Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
okładka książki Rutka, połączona ze zdjęciem mojej Babci

Moje miasteczko Bełz

Posted on 25 września 202225 września 2022 by Ola

„Mój miły Icełe

Już nie bój się nocy

I ludziom w oczy patrz

w miasteczku Bełz

Minęło tyle lat harmonia znów gra

Obłoki płyną w dal znów toczy się świat

Wypiękniał nasz Bełz”

Jest temat, który co jakiś czas do mnie wraca. Najpierw to ja go szukałam, pochłaniałam, czytałam po nocach. Potem odrzucałam, nie mogę więcej – płakałam.

Ale on i tak się pojawia, nie da się inaczej, nie w moim świecie.

Ten temat to Holocaust, Wojna, Zagłada.

Jak na chwilę ucieknę, śmieję się, żyję w słońcu, to w którymś momencie ten cień przetnie mi drogę. Znów zatrzyma w pół kroku, każe zamilknąć i słuchać.

„W ogrodach na grobach bez

Nikt nie chce pamiętać

nikt nie chce znać smaku łez

I tylko gdy śpisz samotny i sam

I tylko gdy śpisz płyniesz giniesz tam

Gdzie tata i mama przy tobie są znów

I czule pilnują malutkich twych snów.”

Właściwie już się przyzwyczaiłam i oswoiłam. Jestem jeszcze z pokolenia, które temat wojny wyssało z mlekiem matki, z opowieściami rodzinnymi. Mama Babci drżała o swoją córkę, przez jej czarne warkocze i czarne oczy, że mogły sprowadzić na nią śmierć – słyszałam przy oglądaniu albumu. Dziadek wracał do domu z dalekiego rosyjskiego łagru, słuchałam przy świątecznym stole. Na rozpoczęcie roku szkolnego pierwszego września obok nauczycieli stał zawsze wyprostowany żołnierz – staruszek, i opowiadał, jak swego czasu wyglądał jego 1 września, jak zmienił jego życie i jak ważne jest, by doceniać pokój.

 

„Miasteczko Bełz

kochany mój Bełz

W poranne gazety ubrany spokojnie się budzi Bełz

Łagodny świt zwyczajnych dni rytm

W niedzielę bezpieczna nad rzekę wycieczka

I w krzakach szept”

W moim domu była wypalona dziura, w podłodze w kuchni, mama zawsze mówiła, że to zostało po żołnierzach niemieckich, którzy byli w naszym domu zakwaterowani.

Kiedy bawiliśmy się na podwórku, zdarzało się, że ten, co miał być kimś złym, to był Niemcem. Choć jednocześnie znaliśmy panią Elę i panią Magdę, co były rodowitymi Niemkami, przyjeżdżały w odwiedziny do naszego domu. Świergotały po niemiecku z Babcią i Sąsiadką. Rogów nie miały. Dzieci lubiły. Uśmiechały się i wysyłały co jakiś czas wielkie paczki ze słodyczami i ubraniami.

I tak naturalnie człowiek uczył się, że stereotypy i uogólnienia to o kant dupy rozbić i tyle.

 

„A w piekarni pachnie chleb

Koń nad owsem schyla łeb

Zakochanym nieba dość

Tylko cicho gwiżdże ktoś.”

Tak, tematy wojenne były tłem mojego dzieciństwa. Ale później, kiedy człowiek rozumu nabrał, to wojna zaczęła uwierać. No bo jak…?! Jak? I dlaczego ciągle gdzieś jeszcze… Podobno od czasu zakończenia drugiej wojny światowej nie było na świecie ani jednego dnia pokoju. W sumie im jestem starsza, tym łatwiej mi w to uwierzyć… co nie znaczy – zaakceptować.

 

„Miasteczko Bełz kochany mój Bełz

Wypłowiał już tamten obrazek

milczący płonący Bełz

Dziś kiedy dym to po prostu dym

Pierścionek na szczęście

W przemyśle zajęcie

W niedzielę chrzest

Białe ziarno czarny mak

Młodej żony ciepły smak.”

Jak Maja była jeszcze mała, bawiła się spokojnie na dywanie w czystym, przytulnym pokoiku, to zdarzało się, że siedziałam obok i ze zgrozą zastanawiałam się, jak ja jej kiedyś o wszystkim opowiem? Może uda mi się nic nie mówić? Może spróbować wyprzeć się historii, udawać, że nigdy nic złego się nie stało? To tylko ci Niemcy byli tacy źli, a my to się nie mamy czym przejmować… Z racji urodzenia się Polakiem mamy czyste sumienia i możemy spać spokojnie. A Żydzi sami sobie winni.

Kuszące? No nie wiem… Raczej nie.

 

„Kroki w sieni

Nie drżyj tak

To nie oni

to tylko wiatr.”

Opowiadałam, tak po trochu, żeby wszystko nie spadło na nią naraz. Rozmawiałyśmy o różnych problemach, współczesnych, bolesnych, ale dla mnie temat wojny był zawsze najcięższy.

Bo jak opowiadać o czasach tak mrocznych? Tak pełnych śmierci? Strachu? Jak opowiadać o świecie, który przepadł? Niezależnie od miejsca i narodu, wszędzie coś zniszczono.

Dopiero później zdałam sobie sprawę, że opowiadam dużo pojedynczych historii. Nie daty, nie ruchy wojsk, nie podręcznik ani encyklopedia, ale postać. Jedna, konkretna.

 

„Miasteczko Bełz kochany mój Bełz

W kołysce gdzieś dzieciak zasypia

a mama tak nuci mu

Zaśnijże już i oczka swe zmruż

są czarne

a szkoda że nie są niebieskie”

Ona żyła przed wojną, wiesz Maju, w domu z pięknym ogrodem, mama jej zawsze do snu śpiewała słodkie kołysanki, latem pachniało maciejką i  jaśminem, zimą grzał kaflowy piec. A potem wiesz, musieli się przenieść, uciekać, tatę zastrzelono od razu / poszedł do wojska / zginął / zaginął. Potem słyszały krzyki i płacze z przejeżdżających pociągów. I był ogień, i dym, i zgliszcza. Mama z pustą walizką i jeszcze bardziej pustym wzrokiem, na drodze, wokół mnóstwo innych ludzi, a wśród nich taka wielka cisza… kołysanek nikt już nie śpiewał.

 – Mama, a gdzie był wtedy Pan Bóg? No gdzie?!

 – Nie wiem! Może był z tymi, co umierali? Może płakał i umierał z nimi? Może był tą ostatnią nadzieją, co trzymała przy życiu? Nie wiem…

– Mamo, a to dziecko, co opowiadasz, to było polskie, czy żydowskie?

 – A jak myślisz?

 – Mamo, ja myślę, że ono mogło być nawet niemieckie, prawda?

 – Prawda. Zło w wojnie nie wybiera.

„Zaśnij że już i oczka swe zmruż

są czarne a szkoda że nie są niebieskie

Wolałabym

Tak jakoś”

Ja sama też wsłuchuję się w pojedyncze historie. Nie kusi mnie ocenianie, na szczęście nie przypadła mi w żadnym trybunale rola sędzi. Wsłuchuję się, czytam, zatrzymuję, oglądam za siebie, gdzie już tylko cienie po dawnych miejscach, pomniki, zarośnięte polany, tablice, ceglane kruszące się mury. Nie przechodzę obojętnie, staram się zatrzymać w sobie jak najwięcej opowieści. Po tylu latach już naprawdę nie chcę oceniać, chcę tylko… Nie być obojętna. I mimo wszystko pamiętać.

Miasteczko Bełz

kochany mój Bełz…

Wiersz, czy raczej słowa piosenki, są autorstwa Agnieszki Osieckiej. Wybrałam je, bo trafnie oddają i grozę tamtych lat, i tęsknotę za tym, co było i chęć życia pomimo wszystko. Oddają poczucie rozdarcia pomiędzy starym a nieznanym nowym – kiedy tak ciężko zbudować to nowe. Bo wciąż wraca ból, złe wspomnienia, strach, pytania.

Mogłabym też przytoczyć melodię z serialu „Dom”, jednego z moich najulubieńszych, bo oddaje te same uczucia – tęsknoty, buntu i chęci normalnego życia, po prostu. 

Jeżeli szukacie książek, które pomogą wam zacząć z dziećmi opowieści z czasów wojny, to mam kilka polecajek (po kliknięciu w książkę przeczytacie opis od wydawcy):

Dla najmłodszych, tak w wieku przedszkolnym, to polecam „Pudle i frytki” – bajka opowiada o rodzinie piesków, która musi uciekać ze swojego miejsca, by odnaleźć się w nowym świecie. Muszą liczyć na pomoc innych piesków, a nie wszystkie są na to od razu gotowe… Bajkooopowieść, o empatii, wspólnocie, dzieleniu się. Nie wnika w przyczyny polityczne, ekonomiczne emigracji, tylko uczy podstawowego odruchu – żeby przejmować się innymi. Więc jeśli ktoś uważa inaczej, to nie odnajdzie się w tej bajce.

okłada książki dla najmłodszych dzieci - pudla i frytki

Pija Lindenbaum, Pudle i Frytki, wyd. Zakamarki

Potem, dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym, polecam „Asiunię” Joanny Papuzińskiej. Jest to jedna z czterech specjalnie wydanych dla dzieci książek, opowiadających o trudnych sprawach wojennych, wydane we współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Książki pisane są z punktu widzenia dzieci i dostosowane do ich wieku. Dla mnie pierwsze miejsce ma właśnie Asiunia Joanny Papuzińskiej. 

książka dla dzieci - Asunia, okładka

Joanna Papuzińska, Asiunia, Wyd. Literatura

I dla bardziej starszych dzieciaków, lub młodszej młodzieży, tak mniej więcej 10 i więcej, polecam „Rutkę”.
Nie dziwię się, że „Rutka” była książką roku, w 2016. Ta opowieść zasługuje na wszelkie wyróżnienia. Jest piękna! I trudna. Bolesna, prawdziwa ale i baśniowa, z uśmiechem… Opowiada o losach dwóch samotnych dziewczynek, które łączy miejsce, ale rozdziela czas. Mimo to pomagają sobie nawzajem.  
Dlaczego to taka udana książka?  Bo jest wielowarstwowa, mądra, wymykająca się schematom. Rutka od wojennej rzeczywistości ucieka w świat wyobraźni, szuka śmiechu. Ktoś może się oburzać, bo to „nie pasuje”, a jednak! Czy Zosia, współczesna bohaterka, zrozumiała całą historię? Pewnie nie od razu. Przeplata się tam baśń z surrealistyczną humoreską i tragedią realną.
Czy po przeczytaniu z dzieckiem będziemy mieli o czym rozmawiać? O, to na pewno! Mocno polecam! Według mnie wiek 10 plus, ale to już kwestia indywidualna. Jak to przy mądrych książkach bywa.

książka dla dzieci Rutka - okładka

Joanna Fabicka, Rutka, Wyd. Agora

Jeśli jeszcze macie wokół siebie kogoś, kto przeżył wojnę, to słuchajcie opowieści, zapamiętujcie… Każda historia jest ważna!

Ja dodałam Rutce zdjęcie mojej Babci. Moja Babcia też była kiedyś chudą dziewczynką biegającą po wojennym świecie. Też chciała się śmiać na całe gardło, robić psikusy, wygłupiać się, chronić swoich przyjaciół i małego braciszka. Odrzucała w tył ciemne warkocze i z podniesioną głową żyła i kochała w świecie, który stawał się najstraszniejszą ciemnością, dymem i złem. 

To dzięki naszym Babciom, Dziadkom śmiech i miłość wróciły. Odbudowywali swoje miasteczka Bełz…  Nie każdy mógł podźwignąć się z traumy, o nie, ale próbowali. Budowali życie od nowa. Jedni chcieli zapomnieć, inni nie mogli, niektórzy pozostali złamani do końca – ja nie oceniam. To były ciężkie czasy. Widzę tylko, że dopiero pokolenie współczesnych nastolatków jest na tyle oddzielone od czasów Wojny, Zagłady, że nie żyje w jej cieniu. 

I powiem wam, że ciekawa jestem, jakie oni mają pomysły na świat… Te straszne współczesne nastolatki!  Dajcie znać, jak coś wiecie!

okładka książki dla dzieci Rutka, połączona z portretem mojej Babci

Nawigacja wpisu

← Rozmówki rodzinne.
Rozmowy. Hania →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności

Archiwa blogowe:

  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyzna Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt c Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne mot Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam n Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
"zamknij oczy, bądź... Rozmarzylam się przy pi "zamknij oczy, bądź...

Rozmarzylam się przy piciu kawy.
Ziemia krąży leniwie"

Dwa wersy na kartkę - można? A jakże, można. A to leniwe te wersy, a to szybkie i przewrotne. Lekkość i optymizm przeplatają się ze smutkiem. Po prostu życiowo, tylko na szczęście to życie w zamyśleniu i z dystansem. Takie życie z drugim spojrzeniem, kiedy to co zwykłe umie się przekuć w metaforę. Zegary, muszle, ołówek, piaskownica - wszystko może być poezją, lub uchwyconą myślą. 

"Wycieczka

Jesienne światło przysiadło sobie na chwilę...
I co teraz?"

Teraz można spokojnie wrócić do codzienności, już odrobinę ją zaczarowaliśmy:) 

@przeczytane.napisane - dziękuję ci! Nie tylko za te konkretne książki, ale i za wszystkie twoje blogowe polecajki:) wiesz, za to całe przeszkadzanie w życiu, bo cóż też innego robią nam gwiazdy i wiersze, i inne głupstwa, jak nie przeszkadzają! *

*To też wersy Renaty Blicharz;)
_______________________
Renata Blicharz
189 dwójek i Dwójki drugie
Wyd. Ridero 
_______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #renatablicharz #189dwójek #dwójkidrugie
Kolażowe bajki. Ja zamieniam słowa, a czy one Kolażowe bajki. 

Ja zamieniam słowa, a czy one zmieniają mnie? Może, być może...

"...stworzę historię
której dałeś zaledwie
pierwszą

ciepłą

literę"

- Dorota Koman 

I tak to pisanie się kręci:)

#gdziespomiedzy
"Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cał "Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cały dzień po nim łaziłem, po jego ulicach i mostach. 
Opierałem się o poręcz i patrzyłem na wodę przez jakiś czas, właściwie wcale jej nie widząc, to znaczy widziałem wodę na początku
ale później już jej chyba nie widziałem, bo ja mam takie dwa patrzenia, i jedno z nich to było dzisiaj
bo jedno z moich patrzeń to to jest takie nicniewidzenie, zapominanie się oczami, zapadanie się w leje, które muszą być po drugiej stronie oczu".

Moje czytelnicze skojarzenia i drogi. 

"Potem pójść dalej. Dalej".

Stachura i Sołtys mi się przeplatają.
__________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#sierpień #pawełsołtys 
#flaneryzm
Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisa Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisania, wypożyczyłam Austerlitz. 
Jeszcze lepsze! Ten rytm, przyciąganie, czytanie jak sen, jak ciężki sen, z którego chcesz się obudzić a nie możesz, i też jednocześnie nie chcesz, bo historię trzeba wysłuchać do końca...
Dla mnie książka o poszukiwaniu tożsamości. Opowieść Austerlitza o swoim życiu poprzedzona jest  analizami architektury, i razem daje to wrażenie poruszania się po nieznanych (poznawanych) przestrzeniach,  zaglądania przez okna - kiedy nie wiesz, co możesz ujrzeć, kiedy nie wiesz, czy chcesz to ujrzeć. 
Schody, mury, ulice, wartownie, płoty. Miasta znane i miasta odgrzebywane w pamięci. Zdzieranie warstw, pod którymi czeka pamięć. 
Cień czasu. Albo też cień czasów, w których przyszło żyć. Wyrzucenie zegarków nic nie da, choć wydaje się pociągającym gestem - mówi Austerlitz - i nic z tego, niedola i udręka wciąż trwają... Jak i niekończąca się samotność. 

@bookspiracja - dzięki za wspólny zachwyt:) długo by można o Austerlitz, prawda?
___________________________
Austerlitz 
W.G. Sebald
Przekład: M. Łukasiewicz 
Wyd. Wab 
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#austerlitz
#sebald
#wydawnictwowab
Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. T Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. Trochę było obaw, bo zwykły człowiek to się jednak waha - czy zrozumie, czy jest godzien, czy aby na pewno wolno mu sięgnąć po Literaturę Wielką - i jeszcze pół biedy jak coś jednak znajdzie dla siebie i pochwali, ale jak niedajboże się nie spodoba??? Jak to napisać! Ale pani, droga Anne Carson, to mnie zagarnęła całą, szczerze i bez reszty.

Autobiografia czerwonego to historia Geriona. A Gerion jest inny - czerwony i skrzydlaty. Jest to więc historia o odrzuceniu i poszukiwaniu bliskości. Pisana czy raczej malowana? Czytanie książki przypominało czasem oglądanie obrazu, czy też układanie go z elementów uczuć, emocji, myśli. Do tego niezbędna szczypta ironii, specyficznego humoru. 
Książka do odczuwania. 
Zmieniająca formę, albo raczej wymykająca się powierzchownym podziałom. Dramat? Esej? Proza poetycka? Eksperyment literacki? 
Nie to jest ważne, nie dla mnie. Ja chciałabym wciąż słuchać historii o Gerionie, o jego nie-zrobionych  fotografiach, o nieśmiertelności, o tajemnicy, jaką jesteśmy sami dla siebie.
Historii o byciu pomiędzy światłem a ciemnością, wszak: "wspaniałe z nas istoty, myśli Gerion. Jesteśmy sąsiadami ognia". 
I to połączenie:  tytułowy czerwony i zacytowane ostatnie zdanie z ogniem też coś znaczy, może jak przeczytam jeszcze raz to złapię to coś, na razie zostawiam sobie na obrzeżach myśli. 
Niech eksperyment trwa.
__________________
Autobiografia czerwonego 
Anne Carson
Wyd. Ossolineum, seria Wygłosy
@ossolineum.wydawnictwo 

Wypożyczone z @mbpwejherowo 

#gdziespomiedzy #bookstagram #autobiografiaczerwonego #annecarson #ossolineum
Danilo Kiš Grobowiec dla Borysa Dawidowicza Tłum Danilo Kiš
Grobowiec dla Borysa Dawidowicza
Tłum. Danuta Cirlić-Straszyńska
Wyd. Czarne
________________________
Jednego dnia usłyszeć o człowieku po raz pierwszy, drugiego odkryć, iż człowiek ten jest w bibliotece - niektórzy wygrywają w totka, a ja wygrywam w książki:) Te nieoczywiste, najlepsze. 
Grobowiec to opowiadania/powieść/siedem rozdziałów wspólnej historii - więc już po tych podtytułach wiemy, że nic nie wiemy, albo też, że stoimy na niepewnym gruncie. I tak przez wszystkie strony - prawda miesza się ze zmyśleniem - niby nic nowego w literaturze - ale miesza się wciąż udając prawdę. Dokument, który jest literacką fikcją. Odnośniki do biografii, które nie istnieją. 
A co wspólnego w tych siedmiu historiach? Rewolucja, co pożera własne dzieci. Ktoś chciał wierzyć i oddać się  idei a tu jednak - ironia losu - totalitaryzm pokazuje, gdzie ma idee. Najstarsza z historii dzieje się w czasach Wielkiej Inkwizycji, więc nie o sam wiek XX idzie, a o całokształt ludzkich wyborów, dążeń i poszukiwań - poszukiwań, jak jeszcze inaczej możemy sobie urządzić piekło. I siebie w nim urządzić. 

A równie wybornie czyta się dyskusje o samej książce, choć nie ma tego dużo, ale widać, jak Grobowiec daje do myślenia. 

Dziękuję za uwagę, lecę dalej do biblioteki:)
_____________________
#gdziespomiedzy #grobowiecdlaborysadawidowicza #danilokiš #wydawnictwoczarne
Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. Kiedy kto Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. 
Kiedy ktoś tęsknił, przchodziła i zamieniała w lód serce, język i nogi, żeby te nie chciały nigdzie biec. A oddech w siwy dym.
.....

Kolaż do wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej pt. Mewa:

"Tęskonta nade mną szeleszcze.
Trąca mnie skrzydłem mewiem.
Czy wciąż ta sama jeszcze?
Nie wiem! Nie wiem..."

@dozamotaniajedenkrok @chwila_ze_sztuka 
i #kolażzpoezją 

#gdziespomiedzy
Mój Instagram

życie i ...

Buntowniczka

8 listopada 2021
życie i książki

Opowieści rodzinne 2

28 stycznia 2022
życie i książki

„Uparte serce”

30 stycznia 2022
życie i książki

Lek na całe zło świata? Phi, wiadomo. Książki.

25 września 2021
życie i problemy

Myśli… spierniczone? O piernikach i nie tylko. Część 1

8 grudnia 2021
życie i książki

Żółte liście – część 2

17 października 2021
życie i książki

Czytamy dzieciom – część 3

24 lipca 2022
życie i ...

Pewnej nocy w Betlejem

27 grudnia 2023
życie i ...

Dzień jak co dzień

2 grudnia 2022
życie i książki

Którędy do Bullerbyn?

10 lutego 2024

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme