Oczywiście, można pałętać się po świecie i robić ponure zdjęcia kałuż, odlatujących ptaków i ostatniego drżącego na gałązce listka, ale na szczęście można też siedzieć wieczorkiem (lub porankiem) w domku, z kawą - i poczytać. Jak szukacie polecajek - to zapraszam!
Staram się na bieżąco spisywać historię przeczytanych książek na moim instagramie, ale lubię też mieć je wszystkie tu, razem, przy okazji poprzypominać sobie, co warto polecić, co przetrwało próbę czasu… Poza tym nie każdy z instagrama korzysta. Ja akurat polubiłam tę insta-przestrzeń. Jest zabawnie, jest z przymrużeniem oka, czasem z wisielczym humorem – to tylko instagram… Nie szukam w nim prawdy objawionej ani wielkiej głębi duchowej. Czasem z kimś poważniej porozmawiam, owszem – i to też jest ciekawe doświadczenie.
Ale! Wy tu po książki zaglądacie, a nie po moje wewnętrzne refleksje.
To tylko jeszcze jedna anegdotka:
Mąż: – Chyba reszta naszej rodziny poszła dziś na Andrzejki, a nam nic nie powiedzieli!
Ja: – Dobrze, że mi to mówisz! Muszę im za to podziękować!
Ale serio – czy może być coś lepszego niż wieczór z książką? Ona cię nie oceni, to najwyżej ty ją możesz odrzucić, jak ci się nie spodoba, a możesz się też zaprzyjaźnić nic nie mówiąc, możesz mieć poczucie kontroli nad swoim życiem, kiedy wybierasz, co będziesz czytać – a tak naprawdę nigdy nie wiesz, co się stanie po przewróceniu paru kartek. Ciekawość, złość, czasem ciarki na plecach, czasem nawet wymknie ci się chichot lub wręcz otwarty wybuch śmiechu. No gdzie takie emocje na imprezie?!
To uwaga, zapisujcie sobie, co się wam spodobało i też czytajcie.
Anna Hogeland, Długa odpowiedź, Wyd. Pauza
Książka – opowieść o macierzyństwie. Trzeba się w niej przyzwyczaić do niespiesznej formuły, dać sobie czas na wysłuchanie bohaterek. Nic nie przyspieszymy, jak to w życiu, musi minąć każda chwila, czy to dobra, czy to zła. Zanurzamy się nie tylko w czasie ale i w każdej emocji.
A tych przy temacie macierzyństwa nie brakuje! Zaczynając od samego początku – raz to moment uniesienia i zapomnienia, raz lekarskich wyliczeń – poprzez każdy dzień ciąży – codziennie to huragan emocji.
A zmienia się w prawdziwe tornado, kiedy dochodzą komplikacje. Dylematy, gdzie żadne rozwiązanie nie będzie „szczęśliwe”.
Szczęściem jest wciąż mieć nadzieję.
Chwilą szczęścia jest móc podzielić się swoją opowieścią.
Tytuł powieści to „Długa odpowiedź”. A jak właściwie brzmi pytanie?
O czym marzysz? Za czym tęsknisz? Czego się boisz? Chcesz mnie wysłuchać? Zrozumiesz mnie?
„Długa odpowiedź” zostaje w głowie i kiełkuje nowymi myślami, wracają obrazy, przypominają się różne sceny i emocje bohaterek. To też Długa podróż…
_____________________
I taka jeszcze przyziemna myśl pojawiła mi się w trakcie czytania 🙂 wiecie, czego zazdrościłam bohaterom? Że jak trzeba, to przeprowadzają się, wynajmują nowy dom, rach-ciach. Rozumiecie, WYNAJMUJĄ. Niech żyje polskie powszechne budownictwo na wynajem… A, sorry… Może kiedyś;)
Jednym słowem – akcji mało, książka do przemyśleń:) Dobra na dłuższy wieczór.
Jestem tatą! Rozmawia Joanna Dropsio-Czaplińska, Wyd. Tamaryn
„Synu, ja ci dobrze radzę, synu, ja cię poprowadzę przez życie dobrymi radami, byś wyszedł na ludzi a nie drzwiami” – pamiętacie piosenkę Maleńczuka? Taka bardziej smutna była niż ta książka. Tu obraz jest optymistyczny.
Pytałam kiedyś, przy okazji książki o przeżyciach macierzyńskich, czy jest taki książkowy odpowiednik o tacierzyństwie. O byciu rodzicem ale z punktu widzenia taty.
I znalazłam rozmowy zebrane w Jestem tatą. Ciekawe nazwiska, różne perspektywy, fajne przemyślenia, choć sprzed prawie dziesięciu lat. Można mężom, partnerom śmiało podrzucić, jakby szukali odrobiny wsparcia w byciu tatą-na-dobre-i-na-złe. Wybrani do książki ojcowie nie uciekają od swoich dzieci, od rozmów, od budowania więzi, od chorób… Mają swoje wątpliwości ale nie tłumią ich, nie udają wszystkowiedzących.
Ciekawe, ale będę szukać dalej. To było ojcostwo po tej jasnej stronie mocy.
Jednym słowem: przeczytać koniecznie, może coś się uda wprowadzić w nasze zwykłe codzienne realia. Na co dobra ta książka? – pomaga uwierzyć, że można być po jasnej stronie tacierzyństwa.
Dawid Karpiuk, Dzieciaki, Wyd. Agora
Było o mamie, było o tacie, to będzie też coś o dzieciach! Ale… Ale nie będzie lekko, miło i przyjemnie. „Ta książka to emocjonalny nokaut” – pisze Tomasz Bilicki, psychoterapeuta, i ma rację.
Dzieciaki to luźno połączone historie młodych dorosłych, którzy wchodzą w życie. Ale nie wchodzą lekko, tanecznie. Raczej chyłkiem. Ukradkiem. Tylnymi drzwiami. Z flaszką pod połami bluzy, z receptą na najlepsze mieszanki leków. Z bliznami. Ciągną za sobą historie, od których niejeden dorosły by się załamał.
Czyta się właściwie bardziej jak reportaż, zwłaszcza jak wiadomo, że wszystkie opisane historie wydarzyły się naprawdę.
A Dawid Karpiuk jako autor nie wchodzi w rolę moralizatora. Opowiada. Przekazuje. Kieruje twoją uwagę na te właśnie Dzieciaki.
I rzeczywiście, mocno to uderza po emocjach.
Jednym słowem: mocna książka, nie dla relaksu. To jak ma się do tematu: książka dobra na wszystko? – bo jest dobra, by pomóc zrozumieć, że nie możemy pochopnie oceniać ludzi. Nigdy nie wiemy, jakie historie za nimi stoją. Jak spartaczone ktoś miał dzieciństwo. Z czym musi sobie radzić.
To już nie jest jasna strona mocy – to jej rozpaczliwe poszukiwanie.
Olga Górska, Nie wszyscy pójdziemy do raju, Wyd. Drzazgi
W pół drogi między jasnością a ciemnością można spotkać się z książką Olgi Górskiej – też o rodzinie, dorastaniu.
Niezbyt długa książka, w sam raz na weekend w domku, choć niełatwa do czytania. Ale było warto.
Bo teraz co spojrzę na okładkę, to będę się zastanawiać: istniała Betty czy nie istniała? Co było prawdą, a co nie? Kiedy bohaterka książki przyznaje, iż lubi zmyślać, to robi się ciekawie. Takie mrugnięcie oczkiem do czytelnika. Przyszedłeś po prawdę czy po fikcję? Czego szukasz w książkach? Chcesz zwykłego życia czy trochę je jednak ubarwić, coś pozmieniać, zaciekawić cię…
Ale ogólnie nie jest to książka do śmiechu.
Jest snutą na poboczu drogi próbą odpowiedzi na pytanie, kim jestem. Kim byłam. Dlaczego tak bardzo dręczyło mnie poczucie winy. Przepraszam – pada za często… Jest też rzutem oka w lata transformacji, gdzie nie wspomina się gum Donald, tylko biedę i ubrania z targowiska, najtańsze, wyśmiewane. Sama nosiłam ubrania z paczek niemieckich, ale miałam to szczęście, że raczej nie zwracano na to uwagi, bo wszyscy nosili to, co było pod ręką. Nikt mnie za to dręczył. W przeciwieństwie do dziewczyny z książki.
Olga Górska podbiła mnie szczególnie opisem przeżyć z dzieciństwa i wczesnej młodości – mimo wszystkich błędów, rozmów nie o tym, ucieczek, smutków, wyobrażania sobie alternatywnej rzeczywistości – jest w jej opisach też odrobina nadziei. Przysłoniętej słusznym gniewem no to, jak bardzo młoda dziewczyna odkrywającą, iż jest lesbijką, czuła się wyobcowana. Dużo tu krytycznego spojrzenia na społeczeństwo, na kościół, na rówieśników. Dużo też zmysłowości, odkrywania siebie. Zaplątania wręcz w sieć nowego – dorastającego – odkrywania świata.
Nie wszyscy pójdziemy do raju – ale możemy się tam czasem odnaleźć już dziś. Na chwilę. Chyba ta właśnie odrobina nadziei i poczucia (jednak! W końcu!) wolności jest siłą książki.
Chwilami przypominała mi Wrony Petry Dvořákovej, ale Wrony tej nadziei nie dawały.
Jak pisze Adam Pluszka na okładce: to książka niezwykła, zmysłowa, gęsta, niepokojąca i tajemnicza. Ja dodam: i prawdziwa. Mimo alternatywnej czasem rzeczywistości.
Jednym słowem: książka gęsta od emocji. Na co dobra? – pozwala wejść w inny świat. Poznać nową perspektywę. Może cię też zdenerwować!
Saša Stanišić, Skąd, Wyd. Książkowe Klimaty
Też książka o dorastaniu, też życiowa. Też lekko skręca w stronę wyimaginowanej rzeczywistości – ale nie tak jak robiła to Olga Górska. Olga wymyślała na bieżąco, Stanisić odwołuje się do starych wierzeń z rodzinnych stron.
Jak to się zaczęło? Było tak:
– Ola, kupiłabyś książkę po przeczytaniu jednego jej fragmentu?
– Pokaż.
Przeczytałyśmy jedno zdanie, drugie. I Kasia kupiła „Skąd”, choć wcześniej nic o tym nie słyszałyśmy.
Lubię takie literackie drogi. Kiedy czasem zejdziesz z utartego szlaku, nie wiesz, co cię czeka, nie wiesz, gdzie trafisz…
I co znajdziesz.
A znalazłyśmy książkę genialną!
Skąd to snuta z lekką zadumą opowieść jakby biograficzna.
O emigracji, o rozpadzie Jugosławii, o demonach nacjonalizmu, o dzieciństwie, dorastaniu, o smokach, o wężach. W tej jakby biografii pojawiają się telefony do mamy: Mamo, to wydarzyło się naprawdę? Synek, to było zupełnie inaczej!
Więc też opowieść o pamięci, o tożsamości.
I o babci Kristinie. Ja też chcę umrzeć jak babcia Kristina – przy dobrej Opowieści. Takiej, co prostymi słowami, celnymi pytaniami i z czułym uśmiechem przekazuje, że najważniejsze to… Może to skąd jesteś? Dokąd idziesz? Z kim?
Może najważniejsze to marzenie o tym, by nikt nie musiał się bać tego, skąd idzie. I dokąd. I z kim.
Jednym słowem – wciągająca Opowieść. Dobra na zamyślenie nad zjawiskiem emigracji.
Kasia Jurczyk, Gniazdowanie, Wyd. Na Szczęście
Gniazdowanie to (po książce dla dzieci o Antosiu) druga propozycja nowego na rynku wydawnictwa. Antoś bardzo się moim dzieciom podobał, a ja zaufałam wydawnictwu i książkę Kasi Jurczyk kupiłam tak szybko, że czytałam ją w dniu oficjalnej premiery!
To książka obyczajowa, z cyklu: o życiu, ale bez nudnego owijania w cukry i lukry.
Alicja, bohaterka, jest wplątana w przemocowe małżeństwo i w końcu próbuje odzyskać swoje życie, swoje poczucie wartości, chce odnaleźć się od nowa. Chce zbudować dla siebie i swojego syna nowy, bezpieczny dom, ale droga do spełnienia tego celu jest trudna przez okoliczności zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne – wyjście z pewnych ról jest bardzo trudne.
Ja zwykle lubię trochę więcej metafory w budowaniu fabuły, tu jest życie wprost.
ALE właśnie dlatego będę ją mocno polecać. Jeżeli historia Alicji może komuś pomóc, to brak metafor jest iście najmniejszym problemem! A tu są nawet telefony i adresy stron, gdzie w przypadku doświadczania przemocy należy szukać wsparcia.
Podoba mi się też wątek sąsiadki, która nie boi się pomagać. A wiecie jak? Nawet zwykłym zapukaniem do drzwi w czasie awantury, żeby pożyczyć szklankę mleka, a naprawdę pokazać, że o wszystkim wie. Taka odwaga, drobna, a ważna. Potem robi więcej, ale już nie będę spojlerowac. A książkę – polecam!
Jednym słowem: życiowa, dobra obyczajówka. Na co dobra? – na kibicowanie Alicji i wszystkim tym, którzy chcą normalniej żyć. Czy to będzie kobieta, czy mężczyzna. Każdy z nas zasługuje na prawo do szczęścia.
Anna J. Dudek, Znikając. Reportaże o matkach, Wyd. Znak Horyzont
Jak już jesteśmy dziś przy różnych historiach rodzinnych, to moją kolejną polecajką będą reportaże pod znamienitym tytułem Znikając.
Książka, która musiała być na moim regale, wśród innych macierzyńskich. Stanie zaraz obok „Też tak mam” M. Kostyszyn, choć tam było o kobietach, nie tylko matkach.
Przeczytane reportaże to niby nic nowego, człowiek jedne historie zna z życia, o innych już kiedyś czytał – a jednak niepowtarzalne. Pozornie tak zwyczajne a jednak pojawia się w nich cała gama kolorów życia. Raz po raz uderza mnie, jak wiele twarzy ma bycie mamą. Miłość, strach, radość, rozpacz, pewność siebie bądź jej brak; do tego dziesiątki różnych charakterów, są mamy odważniejsze, są nieśmiałe, są pełne optymizmu, ale są i te pełne wątpliwości. Chcę wiedzieć o nich wszystkich.
Czytanie o odcieniach macierzyństwa jest jak nałóg – chcę jeszcze i jeszcze. Szukam swojej historii? Swojej metaforycznej wioski? Nie chcę zniknąć? Chcę zrozumieć.
Jednym słowem: o byciu mamą – lektura obowiązkowa. Dobra na jesienną zadumę. Ale humoru nie poprawi.
Joanna Kuciel-Frydryszak, Chłopki. Opowieść o naszych babkach. Wyd. Marginesy
Książka, która stała się bestsellerem, jest tematem artykułów, jest czasem powodem do dyskusji. Niektórzy zarzucają autorce stronniczość, bo „przecież akurat moja mama zapamiętała wieś inaczej i to znaczy, że ta z książki jest zmyślona!”. Może niektórzy zapamiętali wieś inaczej, nie przeczę. Może mieli więcej szczęścia, więcej par butów w domu, mogli chodzić do szkoły, mogli wspomóc się gosposią, mieli o parę worków mąki na zapas więcej… i być może chłopki z książki były gdzieś obok.
Ale ta opowieść jest szersza. Oddaje głos właśnie tym kobietom, które dotychczas były tłem zaledwie – to ważny i potrzebny pomysł.
Ta książka to kadr z przeszłości. Kadr sprzed stu lat. To dużo czy mało?
Dużo, jeżeli spojrzeć na postęp w wielu dziedzinach.
Mało, gdy wziąć pod uwagę, jak bardzo jeszcze tkwimy w tamtych stereotypach, jak życie naszych babć wpływa na współczesne wybory. Mało, bo to wciąż jednak temat nieprzepracowany, nieprzegadany. Część wspomnień jest wypierana. Nie o wszystkim wiemy.
A ta książka sprawia, że chcemy się obejrzeć w tył, w przeszłość, i spytać, jak to było w naszej rodzinie…
Ja uważam, że takie rozmowy, powroty do dawnych lat, są bardzo potrzebne – jeżeli nie wiesz skąd przyszedłeś, możesz nie wiedzieć, dokąd idziesz. Możesz nie rozumieć i zbyt łatwo oceniać.
Podobno traumy jednego pokolenia odbijają się na trzech kolejnych – i ta książka, jej społeczny odbiór – zdaje się to potwierdzać. Na spotkaniu w Gdyni pani Joanna opowiadała, ile to usłyszała historii od czytelników… Że po przeczytaniu lepiej rozumieją własną rodzinę. Może nie zawsze umieją wybaczyć, ale już patrzą inaczej. Widzą, jaką drogę przeszły prababki, często właśnie boso, umęczone pracą ponad miarę, żeby coś lepszego zaoferować swoim dzieciom. Wiek XX zresztą dla nikogo nie był łaskawy.
Duża wartość tej książki leży też dla mnie w źródłach – są to prawdziwe pamiętniki, spisane historie, listy, ówczesne gazety… nie wszystkie, bo nie sposób ująć wszystkiego w jednej książce, ale jest to punkt wyjścia.
Potem można sięgnąć po Wymazaną granicę T. Grzywaczewskiego czy Był dwór nie ma dworu A. Wylegały. Albo po Chamstwo K. Pobłockiego, Panny z Wesela M. Śliwińskiej, Matrymonium: o małżeństwie nieromantycznym A. Urbanik-Kopeć. Niedawno też pojawiły się Ziemianki, tego samego wydawnictwa, co Chłopki. Jest co porównywać, dokładać jak puzelek.
Jednym słowem: jak nie pochodzisz z rodziny królewskiej, to weź przeczytaj.
Na co dobra? Na zrozumienie. A tego nigdy za dużo.
Ostatnia książka. Dobra na wszystko, na zawsze.
Ota Pavel, Śmierć pięknych saren
Wyd. Stara Szkoła
Pierwszy raz usłyszałam o opowiadaniach czeskiego pisarza u jednej z moich ulubionych blogierek.
I nie zawiodłam się! @misssaraferreira
– dziękuję, ze czasem piszesz też o książkach 🙂
Opowiadania przenoszą nas w czasy przedwojenne, w krainę szczęśliwego dzieciństwa, szczęśliwego – bo jest tam śmiech i miłość. Miło dla odmiany poczytać o takiej właśnie rodzinie…
Potem przychodzi czas wojny, obozów, ukrywania się, czas odchodzenia i umierania tego, co było spokojem i pięknem… I czasy Czechosłowacji.
Ale ze stron opowiadań wciąż przebija miłość. Humor, który pozwala śmiać się przez łzy. Bliska jest nam też bezradność, z jaką mierzą się bohaterowie.
A do tego jeszcze nigdy nie patrzeliście na wędkę, rzekę i ryby w tak poetycki, metaforyczny sposób!
Jednym słowem: mądra i dodająca siły książka. Ale smutna.
Na co dobra? Na dni, kiedy potrzebujesz książki jak przyjaciela.
Szkoda ze takich książek jak Jestem tatą nie było jak byłyście dziećmi… Wspaniałe opisujesz Olu chciałabym przeczytać Chłopki a potem Ziemianki – Zofia Skąpska była ziemianką a urodziła się w 1881 roku. Po 2giej wojnie straciła z mężem wszystko i na starość nie dostała żadnych środków do życia (emerytura, renta). Buziaki
No właśnie, Zofia Skąpska, nie mogłam sobie przypomnieć nazwiska. Też kiedyś sięgnę po jej wspomnienia!