Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
rozmowy - moja mama i ja przy kuchennym stole

Rozmowy. Hania

Posted on 15 października 202215 października 2022 by Ola

Dziś wywiad z moją Mamą. Jesteśmy w takim wieku, że możemy sobie swoje życie nawzajem obgadać. Przy kawie, ciasteczku, w ciepłej, pachnącej świeczką kuchni.

Co chcemy z życia swoich mam zapamiętać? Co sobie wziąć do serca? Czy jesteśmy gotowi spojrzeć na mamę jak na kobietę, ze swoimi radościami, smutkami, trudnymi wyborami? Czy to pomoże zrozumieć nam siebie same – jako matkę i kobietę? Kto z was odnajdzie się w wspomnieniach kobiety urodzonej w roku 1960? Jakie to zupełnie inne czasy! Moja Mama to moja najwierniejsza fanka, co wciąż mnie dopinguje i wierzy, że coś z tej mojej bazgraniny wyjdzie fajnego.

Zapraszam!

– To już się nagrywa?

– No, nagrywa się! Zaczynamy! Jak się dzisiaj czujesz, mamuś?

– Ja się czuję bardzo dobrze. Po pierwsze jest niedziela, po drugie cieszę się, że przyjechałaś do mnie, na kawkę. No i na wywiad. Jest okej.

– Nie denerwujesz się?                                                                                 

– No trochę, nie wiem, czy umiem tak pięknie, jak ty czy Kasia, ubrać w słowa to, co czuję.

– Okej, to ja sobie myślę, że zaczniemy wspominki, żebyśmy mogły potem porównać twoje dzieciństwo i dzieciństwo twoich wnuków. Jakie jest twoje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa? Co ci najbardziej zostało w pamięci?

– Najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa… Jest ich wiele. Pamiętam jak Tata zabierał mnie i moją kuzynkę na półwysep Helski do rodziny, albo znajomych. Mówił, że zabiera ze sobą „orkiestrę”, bo śpiewałyśmy całą drogę piosenki, brykałyśmy na tylnym siedzeniu (Mama śmieje się do tych wspomnień). Oj działo się, działo. Kąpałyśmy się w zatoce, były tam piękne meduzy, brałam je do ręki i nie parzyły.

Bardzo dobrze wspominam zajęcia rytmiczne w szkole, tańce, zabawy, ćwiczenia. Chodziłam też na balet do Domu Kultury, gdzie dyrektorem był Pan Bazyli Przybylski, wspaniały człowiek – ciepło go wspominam.

W pamięci zostały mi czasy, jak latem mieszkaliśmy na fermie pod lasem a przed domem były łany zbóż, chabry… biegałyśmy tam z kuzynką. Bawiłam się z koleżankami – Janką, Asią, Marzeną, Ulą – mieszkały opodal. Tam zajadałam się chlebem z cukrem i wodą. Skakałyśmy ze skarpy wprost na miękki żółty piasek i miałyśmy domek w zagajniku, taki prowizoryczny, ale był. Pomagałam też Tatusiowi w pracy na fermie. Były to piękne czasy.

moja mama i jej mama - babcia Pelasia
moja mama i jej tata
Moja Mama i jej rodzice. Słoneczne, beztroskie lata dzieciństwa.

– Z twoim dzieciństwem są też związane pobyty w szpitalu, prawda?

– Tak…

– To takie mniej radosne wspomnienia, prawda?

– Tak, to prawda. Byłam dużo w szpitalu jako dziecko, miałam parę operacji i to zostawiło ślad w moim życiu. Zostałam pielęgniarką, bo chciałam między innymi zobaczyć, jak to wygląda od środka, ze strony lekarzy, pielęgniarek, nie tylko z pozycji dziecka chorego. No i to z kolei zaważyło na całym moim życiu. Pracowałam z dziećmi chorymi onkologicznie. Dzięki temu, czy może przez to, inaczej patrzałam na życie. Zrozumiałam, co najbardziej liczy. Widziałam miłość i wsparcie rodziców, którzy opiekowali się swoimi dziećmi. Widziałam odwagę i rodziców i samych dzieci… Pracowałam również w hospicjum, opiekowałam się ludźmi w ich ostatnich chwilach życia. Wyciszałam się, modliłam i starałam się dać z siebie to, co najlepsze. Poznałam tam cudownych ludzi, z którymi pracowałam i zostaną w moim sercu na zawsze.

Dzięki mojej pracy doceniałam to, co mam, każdą rzecz, każdą chwilę. I to że dzieci zdrowe…

– Ale swoich pobytów w szpitalu nie wspominasz dobrze.

– Moich pobytów w szpitalu w tych najmłodszych latach, nie wspominam dobrze, to prawda. Miałam wtedy 2, 3 latka. Najbardziej pamiętam ogromną lampę w sali operacyjnej, maskę na twarzy i usypianie eterem, brrr. Bardzo tęskniłam za rodzicami – nie mogli mnie odwiedzać przez cały pobyt na oddziale. Tatusiowi raz udało się ze mną spotkać, pamiętam, że siedziałam na ławeczce w szpitalnym korytarzu i przez szklane drzwi zobaczyłam Tatę – po prostu pofrunęłam do niego, tak się cieszyłam i potem nie mogłam się oderwać od Taty. Strasznie płakałam. To była trauma i dla mnie i dla niego. Później przyjeżdżał czasem i stał pod szpitalem patrząc w moje okna, ale ja tego nie wiedziałam. Mamie też raz udało się ze mną zobaczyć.

Ale powroty do domu były cudowne.

moja mama, jeszcze malutka, ze swoimi rodzicami
Moja mama i jej rodzice. Bo powroty do domu były najlepsze...

– Chciałam, żebyś nam opowiedziała, jak zmieniało się macierzyństwo. Nawet na przykładzie szpitala widać różnicę – kiedyś tata, mama nie mogli wejść do chorego dziecka, czy ojciec nie miał wstępu na porodówkę. A teraz opiekun może być z dzieckiem cały czas. To jedna ze zmian. A co jeszcze się zmieniło?

Tak, dzisiaj odwiedziny w szpitalu nie są zakazane (wyłączając pandemie). Wprowadzono porody rodzinne, wydłużono urlop macierzyński do roku – kiedyś były 4 miesiące. Za moich czasów dzieci po porodzie dostawało się tylko do karmienia i zaraz zabierano.

Jak ty się, Olu, urodziłaś, był rok 1980, trudne czasy. Na wyprawkę dla niemowląt było parę ubranek i 40 pieluszek tetrowych. Ale trzeba było sobie radzić. Jak chciałam dla ciebie kupić coś ładnego do ubrania, to jeździłam na halę do Gdyni i kupowałam ciuszki przywiezione z Niemiec czy Czechosłowacji. To były czasy, cieszyłam się z każdej drobnej rzeczy, którą udało się zdobyć.

Sklepy były puste i kartki na żywność. Albo na buty. Pamiętam, jak stałyśmy przy kiosku spożywczym i chciałaś czekoladę a ja nie mogłam ci jej kupić bo nie miałam już kartek. To było smutne, ale jakąś „pocieszkę” zawsze ci znalazłam.

moja mama jest już moją mamą, a ja małym berbeciem, trzyma mnie na rękach, bądź w wózeczku
Moja mama jest już moją mamą a ja małym berbeciem, tym w koroneczkach.

A jeżeli chodzi o najmłodsze wnuki, to jedno urodziło się w okresie pandemii, też nie było wesoło. Kobiety teraz przyzwyczajone są, że mąż jest przy porodzie, że to są porody rodzinne.  W okresie pandemii, jak urodziła się Zosia, to jej mama, a moja córka Kasia, nie mogła mieć przy sobie męża i też się tam napłakała i było jej ciężko.

A macierzyństwo w dzisiejszych czasach ma swoje lepsze i gorsze strony, ale miłość i troski o dzieci są zawsze niezmienne. Czy to w latach osiemdziesiątych czy teraz…

– A mówią, że kiedyś rodzice tak nie dbali o swoje dzieci, że one luzem biegały z kluczem na szyi, że się kiedyś nie diagnozowało różnych chorób, nie przejmowało tyle…

– No, to prawda z tymi chorobami. Mnie też zdiagnozowano za późno, z moimi biodrami, i operacje mogły być szybciej. Wtedy rentgen nie był robiony. Teraz jest obowiązkowy. Badania profilaktyczne się zmieniły, już w szpitalu są badania przesiewowe, przedtem takich rzeczy nie było.

Rodzice się przejmowali, tylko czasy były spokojniejsze.

– Myślisz, że kiedyś tak za pieniądzem się nie goniło?

– Myślę, że kiedyś też się goniło, ale było spokojniej. Nie było też takich zagrożeń. Nie było kredytów do spłacania przez 30 lat. Dzieci dużo integrowały się ze sobą, bawiły się z dziećmi z okolicznych domów…  Ruch był mniejszy, na ulicy było bezpieczniej. Na pewno były mniejsze zagrożenia, niż w tej chwili. I były spokojniejsze czasy. Oczywiście nie mówię o rodzinach prześladowanych, bo to komuna była, różne sytuacje…

A ja już w pierwszej klasie szłam sama do szkoły. Nie było takiego dozoru. Dzieci bawiły się dużo więcej na dworze. Dla nas karą było, że musieliśmy w domu siedzieć! Bawiliśmy się w różne gry sportowe, gdzie teraz większość czasu dzieci siedzą przy grach komputerowych lub przy telefonach. To nie jest dobre.

– Co przekazałabyś współczesnym rodzicom za radę?

– To trudno mi powiedzieć. Może taka rada: kochajcie się rodzice, to wasze dzieci będą szczęśliwe.

– A jeżeli rodzice będą właśnie szczęśliwi osobno? To lepiej dla dziecka?

– W niektórych sytuacjach może lepiej, różnie bywa. Najważniejsze, żeby było poczucie bezpieczeństwa, jak są mama i tata razem z dziećmi. Na siłę to też nie jest dobrze, bo to dla dziecka nic nie wynika z tego dobrego.

– Ale pierwsze trudności radzisz przezwyciężać?

– Próbować. Sentencje mówią, że najważniejsza jest rodzina, najpierw ta, w której się urodziłeś, potem ta, którą założyłeś, ale to trudno nazwać radą dla wszystkich… Ale jedną radę uniwersalną mam: żeby nie zostawiać dziecka na noc nie pogodzonego z rodzicami. Nawet jak coś zbroi, żeby zawsze dać mu buziaka, pogodzić się na noc. Tak samo dorośli.

– Zgadzam się z tym jak najbardziej! Czy przychodzi taki moment, kiedy mama przestaje się martwić o swoje dzieci?

– Czy mama przestaje się martwić?! Mama nigdy nie przestaje się martwić. Czy dzieci są malutkie, czy dorosłe. Nigdy. Obojętnie w jakim wieku są te dzieci. Zawsze to serce mocniej zabije, jak widzisz że dziecko jest nieszczęśliwe, czy coś z nim się dzieje złego. Martwisz się, żeby miało dobrą rodzinę, dobrego męża. Ja mam to szczęście, że nie muszę się martwić o swoich zięciów. Jestem z nich dumna.

rozmowy - moja mama i ja

– O czym lubisz najbardziej myśleć? Wybierać, co na obiad?

– Nie! Lubię myśleć o pozytywnych wspomnieniach. Przypominam sobie moje wyjazdy. Bardzo miło wspominam pielgrzymki, do Włoch. Bardzo to były energetyzujące wyjazdy, naładowały mnie na długo. Tym się bardzo cieszę, oglądam zdjęcia. Często myślę też o wnukach, jak szybko rosną, cieszę się, że lubią tu przyjeżdżać. Na nocowanki też. To mnie cieszy. Lubię myśleć o pozytywnych rzeczach.

– A o czym nie lubisz myśleć? Wiem, że masz takie noce, kiedy nie możesz spać. O czym wtedy myślisz?

– Czasem przychodzi taki natłok myśli, szczególnie po złych wiadomościach. Nie raz muszę wziąć tabletkę, żeby w końcu zasnąć. Czasami też po prostu bolą mnie stawy. Starość!

– Stawy, kolano… Chcesz porozmawiać o swoim kolanie? Co ma być zrobione za rok?

– Nie, nasza służba zdrowia to tragedia po prostu. Mam kolano chore od roku, a muszę czekać jeszcze kolejny rok na zabieg… Ale dam radę, kto jak nie ja! (uśmiech)

– A jaki jest najprzyjemniejszy punkt twojego dnia?

– Najprzyjemniejszy? Lubię taki moment wieczorem, jak wszystko jest posprzątane, włączam sobie ulubione Ranczo, czasami rozwiązuję krzyżówki. Jak jest już spokój.

– To ja ciebie też pamiętam z krzyżówkami i encyklopediami naokoło!

– Tak, teraz to telefon wystarczy, żeby znaleźć hasła.

 – A ja jeszcze pamiętam, że nam często polecałaś książki do czytania, pokazywałaś, co może być fajne, co jeszcze Babcia Pelasia czytała… „Dag, córka Kasi”, „Krystyna córka Lavransa”… Do dziś mam w głowie książki, które mi się z tobą kojarzą.

A gdybyś była królową świata, to co byś zarządziła?

– To trochę na wesoło zarządzę! Gdybym była królową świata, to kazałabym zlikwidować wszelką broń na świecie, jądrową, inną, po prostu każdą i otworzyłabym wszystkie, wszyściutkie granice, żeby ludzie mogli pracować i mieszkać, gdzie chcą. Ujednoliciłabym walutę. Ciekawe, co by z tego wynikło! (śmiech)

– Tylko jakaś policja dobra musiałaby być…

– No, pewnie tak. A mi się przypomina wieża Babel! To w sumie nie był zły pomysł. Ale nie udało się.

– Czytałam ostatnio, że ojczyzna to nie musi być kraj, w którym mieszkasz, ale kraj, którego potrzebujesz i który potrzebuje ciebie.

– To trochę o tym mówię. Chociaż te korzenie też są ważne – we mnie są mocno. To tu jest moje miejsce, moja ojczyzna. Bo tu jest moja rodzina. Ale to jest prawda: gdzie masz swoją rodzinę, tam jest twój dom. Możesz go stworzyć w każdym miejscu.

– A czego się dziś obawiasz?

– W tej chwili są takie czasy, że boję się. Boję się o przyszłość naszą, przyszłość ojczyzny. Wojna, czas niepokoju. Jaką przyszłość mają moje wnuki? Myślę o tym, jak nie mogę spać. Jak będą żyły? Co ich czeka? To ciężki temat. To ważne, żeby dzieci dorastały w pokoju, w bezpieczeństwie. Wojna to zło najgorsze.

– Jakie pamiętasz wspomnienia wojenne ze strony Babci i Dziadka?

– Jak wybuchła wojna, moja Mama miała 9 lat, a jej brat 2 latka. Jak wkroczyli Niemcy, to wyrzucili ich rodzinę z domu i musieli uciekać. Pojechali do Rogoźna, do swojej rodziny, dzięki której przeżyli całą wojnę. Mama mając około 12 lat musiała pracować u bambra tak zwanego, czyli niemieckiego gospodarza. Dziadka wywieziono do Niemiec na roboty. Jak wrócili po wojnie, to dom na szczęście stał i do dziś w nim mieszkamy.

Tatę zaś mojego wysiedlili do Rosji w okolice Sybiru. Tata, kiedy wracał, miał 18 lat. Mam do dziś dokument, że mógł z Rosji do Polski wracać za darmo każdym środkiem transportu.

– Opowiadał o tym, jak tam było?

– Tak, opowiadał bardzo dużo. Że miał odmrożenia. Że był wychudzony, że głodował. Raz uniknął śmierci dzięki swojej chudości, bo kąpał się w rzece i szła gromada Niemców. Tata wyszedł z wody i stał taki biedny, chudy, a oni tak na niego popatrzyli, zaczęli się śmiać, że do niczego się im – Niemcom – nie przyda. I poszli. Uniknął śmierci.

– Myślisz, że czas wojny wpłynął na Twoich Rodziców, na to jak wychowywali dzieci?

– Myślę, że bardzo wpłynął na to, jak chcieli później żyć.

Wpłynęły też na nich czasy komunizmu. Dom, który mój Dziadek budował, urzędnicy wzięli pod kwaterunek i trzy rodziny dali na jedno mieszkanie, resztę dali dla lokatorów i Poczty Polskiej. I tak było do lat siedemdziesiątych.

 – Ale ty jako dziecko masz dobre wspomnienia z domu, prawda?

– No, jako dzieci mieliśmy dobrze. Byliśmy rodziną wielopokoleniową. Zawsze dużo ludzi, wesoło, gwarno i to było dla nas fajne. Dorośli mieli swoje problemy, z których nie zdawałam sobie sprawy.

– A jakie jest twoje wspomnienie z Mamą, takie najmilsze?

– Z Mamą? Większość jest najmilsza.

Dużo ze mną chodziła. Zabierała mnie do lasu na grzyby, do koleżanek, do krawcowej. Każdy miał wtedy bardzo oryginalne ubrania, nie było sieciówek. Mama mnie dużo zabierała do Poznania, do Rogoźna, do swoich kuzynek. To były bardzo fajne podróże. Bardzo lubiłam tam jeździć. Poznawałam swoją rodzinę. Raz nawet Mama zabrała mnie samolotem z Poznania do Warszawy i z Warszawy do Gdańska.  Pierwszy raz leciałam wtedy samolotem.

– Jaka fantazja! Jak też wspominam, jak babcia zabierała mnie do Poznania. Mam miłe wspomnienia.

ja i babcia w Poznaniu, rok 1984
Moje wizyty w Poznaniu, u rodziny, najpierw rok 1984, potem 1990. Bardzo miłe wspomnienia...
ja i babcia w Poznaniu, rok 1990

– A czy jest jakaś dobra rada, której nie posłuchałaś, a powinnaś? Czy coś byś zmieniła?

– No właśnie nie! Nie miałam takich rad. Przynajmniej nie pamiętam. Ale niczego bym nie zmieniła. Bo wtedy nie miałabym Was. A Wy jesteście najważniejsze.

A w tej chwili jestem bardzo szczęśliwa, mam sześcioro wnucząt, lata pracy za sobą. I chciałabym, żebyśmy mieli dobre, spokojne życie. Żeby wnuki mogły się rozwijać w pokoju i w miłości.

– I w lepszej szkole.

– I w lepszej służbie zdrowia.

– Ja uważam, że się fajnie dogadujesz z wnukami. Dobrze się u ciebie czują. Jak myślisz, dlaczego?

– Bo je kocham! Bawię się z nimi, chodzę na spacery, wożę w wózku. I staram się z nimi rozmawiać.

– No właśnie! Nie uważasz, że jesteś babcią, która wszystko wie najlepiej. Słuchasz czasami młodych, jak oni widzą świat.

– No myślę, że tak. Staram się rozumieć. Czasem coś myślę inaczej, mam swoje stare opinie, coś mi się w głowie nie mieści. Ale staram się.

– Gdyby twój wnuk przyszedł do ciebie i przedstawił swojego narzeczonego, albo wnuczka narzeczoną, co byś zrobiła?

– Ja jestem tolerancyjna. Kocham te dzieci bez względu na to, kogo one przyprowadzą. I nie jestem ani antysemitką, ani rasistką. Wolałabym, żeby tak się nie zdarzyło, bo to komplikuje życie młodym, ale ja się nigdy nie wyprę swoich dzieci i swoich wnuków. Na pewno nie. Mogą na mnie liczyć.

– Jak w tym powiedzeniu: „Co bym zrobiła? Herbatę!” Zgadzasz się?

– Herbatę, dobre. Może być. Kiedyś było inaczej, nie mówiło się o seksualności, jakoś tego nie było, ale w końcu co jest w miłości ważne? Serce ogromne i gorące.

– A jakie masz wspomnienia z wychowywaniem trójki swoich dzieci?

– No wydaje mi się, że jakoś to ogarniałam, jak miałam was trójkę. Ty chodziłaś do zerówki – ubierałam Anię, dwuletnią, w kombinezon i odprowadzałam ciebie do szkoły, potem w domu obiad i z powrotem kombinezon i po ciebie. Dawałam radę.

ja jako mała dziewczynka w rodzinnym domu, jem obiad, albo podwieczorek. Mama robiła pyszne rzeczy w kuchni
trójka dzieci mojej mamy - ja i moje młodsze siostry, na schodkach ogrodowych

– A pamiętasz, jak ja raz nie wróciłam do domu? Chciałam iść do koleżanki, a potem zabłądziłam… I miałam wielkie szczęście, że pomógł mi jakiś pan, który zaprowadził mnie kawałek do domu. I pamiętam, że…

– że krzyczałam? No, było tak… Ale to było straszne, jak ja ciebie szukałam. A ja w ogóle dużo krzyczałam. Kiedyś nie było tyle książek o psychologii, człowiek tak nie wiedział tyle, co dziś… Przyznaję się i przepraszam was.

– Moje siostry nie krzyczą na swoje dzieci, nie powtarzają tego schematu.

– Oj tak, one mają cierpliwość, ja je bardzo podziwiam.

– To tylko ja szybko traciłam cierpliwość, na Maję krzyczałam, ale przepraszałam ją zawsze, tłumaczyłam, rozmawiałam…

– Nikt nie jest wolny od błędów. Przy wnukach jest łatwiej. Jest się spokojniejszym.

– A ja też z dzieciństwa dużo pamiętam dobrych chwil, kołysanki, krzyżówki, spacery do lasu, pamiętam kaszę manną na podwieczorek i ryż z jabłkami i cynamonem.

– A że do cioci Joli jeździłyśmy dużo? Ciocia miała pomysły – rozpalony kominek, renifery pluszowe na Święta, dzwoniące, pamiętasz? Wypady na sanki. Ciociu Jolu – dziękujemy, jak czytasz!

– Tak, też lubiłam ją odwiedzać! Pamiętam też, że mogliśmy w domu bawić się w sklep, brać wszystko z kuchni, pozwalałaś. Z Karoliną bawiłyśmy się w sąsiadki. I chodziłyśmy do Cioci Basi na dół bawić się, zjeść kolację… Dobre te wspomnienia.

Ale pamiętam też, że często byłaś zmęczona. I jak poszłaś do pracy, to się cieszyłam, bo mam wrażenie, że wtedy odżyłaś. Pieniędzy też było wtedy więcej. Bo tak to pamiętam pożyczanie, do pierwszego, od Dziadka… Piotrek też to zna, wie, że musi być po pierwszym, żeby mama mogła coś kupić!

– Myśmy mieli też więcej kontaktu z rodziną, mam wrażenie. Odwiedzało się. Trzeba mieć ten kontakt. Żeby byli: ciocia, wujek, babcia, dziadek, kuzyni. Myśmy tak mieli. Wszyscy przychodzili, myśmy też chodzili na imieniny, urodziny, na Wszystkich Świętych kolacja u Cioci Magdzi…

Masz jeszcze pytania? Bo ja jeszcze dodam, że proszę o wyrozumiałość, moja pamięć mogła coś przeoczyć lub wyolbrzymić. Ale to też mój pierwszy wywiad. Dziękuję bardzo.

– To ja dziękuję. A na koniec: ulubiony dowcip?

– Krótki: – Obraziłaś się? – Nie. – Bardzo? – Tak!

– Dobry! To jemy już ciasto? Bo ja zaraz nie wytrzymam! I dziękuję Ci bardzo za tę rozmowę.

rozmowa zakończona - można jeść ciasto
Ciasto było! Serniczek, pyyycha.
rozmowa przy kuchennym stole - mama i ja
rozmowy - ja i moja mama
i garść wspomnień
moja Mama Hania

Nawigacja wpisu

← Moje miasteczko Bełz
O pisaniu. →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Książkowe historie
  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem

Archiwa blogowe:

  • listopad 2025
  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie po Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie potrzebuje, ja nie wiem, nie znam takich albo też szybciutko taką zbyt poważną znajomość kończę:) Bez humoru ani rusz dalej. Te wszystkie balony powagi i dostojeństwa tak bardzo potrzebują przekłucia, że tylko biegać ze szpilkami...
Umberto Eco na marginesie swojego poważnego brulionu dorysowuje wąsy filozofom i układa ich doktryny w rymujące się wierszyki. 
Ja nie wiem, co na to Kant czy wielebny Anzelm z Aosty, ale mi się tak podobało! 
Druga część to szturchanie literatury.  Tak często wydaje się nam - bo na pewno nie tylko ja tak mam - że literatura piękna czy inny Tomasz Mann to nie dla zwykłych śmiertelników, że trzeba przejść jakiś stopień wtajemniczenia, że wstyd nie znać ale też wstyd nie polubić, jak tu żyć, no nie da się! Tymczasem w tych wszystkich czarodziejskich górach można odkryć tyle ironii, uszczypliwego poczucia humoru - nie trzeba nam klękać na kolana a po prostu uśmiechnąć się i czytać, czytać. U Eco po nosie dostaje też Proust czy Joyce. 

Przypomina mi się, że wszystkie gazety zawsze zaczynałam czytać od felietonów, szukałam rysunków satyrycznych, dopiero uzbrojona chwilą uśmiechu mogłam iść w powagę. 

Taką chwilę daje też książeczka Umberto Eco, ode mnie - polecajka! 

@oficyna_noir_sur_blanc - #wspolpracabarterowa 
_____________________________
Rozważania niepoważne 
Umberto Eco
Tłum. Monika Woźniak i Iga Kochańska
Tomasz Stawiszyński - krótkie przypomnienie filozoficznych pojęć czy nazwisk
Wyd. Noir sur Blanc
____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #rozważanianiepoważne #umbertoeco #oficynanoirsurblanc
Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszka Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszkanie.
Niedokończenie 
Nie-pokój
_________________________
No i został taki obrazek niedokończony. 

#gdziespomiedzy 
#kolażanalogowy

#mewarządziijuż
Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę usprawiedliwienia, z góry przepraszam - i jako taka - bo żadna ze mnie znawczyni - nie wiem czemu akurat Panny z Wilka tak stanęły na piedestale, no nie wiem! 
Niech mnie ktoś przekona, że to opowiadanie przetrwało próbę czasu, chętnie posłucham, i odpowiem, że chyba raczej jednak nie przetrwało :)

Ale opowiadanie o cyrkowcu, co zaczyna poznawać inne życie, kończy się to tragicznie,  albo o opętaniu miłością, oj biednieńkij on i ona, ta od aniołów... Brzezina też mi zostanie w pamięci, z całym tym swoistym pięknem, na granicy liryki i zwykłego życia. Opowiadanie o rodzinie z młyna znad Lutyni, o wojennych ranach w duszy i w drugim człowieku - tak, bierzcie, czytajcie! Tak się pisze opowiadania, takich chcę czytać więcej!

Jakie właściwie polskie opowiadania polecacie? 
Mają też być tak dobrze napisane, jak u Iwaszkiewicza, taki warunek:)
___________________________
Brzezina i inne opowiadania 
Jarosław Iwaszkiewicz 
Wyd. Czytelnik
___________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #brzezinaiinneopowiadania #jarosławiwaszkiewicz #wydawnictwoczytelnik
Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, troch Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, trochę obok Leśmiana,  ale tak bardziej w mrok, gdzie pod nogami pałętają się koty, jeże, w bibliotece wszystko wszak może się zdarzyć, jesienny zachód słońca też, nicości, byt z niebytem się mylą, a ja obok stoję i przypatruję się przelatującym gawronom, pomiędzy istnieniem a jego odwrotnością, wyciągam z regału Rymkiewicza, na los się zdaję, oj, to nie jest najlepszy pomysł... 
@w.dziurawych.trampkach - wybrałam te jesienne ogrody, proszę bardzo:)
_________________________
Jarosław Marek Rymkiewicz
Zachód słońca w Milanówku
Wyd. Sic!
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #jarosławmarekrymkiewicz #zachódsłońcawmilanówku
Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życi Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życio-pisarek. Czytałam Książkę o miłości, czytałam Hałas, teraz Najgorszego człowieka i uważam że nikt poza Halber nie umiałby pisać jak Halber. I już. Ja tą szczerość i odzieranie warstw biorę i zachłannie czytam.
O czym jest #najgorszyczłowieknaświecie pisał swego czasu cały bookstagram, pod tym hasztagiem jest mnóstwo opisów, ja już tylko dodam swój stary wierszyk o kocie, bo pasuje do okładki:

Mam takiego kotka
Mały dość jest, nieporadny, 
nawet chwilami zabawny 
Balkon na czwartym piętrze 
wydaje mu się idealny 
do skakania przy barierkach

Chyba nie wie co to lęk

Przychodzi 
i bez pytania czy może 
każe się głaskać 

On naprawdę nie wie 
Co to lęk

PS. Tak, to jest książka o lęku. 
Czytaliście? Lubicie ten styl pisania?
______________________________
Małgorzata Halber 
@mroczny_msciciel 
Najgorszy człowiek na świecie 
Wyd. Znak Literanova 
@znak_literanova 
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram  #małgorzatahalber #znakliteranova
Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który n Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który nam przyjemność przedstawić. Zanim przejdę do szczegółów, to powiem jedno: od września czytam dzieciom opowieści z tego cyklu i podoba się nam. A to najważniejsze. 

Cóż to jest, ów projekt i cykl?
Otóż Mateusz Racut - twórca Bajki na dobranoc - zaprasza nas do Lasu Mądrości, a tam czekają naprawdę sympatyczni bohaterowie: Lisek Dobrusek, Żabka Fajtłapka, Sowa Wiedzulka i inni. Przeżywają swoje leśne i życiowe problemy, raz będzie to złość i zazdrość, raz samotność, raz problemy ze zdrowiem... No samo życie, nieprawdaż? 
I cała magia bajek z Lasu polega teraz na tym, że problemy można rozwiązać... bez czarów. Żabka, Lisek, Dzik, Mrówka uczą się rozmawiać, oddychać, zastanawiać nad daną sytuacją a Lisek Dobrusek zawsze zapisuje w swoim pamiętniku, czego się dziś nauczył. I jest w tym piękna prostota, którą lubią dzieci. Lubią też powtarzalność bajek, ich przewidywalność i ciepło, które kryje się także w literackim języku opowiastek. 

Last but not least - są też kolorowanki do wydruku i wersje audio - taki bonus:) 

Nie poznałabym Liska Dobruska, gdyby nie propozycja współpracy ze strony twórcy - za co teraz naprawdę dziękuję. Po paru dobrych tygodniach sprawdzania i testowania - polecam. Polecamy! Bo dzieciaki-przedszkolaki najbardziej :) 

www.bajkanadobranoc.com
______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #literaturadladzieci #współpraca #mateuszracut #bajkanadobranoc #całapolskaczytadzieciom
Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. Bliskie j Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. 
Bliskie jest mi szukanie słów na opisanie życia tu i teraz, ale także gdzieś z boku. Chwile które stają się metaforą, lub też zupełnie na odwrót - szukanie tego, co najprostsze, już bardziej przecież o codzienności i to tak do kości się nie da. 
Właśnie tak, posłuchajcie: "możliwe, że chodziło o proste sprawy: pokryte rdzą brzozy, jary, w których rodziła się noc (...). I jeszcze to: słowa, te, co robią nam w środku radykalne rzeczy". 
Możliwe wszak, że chodzi właśnie o to.

"I czytanie wierszy, czytanie wierszy, czytanie wierszy na głos".

Rytmiczne, uspokajające staccato...
________________________
Małgorzata Lebda
Mer de Glace
Wyd. Warstwy
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #małgorzatalebda #merdeglace #wydawnictwowarstwy
Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motyw Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na tel Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o H Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
Mój Instagram

życie i ...

Żółte liście, szarlotki i inne melancholie

15 października 2021
życie i książki

 Co przynosi Gwiazdor pod choinkę? Książki!  

11 grudnia 2022
życie i problemy

Zmiana.

29 października 2023
życie i problemy

Wpis od Miss Fereiry

14 października 2021
życie i problemy

Jesienne opowiadanie o listopadowym zmierzchu.

5 listopada 2022
życie i ...

Świąteczne opowiadanie

23 grudnia 2021
życie i ...

Płatności odroczone

12 lipca 2024
życie i książki

Czytamy dzieciom. Tym trochę starszym.

26 listopada 2022
życie i ...

Sto lat, kotku!

3 grudnia 2021
życie i ...

Przepis na kotleciki

23 września 2021

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme