Skip to content
gdzieś pomiędzy
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
  • Galeria
Menu
Wakacyjny obrazek Mai, wschodzące słońce nad rzeką

Żółte liście, szarlotki i inne melancholie

Posted on 15 października 202117 października 2021 by Ola

Te liście to piękne i żółte są tylko na początku i w słońcu – potem robi się z nich brązowa breja. Szarlotka – na chwilę i już jej nie ma – dziwne, swoją drogą… Tajemnicze! A co zostaje? Te melancholie – jesienne, deszczowe, wietrzyste. Brr…

Odganianie melancholii – część 1! Zapraszam, zanim zimny wiatr się rozhula w naszej duszy!

Czasem pomaga wspominanie wakacji. Moje były w tym roku wyjątkowo udane, przez wyjazd do Krzywonogi i pensjonatu „Pod dobrym aniołem”:

https://www.poddobrymaniolem.pl/

Kiedyś – jakoś w maju – postanowiliśmy, że jedziemy w końcu na wakacje. No kto bogatemu zabroni?! Ze względu na moją celiakię znalazłam pensjonat z bezglutenowym jedzeniem (odpoczynek od wafli ryżowych, jeeej!), okolica wygląda na odpowiednio wyludnioną, z chaszczami, dzikim borem i żabami w stawie. Nawet bon nieszczęsny turystyczny aktywowany… i tak sobie pojechaliśmy.

Miałam nadzieję, że wszystko spakowane, ze szczoteczkami do zębów, z jedzeniem na zapas (trzygodzinna podróż wymaga siaty żarcia, wiadomo!), książkami na wesoło i książkami na zadumę, grami, zabawkami, kaloszami, ubraniami na upał i na mróz, plasterkami, lekami, kawą ulubioną, i całym tym pierdzielnikiem. Miałam nadzieję, że my się też do samochodu zmieścimy, nie tyko dwie walizki i pińset siatek. Przyczepka by się przydała, myślałam…. A niektórzy pod namiot potrafią się zebrać…

Moja siostra napisała mi wtedy taką dykteryjkę:

„Z tym namiotem i dziećmi to już nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać! Raz jak byłam z mężem na Jezioraku, do naszego obozu przypłynęli łódeczką znajomi. Łódeczka mała, jakiś orion czy coś, oni przypłynęli na dwa dni. Zacumowali, i dalejże wyciągają z łódki swój obóz: dwóch synów, wielki namiot czterokomorowy, polową kuchnię z kuchenką gazową, kompletem garnków i naczyń, składane łóżka, materace, zaczyna być ciekawie, jak u Hermiony z jej magiczną torebką, zabawki, jedzenie, torby, siatki, przenośny kibelek dla dzieci i bernardyna. Było na co popatrzeć.”

Ano nie wątpię.

Tak mi tylko przyszło wtedy na myśl, że te namioty to chyba cyrkowe muszą być.

Nasze walizki według mojego synka miały wyglądać tak:

Walizka wakacyjna mojego synka.
Walizka wakacyjna Piotrka. First things first...

Ale sam wyjazd – idealny! Jaki to był piękny tydzień! Taki mój ulubiony – powoli, bez nerwów, las, jezioro… Zdjęcia robiłam, na zdjęciach głównie krzaczki, kwiatki, droga nad jezioro, droga do lasu, znowu drzewa i jeszcze ta dziewanna, koniecznie te trzy malinki, bo słońce przez nie prześwieca! Dzieci czasem też w kadr weszły. I jak ktoś potrzebuje zdjęcia pelargonii, to mogę się podzielić, bo zachwycała mnie każda jedna doniczka. Niedawno taki hejt na pelargonie czytałam, że to wiocha, że wstyd i czas by wyjść już z tej pelargoniowej zaściankowości, ale Bożesz ty mój, jak to ludzie się na kwiatach nie znają… Na szczęście mazurskie wsie zaściankowością się nie przejęły i każdy przyzwoity domek, drabina, ruiny ściany od stodoły i płotek tonęły w powodzi kwiatów.

Mam też zdjęcie ślimaka o poranku. Tak sobie szedł z naprzeciwka leśną dróżką, aż się prosił, by być symbolem tego wyjazdu. W stylu slow.

Pod Dobrym Aniołem - pelargonie w ogrodzie.
Pod Dobrym Aniołem - pelargonie w ogrodzie pensojnatu.
Trzy malinki w lesie w Krzywonodze.
Trzy malinki w lesie w Krzywonodze.
Pod Dobrym Aniołem w Krzywonodze - pensjonat.
Pod Doobrym Aniołem - ogród przy pensjonacie
Ślimak z Krzywonogi.
Ślimak z Krzywonogi - symbol wyjazdu w stylu slow.

Były też momenty straszne…

Byłam wtedy świeżo po przeczytaniu wpisu mojej ulubionej blogierki – Julii Rozumek – która, wspominając swoją mamę, przytoczyła jedno z jej ulubionych powiedzonek: „aaa, w dupie z tym!” Taka rada na szczęśliwe życie.

Cały wpis tutaj:

https://www.juliarozumek.pl/pusta-plaza/

U mnie „mam to w dupie” zadziałało. Przyjechaliśmy na nasze wyczekane, wychuchane wakacje, wszystko pięknie, cud, miód aż przyszła pora śniadania. Nagle Piotrek szmyrgla dostał, chciał biegać po stołówce, schował się pod stół, obłęd w oczach, i moich, i jego – no żesz o co chodzi?? Ja wiem, że mój dom to nie wersal, ale jakieś dobre maniery jednak mamy! A tu taki wstyd!

I miałam do wyboru – skupić się na tym, żeby mój syn pokazał wszystkim, że jest moją wizytówką i harców wyczyniać nie będzie i zmusić go do grzecznego siedzenia i jedzenia i tym samym zepsuć sobie i wszystkim wyjazd; albo porozmawiać z nim. Mieć w dupie co kto pomyśli o moich metodach i normalnie z ze swoim dzieckiem porozmawiać. W końcu znam Piotrka i wiem, że jest kumaty chłopak i jest szansa, ze się dogadamy. I usłyszałam „Mamo, a jak oni tak wszyscy się na mnie patrzą, to mnie nie lubią?”. I tu był problem.

Więc nie niewychowany gbur ale kwestia nieśmiałości, lęku przed nowym miejscem, ten cholerny brak pewności siebie… Potem już było normalnie, zresztą potem na śniadanka były parówki. A jak są parówki, to świat jest piękny i bez zmartwień.

A potem wróciliśmy na naszą Północ. Jasny gwint z tą pogodą! To samo lato, sierpień, ta sama Polska, tylko strefa klimatyczna jakby inna… Tak wyglądaliśmy pewnym letnim wieczorkiem nad polskim morzem:

Mama i syn nad polskim morzem
Ja i Piotruś nad polskim morzem, sierpień - ten szalik i wiatr we włosach...
Nad morzem, zachód słońca
Wakacje, piękny zachód słońca. Do wspominania jesienią...

Trochę lepiej… Trochę odgoniłam od siebie jesienne strzygi. Jeszcze mam w zapasie niezawodne książki, o tym będzie część 2. 

I zawsze zostaje szarlotka!

Szarlotka

Nawigacja wpisu

← Wpis od Miss Fereiry
Żółte liście – część 2 →

2 thoughts on “Żółte liście, szarlotki i inne melancholie”

  1. Ola pisze:
    5 listopada 2021 o 16:23

    A przepis na szarlotkę jest już na moim instagramie. Jak ktoś nie używa insta, to zawsze mogę podesłać na mail 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
PRZYGRYWKA
JACK SAVORETTI
Ta piosenka jest ładna i smutnawa. To na pewno o miłości!

Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • To był maj…
  • Plontynki – czyli myśli różne
  • Czytam z sentymentem
  • Opowieści rodzinne. Prawie lato – część 6. Urodziny Hani
  • O depresji fachowym okiem. Rozmowa

Powieść w odcinkach: Opowieści rodzinne

Najlepsza strona w sieci: w dziurawych trampkach.

Często też zaglądam do:

miss ferreira

julia rozumek

  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Tarnina Marta Kucharska Wydawnictwo j ____________ Tarnina
Marta Kucharska
Wydawnictwo j
___________________
Lubię moją czytelniczą intuicję. Czasem podpowie mi coś naprawdę dobrego. Tu recenzja książki, tam zdjęcie autorki - a ja tak patrzę i czuję, że się z Tarniną polubimy.
Miałam rację! 
"Tarnina" to taka powieść o życiu. A życie to? To zmiany, marzenia, błędy, głupota, ból, piękno. To uciekanie i wracanie. 
To opowieść o tym, co się może wydarzyć, kiedy masz Licho jako towarzysza podróży. A w sklepiku we wsi spotkasz czarownicę. A pod sklepikiem będą stać wiesiołki.
To opowieść o życiu, a zaczyna się od śmierci. Tak, śmierć też tu krąży, trzyma strzelbę. Tą od Czechowa.
I opowieść o miłości. Ale nie banalnie.
Podkochiwałam się w tej książce od początku, bo bohaterka taka mi bliska, ale zakochałam się na amen po jednym zdaniu: 
"Pokrzywy są nadwrażliwe. Bardzo się boją, dlatego muszą udawać groźne".
A może po tym:
"Współczucie - zauważenie w drugim rany".
A może po tym, jak z Tosią rozcierałam w ręce liść orzecha, żeby poczuć jego zapach?
Taka to właśnie książka. 

@marta_kucharska_autor - dobrą miałyśmy intuicję :)

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #wydawnictwoj #martakucharska #tarnina #kochamczytać #czytambolubię #niestatystyczny #polecajka #realizmmagiczny #literaturapolska
@52zdjecia - lubisz iść w stronę lekkiej poezji @52zdjecia - lubisz iść w stronę lekkiej poezji? Bo temat #popatrzwniebo tak mi się właśnie kojarzy: 

"Skrajem nieba szedł Bejdak
Organki z odpustu same mu grały
Kałużę żabom łyżką zamieszał
Nie zdając sobie z tego sprawy

Podobno ktoś widział jak do żab się łasił na kolanach
Żeby mu kumkały
Albo w pasiece do ula się spowiadał
A pszczoły miód na serce mu lały

Ktoś go poprosił by mu łąkę skosił
A on zioła głaskał, tulił się do trawy
Jakoś nie umiał z ludźmi żyć
Raczej kumplował się z ptakami
Kiedyś nad ranem z nimi odleciał
Na niebieskie ptasie polany
Jakoś nie umiał z ludźmi żyć

Czasem wróblem wraca gdy Boga uprosi
Z lotu ptaka chwilę u nas gości
Boga słabość do niego jednaka
Bo jak nie kochać takiego Bejdaka

Ktoś go poprosił by mu łąkę skosił
A on zioła głaskał, tulił się do trawy
Jakoś nie umiał z ludźmi żyć
Raczej kumplował się z ptakami
Kiedyś nad ranem z nimi odleciał
Na niebieskie ptasie polany
Jakoś nie umiał z ludźmi żyć..."

Śpiewał kiedyś SDM.

I ze specjalną dedykacją dla @w.dziurawych.trampkach
 
#temattygodnia #gdziespomiedzy
#52zdjęcia_20_2023 #52zdjęcia 
#przyrodawobiektywie #łąkapolska #niebo #spacer #beretkadlabejdaka #sdm  #adamziemianin
Edelman. Życie. Do końca Witold Bereś, Krzyszto Edelman. Życie. Do końca
Witold Bereś, Krzysztof Burnetko
Wyd. Agora
__________________
Przeczytałam biografię Edelmana, z wielką fascynacją! Zawsze podziwiałam jego życiorys, jego postawę, jego wybory. Swego czasu czytałam listy pisane do wszelkich władz, przypominające o roli sumienia w życiu nie tylko pojedynczych ludzi, ale i całych krajów. Czytałam wywiady, gdzie pod warstwą ironii i pozornym wzruszeniem ramion kryła się cała gama uczuć. Nie raz zastanawiałam się, co dziś powiedziałby w danym momencie właśnie on - Edelman. 
Oprócz tego, że powiedziałby "głupoty gadacie". Pewnie dodałby, że trzeba patrzeć, gdzie jest ten słabszy, ten bezbronny, temu trzeba pomagać... 
Tyle mojej laurki pochwalnej, a co do biografii - polecam. Nie jest to intymny portret, ze szczegółami z życia prywatnego, o nie. 
To los człowieka na tle szerokiej, historycznej panoramy wieku dwudziestego. Wojna, PRL, Polska po '89. Ta biografia to rachunek wystawiany przez kogoś, kto wiek dwudziesty przeżył i wiele rozumiał. I nie zapomniał ani o słowie odpowiedzialność, ani o słowie współczucie. 
____________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #bookstagrampl #polecamksiążkę #edelmanżyciedokońca #wydawnictwoagora #biografia #marekedelman #niebądźobojętny
Czasem chciałoby się iść po jasnej stronie. Zr Czasem chciałoby się iść po jasnej stronie. Zrobić chociaż parę słonecznych, rozbielonych kroków. Być w takiej optymistycznej opowieści. 
Jasne i #niezaostre 

Trochę mojej jasności i nie-za-ostrości przesyłam dla @52zdjecia 😉

#temattygodnia
#52zdjęcia_19_2023 #kwiaty #mojemiejscenaziemi
#mojemyśli #blogger #optymistycznie #jasno
Zmieścić codziennosc w trzech kadrach? Proszę b Zmieścić codziennosc w trzech kadrach? Proszę bardzo:
- coś, co robić lubię, choć nie muszę 
- coś, co robić muszę, choć nie lubię
- coś, co robić muszę ale i lubię

Prosta zagadka, prawda? 

#12wyzwaniekfs5 

#gdziespomiedzy #kfs #fotowyzwanie #codzienność #kochamczytać #macierzyństwo #śniadaniebezglutenu
Łapiąc słońce po drodze do pracy. Może na par Łapiąc słońce po drodze do pracy. Może na parę chwil wystarczy... zanim się spokój ulotni 😉

#12wyzwaniekfs4

#kfs #podsłońce #przyrodawobiektywie #dmuchawce #drogadopracy #łąkapolska
Bajka o Lęku Agnieszka Jucewicz Ilustracje: Maria Bajka o Lęku
Agnieszka Jucewicz
Ilustracje: Marianna Sztyma
Wyd. Agora

Pomarańczowa bajka. 
Pomarańczowy to dziwny kolor. Ostrzega, ale i przyciąga. Ciepły, ale i poparzy.
To podobnie jak z uczuciami - potrzebujemy ich, szukamy, ale też się boimy...

Bajka o Lęku opowiada o uczuciach w bardzo prosty sposób - każde uczucie jest dzieckiem. Jest więc Radość, Złość, Smutek, Wstręt i Lęk. Dzieci są więc kolejno: wesołe, żywiołowe, melancholijne, przebojowe i tylko Lęk jest taki... inny. Bojaźliwy, skryty. Rodzice nie wiedzą, jak z nim się obchodzić. 
A tak naprawdę mały Lęczek potrzebuje tego samego, co pozostałe dzieci - akceptacji. Rozmowy. Chce, żeby z nim posiedzieć, opowiedziec bajkę, pójść na spacer, pogłaskać po ręce. Każde uczucie potrzebuje, żeby pozwolić mu pobyć, potem może spokojnie odejść. Każde uczucie jest ważne. I żadne nie jest jedno jedyne. Gdzieś obok ktoś na pewno też się boi.

Piękna pomarańczowa bajka! Ilustracje,  kredkowe, dziecięce, ciepłe - doskonale współgrają z opowieścią. 

Pasuje dziś na dwie okazje: #fotowyzwanie u @kobiecafotoszkola
Oraz #literaturapomacierzyńsku
u @mamakawaiksiazki 

#gdziespomiedzy #12wyzwaniekfs3 #pomarańczowo #kfs #uczucia #bajkaolęku #agnieszkajucewicz #mariannasztyma #wydawnictwoagora #agoradladzieci #bookstagramdladzieci #bookphotography #bookstagrampl #kochamczytać #czytamydzieciom #polecamdzieciom #psychologia #macierzyństwo
Maj w obiektywie. Biegnie wyświęcać ogrody. By Maj w obiektywie.
Biegnie wyświęcać ogrody. 
Było źle, będzie źle, ale teraz jest chwilowo maj! 

I nawet nie trzeba go szukać daleko :)

#gdziespomiedzy #12wyzwaniekfs2 #fotowyzwanie #kfs #maj_fotowtorek #maj #wiosna #dom #mojemiejscenaziemi #ogród #optymistycznie
Majowe wyzwanie u @kobiecafotoszkola Dzień 1 - a Majowe wyzwanie u @kobiecafotoszkola 
Dzień 1 - autoportret z rekwizytem. Najgorzej. Ale oto i ja! 
Ja i moje tysiąc pińćset rekwizytów. Próbowałam bardziej artystycznie, poważnie, wiecie, STYLOWO, ale gdzie tam. Może przy kolejnym wyzwaniu;) jak jeszcze bardziej dorosnę! 

#12wyzwaniekfs1 
#gdziespomiedzy #autoportret #fotowyzwanie #kobietykfs #kobietapo40 #kochamczytać #bookstagram
Pod stołem, na stole, obok stołu... byle książ Pod stołem, na stole, obok stołu... byle książki były pod ręką;)

#podstołem dla @52zdjecia

Książki moje, a stolik, klimatyczny, znalazł mój mąż na kontenerze budowlanym, przeznaczony ów stolik był... na śmietnik. A tak jest sobie w nowym domku.

#52zdjęcia_18_2023 #52zdjęcia #temattygodnia #bookphotography #gdziespomiedzy #retroskarby #książki #bookstagram #kochamczytać #vintagestyle
Matki. Niezwykła historia macierzyństwa. Sarah K Matki. Niezwykła historia macierzyństwa.
Sarah Knott
Wyd. Mova
___________________
Książka, która ma prosty tytuł: „Matki”. Podtytuł trochę wyjaśnia o co, do licha, chodzi (czy to kryminał? czy skandal obyczajowy? tragikomedia? no wszystko by pasowało!): „Niezwykła historia macierzyństwa”. Aha, podejście w stronę naukowego. Ja chłonę wszelkie perspektywy, historie, badania dotyczące bycia mamą – i ta lektura to był strzał w dziesiątkę. Ale zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Było bardziej... osobiście niż naukowo. Tak na pograniczu.

Autorka – Sarah Knott – wykonała olbrzymią pracę gromadząc materiały. Opierając się na listach, pamiętnikach, artykułach z gazet, protokołach sądowych, stworzyła poruszający obraz matek na przestrzeni czasu i miejsc. Sięga do wieku szesnastego, i my – matki z wieku dwudziestego pierwszego – ze zdziwieniem i ulgą zauważamy, że odnajdujemy się w tych opisach… Sarah Knott dodaje do opowieści swój własny los, przywołuje bardzo nieraz intymne szczegóły swojej drogi do macierzyństwa. Stwarza piękny czasownik „matczynienie”.

Jest tu na przykład rozdział o tym, że w listach, czy bardziej nowocześnie, w wywiadach badawczych z matkami,  niezależnie od epoki, w okresie kiedy dziecko ma do około 5 lat, regularnie powtarzają się napomknięcia o tym, jak bardzo bycie matką szatkuje czas. Jak brak możliwości skupienia się dłużej na jakiejkolwiek „dorosłej” czynności wytrąca wszystkie mamy z równowagi, jak bardzo ich czas jest podporządkowany dziecku. Wiecie, zawsze miło poczytać, że już od co najmniej paru wieków nikt nic nie wymyślił i też się tak męczył!

Książka – mimo, iż jest swoistą analizą badawczą – jest bardzo osobista. Delikatna i mocna zarazem. Czasem poetyczna, czasem brutalnie szczera. Taka… życiowa?
_____________________
#gdziespomiedzy
#bookphotography
#bookstagram #bookstagrampl #polecajka #kochamczytać #czytambolubię #niestatystyczny #książkoholik #macierzyństwo #matki #sarahknott #historiamacierzynstwa #wydawnictwomova #literaturapomacierzyńsku
Dominikowa wyszła na próg domu. Jeszcze raz rzuc Dominikowa wyszła na próg domu. Jeszcze raz rzuciła okiem, czy w chałupie na pewno wszystko zrobione, talerze pomyte, garnki wyszorowane, podłoga zamieciona… Tej pracy nigdy nie było końca. Dominikowa z westchnieniem i z zazdrością pomyślała o wszystkich innych babach we wsi, które z takim zapałem opowiadały o sprzątaniu. To wysprzątane i tamto poprane, tu wykrochmalone i jeszcze przewietrzone i ciasto w sobotę wieczór stygnie na oknie. Ech, machnąć ręką trzeba. Jak do tej pory żem nie pokochała tego latania z miotłą, to już pewnie nie pokocham, pomyślała Dominikowa. Mąż krzątał się jeszcze przy kurach, krowy już pozamykał, zgonione z pastwiska, obżarte sierpniową, ciepłą trawą. Te to mają życie. Niby człowiek taki król nad zwierzakami wszelkimi, a ona, Dominikowa, jak tu stoi, zaraz zamieniłaby się na życie z kurą czy krową. Niczym się to nie martwi i nie przejmuje. A już na pewno nie tym, co baby we wsi będą pleść.

Przed domem było tak przyjemne powietrze, inne niż przez cały duszny dzień. Dominikowa na chwilę usiadła na ganku, oddychając z ulgą. Zapatrzyła się przed siebie, a raczej w siebie. Nie widok na stodołę ją interesował, ale to, co zapach powietrza, jego smak, jego dotyk, robił z jej ciałem. Przez głowę, przez skórę kochającą się z wieczornym delikatnym powietrzem uwalniało się z Dominikowej coś – jak dusza? Czy tak smakuje dusza człowieka? Czy ma w sobie ściernisko, wilgoć, przeczucie jesieni i tyle niezmiernego smutku? Tej tęsknoty, nie wiadomo za czym i za kim?

Daleko za wsią rozległ się grzmot. Nie pierwszy tego sierpnia, prawie codziennie waliło gdzieś, hen, pod miastem już chyba prawie, ale deszczu nijakiego to nie dawało. Ot, pokropiło czasem. Dominikowa jednak wzdrygnęła się, jakby ze strachu. Przemknęło jej przez myśl, że mogła to być dla niej kara za myśli zbyt oddalone od ziemskich spraw. Bóg tak widać nie lubi. Przeżegnała się z niepokojem i wróciła do domu. Czas spać.
___________
To ze starego wpisu, z bloga, ale pasowało mi do zdjęcia pokrzywy... 
A letnie burze, ciepłe powietrze już niedługo! 

#gdziespomiedzy
#mojemyśli #kochampisać
#sierpień #lato #pokrzywy #wiejskieklimaty #blogger #przyrodawobiektywie #polskaprzyroda
Mój Instagram

życie i książki

Czytamy dzieciom. Tym trochę starszym.

26 listopada 2022
życie i problemy

Z remontem w tle

25 września 2021
życie i książki

1000 powodów, dla których warto czytać dziecku

16 stycznia 2022
życie i książki

Życie, zima i książki

15 grudnia 2021
życie i książki

„Uparte serce”

30 stycznia 2022
życie i książki

Opowieści rodzinne. Zima – część 3

4 lutego 2022
życie i książki

Jesteś ważny, wiesz?

26 stycznia 2023
życie i ...

To był maj…

21 maja 2023
życie i ...

O pisaniu.

23 października 2022
życie i problemy

Rozmyślania o depresji dzieci i młodzieży

23 marca 2023

© 2023 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme