Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
Rysunek Mai Reszke

Żółte liście – część 2

Posted on 17 października 202123 października 2021 by Ola

Czyli tym razem o tym, jakie książki odgonią jesienny mrok i rozrzucą wokół nas blask słonecznych, żółtych liści.

Piotrek usilnie pracuje nad poszerzaniem swoich kompetencji technologicznych – w końcu ma sobie poradzić w skomputeryzowanym świecie – czyli gra w Minecrafta, Maja jest idealną nastolatką, czyli siedzi w swoim pokoju i wychodzi tylko po coś do jedzenia, ja mam więc trochę czasu dla siebie. Arkusze diagnozy do pracy napisane, do obiadu jeszcze sporo czasu (zresztą, co to za problem w ostatniej chwili wrzucić na patelnię mieszankę mrożonych warzywek! Mrożone, pokrojone warzywka to wynalazek na miarę pralki i zmywarki!), mogę spokojnie opisać parę książek.

Musierowicz - książki
Jeżycjada - zbierana od roku 1990! Wtedy dostałam pierwszą część w prezencie.

Na jesienną melancholię w lekkim wydaniu nieustannie pomaga Musierowicz. Można dyskutować, czy ostatnie tomy dorównują pierwszym, można pewne postacie lubić bardziej, inne mniej, można z powątpiewaniem patrzeć, jak idealnie wszystko się rodzinie Borejków układa – ale jedno jest pewne. Można się przy tych książko-bajkach ogrzać.

Pamiętam pewien lutowy dzień, kiedy kupiłam dopiero co wydaną kolejną część Jeżycjady, musiała to być sobota, bo żebym była w pracy, to nie pamiętam, za to wiem, że jak usiadłam z książką to nie oderwałam się do ostatniej strony. Akcja działa się w środku lata, mnóstwo było opisów nagrzanych łąk, przeświecającego między liśćmi słońca, niemal słyszałam bzyczenie pszczół, nieomal czułam gorący puls ziemi i zapach trawy i igliwia. Chciałam wstać, i iść, i liczyć dni rozwieszone na zielonych koralikach.

To wstałam – była już noc, kiedy skończyłam czytać – i mając przed oczyma te piękne słoneczne obrazy, otworzyłam okno. Chciałam poczuć ten letnie pocałunki rozgrzanego powietrza. I wtedy sobie przypomniałam. Że jest zima…

Ale to było przykre, ech. Sama się z siebie śmiałam, stojąc w tym oknie, deszcz ze śniegiem leciał do środka domu, wraz z mało ciepłym zimowym wiatrem. Siła sugestii!

Dom nad rozlewiskiem - książka, M. Kalicińska
Dom nad rozlewiskiem. Jedna z książek, które pomagają zrozumieć czym jest feminizm.

Podobnie rozgrzewająco działa na mnie „Dom nad rozlewiskiem” Małgorzaty Kalicińskiej. Jest jak wizyta u dobrej przyjaciółki. I jestem szczęściarą, bo osobno mogę czytać książkę, osobno oglądać film – serial – i nie denerwują mnie nieścisłości. A Joannę Brodzik w roli Gosi uwielbiam! Jest taka piękna, z tymi oczami sarny i krótką fryzurką. Zdjęcia do tego serialu lubię, cały klimacik mazurskiego rozlewiska. I zawsze czuję się otulona zapachem obiadków znad rozlewiska. Udaje mi się na chwilę pomyśleć, że ja też w swoim domku robię coś ważnego, nawet jeżeli to tylko zwykły obiadek. Ważne, że dla ludzi, których kocham. I nawet jeśli z pomocą mrożonki.

Tak sobie myślę, że to jedna z książek, które pomogły mi dorosnąć i być po swojej stronie.

Smażone zielone pomidory - Fannie Flaggg
Jeden z ulubionych filmów dzieciństwa i dorastania i dorosłości zresztą też...

I jest jeszcze jedna filmo – książka. Najpierw był film, co jakiś czas okazjonalnie puszczany na TVP. Po jakimś czasie nauczyłam się oczekiwać na kolejną powtórkę, przeszukiwałam program telewizyjny, czekając kiedy znów zagłębię się w świat Alabamy i kafejki w Whistle Stop… Czekałam, kiedy znów będę obserwować przemianę delikatnej, zagubionej i nieśmiałej Evelyn Couch w Towandę Mścicielkę. Do dziś lubię ten słynny cytat męża Evelyn: „Kochanie, rozumiem, że można mieć wypadek, uderzyć w czyjś wóz przypadkiem, ale na Boga, jak można uderzyć przypadkiem sześć razy ?!” – a to w końcu rozwścieczona Evelyn zaczyna walczyć o swoją godność i swój honor, jako starszej kobiety. „Może  wy jesteście młode i szybkie – mówi do dwóch zadufanych panieniek zajmujących jej miejsce na parkingu – ale ja jestem starsza i mam większe ubezpieczenie”. Kocham!

Nie mogłam się doczekać, kiedy też – jak Ruth, jedna z bohaterek – zakocham się w dzikiej i robiącej wszystko po swojemu Idgie. Rozpoznajecie? To „Smażone zielone pomidory”.

Jak odkryłam, że film jest na podstawie książki, to byłam przeszczęśliwa, że wraz z książką będę mogła mieć moich przyjaciół z filmu na stałe przy sobie. I mam, a w planie mam też kupić kolejne części. Tej samej autorki – Fannie Flag – jest też super książka „Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie pójdę do nieba”.

Kępiński i Bauman - książki
Z serii "Wiem, że nic nie wiem"

Teraz uwaga, czas na mój coming out! Powiem to! Tylko nie oceniajcie mnie pochopnie… Więc – LUBIĘ FILOZOFIĘ.

Tak! Powiedziałam to, uff, jaka ulga.

Serio, spróbujcie gdzieś kiedyś w dowolnym towarzystwie przyznać się, że lubicie pomyśleć nad tym, czy świat istnieje czy nie… Taaa…

A ja pamiętam, jak na studiach, na początku wykładów z filozofii, profesor, który je prowadził, powiedział: „Dobrym filozofem będzie ten, kto jak zamknie oczy, to nie da sobie ręki uciąć, ze świat jest cały czas taki sam. Czy świat w ogóle istnieje.” Ale mnie to wtedy zaintrygowało… Musiałam być wtedy bardzo niepewna siebie. Albo lekko oderwana od rzeczywistości. Albo znudzona.

W każdym razie przypomina mi to, że jak skończę obijanie się na blogu to muszę umyć łazienkę, bo choćby nie wiem ilu filozofów stanęło mi na drodze i kazało zamykać oczy, to zarazki i kurze nie znikną. A szkoda.

W każdym razie, mam coś takiego, co ostatnio trafiło na mój regał, a czego brakowało mi przez lata.

Mam w końcu dwie ważne – może i najważniejsze – książki z dziedziny trochę filozofii i socjologii, trochę etyki i psychologii… Książki, które nie odgonią melancholii, ale pomogą się z nią zmierzyć, zrozumieć. Oswoić. Przynajmniej u mnie tak to działa – w końcu tylko część winy za ponury nastrój można zrzucić na pogodę, ciemności za oknem i wyjące wichry. Druga część to nierozplątane dylematy, pytania o siebie, swoje dzieci i świat, na którym przychodzi im żyć.

Książki, które mi pomagają poszukać odpowiedzi to „Etyka ponowoczesności” Zygmunta Baumana i „Rytm życia” Antoniego Kępińskiego. Żadne więc nowości… Lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku. Dinozaury pamiętają. Ale w sumie czy od czasów Sokratesa nie zadajemy sobie tych samych pytań? Już nie o to, czy świat istnieje, zakładamy, że raczej jednak tak i pytamy bardziej, jaki to świat.

Czasem sobie myślę, że duża część myśli filozoficznej czy ogólnoludzkiej próbuje właściwie odpowiedzieć na jedno jedyne pytanie – po co mi jest drugi człowiek. Czy mam być dla niego przyjacielem, czy wrogiem? 

Stoi przede mną drugi człowiek. Czy mam go oceniać patrząc na jego narodowość? Jego cechy? Jego wiek? Jego religię? Czy mam go podporządkować punktom na liście i wtedy odpowiednio ustawić w szeregu? Ty jesteś bardziej człowiekiem, ty jesteś mniej, niestety, przykro mi nawet, ale takie życie. Ja tu tylko pracuję. Ty na prawo, ty na lewo. Tak, to z eseju Hanny Arendt o banalności zła. To z esejów Kępińskiego analizujących, jak rozwijają się patologiczne formy postępowania ludzi przeciwko ludziom. To nowoczesność wedle Baumana.

Jeśli chcemy porzucić klasyfikowanie ludzi według regułek, to na co mamy się zdać? Co ma być naszym kompasem? Wiara, nauka, autorytety? 

Czasy powojenne uświadamiają, jak bardzo zawiodły ideologie, wywodzące od nie wiadomo jak szczerozłotych dobrych chęci. Komu mam teraz zaufać? Utarte drogi rozsypały się w pył, co zastąpi mi dawne drogowskazy? To nasz świat, ponowoczesny. Czas zburzonych tożsamości. Czas poszukiwań. Jak ktoś ma nastolatka w domu – to wie o co chodzi.

Co w takim świecie ponowoczesnym z moralnością? Z przyzwoitością podstawową? Czy na gruzach powojennego świata można zbudować nową moralność? Czy dalej liczy się odpowiedzialność?  Może… Nie wiem. Chciałabym, żeby wszystko było takie proste ale wiadomo – patrz: analogia z nastolatkiem… 

 Bauman pisze: „Cechą ogólną wielu (wszelkich?) zmian społecznych jest to, że naprawiają lub łagodzą zło wczorajsze, lecz – czyniąc to – wnoszą do życia nowe, dzisiejsze odmiany zła, które jutro będą wołać o naprawę”. Innymi słowy – nie mamy jednej dobrej odpowiedzi na wszystko. Jeśli ktoś taką oferuje – to musi to być bardzo interesujący ktoś, nie wątpię, ale ja poproszę inaczej. Ja poproszę kogoś, kto umie w pewnym momencie przyznać, że każda odpowiedź rodzi nowe pytania i nowe dylematy.

Szymborska pisała: „A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego jak zbawiennej poręczy” – a pisała to o poezji jako poetka, więc ja mogę to powiedzieć o ludziach jako człowiek. Nie wiem – nie jako koniec rozważań, ale jako konieczność dalszych poszukiwań. Jako uniknięcie pokusy zbyt prostych odpowiedzi.

Tą optymistyczną myślą – że w sumie dalej nic nie wiem – kończę. Co będę czytać dalej? Maja poleca mi jakieś „Miasto Niedźwiedzi”, gdzie na okładce piszą: „To książka o dorastaniu, upadku obyczajów i o zaskakującym bohaterstwie.” I piszą też: „Pokochacie tę powieść”. Hm, zobaczymy!

Nawigacja wpisu

← Żółte liście, szarlotki i inne melancholie
Taki sobie zwyczajny tydzień →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności

Archiwa blogowe:

  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyzna Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt c Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne mot Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam n Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
"zamknij oczy, bądź... Rozmarzylam się przy pi "zamknij oczy, bądź...

Rozmarzylam się przy piciu kawy.
Ziemia krąży leniwie"

Dwa wersy na kartkę - można? A jakże, można. A to leniwe te wersy, a to szybkie i przewrotne. Lekkość i optymizm przeplatają się ze smutkiem. Po prostu życiowo, tylko na szczęście to życie w zamyśleniu i z dystansem. Takie życie z drugim spojrzeniem, kiedy to co zwykłe umie się przekuć w metaforę. Zegary, muszle, ołówek, piaskownica - wszystko może być poezją, lub uchwyconą myślą. 

"Wycieczka

Jesienne światło przysiadło sobie na chwilę...
I co teraz?"

Teraz można spokojnie wrócić do codzienności, już odrobinę ją zaczarowaliśmy:) 

@przeczytane.napisane - dziękuję ci! Nie tylko za te konkretne książki, ale i za wszystkie twoje blogowe polecajki:) wiesz, za to całe przeszkadzanie w życiu, bo cóż też innego robią nam gwiazdy i wiersze, i inne głupstwa, jak nie przeszkadzają! *

*To też wersy Renaty Blicharz;)
_______________________
Renata Blicharz
189 dwójek i Dwójki drugie
Wyd. Ridero 
_______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #renatablicharz #189dwójek #dwójkidrugie
Kolażowe bajki. Ja zamieniam słowa, a czy one Kolażowe bajki. 

Ja zamieniam słowa, a czy one zmieniają mnie? Może, być może...

"...stworzę historię
której dałeś zaledwie
pierwszą

ciepłą

literę"

- Dorota Koman 

I tak to pisanie się kręci:)

#gdziespomiedzy
"Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cał "Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cały dzień po nim łaziłem, po jego ulicach i mostach. 
Opierałem się o poręcz i patrzyłem na wodę przez jakiś czas, właściwie wcale jej nie widząc, to znaczy widziałem wodę na początku
ale później już jej chyba nie widziałem, bo ja mam takie dwa patrzenia, i jedno z nich to było dzisiaj
bo jedno z moich patrzeń to to jest takie nicniewidzenie, zapominanie się oczami, zapadanie się w leje, które muszą być po drugiej stronie oczu".

Moje czytelnicze skojarzenia i drogi. 

"Potem pójść dalej. Dalej".

Stachura i Sołtys mi się przeplatają.
__________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#sierpień #pawełsołtys 
#flaneryzm
Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisa Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisania, wypożyczyłam Austerlitz. 
Jeszcze lepsze! Ten rytm, przyciąganie, czytanie jak sen, jak ciężki sen, z którego chcesz się obudzić a nie możesz, i też jednocześnie nie chcesz, bo historię trzeba wysłuchać do końca...
Dla mnie książka o poszukiwaniu tożsamości. Opowieść Austerlitza o swoim życiu poprzedzona jest  analizami architektury, i razem daje to wrażenie poruszania się po nieznanych (poznawanych) przestrzeniach,  zaglądania przez okna - kiedy nie wiesz, co możesz ujrzeć, kiedy nie wiesz, czy chcesz to ujrzeć. 
Schody, mury, ulice, wartownie, płoty. Miasta znane i miasta odgrzebywane w pamięci. Zdzieranie warstw, pod którymi czeka pamięć. 
Cień czasu. Albo też cień czasów, w których przyszło żyć. Wyrzucenie zegarków nic nie da, choć wydaje się pociągającym gestem - mówi Austerlitz - i nic z tego, niedola i udręka wciąż trwają... Jak i niekończąca się samotność. 

@bookspiracja - dzięki za wspólny zachwyt:) długo by można o Austerlitz, prawda?
___________________________
Austerlitz 
W.G. Sebald
Przekład: M. Łukasiewicz 
Wyd. Wab 
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#austerlitz
#sebald
#wydawnictwowab
Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. T Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. Trochę było obaw, bo zwykły człowiek to się jednak waha - czy zrozumie, czy jest godzien, czy aby na pewno wolno mu sięgnąć po Literaturę Wielką - i jeszcze pół biedy jak coś jednak znajdzie dla siebie i pochwali, ale jak niedajboże się nie spodoba??? Jak to napisać! Ale pani, droga Anne Carson, to mnie zagarnęła całą, szczerze i bez reszty.

Autobiografia czerwonego to historia Geriona. A Gerion jest inny - czerwony i skrzydlaty. Jest to więc historia o odrzuceniu i poszukiwaniu bliskości. Pisana czy raczej malowana? Czytanie książki przypominało czasem oglądanie obrazu, czy też układanie go z elementów uczuć, emocji, myśli. Do tego niezbędna szczypta ironii, specyficznego humoru. 
Książka do odczuwania. 
Zmieniająca formę, albo raczej wymykająca się powierzchownym podziałom. Dramat? Esej? Proza poetycka? Eksperyment literacki? 
Nie to jest ważne, nie dla mnie. Ja chciałabym wciąż słuchać historii o Gerionie, o jego nie-zrobionych  fotografiach, o nieśmiertelności, o tajemnicy, jaką jesteśmy sami dla siebie.
Historii o byciu pomiędzy światłem a ciemnością, wszak: "wspaniałe z nas istoty, myśli Gerion. Jesteśmy sąsiadami ognia". 
I to połączenie:  tytułowy czerwony i zacytowane ostatnie zdanie z ogniem też coś znaczy, może jak przeczytam jeszcze raz to złapię to coś, na razie zostawiam sobie na obrzeżach myśli. 
Niech eksperyment trwa.
__________________
Autobiografia czerwonego 
Anne Carson
Wyd. Ossolineum, seria Wygłosy
@ossolineum.wydawnictwo 

Wypożyczone z @mbpwejherowo 

#gdziespomiedzy #bookstagram #autobiografiaczerwonego #annecarson #ossolineum
Danilo Kiš Grobowiec dla Borysa Dawidowicza Tłum Danilo Kiš
Grobowiec dla Borysa Dawidowicza
Tłum. Danuta Cirlić-Straszyńska
Wyd. Czarne
________________________
Jednego dnia usłyszeć o człowieku po raz pierwszy, drugiego odkryć, iż człowiek ten jest w bibliotece - niektórzy wygrywają w totka, a ja wygrywam w książki:) Te nieoczywiste, najlepsze. 
Grobowiec to opowiadania/powieść/siedem rozdziałów wspólnej historii - więc już po tych podtytułach wiemy, że nic nie wiemy, albo też, że stoimy na niepewnym gruncie. I tak przez wszystkie strony - prawda miesza się ze zmyśleniem - niby nic nowego w literaturze - ale miesza się wciąż udając prawdę. Dokument, który jest literacką fikcją. Odnośniki do biografii, które nie istnieją. 
A co wspólnego w tych siedmiu historiach? Rewolucja, co pożera własne dzieci. Ktoś chciał wierzyć i oddać się  idei a tu jednak - ironia losu - totalitaryzm pokazuje, gdzie ma idee. Najstarsza z historii dzieje się w czasach Wielkiej Inkwizycji, więc nie o sam wiek XX idzie, a o całokształt ludzkich wyborów, dążeń i poszukiwań - poszukiwań, jak jeszcze inaczej możemy sobie urządzić piekło. I siebie w nim urządzić. 

A równie wybornie czyta się dyskusje o samej książce, choć nie ma tego dużo, ale widać, jak Grobowiec daje do myślenia. 

Dziękuję za uwagę, lecę dalej do biblioteki:)
_____________________
#gdziespomiedzy #grobowiecdlaborysadawidowicza #danilokiš #wydawnictwoczarne
Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. Kiedy kto Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. 
Kiedy ktoś tęsknił, przchodziła i zamieniała w lód serce, język i nogi, żeby te nie chciały nigdzie biec. A oddech w siwy dym.
.....

Kolaż do wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej pt. Mewa:

"Tęskonta nade mną szeleszcze.
Trąca mnie skrzydłem mewiem.
Czy wciąż ta sama jeszcze?
Nie wiem! Nie wiem..."

@dozamotaniajedenkrok @chwila_ze_sztuka 
i #kolażzpoezją 

#gdziespomiedzy
Mój Instagram

życie i ...

Płatności odroczone

12 lipca 2024
życie i książki życie i ...

28 dni

12 lutego 2023
życie i ...

Opowieści rodzinne. Wiosna – część 2

18 lutego 2023
życie i ...

Z życia wzięte

11 marca 2022
życie i problemy

Jesienne opowiadanie o listopadowym zmierzchu.

5 listopada 2022
życie i ...

Niedoskonałość.

21 października 2023
życie i ...

Pierniki i nie tylko – część 2

11 grudnia 2021
życie i problemy

Dziennik pokładowy

29 stycznia 2022
życie i książki

Literacki Sopot 2023

22 sierpnia 2023
życie i książki

Opowieści rodzinne. Wiosna – część 3

4 marca 2023

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme