Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
wrzosy na polu, ilustracja do wpisu: rozmówki rodzinne

Rozmówki rodzinne.

Posted on 11 września 202225 września 2022 by Ola

Niektóre fajne rozmowy – rozmówki właściwie – są za krótkie na osobne wpisy, więc dziś postanowiłam zebrać je razem, ku pamięci pokoleń. A przynajmniej ku pamięci mojej…

Mój synek wsiada dziś do samochodu i na pytanie swojego ojca, czy mama też już schodzi – jechaliśmy na zakupy – synek wzdycha głęboko i odpowiada: „Nie wiem… Mama się wyczerpała. Cały dobry humor straciła!”

Też z samochodu:

Wracamy wieczorem z podróży, jedziemy drogą, jest już ciemno, wokół drzewa i na niebie pomiędzy drzewami wciąż przebłyskuje księżyc. Piotrek w końcu pyta:

– A czemu ten księżyc nas goni?

– Wiesz – mówię ja, marzycielka – może chce iść z tobą do domku, ogrzać się, poświecić ci do snu…

– Ale co ty, nie opowiadaj mu już bajek – wtrąca tata, realista. – Księżyc nas nie goni. On stoi w miejscu. Tylko ci się wydaje, że on tak biegnie za nami. Chociaż tak naprawdę to on też się rusza, ale my tego nie widzimy.

– Jak nie widzimy, jak on się rusza! Ja widzę! – argumentuje, słusznie, pięciolatek. A tata się rozkręca:

– Bo to jest tak, że cała Ziemia się kręci i księżyc wokół Ziemi też się kręci, ale tego nie widać tak normalnie, tylko widać tak jakby… 

– Tak jakby?… – synek powątpiewa w mądrości naukowe, patrząc przez okno jadącego samochodu, jak księżyc raz po raz wyłania się zza kolejnych drzew, ciągle będąc przed nami o pół kroku. – Hm. – dodaje filozoficznie.

– Tak, tak. Piotrek – wtrącam się, chichocząc pod nosem. –  A jak mu się ułamie kawałek, bo zahaczy o wysokie drzewo, to wtedy trzeba zrobić ciasto żółciutkie i mu przykleić plasterkiem ten brakujący kawałeczek. Inaczej księżyc będzie smutny!

– Ech, poddaję się – westchnął tata.

Dziś mamy już w domu książki o kosmosie i księżycu. Takie naukowe, nie tylko z bajkami… Nie jest łatwo wyjaśnić, że coś się nie rusza, jak się rusza i tak naprawdę się kręci jak widać, że biegnie!

Piotrek dziś rano przy śniadaniu był na mnie cokolwiek obrażony. A mamy taki zwyczaj, że jak jest parówka na śniadanie, to układam ją pokrojoną w kształt jakiejś literki. I pytam dziś mego obrażonego synka, jaka to ma być literka. M – słyszę. M jak mama?, upewniam się. Nie – mówi Piotrek. M jak Tata!
Taka kara dla złej mamy…
Przyszło nam wczoraj do głowy, że póki nie ma jeszcze wakacji a jest ładna, pogodna niedziela, to czemu by nie pojechać do zoo… taki zupełnie oryginalny pomysł, nieprawdaż?
Mniej więcej tysiąc kilometrów przed kasą biletową, tkwiąc w sznurze samochodów jadących w tym samym kierunku, stwierdziliśmy z niepomiernym zdumieniem, że chyba na ten sam oryginalny pomysł wpadła połowa ludzkości. Parking już był pełen. Wymiksowalismy się z tegoż zacnego korka, życząc powodzenia tym, co już wykręcić się nie mogli i czekało ich zwiedzanie zoo w tym radosnym milionowym towarzystwie. My pojechaliśmy sobie na chwilę na plażę do Orłowa. Tam o dziwo ludzi mniej. I powietrze bardziej rześkie. I nikt nie galopował spocony obok. Ale byliśmy krótko, bo chcieliśmy zdążyć do Rumi na dmuchańce, Piotrek nie mógł się doczekać. Pojechaliśmy… To znaczy ja pojechałam na kawkę do Mamity a mąż dzielnie ruszył w hałasy dziecięcych igraszek. Taki dzielny!
Tylko jedna chmurka zasnuła nam niedzielny horyzont wesołych zdarzeń. Kiedy Pani obsługująca dmuchańce oznajmiła, iż takie same atrakcje są też u nas pod nosem w Bolszewie i Gościcinie.
Puenta? Proszę bardzo: NO KTO BOGATEMU ZABRONI JECHAĆ PRZEZ GDAŃSK NA DMUCHAŃCE, KTORE MÓGŁ MIEĆ NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI???
Ukłony, kurtyna, brawa!
Nasza kolekcja Basiowa rośnie, dziś przyszła „Basia i szkoła”, najnowsza część. Postanowiłam też przyjrzeć się „Słonecznikowej 5” Agnieszki Cholewińskiej – Szkolik, jak mi się spodoba, to dam znać:) (i dałam znać TUTAJ) Ale najlepsza jest rozmowa dziś z Piotrkiem przy odbieraniu paczki! Czytam mu napis na opakowaniu i mowię:
– Tu piszą, że nas ta przesyłka „zachwyci za serce”.
– A co to znaczy?
– Że tam jest w środku coś super fajnego, co sprawi za nam serca będą śpieeewać! Jak myślisz, co tam może być? Co mama tak lubi? – byłam na stówę przekonana, że moje kochane dziecko wymieni książki, no jak inaczej! A ten huncwot mały mówi:
– No nie wiem, może laptop tam będzie? Albo nowe łóżko do spania!
Także jeszcze za mało czytam! Okej, mogę więcej!

Z rozmowy z Mają – robiłam obiad. Pyszną kaszę z warzywami. Polewając sobie jeszcze solidną porcję keczupu, mówię:

– Wiesz, Maju, co najlepszego wymyślono do obiadu? Keczup!

– Wiesz, mamo, po co wymyślono keczup? – odgryza mi się mój blondwłosy potwór. – Bo niektórych obiadów inaczej nie da się zjeść.

Phi! Ja tam lubię kaszę. Z warzywami.

Z cyklu na filozoficznie:

– Mama… A dziś była religia. I pani opowiadała o Panu Bogu. I jak powstał świat i inne takie. Mamo, a to wszystko było naprawdę?

– O rany… To trudne pytanie, wiesz? Bo dla niektórych ludzi to najprawdziwsza prawda, wszystko o Bogu to prawda. Ale dla innych ludzi już nie. Inni ludzie mogą mieć inne wiary. Albo nie wierzyć w ogóle.

– Ale prawda, czy nieprawda?! – mały domaga się konkretów.

– Nie wiem! Po prostu nie wiem. Prawdą jest, że można widzieć Pana Boga we wszystkim co piękne, dobre… Kiedyś sam zdecydujesz.

Nie wiem nawet, czy dobrze odpowiedziałam. Nie wiem.

Mam dla was taki fragmencik rozmowy między rodzicem a dzieckiem, gdzie jest trochę o tym, że można bać się szkoły… Co można powiedzieć? Jak pocieszyć? A może macie swoje sprawdzone pomysły?
Ten fragment jest z opowiadanka o dziewczynce Lilce i jej mamie.
Brzmi tak:
„Siedziały na jednej z ławeczek, każda ze śmietankowym lodem w dłoni. Zielone liście przyjemnie szumiały nad głowami, woda z fontanny co jakiś czas sięgała do nich chłodną mgiełką a lody rozpływały się na języku, zostawiając po sobie słodkie wspomnienie lata. Lilka schrupała wafelek, po czym westchnęła;
– Mamo?…
– Co znowu? – wymruczała mama, zamykając oczy i wystawiając twarz ku słońcu. Nogi wyciągnęła przed siebie, pod nosem miała śmietankowy wąsik, a resztę wafelka rzuciła gołębiom.
– A ile dni zostało do.. no wiesz… – Lilka znowu była poważna i zamyślona.
– No powiedz to straszne słowo – mruczała mama niewzruszona. Wiedziała, o co chodzi, nie była to ich pierwsza rozmowa na TEN temat. Wiedziała, do czego Lila odlicza dni.
– Do szkoły – wyszeptała dziewczynka i skierowała na mamę spojrzenie swoich dużych zielonych oczu. Mama, tata, babcia, wujek, sąsiedzi – tylu ludzi próbowało ją przekonać, że szkoła będzie fajna, ale im bardziej oni naciskali, tym bardziej ona się bała. Człowiek zawsze bał się nowego – powiedział w końcu tata – zostawmy ją. Przekonasz się sama, córcia, że nie ma się co bać – mówił.
– Mama, powiedz mi, ile zostało dni wolności – córcia tymczasem zwiesiła głowę smętnie, sandałkiem dłubała w trawie pod ławeczką.
– Lila, ty nie do więzienia idziesz, tylko do zerówki, weź nie przesadzaj, słonko – mama nadal opalała nogi, nos i wąsik. – Tam będą zabawy, piosenki, miła pani…
– A jak nie będę miała się z kim bawić?
– To niemożliwe. Zawsze ktoś jest chętny do zabawy.
– A jak wszyscy będą się bawić się z kimś innym, nie ze mną?
– To niemożliwe. Jesteś bardzo fajną dziewczynką, nie zostaniesz bez przyjaciela.
– Ale jakby jednak? – upierała się Lila.
– To wtedy – mama w końcu spojrzała na nią – wtedy ty wyciągnij rękę pierwsza. Rozejrzyj się, zawsze znajdziesz kogoś, kto ma więcej problemów niż ty. Pierwsza bądź dla kogoś przyjacielem.
-Hm. To ma sens, wiesz? A jak nie będę umiała się nauczyć literek? Ani piosenek? Ani mamtematyki?
– Matematyki.
– No mówię, mamtematyki.
– To wtedy będziemy ćwiczyć w domu. Pomożemy ci. Ja, tata. Babcia, wujek, sąsiedzi. Aż ktoś cię nauczy. Ktoś się znajdzie!
– Mamo, znowu się wygłupiasz! A ja…
– A ty się naprawdę martwisz. Wiem, kotku. Ty się o wszystko martwisz. Będzie dobrze, zobaczysz. Naprawdę możesz na nas liczyć. – Mama wstała już z ławki, chwyciła siatki i córkę za rękę.
– A nie mogę być po prostu w domu? – spytała jeszcze dziewczynka. – W domu jest najlepiej.
– Nie. Czasami musimy coś zrobić, choć jest nam ciężko i trudno… Głowa do góry!
– Nie wiem, co to znaczy! Przecież mam głowę u góry! A ty masz wąsa pod nosem, wiesz?
– Dzięki! Już się wycieram – mama oblizała się i mlasnęła językiem. – Chodź, idziemy!”.
Jak myślicie, który dialog miał dziś miejsce w naszym domu?
Czy ten: WERSJA A
Ubieramy się rano do szkoły i nagle, buuu, coś się stało, płyną łezki z oczu mojego budyniowego pieszczoszka:
– Piotrek, czemu płaczesz, co się stało?!
– Bo ja się boję, że zrobię coś źle! I wtedy będę musiał poprawiać zamiast się bawić! Buuu, ja nie chcę!
– Co?! Ty masz coś zrobić źle?! Już ja z twoją panią pogadam! Ty nic nie robisz źle, mój królu złoty, mój aniele kryształowy! Chodź, pokażę tej twojej pani! Co ona sobie myśli?
 
Czy może ten: WERSJA B, miejsce i początek akcji – to samo, korytarz w domu i łezki z oczu.
– Piotrek, czemu płaczesz? Co się stało?
– Bo ja się boję, że zrobię coś źle!
– I co wtedy? Co się wtedy stanie?
– No, będę musiał poprawiać, a inni będą się już bawić…
– To poprawisz i też pójdziesz się bawić.
– Ale ja nie chcę!
– No na pewno, nikt nie lubi zrobić cos źle, ale tak się zdarza. Każdemu. A w szkole musi być czas i na naukę i na zabawę. Gotowy? Idziemy. Mam coś dobrego w torebce, dam ci po drodze, chcesz?
– Jasne. Idziemy!
Który dialog obstawiacie? 
 

Nawigacja wpisu

← Rozum a emocje. O wychowaniu – część 3.
Moje miasteczko Bełz →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Lustro
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności
  • Za oknem słyszę mewy

Archiwa blogowe:

  • lipiec 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Tym razem tematem kolażu miała byc muzyka, co to Tym razem tematem kolażu miała byc muzyka, co to milczy a w duszy jedynie gra. 
No to wysłałam ludzieńki na jej poszukiwanie, ptakowie im drogę mieli wskazywać, serce jako kompas dostali, ale czy co znaleźli? 
Nie wiem. 
Może jak wrocą to opowiedzą.

A co się nawędrują to ich!

#kolażzkalendarza25
#kolażzpoezją 

Aniu, Olu - dziękuję Wam za tematy,
Karola, fajnie ze zaczęłaś nasze kolażowanie. A ja teraz też idę szukać. Wiatru w polu idę szukać ;) I kamienia, pod ktorym schowała się moja pewność siebie;) i w ogóle gdzieś tam pomiędzy pola i łąki. 

#gdziespomiedzy
Zawczas z poniewczasem Jerzy Ficowski @wydawnictwo Zawczas z poniewczasem
Jerzy Ficowski
@wydawnictwoliterackie 
_______________
Podróż słowami po tym, co było, co jest. Zaglądanie za zasłonkę, wróżenie z chmur - co będzie?

Idziesz z wersami Ficowskiego i przyglądasz się temu, co w nim i temu co w tobie. 
A taka podróż to lepiej przebiega w samotności, choć i wołanie o obecność czasem też... 
"...i wtedy ty
moja duszo osobna
przymykasz moją przepaść 
i okrywasz mnie ciszą"

"Zapiski pokątne" o wietrze, o czekaniu, o szukaniu słów, o historii, o rozedrganiach pomiędzy tym co w sobie a tym co w świecie.

Parę wierszy zostawiam, bo już z wczorajszych rozmów wiem, że tomik to raczej tylko w bibliotekach znajdziecie, a mój jest akurat ze @stacjakultura w Rumi.
_________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #jerzyficowski #zawczaszponiewczasem #wydawnictwoliterackie #zbiblioteki
Czasami szczęśliwi rodzice mieszkają oddzielnie Czasami szczęśliwi rodzice mieszkają oddzielnie
Aga Kacprzyk
@albus_wydawnictwo 
Ilustracje: Aleksandra Kucharska-Cybuch 
______________
Wyjątkowa to książka, naprawdę. Trudny wszak podejmuje temat. 
Ale w momencie, kiedy byłaby wam potrzebna, to polecam, sięgnijcie. Czytając dziecku, będziecie sami słuchać i szukać odrobiny pocieszenia. 
Hela i Hektor - główni bohaterowie - zostają wbrew sobie postawieni w sytuacji rozwodu rodziców. Hektor już dużo wczesniej, Hela dopiero co. Tajemniczym sposobem dostają się do tajemniczego Muzeum i Ambulatorium, gdzie próbują zrozumieć co się dzieje: z nimi, z ich rodzicami. Próbują grać w grę Zwyczajne życie, żeby choć trochę zrozumieć świat dorosłych, oglądają albumy z dobrymi wspomnieniami, mogą też się porządnie wkurzyć i wykrzyczeć. Każda emocja jest w tym tajemniczym miejscu akceptowana, co więcej, jak potrzebujesz szklanki żeby ją rozbić i usłyszeć brzdęk tłuczonego szkła, masz i na to specjalne miejsce. 
Nie ma tu rodziców, oni mają swoje dorosłe życie i próbują się w nim odnaleźć (ta mama, co jej oczy w końcu zaczęły lśnić radością i tata, co z nową przyjaciółką śmieje się częściej!) - to dzieci są tu najważniejsze.
I choć brzmi to paradoksalnie, to dużo jest w książce o miłości. Takiej, która wiąże się z szacunkiem i wolnością. I dużo o potrzebie zrozumienia, że czasem życie tak właśnie wygląda - szczęśliwi rodzice nie muszą być razem. 

"Hektor podniósł rękę i przyłożył ją do serca. Był poważny jak nigdy dotąd. Zrobiłam to samo. Zamknęłam oczy i poczułam miarowe uderzenia serca. Nie przestawało bić. To chyba dowód na to, że miłość nie umiera nigdy. Ona po prostu się zmienia, jak pory roku i cały świat wokół nas".
________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #czasamiszczęśliwirodzicemieszkająoddzielnie #agakacprzyk #wydawnictwoalbus
Ludzie wędrowni Anna Fryczkowska @annafryczkowsk Ludzie wędrowni
Anna Fryczkowska 
@annafryczkowska 
@wydawnictwo_wab 
__________________
Wcale nie jest łatwo opisać Ludzi wędrownych. Jestem sama zaskoczona, że nie wiem jak zacząć! Dlaczego? 
No to posłuchajcie.
Sama opowieść jest prosta. Od pierwszych stron wskakujesz na wóz i jedziesz z rodziną Józki i Michała na nowe miejsce. Od razu wiesz, że bedzie niewygodnie, że zostawiasz za sobą groby dzieci, że nie wiesz co cię czeka. Ale Józka jest jakaś taka optymistyczna, zakochana i silna, to też tak próbujesz.
Potem zostaje właściwie tylko siła, bo optymizm i zakochanie umknęły chyżo gdzieś w sinej mgle. 
Silna Józka, apodyktyczna babcia i wrażliwa Ina - każda ze swojej perspektywy opowiada historię ludzi wędrownych. Realistycznie, prosto, czasem śmiesznie (szczepienia we wsi! Ja się uśmialam), czasem... No jak to w życiu. Różnie bywa, a juz na pewno jak się żyło w XX wieku. 
A teraz o trudnościach: nie był to filozoficzny esej o pamięci, traumach pokoleniowych, granicach - ale takie pytania stawia. 
Nie bylo wykładów psychologicznych i socjologicznych o zakorzenieniu - a jednak takie myśli się po przeczytaniu pojawiają. 
Czym jest swoje miejsce? Co jest najważniejsze do zabrania ze sobą? Jak bronić swoich wartości kiedy wszystko wokół się zmienia, bardzo zmienia? Co to jest poświęcenie w imię miłości? 

I mimo skończenia książki - opartej zresztą o prawdziwą historię rodzinną autorki - wciąż coś z niej w głowie siedzi, wciąż postacie ludzi wędrownych przywołują się z czytelniczej pamięci - i dlatego też wam polecam. Dobra powieść.
_________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl 
#ludziewędrowni #annafryczkowska #wydawnictwowab
Henryk tak się w kociej sierści zanurzył, że a Henryk tak się w kociej sierści zanurzył, że aż zniknął z kolażu. A moze kawę sobie pije, kto go tam wie! 

Joanna Concejo i jej rysunki... 

Chciałam napisać o Zgubionej duszy, narysowanej przez Concejo i doopowiedzianej przez Olgę Tokarczuk, ale po prostu zostawiam kilka zdjęć. I mój kolaż marny, biedny, co to żadną miarą nie pomieścił w sobie wszystkiego co chciałam. Nie da się widać tak o wszystkim!

Czy można znaleźć prawdziwą ludzką - bożesz ty mój, jakie to trudne słowo! - czułość?
Uważność? One istnieją? Chyba tak... albo to urok Concejo. Przy niej mogę zaryzykować i trochę uwierzyć w istnienie duszy.

@gosssiaaak - dziękuję za twoja gotowość do dzielenia się! Nie mogę sie doczekać całej opowieści o Henryku. Buziaków stos przesyłam!

Kolaż bo @dozamotaniajedenkrok i @chwila_ze_sztuka i #kolażzkalendarza25

Może przy okazji też #fotowtorek_kfs
- bo dziś akurat temat #czuły_fotowtorek_2025

#gdziespomiedzy 
#zgubionadusza #concejo 
#kolażanalogowy
Wolności, dodaj mi skrzydeł! Jakoś tak to szło Wolności, dodaj mi skrzydeł! Jakoś tak to szło;)

Wpadłam w kolaże jak śliwka w kompot, będzie to już chyba rok...
Nie wiem, czy chcę coś przez nie powiedzieć, czy chcę też jednak więcej przemilczeć; wiem że lubię je robić. Choć czasem efekt ostatecznie to płacz nad światem lub też nad sobą 🤷‍♀️ na pewno też tak macie, prawda???

A może ktoś chciałby kupić wierszyk w ramce? Wierszyk w ramce o wyrywaniu się z ram. Promocja taka, metafizyka na sprzedaż!

Jakby ktoś sie zastanawiał, to niechaj pisze. Się dogadamy :)))

#gdziespomiedzy 
#piszębolubię

#autopromocja

#wszystkojestnasprzedaż 
#bożecojarobię🫣
Może Poświatowska też obawiała się zamknięty Może Poświatowska też obawiała się zamkniętych przestrzeni. 

Ja dziś przyłączam się kolażowo do @dozamotaniajedenkrok i @chwila_ze_sztuka i mówię stanowcze nie wszelkim zamkniętym głucho drzwiom. 

Puk, puk, jest tam kto? 

Też się boisz. 
Może razem solidnym kopniakiem wywalimy strachy! 

Lasy, łąki i miedze czekają. 

"Zobaczysz jeszcze z tego wybrnę
Nie bedzie dziury w niebie
Pamięć jak szybę wytrę
Niech no tylko przyjdę do siebie"
- To już Osiecka :)

_____________
#gdziespomiedzy
#kolażzkalendarza25 
#kolażanalogowy #halinapoświatowska
F41 Sandra Jasionowska-Kuryło @sjasionowska Ilus F41
Sandra Jasionowska-Kuryło
@sjasionowska 
Ilustracje: @kirapietrek
________________
Debiut wydawniczy, a ja skusiłam się rozejrzeć po świecie pisarskim, co to nowego tam powstaje. O czym. W jaki sposób. Czy coś znajdę dla siebie. Albo też nawet dla was;)

Tomik f41 jest o codzienności z lękami. Z depresją za pazuchą. Możesz się wygodnie rozsiąść i w taką pogmatwaną codzienność zanurzyć, jeżeli tego akurat szukasz. Będziesz ty i słowa  z duszy autorki, będziesz w jej myślach, odczuciach, może uśmiechniesz sie ze zrozumieniem, bo też tak masz. 
I nie musisz obawiać sie, że jak poezja to niezrozumiałe, to nie tak. Tomik Sandry to poezja w stylu życiopisania, uchwycenie chwili, nie ma tu roztrząsania, nawiązań. Uczucia -  przeważnie te lękowe - i próba ich przyszpilenia. Dystans, trochę ironii. Zaglądanie w duszę, ale nie babranie się ponad miarę. 
Fajnie poczuć, że autorka ma zaufanie do czytelnika, i pokazuje się na nam przez wybrane momenty, szczere - ale nie jest to szatkowanie duszy na pokaz. 
Przemawia do mnie ten debiut! Chętnie kiedyś wrócę do tego nazwiska. Może z czasem pojawi sie jeszcze więcej spostrzeżeń, jeszcze wiecej uchwyconych chwil, których trafne opisanie daje ten dobry dla myśli pobrzęk istnienia...
 
@sjasionowska - dziękuję za możliwość współpracy, niech ci się dalej dobrze pisze:)
____________
#gdziespomiedzy
#bookstagrampl
#f41 #sandrajasionowskakuryło #debiutliteracki 
#współpracabarterowa
Po co piszemy? - Bo chcemy coś opowiedzieć, pra Po co piszemy? 
- Bo chcemy coś opowiedzieć, prawda? O życiu tym naszym czy to powszednim, zwyczajnym, czy to wyjątkowym. Straszno-pięknym, smutnym czy wkurzającym. 
Piszemy, by podzielić się historią. Zawołać: hej, patrz, to ważne! Zauważ, przeczytaj, daj poczuć, że nie jestem sam/sama. A jednocześnie z drugiej strony każdy chce być wyjątkowy. Taki nie za łatwy, nie za prosty. 
Tomik Puszczający krewkę jest ciekawy, z pewnością, ale trzeba odwijać go długo z warstw metafor. Nie trafia do czytelnika "na błysku". Do mnie najbardziej trafia tam, gdzie jest najprościej, jak w wybranych wierszach na zdjęciach. 
Potok słów, zderzonych według sensu znanego tylko autorce, chwilami jest rzeczywiście jak krwotok, jak puszczanie krwi, ale czy przynosi ulgę - nie wiem. Raczej wymaga spokoju na receptę. Dużo tu rozedrgania, buntu. Jeżeli to metafora wyobcowania - to udana. Jeżeli próba porozumienia - to już trudniej... 

Dziękuję za możliwość współpracy barterowej!
@warszawskafirmawydawnicza

#gdziespomiedzy #bookstagram
#puszczająckrewkę
#karolinakaczkowska
Przegląd wiadomości. Kulturalny przegląd. Orl Przegląd wiadomości. Kulturalny przegląd.
 
Orlando Virginii Woolf - bardzo na tak. Spostrzeżenia, humor, przewrotność, ironia, a do tego - to uderzenie czasem i chwilą na ostatnich stronach, aż w kościach czuć wibracje. Czysta przyjemność.

Osiołkiem - stasiukowo. Idealny stajl na wakacje!

Drzwi na zachód, Mohsin Hamid - no tu z kolei nie ten styl. Moja córka uwielbia oglądać paradokumenty i miałam wrażenie czytając Drzwi, że są pisane tym samym językiem. Nie i nie. A temat ucieczki i uchodźców, pytania o trwałość relacji w tym momencie - wydawało się, że będzie dobre...

Rupi Kaur - to specyficzna lektura, na szczęście nie każdemu potrzebna, jak leki, bandaże czy szwy. Ale czasem taka akcja reanimacyjna jest niezbędna. Wtedy Słońce i jej kwiaty - zalecane.

Zapiski z nocnych dyżurów, Jacek Baczak - do ostrożnego dawkowania. Smutne w cholerę. I bardziej. Starość, choroby, samotność - i śmierć. Łaskawość? Nie wiem... 

Jestem gotowa - wybór wierszy Anny Świrszczyńskiej wedle Barbary Gruszki-Zych. Nie znam pani Gruszki-Zych, ale patrząc na ten wybór to polubiłabym ją:) jest dużo konkretnej, szczerej i mocnej Anny. W sumie też trochę terapeutycznie, choć z innego punktu widzenia.

Zabliźnione serca, Max Blecher - o rany. Jest sanatorium, ale takie trochę inne niż w Czarodziejskiej górze Manna. Trochę bardzo inne! Ale czy wciąga i czy chce sie czytać? Oj tak...

A powoli idę sobie przez Dziennik we dwoje Stańczakowej, lubię te chwile czytane razem, ona, ja i Białoszewski. Tak sobie po Warszawie dreptamy, to nagrywając wiersze Mirona, to opisując "na błysku" uczucia i dyskutując...

A od tygodnia noszę w plecaku Susan Sontag i czytam w autobusach. Taki lans! 

Poświatowska - a tu będzie coś więcej, wkrótce:)

O nie, teraz widzę, ze zapomniałam dodać zdjęcie najbardziej kulturalnego kota na świecie! Tyle ile Kreska sie przy mnie naczyta, to ja nie wiem, Behemot istny z niej wyrośnie. Ale tak to jest, jak jest się kotem z lękiem separacyjnym. I tak sobie żyjemy, książki, kot, kawa i ja:)

#gdziespomiedzy #bookstagram
PRZESILENIE Mamie zabrakło marchewki do obiadu, PRZESILENIE 

Mamie zabrakło marchewki do obiadu, więc mała Pokrzywa stoi właśnie w kolejce w ulubionym warzywniaku. Zawinęła sobie siatkę wokół dłoni, żeby nie zgubić portfelika i rozgląda się.
Lubiła te zakupy, lubiła kolory malutkiego targowiska, zapachy, nawet panią Lewkonię, co stała za ladą, też lubiła. 
Pani Lewkonia nie bała się nikogo, mogła  pyskować okolicznym draniom i nikogo nie przepraszała, pani Lewkonia żyła więc jak prawdziwa królowa, myślała sobie Pokrzywka. Może ma to związek ze starą wagą, ktorej królowa warzywniaka wciąż używała, nie patrząc na nowoczesne elektroniczne wynalazki. Szalki wagi były nieomylne i uparcie dążyły do równowagi.
Ani mniej ani więcej. 
Królowa odmierza każdemu wedle... czego? Pragnień? Marzeń? Sprawiedliwości? Własnego widzi mi się? 
...
Dorosła Pokrzywa siedzi z albumem w rękach. Wyobraża sobie, że kładzie fotografie z dzieciństwa na wadze pani Lewkonii. Kiedy waga zdjęcia jest cięższa niż pokrzywowe siły, zdjęcie wyrzuca za siebie. Czasem podarte na strzępki. 

To jej przesilenie. Ona po jednej stronie, wszechświat po drugiej. Muszą cos z siebie wyrzucić, żeby wróciła równowaga.
...
@kasia_gniazdowanie - wyzwanie #gniazdowanie_opowiadanie 🌿

#gdziespomiedzy 

#takietamowarzywniaku ;)
Bez miłości Saga Pomiędzy Zofia Mąkosa @makos Bez miłości 
Saga Pomiędzy
Zofia Mąkosa
@makosa.zofia 
@wydawnictwo_ksiaznica 
_________________
Mail z wydawnictwa, czy chciałabym może coś przeczytać, a ma to być ponoć fajna powieść. Obyczajowa. Matkobosko, tylko nie to, myślę sobie, bo dobrej obyczajówki to ze świecą szukać, gdzie tam, w ogóle, w życiu! Czasu nie mam, zarobiona jestem!
Ale na szczęście spojrzałam na nazwisko autorki. Zofia Mąkosa jest mi już znana z Makowej spódnicy i to była naprawdę dobra powieść. 

Zgodziłam się. Nie szepnęłam cichutko "tak" ale jak na dobrą mocną postać kobiecą przystało, poszłam na całość i poprosiłam o dwie części sagi, pierwszą i drugą. I dostałam! @wydawnictwo_ksiaznica - dziękuję 🤗

Zofia Mąkosa maluje tym razem opowieść z czasów międzywojennych (Makowa spodnica to były siedmnastowieczne polowania na czarownice). Dwie bohaterki, jedna ze wsi, druga z miasta - Poznań i okolice - i ich równolegle losy. Łączy je potrzeba kierowania swoim życiem, potrzeba niezależności, nawet jeśli oznacza to wyrzeczenie się romantycznej miłości. Ślub jako transakcja biznesowa? Proszę bardzo. List od kochanka po trzech latach czekania? Spalić. Plotki? Ludzie zawsze gadają, ot, życie. 
Dookoła dzieje się wiele, to wszak czasy odradzania się niepodległej Polski, czasy niespokojne. 
Pomiędzy jedną wojną a drugą. Pomiędzy państwami i narodami. Pomiędzy granicami. 
Pomiędzy podejmowaniem kolejnych decyzji ważących na dalszym życiu.
Czy owe decyzje okażą się dobre? 
Jak wpłynie na bohaterki polityka? Co im odbierze, do czego zmusi?
Ja już czekam na kolejne tomy, chcę wiedzieć co dalej z Weroniką, z Asią, albo też z małą Nelą - bo poboczne postacie to nie manekiny, to równie dobrze zarysowane charaktery. 
Powieść, w którą można się wieczorem przyjemnie zanurzyć. Bez elementów realizmu magicznego. Zwyczajne życie, swietnie napisane. 

Dziękuję więc wydawnictwu Książnica za przesyłkę, za mail - z góry polecam się do przeczytania wszystkiego, co napisze pani Mąkosa! Jakoś do mnie wyjątkowo trafia.

A wy już znacie to nazwisko? Czytaliście?
________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #zofiamąkosa #wydawnictwoksiążnica #sagapomiędzy #wświetlelatarni #bezmiłości 

#współpracabarterowa
Mój Instagram

życie i problemy

Żegnajcie wakacje, witajcie zarazki!

28 września 2021
życie i książki życie i problemy

Z cyklu – co czytać

8 kwietnia 2022
życie i ...

Nad morzem zimą. Hel 2010

11 lutego 2022
życie i ...

Wczesne dzieciństwo

6 kwietnia 2024
życie i ...

To był maj…

21 maja 2023
życie i ...

Wielkie piękno zmienności

24 maja 2025
życie i książki

Opowieści rodzinne 2

28 stycznia 2022
życie i problemy

Zmiana.

29 października 2023
życie i ...

Krótka historyjka o (nie)konsekwentnym wychowaniu.

25 września 2021
życie i ...

Czerwiec.

19 czerwca 2022

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme