Uwaga, dziś mam szaloną ochotę odkryć przed wami sekrety szczęśliwego życia! O tym, co zaraz przeczytacie, na pewno nie wiedzieliście!!! TOP 10 absolutnie niewiarygodnych faktów o tym, że życie po skończeniu czterdziestki jest fenomenalne, absolutnie olśniewające i piękne!
Myślałaś, że w tym wieku już tylko stawy bolą i reumatyzm? Ależ skąd!
Myślałeś, że po tej liczbie w kalendarzu życia już tylko brzuszek, łysinka i smuga cienia? To przeczytaj koniecznie!
Dobra, spokojnie, sama się zmęczyłam od tych wykrzykników. Ale mogłabym pracować w gazetce promocyjnej, prawda? Wstęp napisałam jak z podręcznika, nic tylko klikać. Zabrakło wprawdzie jeszcze takich słów, jak „Zawsze robiłaś to źle” czy „Nie uwierzysz, ale…”. Ale serio mówiąc, najczęściej omijam teksty tak pisane i reklamowane szerokim łukiem, a powinnam się uczyć, jeśli chcę pisać bloga. Inaczej, mówią fachowcy w poradnikach, nie przyciągnę czytelników.
Na szczęście mówią też, że najważniejsza jest szczerość i bycie sobą, to ja jednak na to stawiam, nie na klikalne tytuły. Dlatego już normalnie, choć z przymrużeniem oka, zapraszam na tekst o tym, że życie po 40-tce się nie kończy. Po kolei:
1To teraz przychodzi ten moment, kiedy patrzysz na młodszych od siebie i myślisz sobie: „jak dobrze, że ja już to mam za sobą!”. Czy to chodzi o pierwsze miłości, czy matury i egzaminy, czy decyzje kredytowe… Ja w zeszłym roku więcej myślałam o tym, że w końcu nadchodzi ostatnia rata kredytu a nie o urodzinach.
2Co do urodzin – jeśli je wyprawiasz, to nie wahasz się już powiedzieć, co chcesz w prezencie, czego nie, sałatkę na stole stawiasz w stylowym garnuszku na ziemniaki i machasz ręką na to, czy to się komuś podoba czy nie.
3 Machasz też ręką na wiele innych rzeczy, które kiedyś, dawno temu, w wieku lat 39, były powodem wstydu, skrępowania, nerwów, krzyków, nieprzespanych nocy… mówisz sobie, że w tym wieku to już naprawdę nie będziesz martwić się o innych ludzi też w tym wieku, nawet jeśli robią cos źle, tylko robisz swoje. Każdy jeden dorosły jest odpowiedzialny sam za siebie. Za swoje błędy też umiesz przeprosić czy przyznać się do porażki, bo już wiesz, że i tak bywa. Po 40-tce powoli przestajesz się przejmować, że nie jesteś ideałem i nie wymagasz tego od innych.
4 Sąszial media? – żaden problem. Chcesz, to przeglądasz, nie chcesz, to nie przeglądasz. Masz swoje zdanie i to, czy ktoś napisze akurat taki czy inny post go nie zmieni. No chyba, z pisze mądrze i pomyślisz, w sumie, ma baba/chłop rację… Bo na naukę czy zmianę zdania też nigdy za późno. Ja na Instagramie odkryłam dużo fajnych kont, gdzie szukam ciekawych książek, ciekawostek o fotografii, humoru, przepisów… Znalazłam ciekawe konta innych mam, gdzie mogę poczytać o ich poglądach na wychowanie… To, co mnie nie interesuje, omijam. Nic prostszego. Nie piszę nikomu, że mi się to i tamto nie podoba – po prostu omijam. Tak samo robię z książkami – jak mi się jakaś podoba – polecam, jak nie, to o niej nie piszę, bo po co?
5 W tym wieku często ma się już dzieci w wieku okołodorastającym, co daje ten duży plus pozytywny, że mogę się zawsze dowiedzieć, co tam słychać w świecie młodzieży. Być na bieżąco z nowoczesnym językiem polskim… Inaczej połowy mojego ojczystego języka bym nie rozumiała. Na szczęście na odwrót to też działa – uważam, że moje dzieci mają rozwinięte słownictwo i potrafią się po ludzku wypowiedzieć.
6 W temacie dzieci i wychowania zwykle jest już spokojniej, niż w młodości. Piotrek ma farta, że urodził się tyle lat później, niż Maja. Byłam dla niego spokojniejsza, miałam więcej cierpliwości… Nie jest super idealnie, mam swoje za uszami, mam za sobą (a pewnie i przed sobą) chwile pełne łez, nieporozumień, zmęczenia… Czuję się czasem bardziej jak rozdeptany karaluch niż zaradny i pogodny rodzic, ale mam nadzieję, nabraną z doświadczeniem, że to za każdym razem przejdzie. Że się rozpogodzi rodzicielskie niebo. Że po burzy z krzykami będzie słoneczko i tęczowe jednorożce! A przynajmniej spokój.
7 Życie nie kończy się po 40-tce – to też oznacza, ze nawet w tym wieku wciąż mogę się uczyć. Nie zamykam się w swoim starczym myśleniu, nie uznaję, że pozjadałam wszystkie rozumy – wciąż przyglądam się światu, wciąż jestem gotowa na poprawki do projektu pod tytułem „Ja”. Jednocześnie wiem, na co nie piszę się na pewno i co nie jest w moim stylu. Pewnych rzeczy w sobie na pewno nie zmienię. Przykład: Proszsz… Byłam niedawno z rodzinką w Gdańsku, w ramach edukacji turystyczno – krajoznawczej mojego synka i chcieliśmy pójść na lody. Specjalnie do Grycana szliśmy, całą Długą ulicą, bo tam przecież lody bezglutenowe, z chęcią zjem! A jak już przyszliśmy, to stojąc w kolejce i słysząc, jak ludzie naokoło denerwują się i w karki sobie dyszą, to kiedy przyszła moja kolej, nie poprosiłam sprzedawczyni o informację, że które lody bezglutenowe i jak je podają i w ogóle, tylko już szybko, byle szybciej – kawę wzięłam… Żesz kurde felek. Sierota ze mnie. I nie sądzę, żeby to się miało zmienić! Nie stanę się nagle przebojowa, głośna, przekonana o własnej racji i nieomylności. Prawa jazdy też już nie zrobię, a szkoda…
8 W tym wieku człowiek patrzy już spokojniej na swoje życie – wiem już, że część planów uda się zrealizować, a część nie. Nie wszytko jest zależne ode mnie. Czasem po prostu nie mam kompletnie wpływu na to, co się dzieje się wokół. Mogę się tylko nawkurzać, napłakać, powrzeszczeć sobie a niebu wysokiemu, a dupa jak się nie obrócić, będzie z tyłu. No tak też jest. Wiem też, że kursy zen i inne jogi – to nie dla mnie. Taki pozytyw, że po 40-tce mam jakieś swoje wypracowane sposoby radzenia sobie z życiem i jego kłodami, jak choćby czytanie i pisanie.
9 Z niektórymi faktami nie walczę… Bo już wiem, że przegram. Jem więc czasem lody na kolację, oglądam serial w nocy do ostatniego odcinka, czytam książkę zamiast posprzątać… I udaję, że sama tak wybrałam, a nie że jestem od pewnych rzeczy po prostu uzależniona!
Punkt 10 i ostatni: nie jest tak, że się niczego już nie boję. Wręcz przeciwnie – kiedyś miałam w sobie więcej optymizmu, dobrych chęci, sił na rewolucję, wiary… Dziś mi tego wszystkiego trochę brakuje. Ale też nie jestem zgorzkniała, jeszcze nie. Martwię się ale też śmieję.
Rozmawiam.
Przytulam.
Obserwuję…
Jak każdy człowiek. Po 40-tce to się nie zmienia!
Olu jesteś kobietą dojrzałą w wieku kiedy jeszcze wszystko można i zaletą jest to że nie zwraca się zbytniej uwagi że coś np nie wypada najważniejsze żeby zdrowie było i mąż do przytuleniaŻycie po 60tce hmm muszę pomyśleć ale to zupełnie inne przemyślenia niż po 40tce Dla mnie życie po 40tce było bardzo intensywne śluby dzieci narodziny wnucząt moja praca a nawet dwie Olu życzę Ci zdrowia siły do zwalczania przeciwności radości z każdej minuty i dużo spotkań z kolezankami kocham cie i z radością czytam twój blog masz mądre dojrzałe przemyślenia ❤️❤️❤️