Skip to content
gdzieś pomiędzy
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
  • Galeria
Menu
Maria Skłodowska-Curie, mural na Pomorzu, ilustracja do: Opowieści... wiosna, część 4

Opowieści rodzinne. Wiosna – część 4

Posted on 12 marca 202312 marca 2023 by Ola

Majowy wieczór pysznił się tuż pod nosem rodziny Halskich, podtykał im pod nosy swoje konwalie zapachy, rozkazał chrabąszczom brzmieć w całej trawie, ba! Nawet rozsnuł na niebie swój spektakl wieczorny, obfitujący we wszelkie znane i nieznane pastele. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że jedyną postacią czymkolwiek z owych czarów zainteresowaną, był kot Benek. Reszta rodziny siedziała na tarasie i zawzięcie dyskutowała.  

Nie była to miła rozmowa. Nie była to przyjacielska pogawędka. 

Chociaż, kto wie, może czasem i przyjaciele muszą sobie to i owo powiedzieć… Uzmysłowić. Zrozumieć. A droga do zrozumienia potrafi być bardzo wyboista. 

Poprzez przyjemne, pachnące majowe powietrze niósł się zdenerwowany głos Zosi. Odpowiadał mu spokojniejszy głos Roberta, a obok cichutko na palcach wieczoru leciał w świat cichy szloch Hani. Wyczulony obserwator usłyszałby też pełną napięcia ciszę, która płynęła ze strony przejętego Jędrka. Na szczęście najmłodsze maluchy już spały. 

– I ty jej jeszcze bronisz?! – Zosia ciskała słowa jak gromy. – Wiesz, że być może pogrzebała swoje szanse na… na całe życie, a ty… To nie do pomyślenia! 

– Jakie całe życie, Zosia, o czym ty mówisz? –  Robert wstał z ogrodowego krzesełka i zaczął chodzić nerwowo po tarasie. – Zosia, posłuchaj sama siebie! 

– Słucham! Albo i nie! Może mam już dość! Ciągle ją usprawiedliwiasz! A ona myśli, że żyje na różowej chmurce, gdzie jakimś cudem ciągle wszystko będzie dobrze, ciągle… 

– Mamo! Ja tu jestem… słyszę cię, wiesz? – głos Hani przerwał wywody wzburzonej Zosi. – Mamo, czemu tak mówisz, to niesprawiedliwe, oskarżasz tatę, krzyczysz na niego. Mówisz… takie rzeczy, że to boli, wiesz o tym? 

– Trudno.  

Zosia skrzyżowała ramiona i usiadła na krzesełku pozostawionym przez Roberta. Po chwili odetchnęła i zaczęła mówić dalej. Ciszej, ale nie mniej boleśnie. 

 – Hania, a kto tobie powiedział, że świat ma być sprawiedliwy? Nie jest. Nigdy nie był. Jedno potknięcie wywróci ten twój puchowy świat do góry nogami. Tak jak dzisiaj. Nie przerywajcie mi! – warknęła wręcz Zosia, widząc, że zarówno córka jak i mąż otwierają usta, by coś powiedzieć.  – Dziś był ostatni dzień matur. Mogłaś po prostu wrócić do domu, cieszyć się, że masz wszystko za sobą. A ty co? Co?  

Hania zapadła się w sobie. Skuliła ramiona, usiadła głębiej w tarasowym fotelu. Jeszcze przed godziną wydawało się jej, że ma zupełną rację. Moralną. Teraz nic już nie była pewna…  

Wróciła myślą do poranka. Czy mogła zrobić inaczej? 

To był jeden z ostatnich dni maja pamiętnego roku 2022. Hania ubierała się w szkolny strój galowy, żeby napisać maturę z historii i raz na zawsze pożegnać się z Liceum im. Marii Skłodowskiej-Curie, z powodu pandemii nie musiała martwić się maturami ustnymi. Chociaż tyle dobrego. Piip – rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości. 

“to jak, jesteście gotowe na koniec cierpień?” 

 – przeczytała na ekranie telefonu. Maks pisał. Przesłał też swoje zdjęcie.  

“Slay” – odpisała krótko. Fajnie wyglądał na tym zdjęciu. Dodała też serduszko. Tak jak Liwia, tylko jej serduszek było z pierdyliard. No tak. 

Wkrótce, wraz z Liwią i Maksem czekała przed drzwiami szkoły, ich czwarta przyjaciółka, Ania, wydawała się kompletnie nieobecna, ledwo się z nimi przywitała. Ania tak reagowała na stres, wiedzieli o tym. Z muralu zdobiącego jedną ze ścian budynku zmęczonym wzrokiem patrzała na nich patronka. Oni równie zmęczeni patrzeli na siebie nawzajem, pocieszając się, że już za parę godzin będzie po wszystkim. Będą mogli zacząć życie bez cienia znienawidzonego systemu edukacji nad głową. Będą wolni! Pomimo swojej sympatycznej nazwy na grupie messengerowej, jakąś przyszłość jednak chcieli mieć, tak zupełnie “Degeneratami bez przyszłości” się nie czuli.  

“Degenraci bez przyszłości” – nazwa nieoficjalnie została nadana im przez samą wicedyrektorkę szkoły – było to jedno z częstszych określeń, jakie z jej ust słyszeli. Nie pałali do siebie wzajemną sympatią, o nie. Dyrektorka, osoba o bardzo konkretnej i wąskiej wizji świata, nie umiała pogodzić się z szerszymi horyzontami uczonej przez siebie młodzieży.  Niestety dla siebie też nie widziała innej przyszłości i innej pracy, i prawdę mówiąc, męczyli się w ten sposób wszyscy… 23 maja i ona czekała już na koniec ostatniego dnia matur.  Hordy rozpieszczonych dzieciaków miały dać jej chwilę odetchnąć. “Niedługo, już niedługo – myślała sobie, patrząc przez okno gabinetu na zbierających się pod szkołą maturzystów. – Niedługo oni sami zobaczą, przekonają się, że miałam rację. Bez dyscypliny nic nie osiągną. Oni myślą, że świat na nich czeka z otwartymi ramionami. Na nich?! Przecież większość z nich w pracy ani jednego tygodnia nie przetrzyma! Wydelikaceni, ot co! Nic się tu nie nauczyli, nic! Są wyjątkowo odporni i zdegenerowani, ot co! Bez przyszłości!”. 

Pani dyrektorka westchnęła i z surowym wyrazem twarzy otworzyła drzwi gabinetu. Przeszła korytarzem, pełnym już rozgadanych uczniów. Chociaż ubrani dziś wszyscy byli normalnie. Tak wyglądali o wiele lepiej, nawet ta pyskata Hania Halska ze swoją nieodłączną przyjaciółką sprawiały wrażenie mądrzejszych i mniej… pyskatych. Ot co.  

Ale oto nagle odwrócił się do niej Maks, trzeci nierozłączny z całej tej pokręconej, w jej odczuciu, zdegenerowanej czwórki.  

– Dzień dobry – powiedział grzecznie, choć jak zwykle z tą swoją wyższością. Pani dyrektorka nie lubiła, kiedy ktoś patrzał na nią z wyższością. Zwłaszcza, jeśli było to spojrzenie umalowanych oczu. I jeszcze bardziej zwłaszcza, jeśli były to umalowane oczy chłopaka.  

“Czy oni naprawdę nigdy nic nie zrozumieją?” – pomyślała, nagle znużona i wściekła jednocześnie. 

– Maksymilian – powiedziała, zamiast przywitania. – Naprawdę jesteś tak głupi, żeby myśleć, że wejdziesz na maturę z tymi pomazanymi oczami? 

– A mam wejść bez? – spytał natychmiast Maks. Wokół rozległy się pojedyncze chichoty.  

Dyrektorka zacisnęła usta w wąską kreskę.  

– Natychmiast idź się umyj. Masz wejść jak człowiek, rozumiesz?! Czy ty… Czy wy… Czy wy nigdy nic nie zrozumiecie? Nawet dzisiaj? Nie wejdziesz na salę w makijażu.  

– To nie wejdę w ogóle – powiedział Maks spokojnie.  

Dyrektorka podniosła rękę. Palec wskazujący wyraźnie wskazywał na drzwi szkoły.  

– Daję ci ostatnią szansę. Albo wychodzisz. Albo umyjesz się i wejdziesz jak normalny człowiek. 

– Ja już jestem normalny człowiek. 

Po ostatnim zdaniu zapadła ciężka cisza. Hania jak we śnie rozejrzała się. Wokół nich zrobiło się nagle pusto. Stali w trójkę. Naprzeciwko siebie mieli wcielenie wrogości w postaci dyrektorki, która wciąż trzymała wyciągnięty palec. Jej zmrużone oczy zdawały się płonąć wściekłą satysfakcją. Hania powoli podniosła głowę. W niej też zaczynało płonąć coś na kształt wściekłości. Ale i strachu. Co teraz będzie? Spojrzała na Liwię. Jej umalowane oczy nie zwróciły niczyjej uwagi. Co zrobić?! 

Cisza wokół pękła, wszyscy naraz ruszyli do wejścia na salę, gdzie czekała już komisja maturalna. Na swoich miejscach zastygli tylko dyrektorka, Maks i Liwia, która stanęła tuż za przyjacielem i coś cicho mówiła. Hania nie słyszała co, w uszach jej dudniło. Tłumek maturzystów porwał ją ze sobą i chcąc nie chcąc ruszyła z nimi do drzwi na salę. Znalazła się w środku, wciąż słysząc tylko szum w uszach. Maks? Liwia? Rozglądała się rozpaczliwie wokół, ale ich nigdzie nie widziała. Co oni zrobili? Co się dzieje? Cu tu się, do cholery jasnej, dzieje?! To miał być ostatni dzień, a nie początek czegoś jeszcze gorszego! 

Hania ocknęła się, kiedy usłyszała po raz któryś wywoływane swoje imię i nazwisko. Jej przyjaciele wciąż stali w tamtym miejscu. Musi do nich! Nie może tak sobie spokojnie tu zostać!  

Przez chwilę zachciało jej się histerycznie śmiać. Wychodzi na to, że naprawdę zostanie degeneratką bez przyszłości. Nie pójdzie na maturę, zostanie bez pracy, ale za to pozostanie wierna przyjaciołom – przemknęło jej w głowie, w szybkim przebłysku myśli. Czemu ONA ich nie zostawi w spokoju? Błagam, zostaw ich, daj im przejść – błagała w duchu zawziętą dyrektorkę.  

Jakby w odpowiedzi na jej błagania, z sekretariatu szybkim krokiem ktoś wyszedł, szukając właśnie pani dyrektor i w trybie pilnym poproszono ją do telefonu.  

Hania odzyskała głos, władzę w nogach i natychmiast podbiegła do przyjaciół. – Co… co to było? Ja pierdzielę, co to było??? Jak? Jakim prawem? – powtarzała histerycznie. Liwia miała oczy zaczerwienione a Maks ze spokojem, jak to on, powiedział: 

– Cóż, to było, jak mniemam, przedstawienie przez szanowne ciało pedagogiczne swojego punktu widzenia na temat wolności jednostki. Dosyć kiepskie przedstawienie, nie uważacie?  

– Maks, Hania, chodźcie, zaraz nas nie wpuszczą – powiedziała Liwia, ocierając oczy. Nie przejęła się rozmazanym tuszem. – Jak chcemy to całe pochrzanione miejsce mieć z głowy, to idziemy. Napiszemy, potem się zmywamy. To było ostatnie z upokorzeń. Zaraz będzie koniec.  

Rzeczywiście, czas na sali szybko minął. Cała trójka oddała swoje kartki najszybciej. Do tego Hania nie była pewna żadnej swojej odpowiedzi. Ściskało ją w gardle i za nic nie mogła się skupić. Do tego zza okna ciągle podpatrywała na nią z muralu zmęczona patronka, ze swoją charakterystyczną fryzurą. “Ty byś nas rozumiała, prawda, Maryśka?” – pomyśłała Hania. Nagle do głowy wpadł jej pewien pomysł. Od razu poczuła się ciut lepiej. 

Kiedy czas przydzielony na ostatnią maturę już minął i ze szkoły zaczęły wychodzić grupki rozgadanej młodzieży, Hani, Maksa i Liwii już dawno nie było. Zostało natomiast to, co wymyślili ku chwale poczucia wolności… 

Maturzyści, nauczyciele i inni pracownicy szkoły, którzy teraz dopiero zaczęli rozglądać się wokół siebie, wcześniej skupieni na pracy w salach, spoglądali ze zdumieniem na odmienioną patronkę. Maria Skłodowska-Curie wydawała się… jakby mniej zmęczona. Czyżby działo się tak dzięki umiejętnie pomalowanym i podkreślonym oczom? Niektórzy gotowi byli przysiąc, że ich wiecznie zmęczona patronka nawet jakby mocniej się… uśmiecha? Tak, stanowczo. Jeszcze chwila, a była gotowa puścić do nich oczko.  

Hani nigdzie nie było widać. Jechała w tym czasie autobusem do domu, roześmiana i podekscytowana. Czuła, że jest w stanie podbić cały świat! 

Aż do wieczora. 

Kiedy siedziała skulona pod gradem oskarżeń rzucanych przez matkę, nie była już niczego pewna. Oprócz jednego – przyjaciele dla niej zrobiliby to samo. 

– Hania – mówiła wzburzona Zosia. – Ja wiem, że chciałaś dobrze. To młodzieńcza brawura, to młodzieńczy idealizm, ale jesteś już dorosła. Nie możesz zachowywać się jak dziecko. 

– Mamo, czy ty mówisz serio? To JA zachowałam się jak dziecko? To JA prawie nie dopuściłam człowieka do matury? To nie jest żaden idealizm, to ONA nas zawsze ścigała jak opętana! Nikogo w szkole nie interesuje, co mamy w głowach, tylko jak wyglądamy! To ma być szkoła? To ma być dorosłość? To chcesz mi powiedzieć, mamo? Ty też tak uczysz? 

– Dziecko, wiesz, że nie to chcę powiedzieć. I wiesz, że tak nie robię. Ale taką macie dyrektorkę i żaden głupi bunt tego nie zmieni! A ty tylko ryzykujesz własną przyszłość!  

– Wolę moją przyszłość niż tą waszą – rzuciła Hania cicho. Nie chciała już krzyczeć. Mama jak zwykle wszystko rozumiała opacznie. I jak zwykle na nią spychała całą odpowiedzialność.  

Zapadła cisza.  

Robert zmartwiony patrzał na żonę i córkę. Miał wrażenie, że wykopały między sobą dół najeżony kolcami, i teraz ktokolwiek ruszy do przodu, żeby podać rękę, to najpierw w ten dół wpadnie. 

Hania obcierając łzy poszła przez tarasowe drzwi do salonu i do kuchni. Wstawiła wodę, wzięła kubek i wrzuciła do niego torebkę melisy. Usiadła przy stole, pochyliła głowę i po chwili widać było tylko jej wstrząsane od płaczu ramiona. Robertowi ścisnęło się serce. 

– To wszystko twoja wina – usłyszał nagle. Zdumiony spojrzał na Zosię. – To ty ją tak rozpieściłeś. Pozwoliłeś jej uwierzyć, że może wszystko. I do tego to całe malowanie. Teraz wydaje jej się, że głupim gestem może zmieniać świat. A my mamy się z nią zgłosić do sekretariatu szkoły, tak mi dziś powiedzieli przez telefon. Zadowolony? 

Robert tylko patrzał na swoją żonę. Patrzał tak długo i uparcie, aż zobaczył, że i jej lecą z oczu łzy.  

Zapadła noc. Zamyślony Jędrek też poszedł spać, nie odezwawszy się do nikogo słowem. 

 

*** 

Następnego dnia Maria Skłodowska-Curie, Maryśka, jak ją zwykle nazywali uczniowie szkoły, przywitała wchodzących kolejno do szkoły rodziców kolorowym makijażem i szerokim uśmiechem. Zosia Halska patrzała na patronkę z wrogością. Miała wrażenie, że Maryśka z niej kpi i patrzy spod kolorowych powiek drwiąco.  

Równie przykre miało być za chwilę spojrzenie dyrekcji szkoły w gabinecie. Przed gabinetem siedzieli już rodzice zdegenerowanej młodzieży – oprócz Zosi i Roberta była też mama Liwii i rodzice Maksa. Ku zdziwieniu Zosi oni nie wyglądali, jakby nie przespali całej nocy, wręcz przeciwnie. Rozmawiali ze sobą normalnie, wesoło i bez cienia strachu. Podpatrując spod oka na swoją żonę, dołączył do nich Robert. Nie do wiary! Śmiali się! Śmiali się, jakby właśnie ktoś powiedział jakiś super dowcip! 

Zosia zacisnęła usta. Wiedziała, że wygląda jak nadęta, ale kompletnie nie mogła się odnaleźć i zrozumieć, z czego inni się śmieją. Czy oni nie martwią się o swoje dzieci?! Poczuła się jeszcze bardziej zmęczona niż zazwyczaj. Przez chwilę przemknęło jej przez głowę, że nie pamięta, kiedy ostatnio normalnie się śmiała. Kiedy ostatnio było jej lekko na duszy? Czy w ogóle kiedykolwiek? Odwróciła się w stronę okna, bała się, że zaraz powie coś, czego będzie żałować. 

– Hania to wspaniała dziewczyna – usłyszała nagle cichy głos za sobą. Podeszła do niej mama Maksa, najweselsza ze wszystkich, choć teraz jej uśmiech miał w sobie dużo zadumy.  

Zosia nie odezwała się, patrzała tylko na uśmiech kobiety, nie mogła sobie przypomnieć jej imienia, zastanawiała się, co to ma być za podstęp. 

– To nie jest żaden podstęp, wiesz?  

Czy ona czyta w myślach?! 

– Masz to wypisane na twarzy. O, tu – kobieta obwiodła palcem oczy zdumionej Zosi. – Masz tu strach i nieufność. Jak dziki lisek, wiesz? Nie jest ci z tym dobrze, prawda?  

Nie czekając na odpowiedź, spojrzała też za okno i mówiła dalej. 

– Czasem chcemy dobrze dla naszych dzieci, ale tak naprawdę ich nie widzimy, nie znamy. Nie wiemy, co będzie dla nich dobre. Nie wiemy, jaka będzie ich przyszłość. Wiemy tylko, że będzie ich, nie nasza.  

– Coś jednak wiemy – odezwała się w końcu Zosia. Nie wiedziała, czy podoba jej się to, co mówi ta dziwaczna kobieta, ale nie chciała już stać jak słup soli. – Wiemy, że nie warto ryzykować swojej przyszłości dla głupiego gestu buntu. Ty się nie boisz?  

– A widzisz, nie boję się – uśmiechnęła się ona znów. Jeszcze cieplej i z jeszcze większą zadumą. – Maks to dobry chłopak. Nikt nie miał prawa oceniać go przez jego wygląd. Bałabym się, gdyby się poddał… 

– Pani wybaczy, ale na co mu to było? Musiał akurat w ten dzień pokazać swoją niezależność? Wplątywać w to moją córkę?  

Przez chwilę w oczy mamy Maksa zalśniły ostro. Po paru sekundach ciszy powiedziała jednak zupełnie spokojnie: 

– Maks i Hania przyjaźnią się od początku szkoły. Maks zawsze był indywidualistą. Nigdy nie próbowałam go zmieniać, Hania też nie. Polubili się tacy, jacy są – kolorowi, pełni pasji, pomysłów, radości. Mądrości. Pomagali sobie w ciężkich chwilach. Myślę, że wiedzą o sobie nawzajem więcej, niż my o nich. I Hani nikt do niczego nie zmuszał. Obrażasz swoją córkę, wiesz? To wspaniała dziewczyna. Nauczyłaby cię dużo o przyjaźni, gdybyś chciała się od niej uczyć, wiesz? Ale ty się zagubiłaś… Naprawdę wolałabyś, żeby twoja córka była tchórzem? Nie wierzę. 

Zosia otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. Naprawdę wyglądała na zupełnie pogubioną. Podeszła do męża i cicho do niego powiedziała: 

– Robert, idź ty rozmawiać z dyrekcją. Ja… Poczekam. 

Robert skinął głową. Delikatnie chwycił Zosię za rękę i pogłaskał ją po dłoni. Miał nieodparte wrażenie, że jego żona zaraz mu swoją rękę wyrwie i jeszcze go ugryzie, ale ku jego zdziwieniu, ona spojrzała mu prosto w oczy, a w tym spojrzeniu było tyle bólu, tyle niemej prośby o pomoc, że tylko mocniej ścisnął zosiną dłoń i szepnął: 

– Zosiu, usiądź. Poczekaj tutaj. Ja pójdę.  

I Zosia usiadła. I czekała. I myślała. Myślała intensywnie jak już dawno jej się nie zdarzyło, a to dlatego, że w końcu przestała myśleć o sobie, a zaczęła o Hani. 

adres strony internetowej, z której pochodzi zdjęcie muralu z Marią Skłodowską-Curie (dostęp dn. 12.03.2023): https://mojepomorzany.pl/2019/kim-byly-postacie-z-muralu-przy-chmielewskiego/

 

Nawigacja wpisu

← Opowieści rodzinne. Wiosna – część 3
Opowieści rodzinne. Prawie lato – część 5. O Paulince →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
PRZYGRYWKA
Wrześniowo i jazzowo-folkowo. Co przyszło z wiatrem, z wiatrem odejdzie.
Julia Pietrucha.
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!

Ostatnie wpisy:

  • Opowieści rodzinne. Lato – część 2
  • Lilka i Henio
  • Literacki Sopot 2023
  • Opowieści rodzinne. Lato – część 1
  • Urlop. Kawa. Kryminał.

Często zaglądam do:

na stronie bajki - blog Małgosi Cudak, z bajkami do słuchania i książkami do czytania

książka Małgosi Cudak, Mała księga mieszkańców puszczy
Książka M. Cudak, nad którą objęłam mój pierwszy patronat.

miss ferreira - blog o życiowych zamieszaniach

julia rozumek - blog pisarsko - życiowy

Archiwa blogowe:

  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Kasia Jurczyk Gniazdowanie Wyd. Na Szczęście __ Kasia Jurczyk
Gniazdowanie
Wyd. Na Szczęście 
_____________________
Gniazdowanie to (po książce dla dzieci o Antosiu) druga propozycja nowego na rynku wydawnictwa. Antoś bardzo się moim dzieciom podobał, a ja zaufałam wydawnictwu i książkę Kasi Jurczyk kupiłam tak szybko, że czytałam ją w dniu oficjalnej premiery!
To książka obyczajowa, z cyklu: o życiu, ale bez nudnego owijania w cukry i lukry.
Alicja, bohaterka, jest wplątana w przemocowe małżeństwo i w końcu próbuje odzyskać swoje życie, swoje poczucie wartości, chce odnaleźć się od nowa. Chce zbudować dla siebie i swojego syna nowy, bezpieczny dom, ale droga do spełnienia tego celu jest trudna przez okolicznosci zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne - wyjście z pewnych ról jest bardzo trudne. 
Ja zwykle lubię trochę więcej metafory w budowaniu fabuły, tu jest życie wprost. ALE właśnie dlatego będę ją mocno polecać. Jeżeli historia Alicji może komuś pomóc, to brak metafor jest iście najmniejszym problemem! A tu są nawet telefony i adresy stron, gdzie w przypadku doświadczania przemocy należy szukać pomocy i informacji. 
Podoba mi się też wątek sąsiadki, która nie boi się pomagać. A wiecie jak? Nawet zwykłym zapukaniem do drzwi w czasie awantury, żeby pożyczyć szklankę mleka, a naprawdę pokazać, że o wszystkim wie. Taka odwaga, drobna, a ważna. Potem robi więcej, ale już nie będę spojlerowac. A książkę - polecam! 
________________
#gdziespomiedzy
#bookstagrampl #kochamczytać #czytambolubię #polecajka #książki #książkaobyczajowa #przemocdomowa #życiebezściemy #gniazdowanie #kasiajurczyk #wydawnictwonaszczęście
Temat tygodnia: dawno temu. Bez interpretacji, bo Temat tygodnia: dawno temu. 
Bez interpretacji, bo na samą myśl o takowej mam ciarki. No jak tu przyznać, że wszystko, co dziś takie ważne, za czym pędzę, gonię, szukam sił, próbuję, padam i się podnoszę - to jutro będzie puchem marnym i pokruszonym. Oplecionym przez bluszcze, bzy i powoje.
@52zdjecia - ja teraz bardzo poproszę o temat lekki i przyjemny. Żartobliwy najlepiej;)

#takieżycie #wszystkomarność #itakzginiemywzupie 

#gdziespomiedzy 

#dawnotemu #52zdjęcia_35_2023 #temattygodnia #52zdjęcia
Chłopki. Opowieść o naszych babkach Joanna Kuci Chłopki. Opowieść o naszych babkach
Joanna Kuciel-Frydryszak
Wyd. Marginesy
_________________
Opisywać książki nie muszę, jest bestsellerem, jest tematem artykułów, jest czasem powodem do dyskusji.
To ja napiszę, czym są "Chłopki" dla mnie. I dlaczego cieszę się, że je przeczytałam.
Ta książka to kadr z przeszłości. Kadr sprzed stu lat. To dużo czy mało?
Dużo, jeżeli spojrzeć na postęp w wielu dziedzinach.
Mało, gdy wziąść pod uwagę, jak bardzo jeszcze tkwimy w tamtych stereotypach, jak życie naszych  babć wpływa na współczesne wybory. Mało, bo to wciąż jednak temat nieprzepracowany, nieprzegadany. Część wspomnień jest wypierana. Nie o wszystkim wiemy. 
A ta książka sprawia, że chcemy się obejrzeć w tył, w przeszłość, i spytać, jak to było w naszej rodzinie... 
Ja uważam, że takie rozmowy, powroty do dawnych lat, są bardzo potrzebne - jeżeli nie wiesz skąd przyszedłeś, możesz nie wiedzieć, dokąd idziesz. Możesz nie rozumieć i zbyt łatwo oceniać. 
Duża wartość tej książki leży też dla mnie w źródłach - są to prawdziwe pamiętniki, spisane historie, listy, ówczesne gazety... nie wszystkie, bo nie sposób ująć wszystkiego w jednej książce, ale jest to punkt wyjścia. Potem można sięgnąć po "Wymazaną granicę" czy "Był dwór nie ma dworu". 
Macie też jakieś książki, które uzupełniałyby "Chłopki"?
_______________
#gdziespomiedzy
#bookphotography #bookstagrampl #książki #literaturafaktu #chłopki #joannakucielfrydryszak #marginesy #kochamczytać #czytambolubię #polskawieś #niestatystyczny #polecajka
Margaret Atwood. Od niedawna jedna z moich ulubion Margaret Atwood. Od niedawna jedna z moich ulubionych pisarek. A za co pokochałam Atwood?
.
Za poczucie humoru. Takie ironiczne, czasem wręcz cyniczne. Jeżeli można mieć mroczne poczucie humoru, to kanadyjska pisarka je ma.
.
Za konsekwentne zdzieranie warstw. Nie zatrzymuj się w pół kroku, mówi Atwood, patrz, gdzie ta myśl cię zaprowadzi? Na pewno chcesz tam iść? Na pewno Ci się to podoba? Rzuciłeś hasło, a co ono naprawdę znaczy?
.
Za ludzką uczciwość. Brak pomników, piedestałów, zasłon i tabu. Siebie też nie oszczędza. 
.
Za to, że ocenę swoich bohaterów zostawia nam - czytelnikom.
.
Za umiejętność wchodzenia w przeróżne rodzaje osobowości - jaką ona musi mieć wyobraźnię! Jaką spostrzegawczość! 
.
Za odwagę - mówi głośno o problemach społecznych. Jest sobą. Czytałam kiedyś, że dorastanie w kanadyjskim lesie (Atwood tam właśnie się wychowywała, tak pracowali jej rodzice) uodporniło ją na pytanie "a co ludzie powiedzą?". 
.
Wreszcie za to, że czytając jej książki, to pomimo całej ich grozy, mroku i rozgrzebywania ludzkich emocji, nie czuję się pokaleczona. Ani dobijająco bezradna. Za słowo "czułosć" zostałabym zapewne nieźle zbesztana, ale pod surowością, przenikliwością książek Margaret Atwood kryje się ciut tkliwości. Może ciut nihilistycznej, ale jednak. 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #kochamczytać #czytambolubię #margaretatwood #opowieśćpodręcznej #kamienneposłanie #dobrekości #opisaniu
Idzie swoją drogą. Dużo tam kamieni, buty dziu Idzie swoją drogą. 
Dużo tam kamieni, buty dziurawe, ale ona idzie. To ze słońcem, to pod wiatr. 
Głównie wędruje z kawą i kalendarzem pod pachą, jako Wielka Ogarniaczka Życia Rodzinnego.
Czasem wypisuje się z ram i tańczy po łąkach.

@w.dziurawych.trampkach
- czy to ty?

#kobiety_fotowtorek #gdziespomiedzy 
@fotowtorek_kfs #kfs #siostrzeństwo
Czas. Dobry, lepszy, najlepszy. Zły, gorszy, naj Czas.

Dobry, lepszy, najlepszy.
Zły, gorszy, najgorszy.

Było... Jest! 

Będzie?

Co zatrzymać? Co wypuścić?
Oglądać się za siebie czy iść dalej?

"To sprzedane do nieba, cała sztuka. Szczęśliwy, kto ten skrawek widział, niech większego szczęścia nie szuka"
(M. Pawlikowska-Jasnorzewska)

#52zdjęcia_33_2023 #czas #52zdjęcia #temattygodnia 
#bookphotography #bookstagram #kochamczytać #gdziespomiedzy #mariapawlikowskajasnorzewska
Byłam jeszcze mała, miałam może 8 lat, kiedy c Byłam jeszcze mała, miałam może 8 lat, kiedy chwycilam z regału Babci książkę "Życie jest snem". Uderzenie tej myśli - czy życie może być snem -  pamiętam do dziś. 
Co jest prawdą a co złudzeniem? Co  gwiazdami a co ich odbiciem w stawie?

Moje impresje na temat: #książka_fotowtorek 
dla @kobiecafotoszkola 

#gdziespomiedzy #kfs_fotowtorek #bookstagram #kochamczytać #życiejestsnem #czytambolubię #trochęwątpliwości
Mistrzowie opowieści. O kobiecie Wyd. Wielka Lite Mistrzowie opowieści. O kobiecie
Wyd. Wielka Litera 
___________________
O budowaniu własnego "ja".
"Ten trudny wiek..." - o dorastaniu.
O radzieckiej (nie)szczęśliwości.
O samotności rodem z "Wron" Dvorakowej, ale w scenerii fińskiej wsi.
"Bukiet kwiatów, który Xia przyniósł do kawiarni, jest naprawdę piękny, a ja umieram ze smutku".
O tym, jak zostać panią sprzątającą na własność i o tym, jak w końcu można wybuchnąć płaczem.
O Towarzystwie do Zadawania Pytań - Virginii Woolf - świetne!
O tym, co się dzieje pod pewnym łóżkiem w Egipcie i o tym, kto jest idealną niewiastą - siostra, a w nagrodę "na głowę włożono jej koronę: jeszcze większą czarną płachtę (...). Mnie dla odmiany, chcąc zmylić ojca, los i przeznaczenie, mama ubierała jak chlopaka, jakbym nie była (...) każdą inną kobietą z otworem".
O tym, jak wybrać między dwoma miłościami - do matki i do przyjaciółki.
O matce - czarownicy.
O opiekowaniu się dziećmi jak na dobrą matkę przystało (groteska, humoreska?)
O zawiści, zemście, żalu i obracaniu wszystkiego w proch.
O depresji, psychozie poporodowej.
O potrzebie wolności. Kto będzie bardziej wolny - kobieta czy roślina?
O śmierci. 
O kobiecie takiej jak ty? Jak ja?

Będę do nich wracać. 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #kochamczytać #czytambolubię #niestatystyczny #polecajka #literaturapiękna #mistrzowieopowieści #mistrzowieopowieściokobiecie #okobiecie #wydawnictwowielkalitera #opowiadania
Wrzesień i sentymenty. Jedyne, jakie lubię. Nie Wrzesień i sentymenty. Jedyne, jakie lubię.  Nie jestem sentymentalna, reaguję alergicznie na hasło "kiedyś to było"; jak raz mąż zniósł ze strychu pudło z pamiątkami, w pierwszym odruchu wzruszyłam ramionami i chciałam wszystko wyrzucić. Bez żalu podarłam kilka starych zdjęć. 
Sentyment mam do szkoły. Zapach kredek i atramentu, czysty zeszyt, smak jabłka na drugie śniadanie (w domu obowiązkowo zupa mleczna) i widać duże poczucie bezpieczeństwa, skoro tak mi się dobrze kojarzy... może dlatego dziś pracuję w szkole ;)

#sentymenty #52zdjęcia_32_2023 #temattygodnia #52zdjęcia @52zdjecia
#wrzesień #szkoła #początek
#gdziespomiedzy
@zielonyregal - Małgosiu, jak ty wybrałaś te pa @zielonyregal - Małgosiu, jak ty wybrałaś te parę nazwisk, książek, z całego stosu rzeczy ważnych?! Jak miałam to wybrać ja?! Już chyba wolę wyzwanie typu: kup w Biedronce parówkę Patrycję!
Ale spróbowałam;)
I tak się przedstawia moja lista #54321 na dzień dzisiejszy:

5 książek, które kocham:
Pod słońcem Julii Fierdorczuk
Świat Dysku Terry'ego Pratchetta (że to trochę ponad 40 części? co tam, kocham każdą!)
Opowieść podręcznej Margaret Atwood (ale Testamenty już nie)
Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego 
Dziecko piątku Małgorzaty Musierowicz 

4 autorów, których książki biorę w ciemno:
Katarzyna Puzyńska
Julia Fiedorczuk
Margaret Atwood
Zofia Stanecka 

3 ulubione motywy:
macierzyństwo i wychowawcze dylematy
zwyczajne życie i młyny historii
szczegóły znaczące 

2 ulubione miejsca do czytania:
przy stole w kuchni
ławka bujana w ogrodzie (jeśli akurat taka gdzieś jest)

1 książka, która czeka na przeczytanie:
moja, hehe
a tak serio to leży ich cały stosik. W koszykach internetowych księgarni stosiki kolejne. W archiwach zapisanych polecajek bookstagramowych - jeszcze kolejne. A potem zawsze mogę wrócić do ulubionych-już-przeczytanych.

Uff, wybaczcie mi, moje wszystkie inne książki! Też was kocham! Każda z was była dla mnie w którymś momencie ważna, potrzebna - czy to do śmiechu, czy to do zamyślenia się... Następnym razem zgodzę się szybciej na bieganie w maratonie niż wybieranie spośród was! 
I kończę, bo przychodzą mi na myśl wszystkie książki, których nie wymieniłam ;)

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #wyzwanieczytelnicze #ulubioneksiążki #juliafiedorczuk #katarzynapuzyńska #zofiastanecka #margaretatwood #kochamczytać #niestatystyczny #jeżycjada #światdysku #wiedźmin
Moja melancholijna Lilka. Tak ją narysowała @muk Moja melancholijna Lilka.
Tak ją narysowała @mukozu.art - świetnie uchwyciła charakter mojej bohaterki! Dziękuję Ci! 

Wyganiając mojego wewnętrznego krytyka hen, daleko, odważylam się napisać więcej o książce, którą napisałam. Mimo, że opowieść jest pełna humoru, to jednak pewien melancholijny rys też w sobie ma. Trochę tęsknoty za zrozumieniem, przyjaźnią. Za pięknem. 

I napisałam o dwóch ważnych literacko rzeczach - wszystko na blogu :) link będzie w relacji 'Lilka i Henio'.

@kachna.krasnianka - dziękuję za motywację do wpisu ❤️

#gdziespomiedzy #kochampisać #bookstagrampl 
#melancholia_fotowtorek #kfs @fotowtorek_kfs 
#ilustracja #bajkadladzieci
To tylko awaria. To się poskleja. @52zdjecia - a To tylko awaria.
To się poskleja.

@52zdjecia - a już myślałam, że nic nie będę miała na 31 temat...
I oto przyszedł dzisiejszy dzień. Cały na biało i wyszczerzony w złośliwym uśmiechu. No żesz od rana wszystko nie tak! Poskarżę się tylko, że na mój przepyszny zakalec synek się wykrzywił i rzucił: "to jest obrzydliwe!". No cóż. 
Do pracy też nic nie przygotuję, bo mi laminarka wariuje.
To... idę poczytać! Patrzę na stosik przyfotelowy i chyba wybiorę dziś kolejne opowiadania z cyklu "Mistrzowie opowieści. O kobiecie". Chcę wszystkie książki z tej serii! I nie chcę już żadnych awarii ;)

#totylkoawaria #temattygodnia #52zdjęcia_31_2023 #52zdjęcia 
#gdziespomiedzy #kochamczytać
Mój Instagram

życie i ...

Ech, porządki…

30 kwietnia 2022
życie i ...

Krótka historyjka o (nie)konsekwentnym wychowaniu.

25 września 2021
życie i ...

Pierniki i nie tylko – część 2

11 grudnia 2021
życie i książki

Życie, książki i muzyka

1 października 2021
życie i książki

Czytamy dzieciom – część 3

24 lipca 2022
życie i ...

Poranek i inne okoliczności przyrody

3 grudnia 2021
życie i ... życie i książki

Wakacje #1

2 lipca 2022
życie i problemy

O żółtym kalendarzu

20 listopada 2021
życie i książki

Polecajki i anegdotki

25 września 2021
życie i ...

Równowaga

24 września 2021

© 2023 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme