Skip to content
gdzieś pomiędzy
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Galeria
Menu
rozmowy - moja mama i ja przy kuchennym stole

Rozmowy. Hania

Posted on 15 października 202215 października 2022 by Ola

Dziś wywiad z moją Mamą. Jesteśmy w takim wieku, że możemy sobie swoje życie nawzajem obgadać. Przy kawie, ciasteczku, w ciepłej, pachnącej świeczką kuchni.

Co chcemy z życia swoich mam zapamiętać? Co sobie wziąć do serca? Czy jesteśmy gotowi spojrzeć na mamę jak na kobietę, ze swoimi radościami, smutkami, trudnymi wyborami? Czy to pomoże zrozumieć nam siebie same – jako matkę i kobietę? Kto z was odnajdzie się w wspomnieniach kobiety urodzonej w roku 1960? Jakie to zupełnie inne czasy! Moja Mama to moja najwierniejsza fanka, co wciąż mnie dopinguje i wierzy, że coś z tej mojej bazgraniny wyjdzie fajnego.

Zapraszam!

– To już się nagrywa?

– No, nagrywa się! Zaczynamy! Jak się dzisiaj czujesz, mamuś?

– Ja się czuję bardzo dobrze. Po pierwsze jest niedziela, po drugie cieszę się, że przyjechałaś do mnie, na kawkę. No i na wywiad. Jest okej.

– Nie denerwujesz się?                                                                                 

– No trochę, nie wiem, czy umiem tak pięknie, jak ty czy Kasia, ubrać w słowa to, co czuję.

– Okej, to ja sobie myślę, że zaczniemy wspominki, żebyśmy mogły potem porównać twoje dzieciństwo i dzieciństwo twoich wnuków. Jakie jest twoje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa? Co ci najbardziej zostało w pamięci?

– Najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa… Jest ich wiele. Pamiętam jak Tata zabierał mnie i moją kuzynkę na półwysep Helski do rodziny, albo znajomych. Mówił, że zabiera ze sobą „orkiestrę”, bo śpiewałyśmy całą drogę piosenki, brykałyśmy na tylnym siedzeniu (Mama śmieje się do tych wspomnień). Oj działo się, działo. Kąpałyśmy się w zatoce, były tam piękne meduzy, brałam je do ręki i nie parzyły.

Bardzo dobrze wspominam zajęcia rytmiczne w szkole, tańce, zabawy, ćwiczenia. Chodziłam też na balet do Domu Kultury, gdzie dyrektorem był Pan Bazyli Przybylski, wspaniały człowiek – ciepło go wspominam.

W pamięci zostały mi czasy, jak latem mieszkaliśmy na fermie pod lasem a przed domem były łany zbóż, chabry… biegałyśmy tam z kuzynką. Bawiłam się z koleżankami – Janką, Asią, Marzeną, Ulą – mieszkały opodal. Tam zajadałam się chlebem z cukrem i wodą. Skakałyśmy ze skarpy wprost na miękki żółty piasek i miałyśmy domek w zagajniku, taki prowizoryczny, ale był. Pomagałam też Tatusiowi w pracy na fermie. Były to piękne czasy.

moja mama i jej mama - babcia Pelasia
moja mama i jej tata
Moja Mama i jej rodzice. Słoneczne, beztroskie lata dzieciństwa.

– Z twoim dzieciństwem są też związane pobyty w szpitalu, prawda?

– Tak…

– To takie mniej radosne wspomnienia, prawda?

– Tak, to prawda. Byłam dużo w szpitalu jako dziecko, miałam parę operacji i to zostawiło ślad w moim życiu. Zostałam pielęgniarką, bo chciałam między innymi zobaczyć, jak to wygląda od środka, ze strony lekarzy, pielęgniarek, nie tylko z pozycji dziecka chorego. No i to z kolei zaważyło na całym moim życiu. Pracowałam z dziećmi chorymi onkologicznie. Dzięki temu, czy może przez to, inaczej patrzałam na życie. Zrozumiałam, co najbardziej liczy. Widziałam miłość i wsparcie rodziców, którzy opiekowali się swoimi dziećmi. Widziałam odwagę i rodziców i samych dzieci… Pracowałam również w hospicjum, opiekowałam się ludźmi w ich ostatnich chwilach życia. Wyciszałam się, modliłam i starałam się dać z siebie to, co najlepsze. Poznałam tam cudownych ludzi, z którymi pracowałam i zostaną w moim sercu na zawsze.

Dzięki mojej pracy doceniałam to, co mam, każdą rzecz, każdą chwilę. I to że dzieci zdrowe…

– Ale swoich pobytów w szpitalu nie wspominasz dobrze.

– Moich pobytów w szpitalu w tych najmłodszych latach, nie wspominam dobrze, to prawda. Miałam wtedy 2, 3 latka. Najbardziej pamiętam ogromną lampę w sali operacyjnej, maskę na twarzy i usypianie eterem, brrr. Bardzo tęskniłam za rodzicami – nie mogli mnie odwiedzać przez cały pobyt na oddziale. Tatusiowi raz udało się ze mną spotkać, pamiętam, że siedziałam na ławeczce w szpitalnym korytarzu i przez szklane drzwi zobaczyłam Tatę – po prostu pofrunęłam do niego, tak się cieszyłam i potem nie mogłam się oderwać od Taty. Strasznie płakałam. To była trauma i dla mnie i dla niego. Później przyjeżdżał czasem i stał pod szpitalem patrząc w moje okna, ale ja tego nie wiedziałam. Mamie też raz udało się ze mną zobaczyć.

Ale powroty do domu były cudowne.

moja mama, jeszcze malutka, ze swoimi rodzicami
Moja mama i jej rodzice. Bo powroty do domu były najlepsze...

– Chciałam, żebyś nam opowiedziała, jak zmieniało się macierzyństwo. Nawet na przykładzie szpitala widać różnicę – kiedyś tata, mama nie mogli wejść do chorego dziecka, czy ojciec nie miał wstępu na porodówkę. A teraz opiekun może być z dzieckiem cały czas. To jedna ze zmian. A co jeszcze się zmieniło?

Tak, dzisiaj odwiedziny w szpitalu nie są zakazane (wyłączając pandemie). Wprowadzono porody rodzinne, wydłużono urlop macierzyński do roku – kiedyś były 4 miesiące. Za moich czasów dzieci po porodzie dostawało się tylko do karmienia i zaraz zabierano.

Jak ty się, Olu, urodziłaś, był rok 1980, trudne czasy. Na wyprawkę dla niemowląt było parę ubranek i 40 pieluszek tetrowych. Ale trzeba było sobie radzić. Jak chciałam dla ciebie kupić coś ładnego do ubrania, to jeździłam na halę do Gdyni i kupowałam ciuszki przywiezione z Niemiec czy Czechosłowacji. To były czasy, cieszyłam się z każdej drobnej rzeczy, którą udało się zdobyć.

Sklepy były puste i kartki na żywność. Albo na buty. Pamiętam, jak stałyśmy przy kiosku spożywczym i chciałaś czekoladę a ja nie mogłam ci jej kupić bo nie miałam już kartek. To było smutne, ale jakąś „pocieszkę” zawsze ci znalazłam.

moja mama jest już moją mamą, a ja małym berbeciem, trzyma mnie na rękach, bądź w wózeczku
Moja mama jest już moją mamą a ja małym berbeciem, tym w koroneczkach.

A jeżeli chodzi o najmłodsze wnuki, to jedno urodziło się w okresie pandemii, też nie było wesoło. Kobiety teraz przyzwyczajone są, że mąż jest przy porodzie, że to są porody rodzinne.  W okresie pandemii, jak urodziła się Zosia, to jej mama, a moja córka Kasia, nie mogła mieć przy sobie męża i też się tam napłakała i było jej ciężko.

A macierzyństwo w dzisiejszych czasach ma swoje lepsze i gorsze strony, ale miłość i troski o dzieci są zawsze niezmienne. Czy to w latach osiemdziesiątych czy teraz…

– A mówią, że kiedyś rodzice tak nie dbali o swoje dzieci, że one luzem biegały z kluczem na szyi, że się kiedyś nie diagnozowało różnych chorób, nie przejmowało tyle…

– No, to prawda z tymi chorobami. Mnie też zdiagnozowano za późno, z moimi biodrami, i operacje mogły być szybciej. Wtedy rentgen nie był robiony. Teraz jest obowiązkowy. Badania profilaktyczne się zmieniły, już w szpitalu są badania przesiewowe, przedtem takich rzeczy nie było.

Rodzice się przejmowali, tylko czasy były spokojniejsze.

– Myślisz, że kiedyś tak za pieniądzem się nie goniło?

– Myślę, że kiedyś też się goniło, ale było spokojniej. Nie było też takich zagrożeń. Nie było kredytów do spłacania przez 30 lat. Dzieci dużo integrowały się ze sobą, bawiły się z dziećmi z okolicznych domów…  Ruch był mniejszy, na ulicy było bezpieczniej. Na pewno były mniejsze zagrożenia, niż w tej chwili. I były spokojniejsze czasy. Oczywiście nie mówię o rodzinach prześladowanych, bo to komuna była, różne sytuacje…

A ja już w pierwszej klasie szłam sama do szkoły. Nie było takiego dozoru. Dzieci bawiły się dużo więcej na dworze. Dla nas karą było, że musieliśmy w domu siedzieć! Bawiliśmy się w różne gry sportowe, gdzie teraz większość czasu dzieci siedzą przy grach komputerowych lub przy telefonach. To nie jest dobre.

– Co przekazałabyś współczesnym rodzicom za radę?

– To trudno mi powiedzieć. Może taka rada: kochajcie się rodzice, to wasze dzieci będą szczęśliwe.

– A jeżeli rodzice będą właśnie szczęśliwi osobno? To lepiej dla dziecka?

– W niektórych sytuacjach może lepiej, różnie bywa. Najważniejsze, żeby było poczucie bezpieczeństwa, jak są mama i tata razem z dziećmi. Na siłę to też nie jest dobrze, bo to dla dziecka nic nie wynika z tego dobrego.

– Ale pierwsze trudności radzisz przezwyciężać?

– Próbować. Sentencje mówią, że najważniejsza jest rodzina, najpierw ta, w której się urodziłeś, potem ta, którą założyłeś, ale to trudno nazwać radą dla wszystkich… Ale jedną radę uniwersalną mam: żeby nie zostawiać dziecka na noc nie pogodzonego z rodzicami. Nawet jak coś zbroi, żeby zawsze dać mu buziaka, pogodzić się na noc. Tak samo dorośli.

– Zgadzam się z tym jak najbardziej! Czy przychodzi taki moment, kiedy mama przestaje się martwić o swoje dzieci?

– Czy mama przestaje się martwić?! Mama nigdy nie przestaje się martwić. Czy dzieci są malutkie, czy dorosłe. Nigdy. Obojętnie w jakim wieku są te dzieci. Zawsze to serce mocniej zabije, jak widzisz że dziecko jest nieszczęśliwe, czy coś z nim się dzieje złego. Martwisz się, żeby miało dobrą rodzinę, dobrego męża. Ja mam to szczęście, że nie muszę się martwić o swoich zięciów. Jestem z nich dumna.

rozmowy - moja mama i ja

– O czym lubisz najbardziej myśleć? Wybierać, co na obiad?

– Nie! Lubię myśleć o pozytywnych wspomnieniach. Przypominam sobie moje wyjazdy. Bardzo miło wspominam pielgrzymki, do Włoch. Bardzo to były energetyzujące wyjazdy, naładowały mnie na długo. Tym się bardzo cieszę, oglądam zdjęcia. Często myślę też o wnukach, jak szybko rosną, cieszę się, że lubią tu przyjeżdżać. Na nocowanki też. To mnie cieszy. Lubię myśleć o pozytywnych rzeczach.

– A o czym nie lubisz myśleć? Wiem, że masz takie noce, kiedy nie możesz spać. O czym wtedy myślisz?

– Czasem przychodzi taki natłok myśli, szczególnie po złych wiadomościach. Nie raz muszę wziąć tabletkę, żeby w końcu zasnąć. Czasami też po prostu bolą mnie stawy. Starość!

– Stawy, kolano… Chcesz porozmawiać o swoim kolanie? Co ma być zrobione za rok?

– Nie, nasza służba zdrowia to tragedia po prostu. Mam kolano chore od roku, a muszę czekać jeszcze kolejny rok na zabieg… Ale dam radę, kto jak nie ja! (uśmiech)

– A jaki jest najprzyjemniejszy punkt twojego dnia?

– Najprzyjemniejszy? Lubię taki moment wieczorem, jak wszystko jest posprzątane, włączam sobie ulubione Ranczo, czasami rozwiązuję krzyżówki. Jak jest już spokój.

– To ja ciebie też pamiętam z krzyżówkami i encyklopediami naokoło!

– Tak, teraz to telefon wystarczy, żeby znaleźć hasła.

 – A ja jeszcze pamiętam, że nam często polecałaś książki do czytania, pokazywałaś, co może być fajne, co jeszcze Babcia Pelasia czytała… „Dag, córka Kasi”, „Krystyna córka Lavransa”… Do dziś mam w głowie książki, które mi się z tobą kojarzą.

A gdybyś była królową świata, to co byś zarządziła?

– To trochę na wesoło zarządzę! Gdybym była królową świata, to kazałabym zlikwidować wszelką broń na świecie, jądrową, inną, po prostu każdą i otworzyłabym wszystkie, wszyściutkie granice, żeby ludzie mogli pracować i mieszkać, gdzie chcą. Ujednoliciłabym walutę. Ciekawe, co by z tego wynikło! (śmiech)

– Tylko jakaś policja dobra musiałaby być…

– No, pewnie tak. A mi się przypomina wieża Babel! To w sumie nie był zły pomysł. Ale nie udało się.

– Czytałam ostatnio, że ojczyzna to nie musi być kraj, w którym mieszkasz, ale kraj, którego potrzebujesz i który potrzebuje ciebie.

– To trochę o tym mówię. Chociaż te korzenie też są ważne – we mnie są mocno. To tu jest moje miejsce, moja ojczyzna. Bo tu jest moja rodzina. Ale to jest prawda: gdzie masz swoją rodzinę, tam jest twój dom. Możesz go stworzyć w każdym miejscu.

– A czego się dziś obawiasz?

– W tej chwili są takie czasy, że boję się. Boję się o przyszłość naszą, przyszłość ojczyzny. Wojna, czas niepokoju. Jaką przyszłość mają moje wnuki? Myślę o tym, jak nie mogę spać. Jak będą żyły? Co ich czeka? To ciężki temat. To ważne, żeby dzieci dorastały w pokoju, w bezpieczeństwie. Wojna to zło najgorsze.

– Jakie pamiętasz wspomnienia wojenne ze strony Babci i Dziadka?

– Jak wybuchła wojna, moja Mama miała 9 lat, a jej brat 2 latka. Jak wkroczyli Niemcy, to wyrzucili ich rodzinę z domu i musieli uciekać. Pojechali do Rogoźna, do swojej rodziny, dzięki której przeżyli całą wojnę. Mama mając około 12 lat musiała pracować u bambra tak zwanego, czyli niemieckiego gospodarza. Dziadka wywieziono do Niemiec na roboty. Jak wrócili po wojnie, to dom na szczęście stał i do dziś w nim mieszkamy.

Tatę zaś mojego wysiedlili do Rosji w okolice Sybiru. Tata, kiedy wracał, miał 18 lat. Mam do dziś dokument, że mógł z Rosji do Polski wracać za darmo każdym środkiem transportu.

– Opowiadał o tym, jak tam było?

– Tak, opowiadał bardzo dużo. Że miał odmrożenia. Że był wychudzony, że głodował. Raz uniknął śmierci dzięki swojej chudości, bo kąpał się w rzece i szła gromada Niemców. Tata wyszedł z wody i stał taki biedny, chudy, a oni tak na niego popatrzyli, zaczęli się śmiać, że do niczego się im – Niemcom – nie przyda. I poszli. Uniknął śmierci.

– Myślisz, że czas wojny wpłynął na Twoich Rodziców, na to jak wychowywali dzieci?

– Myślę, że bardzo wpłynął na to, jak chcieli później żyć.

Wpłynęły też na nich czasy komunizmu. Dom, który mój Dziadek budował, urzędnicy wzięli pod kwaterunek i trzy rodziny dali na jedno mieszkanie, resztę dali dla lokatorów i Poczty Polskiej. I tak było do lat siedemdziesiątych.

 – Ale ty jako dziecko masz dobre wspomnienia z domu, prawda?

– No, jako dzieci mieliśmy dobrze. Byliśmy rodziną wielopokoleniową. Zawsze dużo ludzi, wesoło, gwarno i to było dla nas fajne. Dorośli mieli swoje problemy, z których nie zdawałam sobie sprawy.

– A jakie jest twoje wspomnienie z Mamą, takie najmilsze?

– Z Mamą? Większość jest najmilsza.

Dużo ze mną chodziła. Zabierała mnie do lasu na grzyby, do koleżanek, do krawcowej. Każdy miał wtedy bardzo oryginalne ubrania, nie było sieciówek. Mama mnie dużo zabierała do Poznania, do Rogoźna, do swoich kuzynek. To były bardzo fajne podróże. Bardzo lubiłam tam jeździć. Poznawałam swoją rodzinę. Raz nawet Mama zabrała mnie samolotem z Poznania do Warszawy i z Warszawy do Gdańska.  Pierwszy raz leciałam wtedy samolotem.

– Jaka fantazja! Jak też wspominam, jak babcia zabierała mnie do Poznania. Mam miłe wspomnienia.

ja i babcia w Poznaniu, rok 1984
Moje wizyty w Poznaniu, u rodziny, najpierw rok 1984, potem 1990. Bardzo miłe wspomnienia...
ja i babcia w Poznaniu, rok 1990

– A czy jest jakaś dobra rada, której nie posłuchałaś, a powinnaś? Czy coś byś zmieniła?

– No właśnie nie! Nie miałam takich rad. Przynajmniej nie pamiętam. Ale niczego bym nie zmieniła. Bo wtedy nie miałabym Was. A Wy jesteście najważniejsze.

A w tej chwili jestem bardzo szczęśliwa, mam sześcioro wnucząt, lata pracy za sobą. I chciałabym, żebyśmy mieli dobre, spokojne życie. Żeby wnuki mogły się rozwijać w pokoju i w miłości.

– I w lepszej szkole.

– I w lepszej służbie zdrowia.

– Ja uważam, że się fajnie dogadujesz z wnukami. Dobrze się u ciebie czują. Jak myślisz, dlaczego?

– Bo je kocham! Bawię się z nimi, chodzę na spacery, wożę w wózku. I staram się z nimi rozmawiać.

– No właśnie! Nie uważasz, że jesteś babcią, która wszystko wie najlepiej. Słuchasz czasami młodych, jak oni widzą świat.

– No myślę, że tak. Staram się rozumieć. Czasem coś myślę inaczej, mam swoje stare opinie, coś mi się w głowie nie mieści. Ale staram się.

– Gdyby twój wnuk przyszedł do ciebie i przedstawił swojego narzeczonego, albo wnuczka narzeczoną, co byś zrobiła?

– Ja jestem tolerancyjna. Kocham te dzieci bez względu na to, kogo one przyprowadzą. I nie jestem ani antysemitką, ani rasistką. Wolałabym, żeby tak się nie zdarzyło, bo to komplikuje życie młodym, ale ja się nigdy nie wyprę swoich dzieci i swoich wnuków. Na pewno nie. Mogą na mnie liczyć.

– Jak w tym powiedzeniu: „Co bym zrobiła? Herbatę!” Zgadzasz się?

– Herbatę, dobre. Może być. Kiedyś było inaczej, nie mówiło się o seksualności, jakoś tego nie było, ale w końcu co jest w miłości ważne? Serce ogromne i gorące.

– A jakie masz wspomnienia z wychowywaniem trójki swoich dzieci?

– No wydaje mi się, że jakoś to ogarniałam, jak miałam was trójkę. Ty chodziłaś do zerówki – ubierałam Anię, dwuletnią, w kombinezon i odprowadzałam ciebie do szkoły, potem w domu obiad i z powrotem kombinezon i po ciebie. Dawałam radę.

ja jako mała dziewczynka w rodzinnym domu, jem obiad, albo podwieczorek. Mama robiła pyszne rzeczy w kuchni
trójka dzieci mojej mamy - ja i moje młodsze siostry, na schodkach ogrodowych

– A pamiętasz, jak ja raz nie wróciłam do domu? Chciałam iść do koleżanki, a potem zabłądziłam… I miałam wielkie szczęście, że pomógł mi jakiś pan, który zaprowadził mnie kawałek do domu. I pamiętam, że…

– że krzyczałam? No, było tak… Ale to było straszne, jak ja ciebie szukałam. A ja w ogóle dużo krzyczałam. Kiedyś nie było tyle książek o psychologii, człowiek tak nie wiedział tyle, co dziś… Przyznaję się i przepraszam was.

– Moje siostry nie krzyczą na swoje dzieci, nie powtarzają tego schematu.

– Oj tak, one mają cierpliwość, ja je bardzo podziwiam.

– To tylko ja szybko traciłam cierpliwość, na Maję krzyczałam, ale przepraszałam ją zawsze, tłumaczyłam, rozmawiałam…

– Nikt nie jest wolny od błędów. Przy wnukach jest łatwiej. Jest się spokojniejszym.

– A ja też z dzieciństwa dużo pamiętam dobrych chwil, kołysanki, krzyżówki, spacery do lasu, pamiętam kaszę manną na podwieczorek i ryż z jabłkami i cynamonem.

– A że do cioci Joli jeździłyśmy dużo? Ciocia miała pomysły – rozpalony kominek, renifery pluszowe na Święta, dzwoniące, pamiętasz? Wypady na sanki. Ciociu Jolu – dziękujemy, jak czytasz!

– Tak, też lubiłam ją odwiedzać! Pamiętam też, że mogliśmy w domu bawić się w sklep, brać wszystko z kuchni, pozwalałaś. Z Karoliną bawiłyśmy się w sąsiadki. I chodziłyśmy do Cioci Basi na dół bawić się, zjeść kolację… Dobre te wspomnienia.

Ale pamiętam też, że często byłaś zmęczona. I jak poszłaś do pracy, to się cieszyłam, bo mam wrażenie, że wtedy odżyłaś. Pieniędzy też było wtedy więcej. Bo tak to pamiętam pożyczanie, do pierwszego, od Dziadka… Piotrek też to zna, wie, że musi być po pierwszym, żeby mama mogła coś kupić!

– Myśmy mieli też więcej kontaktu z rodziną, mam wrażenie. Odwiedzało się. Trzeba mieć ten kontakt. Żeby byli: ciocia, wujek, babcia, dziadek, kuzyni. Myśmy tak mieli. Wszyscy przychodzili, myśmy też chodzili na imieniny, urodziny, na Wszystkich Świętych kolacja u Cioci Magdzi…

Masz jeszcze pytania? Bo ja jeszcze dodam, że proszę o wyrozumiałość, moja pamięć mogła coś przeoczyć lub wyolbrzymić. Ale to też mój pierwszy wywiad. Dziękuję bardzo.

– To ja dziękuję. A na koniec: ulubiony dowcip?

– Krótki: – Obraziłaś się? – Nie. – Bardzo? – Tak!

– Dobry! To jemy już ciasto? Bo ja zaraz nie wytrzymam! I dziękuję Ci bardzo za tę rozmowę.

rozmowa zakończona - można jeść ciasto
Ciasto było! Serniczek, pyyycha.
rozmowa przy kuchennym stole - mama i ja
rozmowy - ja i moja mama
i garść wspomnień
moja Mama Hania

Powiązane wpisy:

Smutne, rozczarowane dzieckoO dziecku, co jest mądrzejsze od mamy Wakacyjny obrazek Mai, wschodzące słońce nad rzekąŻółte liście, szarlotki i inne melancholie świąteczne bombki i świeczki i ozdobyPierniki i nie tylko – część 2 kotek mały, chowa głowę bo słyszy słowo "porządki"Ech, porządki…

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • link do strony na facebooku
  • link na instagram
kontakt
PRZYGRYWKA
Florence
o szaleństwie i wolności...
"You said that rock and roll is dead
But is that just because it has not been resurrected in your image?
Like if Jesus came back, but in a beautiful dress"

Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!
dziewczyna, w długiej sukni, na łące, patrzy do tyłu, w stronę słońca

Ulubione w sieci:

W dziurawych trampkach

  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • Jesteś ważny, wiesz?
  • Czapeczka i tożsamość
  • O marzeniach i życzeniach
  •  Co przynosi Gwiazdor pod choinkę? Książki!  
  • Dzień jak co dzień

gdzies.tam.pomiedzy

Migawki z wielkiego miasta :) #gdziespomiedzy #ci Migawki z wielkiego miasta :)

#gdziespomiedzy #cityphotography #streetphoto #gdanskoliwa 
#styczeń #zima  #52zdjęcia_02_2023
Marta Kucharska Saudade Wydawnictwo Mamiko Ja to Marta Kucharska
Saudade
Wydawnictwo Mamiko

Ja to życiowa raczej jestem, czasem sobie próbuję w żółtych trampkach do zielonego słońca dobiec, uchwycić, spojrzeć inaczej... Ale ogólnie to lubię  wiecie: wstęp, rozwinięcie, zakończenie. O. 
A "Saudade" to taka książka - poplątaniec. Ale! Czytałam z przyjemnością. Ze smakiem. Z wyobraźnią na pełnych obrotach. Z uśmiechem. Z podziwem! 
Dotychczas po mojej Lizbonie i Alfamie tańczyła lekko Anna Maria Jopek w rytm fado, teraz uliczki zapełniły się: przy stoliku kawiarni siedzi Fernardo Pessoa, obok przechodzi Vera? Nepomena? Abraham rozmawia z B., Doktor Żywago przybija piątkę z Freudem... 
Polecam taką podróż: trochę w przód, trochę wspak, a trochę w poprzek. 

Takie jedno zdanie, które sobie podkreśliłam, bo mi się spodobało, posłuchajcie: "Od tego czasu, jak niektórzy mówią (choć inni twierdzą, że był tam zawsze), zaczął też regularnie przesiadywać na tyłach kawiarni "Varandas", gdzie oddaje się piciu kawy i paleniu tytoniu zmieszanego z różnorakich gatunkami  ziół Ojca Sigmunta Freuda, oraz analizowaniu zwierzęcych zachowań ludzkich i odruchów świadczących o tym, że jesteśmy jednak bardziej skomplikowanymi jednostkami, i możliwe, że posiadamy duszę."
Możliwe. Kto wie...

#gdziespomiedzy #bookstagram #bookstagrampl #kochamczytać #martakucharska #saudade #wydawnictwomamiko #czytambolubię #kolaż #surrealizm #realizmmagiczny #niestatystyczny #książka #bookphotography
Moja #zimazima kiedy śniegu ni ma. A taka piękna Moja #zimazima kiedy śniegu ni ma. A taka piękna jest u @52zdjecia ...
Za to kwitnące bazie widziałam jadąc do babci na Dzień Babci. W styczniu. Ale! Mam zimę po swojemu. Czytam, piszę, odpoczywam, piję kawę. A w tle smętnie śpiewa Roman Roczeń i swoim głębokim basem oznajmia, iż:

 "Ludzie tak wiele spraw muszą załatwić 
A czas sobie płynie wolno pantha rhei
Do Ciebie tylko już nie umiem trafić 
Kochać to więcej siebie dac czy mniej

We wtorek w schronisku po sezonie 
W doliny wczoraj zszedł ostatni gość
Za oknem plucha kubek parzy dłonie
I tej herbaty i tych gór mam dość"

Na plejliście jest też SDM, Czerwony Tulipan, Raz Dwa Trzy, Kaczmarski, Andrus. Taki #mood 

A pomysł na zdjęcie przyszedł mi do głowy, kiedy tylko rozłożyłam na stole obrus od @mysli_utkane_szydelkiem 
Pięknie dziękuję! Zdjęcie especially for you ❤😊

#gdziespomiedzy #52zdjęcia #52zdjęcia_04_2023 #tematytygodnia #fotowyzwanie #winterphoto #letsmakephotographyfunagain #zimapomojemu #bookstagrampl  #bookstagram
Margaret Atwood, Grace i Grace Wydawnictwo Prószy Margaret Atwood, Grace i Grace
Wydawnictwo Prószyński i S-ka 

Kryminał? Manifest feministyczny? Powieść obyczajowo-historyczna? Literatura faktu? Oparta o fakty, ale oparta też o wyobraźnię pisarki. 
Idziemy tak, jak prowadzi nas prawdziwa Grace Marks alias Mary Whitney, czy idziemy śladami, które przygotowała nam Margaret Atwood? Kto w tej całej zagmatwanej historii kłamie? kto jest winny? kto jest ofiarą? czy tylko morderstwo było zbrodnią, czy jest tam więcej winnych? 
Pani Atwood, jak Pani to robi? 
Same pytania, żadnych odpowiedzi, a my w to idziemy! W ten mroczny, duszący świat XIX-wiecznej Kanady. Ja dałam się porwać opowieści i nie żałuję,  choć przywołane słowa z wiersza Emily Dickinson cały czas powodują, że mam dreszcze. Posłuchajcie:
"Nie trzeba być Komnatą - aby w nas straszyło -
Lub nawiedzonym Domem -
Nie ma Wnętrz straszniejszych niż Mózg 
Korytarze kryjome -
(...)
Własne Ja - gdy się zaczai
Za Samym Sobą
Przerazi bardziej niż Morderca
W pokoju obok".

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #książka #polecamksiążkę  #kochamczytać  #thrillerpsychologiczny #graceigrace #margaretatwood #niestatystyczny #emilydickinsonpoetry #bookphotography #wydawnictwoprószyńskiiska
O ósmej na arce Ostatnia owca Kulawa kaczka i śl O ósmej na arce
Ostatnia owca
Kulawa kaczka i ślepa kura 
Urlich Hub
Ilustracje: Jorg Mühle
Wydawnictwo Dwie Siostry @dwiesiostry 

Trzy książeczki, które nas połączyły: rezolutnego sześciolatka, mądralińską maturzystkę i mnie - ich mamę. Przyjemność z czytania dla nas wszystkich, mówię wam! 
Zabawne, mądre, przekorne opowieści. Niby o głupiutkich zwierzątkach, cha cha cha, ale wiecie, jak to mówią: z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie...
Ale u Urlicha Hub ten śmiech jest jak najbardziej na miejscu. Nie boli, ale do myślenia daje. 
Chyba, że ktoś nie lubi pytań o siebie albo o Boga, to się może na autora i jego pingwiny, i owce, i kury, i kaczki, obrazić! 
My polecamy.

#bookstagram #bookstagrampl #kochamczytać #ksiazkadladzieci #polecamdladzieci #czytamydzieciom #niestatystyczny #gdziespomiedzy #wydawnictwodwiesiostry #urlichhub #jörgmühle #filozofiadladzieci #oósmejnaarce #ostatniaowca #kulawakaczkaiślepakura
Ciekawe, jak to w końcu jest - najłatwiejszy czy Ciekawe, jak to w końcu jest - najłatwiejszy czy najtrudniejszy ten pierwszy krok? Ten początek? 
Potem już tylko z górki? Hmm...

Pamiętam takie drewniane klocki z literkami z dzieciństwa, lubiłam je... Do klocków został mi sentyment, do literek miłość :) 

#gdziespomiedzy #kochamczytać
#fotowyzwanie #fotowtorek #poczatki_fotowtorek #kfs_fotowtorek #kfs #czytaniezsentymentem #mojemyśli #drewnianeklockizliterkami 
@kobiecafotoszkola
Jak powiedzieć, ile masz lat, nie podając liczby Jak powiedzieć, ile masz lat, nie podając liczby? Ano piszesz z pamięci i z melodią w głowie to:
"Powtórka z rozrywki, z rozrywki powtórka
Słuchają jej biura, słuchają podwórka
A czas sobie płynie banalnym tik-tak
Rozrywka z powtórki? 
O tak! A jak? Tak, tak!"

I tak ten czas sobie banalnie płynie...
A ja się bawię z @52zdjecia :)

#52zdjęcia #52zdjęcia_03_2023 #tematytygodnia #fotowyzwanie #cośniebieskiego #gdziespomiedzy #czaspłynie #czas #letsmakephotographyfunagain #powtórkazrozrywki #mariankociniak #cytat #blue #home #homedecor
Błądziłam dziś po komputerowych zaułkach cyfr Błądziłam dziś po komputerowych zaułkach cyfrowej pamięci, szukałam fajnych "miastowych" zdjęć, na wyzwanie u @52zdjecia. Znalazłam wspomnienia z wycieczki do Pragi, ładnie tam było, naprawdę! A był to rok 2011 ;) 
Ogólnie to ja wsiowa jestem. Lubię moją codzienność tu, na polach, kury po drodze, sąsiadów, co spytają o zdrowie, krowy i koniki do odganiania na spacerze... 
Ale to miasto ma w sobie tajemniczość, urok anonimowości, smak czegoś zakazanego, szczegóły, które cię uwiodą historią; to miasto ma w sobie niezgłębiony smutek i szaleńczą radochę... Czasem za tym tęsknię... 

#namieście #52zdjęcia #52zdjęcia_02_2023 #gdziespomiedzy 
#streetphotos #miejskiekadry #wyzwaniefotograficzne #fotowyzwanie #miasto #prague #zrobię52zdjęciaw2023 #letsmakephotographyfunagain
Dzień do... O! Jaki ładny regał! Dzień dobry, Dzień do... O! Jaki ładny regał! Dzień dobry, regaliku piękniuchny, jak Ty ładnie dziś wyglądasz, kochany mój. Jeszcze ci  tylko dołożę tu kryminał, a tam reportaż, a tu, zobacz, mam coś obyczajowego, obiecywali, że będzie dobre! Jak nie będzie, to nie bójcię się, półki moje najdroższe, nie zostawię was z badziewiem. 
Dobra, to co ja miałam zrobić... A, dzień dobry, ludzie! 

Miło mi dołączyć do @52zdjecia 😊

To ja idę czytać 😉😋📖

#gdziespomiedzy #bookstagram #bookstagrampl #kochamczytać #czytambolubię #52zdjęcia_01_2023 #dziendobry #52zdjęcia
Zanim wystygnie kawa Toshikazu Kawaguchi Wyd. Rel Zanim wystygnie kawa 
Toshikazu Kawaguchi
Wyd. Relacja

A jednak...
Obserwowałam tę książkę na bookstagramie,  wahając się pomiędzy "to pewnie liryczna ale infantylna szmira" a "może naprawdę mówi o ważnych sprawach". 
Czytać, nie czytać? Skusić się - a potem żałować? 

No to już wiem - czytać. Nie żałuję.

To JEST opowieść o prostych, ważnych rzeczach. Ale NIE JEST płytka.

Spodobał mi się niespieszny rytm życia w japońskiej kawiarni. Opowieści w kolorze sepii, aromat kawy, szum drewnianego wiatraka pod sufitem. Nie wiadomo, czy za drzwiami jest dzień czy noc. Minimalizm. Pozwala skupić się na tym, czy kolejnym gościom w krótkiej chwili, danej im na czas wystygnięcia kawy, uda się naprawić przeszłość. Choć tak naprawdę nie mogli nic zmienić.
Nic, oprócz swoich uczuć.
Nie mogli zmienić nic, oprócz swojego serca. 
Brzmi banalnie, prawda? 
A jednak...

#gdziespomiedzy 
#bookstagram #bookstagrampl #kochamczytać #niestatystyczny #czytambolubię #polecamksiążkę #zanimwystygniekawa #wydawnictworelacja
Brawo ja! Tak rzadko mam ochotę coś zrobić w ku Brawo ja! Tak rzadko mam ochotę coś zrobić w kuchni, że szkoda gadać. Moje plany na instagramowe przepisy na bezglutenowe smacznosci to tak średnio wypaliły. Wolę pisać o książkach, o wychowaniu, o innych problemach, a zjeść na szybko wafle ryżowe z serem i ketchupem. 
Ale dziś chciałam, żeby rodzina obudziła się w domu pachnącym czekoladą... I żeby  osłodziła sobie koniec wolnego ;) bo dla nich zrobiłam, a jakże ;)
Przepis jak na zwykle bezglutenowe ulubione ciasto czekoladowe, tylko dodałam do środka resztę kremu kajmakowego. A gryczana mąka zawsze się sprawdza przy czekoladzie. I jaka zdrowa, wiadomo! Takie muffinki to samo zdrowie normalnie. Trzeba zjeść 🤷‍♀️😂
Do tego #topwszechczasów #radio357, "Grace i Grace" M. Atwood i jest dobrze! 

#gdziespomiedzy #bezglutenu #celiakia #gryczanamąka #muffinyczekoladowe #desernaniedzielę #naosłodę #wolnyczas
Splątane gałęzie. Szaro - bure niebo. Kałuże, Splątane gałęzie. Szaro - bure niebo. Kałuże, piach i wiatr w oczy. 
Beznadziejne zarządzanie. Brak drinków z palemką i kokardek. 
Kolejki do lekarzy zamiast do szwedzkiego stołu z zakąskami. 

Polskie drogi. Polskie życie. 

"A jednak kocham, huśtam dzieci i magnolii nie przeklinam"... 

#gdziespomiedzy #mojemyśli
#blogger #polskiedrogi
#zima #przrodawobiektywie #cytat #basiastępniakwilk #nostalgia
Mój Instagram

wakacje - spacer po łące - polne kwiaty i chwasty

Opowieści rodzinne

  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

życie i problemy

Wpis z notatnikiem

25 września 2021
życie i książki

Żółte liście – część 2

17 października 2021
życie i ...

Miłość od pierwszego wejrzenia

7 stycznia 2022
życie i problemy

„Kołyska”

16 grudnia 2021
życie i książki

Opowieści rodzinne 2

28 stycznia 2022
życie i książki

Opowieści rodzinne. Zima – część 3

4 lutego 2022
życie i ...

Rozmowy. Maja

20 marca 2022
życie i problemy

Jesienne opowiadanie o listopadowym zmierzchu.

5 listopada 2022
życie i problemy

Wpis od Miss Fereiry

14 października 2021
życie i ...

Rozmówki rodzinne.

11 września 2022

© 2023 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme