja pytam – to czemu ci ONI nie są tacy szczęśliwi, jak według nas powinni być? Czy to rzeczywiście kwestia lenistwa, braku wdzięczności? Czemu nie chodzą z coraz szerszym uśmiechem, ciesząc się wciąż od nowa na wszystkie fajne, ulepszone, nowoczesne aspekty swojego bezpiecznego i wygodnego życia? Nie rozumieją? Chcą jeszcze więcej? Może to my spróbujmy przemeblować sobie głowę i spojrzeć na życie z perspektywy kogoś, kto nie dość, że zmaga się z burzą hormonów to jeszcze żyje w świecie social mediów, widma katastrofy i instagramowych filtrów. I nie, powiedzieć „to wyłącz ten internet” to nie jest wyjście rozwiązujące problem.

I jeszcze pytam – a czy my byliśmy w ich wieku przeszczęśliwi i całowaliśmy naszych rodziców co dzień w podziękowaniu za trudy naszego wychowania? Co nas denerwowało? Do czego dążyliśmy? Jak się czuliśmy? Ja w życiu nie chciałabym wracać do etapu dorastania, a weź ty mi idź, paszoł won! Mordęga, płacz i zgrzytanie zębami. Co do wdzięczności, to zgadzam się z przekonaniem, że takiego obowiązku nie ma. To nie moje dziecko samo sobie postanowiło przyjść na ten świat, tylko ja je sprowadziłam, zaprosiłam i mam psi obowiązek się nim zaopiekować. To nie jest żadna łaska. Fajnie, jak nasze relacje obejmują też poczucie wdzięczności – ale to nie jest żadne przykazanie. To ja jestem w tej relacji dorosła i odpowiedzialna za swoje wybory, działania, za to co po drodze, wychowując, poświęciłam czy wybrałam. Mogę sobie co najwyżej w duchu pomyśleć „oj, poczekaj, kochana jak będziesz swoje dzieci miała…”.

Dorastanie to trudny etap. Banał, wiem. Ale warto to sobie czasem uświadomić. I przypomnieć sobie swoje ...naście lat...

Kiedy ty chcesz więcej, mówią ci że jeszcze jesteś dzieckiem, kiedy oni chcą od ciebie więcej, to jesteś przecież już dorosła. Jedno masz już rozumieć, a drugiego jeszcze nie, za młoda na to. Z tym masz się zgodzić bez dyskusji a innym razem masz być asertywna, odważna i przebojowa. A to nasze dziecko też jest w takich ambiwalentnych odczuciach – raz chce być dorosłym a raz chce się przytulić jak bobasiątko. I często nie chce, żebyśmy mu wszystko na tacy podawali, ale potrzebuje wysłuchania, bycia obok, spokoju. Czasem pomocy – i dla mnie nie jest to nic dziwnego, jeżeli zapiszę swoje dziecko na konsultacje do psychologa czy nawet psychiatry. To, że ja tej pomocy nie potrzebuję, czy nie potrzebowałam przy swoim dorastaniu, to nie znaczy automatycznie, że nikt inny jej nie potrzebuje.

Zresztą, myślę, że dużo problemów naszych nastolatkowych dzieci bierze się z naszych niewyleczonych traum i często strach przed wysłaniem dziecka do psychologa, jest strachem przed własnymi demonami. Łatwiej powiedzieć, „Jasny gwint, ale oni wymyślają, cuda na kiju, do księdza by poszli!” (jak komuś może pomóc spowiedź, to przecież pójdzie, ale jak to nie działa?) niż zmierzyć się z pytaniami o własne problemy. Kusi, żeby zepchnąć to gdzieś pod dywan. Przykryć tego słonia kołderką i udawać, że go nie ma.

Może dlatego większość książek, jakie są dla rodziców dorastających dzieci, to książki o opanowywaniu własnych emocji. Ten dorastający pod naszym dachem koleś wywołuje w nas, rodzicach, wiele zniecierpliwienia czy strachu – skąd on ma takie poglądy?! Czemu ona taki radykalna? Czemu taka inna ode mnie?  Przecież nic jeszcze o świecie nie wie… Nie chce zrozumieć, że tak naprawdę ja chcę ją ochronić…

Myślę, że spokojniejsi są ci, co dużo na każdym etapie ze swoimi dziećmi rozmawiają. I nie boją się w tej rozmowie opowiedzieć o swoich lękach, nie boją się pytań i odpowiedzi. Bo wiem, że czasem w głębi duszy czujemy, że nasze dorastające dziecko wpada w czarne otchłanie rozpaczy, tak serio, a my ze strachu, że nie wiadomo co zrobić, to wolimy pokrzyczeć na lekcje, bałagan, komputer czy cokolwiek. I ciężko zaufać temu niedorostkowi nieopierzonemu, że nie chce źle i na złość.

Maja kiedyś zżymała się przy oglądaniu serialu: „Mamo, kurde, jakie to denerwujące, jak oni by ze sobą rozmawiali, to by połowa tych głupich rzeczy się nie działa!”

Nie na wszystko sama rozmowa wystarczy, ale na początek – może być! Bo bez niej to już nie będzie nic.

Ps 1. Znalazłam listę książek, które może komuś się przydadzą, w zastępstwie braku poradnika pod tytułem „Nastolatkozmagania”:

https://natuli.pl/6-ksiazek-ktore-pomoga-rodzicom-zrozumiec-nastolatka

Ps 2. A to moje zdjęcia z młodości, co by smutno nie było. Maja mówi, że dziś takie ubrania zrobiłyby furorę – okazuje się że trendsetterką byłam! Jak i całe moje pokolenie chodzące w ciuchach z paczek! Sztruksy, dżinsowe kurtki, rozwleczone swetry, dziwne fryzury… Ja to nosiłam bo musiałam, nie wyobrażam sobie, że to modne mało być i myślę, że Maja mnie wrabia! Ach, ta młodzież!

Ola nad morzem, w starym swetrze, zielonej dżinsowej kurtce i brązowych sztruksach.
Nad morzem, wiek jeszcze dwudziesty...
Ola w wieku lat piętnastu.
Ja w młodości, klasa ósma.
ja w latach młodości
Te fryzury szalonych lat dziewięćdziesiątych!

To wam urządziłam karuzelę śmiechu… Jak wam się brzuchy przestaną trząść to pamiętajcie złapać oddech!

Nawigacja wpisu

← Taki sobie zwyczajny tydzień
Żółte liście – część 3 →

2 thoughts on “„Nastolatkozmagania””

  1. Anna pisze:
    2 listopada 2021 o 17:01

    Olu, przeczytałam jednym tchem. Pięknie napisane ❤

    Odpowiedz
    1. Ola pisze:
      2 listopada 2021 o 17:11

      Dzięki, pewnie jest to też trochę kontrowersyjne, nie każdemu pasuje wizja rozmowy i kompromisów z nastolatkami 😉 fajnie jest to opisane tu: List otwarty do Matki Natury, z blogu Nishki.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!

Ostatnie wpisy:

  • Za oknem słyszę mewy
  • Bajka o chochliku i dla chochlików
  • zieleń od pierwszego zdania
  • Bajka – przeplatajka
  • śmierci się wesoło i względnie swobodnie
książka Małgosi Cudak, Mała księga mieszkańców puszczy
Książka M. Cudak, nad którą objęłam mój pierwszy patronat.
Książka R. Barancewicz, mój drugi cudny patronat.
Antologia bajek, jedna z nich jest napisana przeze mnie samą, osobiście:) Premiera 12.04!

Często zaglądam do:

gach z pawlacza - blog z opowiadaniami. Muzy, upiory i inne takie stwory...

na stronie bajki - blog Małgosi Cudak, z bajkami do słuchania i książkami do czytania

miss ferreira - blog o życiowych zamieszaniach

julia rozumek - blog pisarsko - życiowy

Archiwa blogowe:

  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

życie i problemy

Wychowanie, pot i łzy.

14 sierpnia 2022
życie i ...

Ech, porządki…

30 kwietnia 2022
życie i ...

Z życia wzięte

11 marca 2022
życie i ...

Życie i… lodówka.

4 czerwca 2022
życie i ...

Opowiem ci o zmierzchu

21 sierpnia 2024
życie i ...

Jak nie wybuchać złością

25 września 2021
życie i ...

Sto lat, kotku!

3 grudnia 2021
życie i ...

Czarno-biały styczeń

28 stycznia 2024
życie i ...

Całkiem nowy synek

26 września 2021
życie i ...

Bajka – przeplatajka

30 listopada 2024

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme