Wracam z porcją pięknych, świątecznych zdjęć. Wszystko, co zobaczycie to prace moich pewnych znajomych z rodziny, takich całkiem moich rodzinnych sióstr. Obydwie zajęte, przeziębione (jak nie one, to dzieci) ale chwilę znalazły, żeby przesłać zdjęcia.
To rękodzieło, co oznacza godziny spędzone na wyszukiwaniu materiałów, próbowaniu, co działa, co nie, na cierpliwym dłubaniu, żeby efekt końcowy był taki, jak sobie wymarzyły. To mnóstwo poświęconego czasu, żeby potem taką pracą cieszyć domowników czy żeby wręczyć w prezencie. Żeby świeczkę zapalić, żeby przyprawy piernikowe schować. Żeby świąteczne ciasteczka miały godne miejsce. Żeby kawę podać na zimowo, inaczej niż latem – latem byłaby na tacce w maki! Zresztą, najważniejsze, że prace cieszą je same, że jest satysfakcja. Że daje chwilę odpoczynku i radości.
Dopóki wychodzi, hehe.
Wiem, jak to jest, jak nie wychodzi, bo pamiętam jak musiałam pruć niektóre swoje szaliki… Mówię wam ubaw po pachy. Wszyscy śmiali się i dokazywali. Ja najbardziej.
Z myśli świątecznych mam taką kolejną rozmowę mamino – synkową:
– Już Pan Jezus w głowie leży, kolędować Małemu… – śpiewa sobie Piotruś skacząc po domu, w pelerynie Batmana albo w skarpetkach z zombie minecraftowym.
– W żłobie – poprawiam odruchowo.
– Mama… – Piotrek zatrzymuje się i z westchnieniem patrzy na mnie – w głowie. No nie chciałabyś mieć Jezusa w głowie?! A nie w jakimś żłobie!
– Aha – kapituluję. Grunt, to dobra argumentacja…
Jeszcze zanim zdjęcia zobaczycie, to w ramach rozpracowywania świątecznej radości i trudności w znalezieniu jej w sobie – przytoczę wam życzenia, jakie dostałam w zeszłym roku:
„Olu kochana!
Dziwniej i dziwniej się robi, a my staramy się zachować zdrowie psychiczne. Śniegu nie ma, zakupy jakoś tak chyłkiem robione, nawet się nie spotkamy, Praisner z oczu łzy wyciska jeszcze bardziej niż zwykle, a tak w ogóle to nie ma dni, tylko jakaś dziwna europejska pół-noc z deszczem i błotem. A mimo wszystko, przecież jakoś to będzie, bo czemu niby nie! Trzeba się tylko trochę przestawić. Cieszyć się, że jesteśmy wszyscy zdrowi i chociaż każdy w swoim domu, to wciąż razem. I jakie by czasy nie były, zawsze końcu jest lepiej, a przecież dobrze, że nie jest gorzej! I kończę te rozważania, aby życzyć Tobie i Twojej Rodzinie spokojnych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia, pogody ducha, uśmiechu, cierpliwości, pysznego jedzonka, dobrych i ciepłych myśli, zdrowia i żeby mimo wszystko oderwać się w Święta od szarej codzienności i poczuć się trochę magicznie. Opychajcie się piernikami, śpiewajcie kolędy, pójdźcie na spacer.
Z całych serc życzymy wesołych świąt!”
Życzenia z zeszłego roku. Ale jakoś ponadczasowe…
Mam jeszcze link do super materiałów. Można tu pobrać darmowo piękniutkie obrazki, do wydrukowania – kartki, bileciki, elementy do kalendarza czy po prostu do wyklejania ozdóbek: MYSI OGONEK.
To teraz już serio zapraszam do przepięknej galerii. Marzy mi się, że kiedyś dziewczyny mogłyby zamienić swoje hobby w pracę i tego im mocno życzę! Na razie prace można kupić co jakiś czas na aukcjach charytatywnych, np. u Zuzi.
Zapraszam – niech zdjęcia wprowadzą was powoli w świąteczny nastrój!
Oleńko, prześliczne te zeszłoroczne życzenia dla Ciebie, ciekawa jestem od kogo je dostałaś.
A Piotruś hehe ach te dzieci, faktycznie ciężko wygrać z taką siłą argumentów! Dziękuję za miłe słowa
Może ten Ktoś od życzeń się ujawni 🙂 To ja Wam dziękuję, nawet nie wiecie, jak mi święta upiększacie! I w ogóle dom, bo przecież inne dekupaże też są, obrazki, pudełka… Będzie jeszcze kiedyś temat na osobny wpis 🙂