Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
wrzosy na polu, ilustracja do wpisu: rozmówki rodzinne

Rozmówki rodzinne.

Posted on 11 września 202225 września 2022 by Ola

Niektóre fajne rozmowy – rozmówki właściwie – są za krótkie na osobne wpisy, więc dziś postanowiłam zebrać je razem, ku pamięci pokoleń. A przynajmniej ku pamięci mojej…

Mój synek wsiada dziś do samochodu i na pytanie swojego ojca, czy mama też już schodzi – jechaliśmy na zakupy – synek wzdycha głęboko i odpowiada: „Nie wiem… Mama się wyczerpała. Cały dobry humor straciła!”

Też z samochodu:

Wracamy wieczorem z podróży, jedziemy drogą, jest już ciemno, wokół drzewa i na niebie pomiędzy drzewami wciąż przebłyskuje księżyc. Piotrek w końcu pyta:

– A czemu ten księżyc nas goni?

– Wiesz – mówię ja, marzycielka – może chce iść z tobą do domku, ogrzać się, poświecić ci do snu…

– Ale co ty, nie opowiadaj mu już bajek – wtrąca tata, realista. – Księżyc nas nie goni. On stoi w miejscu. Tylko ci się wydaje, że on tak biegnie za nami. Chociaż tak naprawdę to on też się rusza, ale my tego nie widzimy.

– Jak nie widzimy, jak on się rusza! Ja widzę! – argumentuje, słusznie, pięciolatek. A tata się rozkręca:

– Bo to jest tak, że cała Ziemia się kręci i księżyc wokół Ziemi też się kręci, ale tego nie widać tak normalnie, tylko widać tak jakby… 

– Tak jakby?… – synek powątpiewa w mądrości naukowe, patrząc przez okno jadącego samochodu, jak księżyc raz po raz wyłania się zza kolejnych drzew, ciągle będąc przed nami o pół kroku. – Hm. – dodaje filozoficznie.

– Tak, tak. Piotrek – wtrącam się, chichocząc pod nosem. –  A jak mu się ułamie kawałek, bo zahaczy o wysokie drzewo, to wtedy trzeba zrobić ciasto żółciutkie i mu przykleić plasterkiem ten brakujący kawałeczek. Inaczej księżyc będzie smutny!

– Ech, poddaję się – westchnął tata.

Dziś mamy już w domu książki o kosmosie i księżycu. Takie naukowe, nie tylko z bajkami… Nie jest łatwo wyjaśnić, że coś się nie rusza, jak się rusza i tak naprawdę się kręci jak widać, że biegnie!

Piotrek dziś rano przy śniadaniu był na mnie cokolwiek obrażony. A mamy taki zwyczaj, że jak jest parówka na śniadanie, to układam ją pokrojoną w kształt jakiejś literki. I pytam dziś mego obrażonego synka, jaka to ma być literka. M – słyszę. M jak mama?, upewniam się. Nie – mówi Piotrek. M jak Tata!
Taka kara dla złej mamy…
Przyszło nam wczoraj do głowy, że póki nie ma jeszcze wakacji a jest ładna, pogodna niedziela, to czemu by nie pojechać do zoo… taki zupełnie oryginalny pomysł, nieprawdaż?
Mniej więcej tysiąc kilometrów przed kasą biletową, tkwiąc w sznurze samochodów jadących w tym samym kierunku, stwierdziliśmy z niepomiernym zdumieniem, że chyba na ten sam oryginalny pomysł wpadła połowa ludzkości. Parking już był pełen. Wymiksowalismy się z tegoż zacnego korka, życząc powodzenia tym, co już wykręcić się nie mogli i czekało ich zwiedzanie zoo w tym radosnym milionowym towarzystwie. My pojechaliśmy sobie na chwilę na plażę do Orłowa. Tam o dziwo ludzi mniej. I powietrze bardziej rześkie. I nikt nie galopował spocony obok. Ale byliśmy krótko, bo chcieliśmy zdążyć do Rumi na dmuchańce, Piotrek nie mógł się doczekać. Pojechaliśmy… To znaczy ja pojechałam na kawkę do Mamity a mąż dzielnie ruszył w hałasy dziecięcych igraszek. Taki dzielny!
Tylko jedna chmurka zasnuła nam niedzielny horyzont wesołych zdarzeń. Kiedy Pani obsługująca dmuchańce oznajmiła, iż takie same atrakcje są też u nas pod nosem w Bolszewie i Gościcinie.
Puenta? Proszę bardzo: NO KTO BOGATEMU ZABRONI JECHAĆ PRZEZ GDAŃSK NA DMUCHAŃCE, KTORE MÓGŁ MIEĆ NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI???
Ukłony, kurtyna, brawa!
Nasza kolekcja Basiowa rośnie, dziś przyszła „Basia i szkoła”, najnowsza część. Postanowiłam też przyjrzeć się „Słonecznikowej 5” Agnieszki Cholewińskiej – Szkolik, jak mi się spodoba, to dam znać:) (i dałam znać TUTAJ) Ale najlepsza jest rozmowa dziś z Piotrkiem przy odbieraniu paczki! Czytam mu napis na opakowaniu i mowię:
– Tu piszą, że nas ta przesyłka „zachwyci za serce”.
– A co to znaczy?
– Że tam jest w środku coś super fajnego, co sprawi za nam serca będą śpieeewać! Jak myślisz, co tam może być? Co mama tak lubi? – byłam na stówę przekonana, że moje kochane dziecko wymieni książki, no jak inaczej! A ten huncwot mały mówi:
– No nie wiem, może laptop tam będzie? Albo nowe łóżko do spania!
Także jeszcze za mało czytam! Okej, mogę więcej!

Z rozmowy z Mają – robiłam obiad. Pyszną kaszę z warzywami. Polewając sobie jeszcze solidną porcję keczupu, mówię:

– Wiesz, Maju, co najlepszego wymyślono do obiadu? Keczup!

– Wiesz, mamo, po co wymyślono keczup? – odgryza mi się mój blondwłosy potwór. – Bo niektórych obiadów inaczej nie da się zjeść.

Phi! Ja tam lubię kaszę. Z warzywami.

Z cyklu na filozoficznie:

– Mama… A dziś była religia. I pani opowiadała o Panu Bogu. I jak powstał świat i inne takie. Mamo, a to wszystko było naprawdę?

– O rany… To trudne pytanie, wiesz? Bo dla niektórych ludzi to najprawdziwsza prawda, wszystko o Bogu to prawda. Ale dla innych ludzi już nie. Inni ludzie mogą mieć inne wiary. Albo nie wierzyć w ogóle.

– Ale prawda, czy nieprawda?! – mały domaga się konkretów.

– Nie wiem! Po prostu nie wiem. Prawdą jest, że można widzieć Pana Boga we wszystkim co piękne, dobre… Kiedyś sam zdecydujesz.

Nie wiem nawet, czy dobrze odpowiedziałam. Nie wiem.

Mam dla was taki fragmencik rozmowy między rodzicem a dzieckiem, gdzie jest trochę o tym, że można bać się szkoły… Co można powiedzieć? Jak pocieszyć? A może macie swoje sprawdzone pomysły?
Ten fragment jest z opowiadanka o dziewczynce Lilce i jej mamie.
Brzmi tak:
„Siedziały na jednej z ławeczek, każda ze śmietankowym lodem w dłoni. Zielone liście przyjemnie szumiały nad głowami, woda z fontanny co jakiś czas sięgała do nich chłodną mgiełką a lody rozpływały się na języku, zostawiając po sobie słodkie wspomnienie lata. Lilka schrupała wafelek, po czym westchnęła;
– Mamo?…
– Co znowu? – wymruczała mama, zamykając oczy i wystawiając twarz ku słońcu. Nogi wyciągnęła przed siebie, pod nosem miała śmietankowy wąsik, a resztę wafelka rzuciła gołębiom.
– A ile dni zostało do.. no wiesz… – Lilka znowu była poważna i zamyślona.
– No powiedz to straszne słowo – mruczała mama niewzruszona. Wiedziała, o co chodzi, nie była to ich pierwsza rozmowa na TEN temat. Wiedziała, do czego Lila odlicza dni.
– Do szkoły – wyszeptała dziewczynka i skierowała na mamę spojrzenie swoich dużych zielonych oczu. Mama, tata, babcia, wujek, sąsiedzi – tylu ludzi próbowało ją przekonać, że szkoła będzie fajna, ale im bardziej oni naciskali, tym bardziej ona się bała. Człowiek zawsze bał się nowego – powiedział w końcu tata – zostawmy ją. Przekonasz się sama, córcia, że nie ma się co bać – mówił.
– Mama, powiedz mi, ile zostało dni wolności – córcia tymczasem zwiesiła głowę smętnie, sandałkiem dłubała w trawie pod ławeczką.
– Lila, ty nie do więzienia idziesz, tylko do zerówki, weź nie przesadzaj, słonko – mama nadal opalała nogi, nos i wąsik. – Tam będą zabawy, piosenki, miła pani…
– A jak nie będę miała się z kim bawić?
– To niemożliwe. Zawsze ktoś jest chętny do zabawy.
– A jak wszyscy będą się bawić się z kimś innym, nie ze mną?
– To niemożliwe. Jesteś bardzo fajną dziewczynką, nie zostaniesz bez przyjaciela.
– Ale jakby jednak? – upierała się Lila.
– To wtedy – mama w końcu spojrzała na nią – wtedy ty wyciągnij rękę pierwsza. Rozejrzyj się, zawsze znajdziesz kogoś, kto ma więcej problemów niż ty. Pierwsza bądź dla kogoś przyjacielem.
-Hm. To ma sens, wiesz? A jak nie będę umiała się nauczyć literek? Ani piosenek? Ani mamtematyki?
– Matematyki.
– No mówię, mamtematyki.
– To wtedy będziemy ćwiczyć w domu. Pomożemy ci. Ja, tata. Babcia, wujek, sąsiedzi. Aż ktoś cię nauczy. Ktoś się znajdzie!
– Mamo, znowu się wygłupiasz! A ja…
– A ty się naprawdę martwisz. Wiem, kotku. Ty się o wszystko martwisz. Będzie dobrze, zobaczysz. Naprawdę możesz na nas liczyć. – Mama wstała już z ławki, chwyciła siatki i córkę za rękę.
– A nie mogę być po prostu w domu? – spytała jeszcze dziewczynka. – W domu jest najlepiej.
– Nie. Czasami musimy coś zrobić, choć jest nam ciężko i trudno… Głowa do góry!
– Nie wiem, co to znaczy! Przecież mam głowę u góry! A ty masz wąsa pod nosem, wiesz?
– Dzięki! Już się wycieram – mama oblizała się i mlasnęła językiem. – Chodź, idziemy!”.
Jak myślicie, który dialog miał dziś miejsce w naszym domu?
Czy ten: WERSJA A
Ubieramy się rano do szkoły i nagle, buuu, coś się stało, płyną łezki z oczu mojego budyniowego pieszczoszka:
– Piotrek, czemu płaczesz, co się stało?!
– Bo ja się boję, że zrobię coś źle! I wtedy będę musiał poprawiać zamiast się bawić! Buuu, ja nie chcę!
– Co?! Ty masz coś zrobić źle?! Już ja z twoją panią pogadam! Ty nic nie robisz źle, mój królu złoty, mój aniele kryształowy! Chodź, pokażę tej twojej pani! Co ona sobie myśli?
 
Czy może ten: WERSJA B, miejsce i początek akcji – to samo, korytarz w domu i łezki z oczu.
– Piotrek, czemu płaczesz? Co się stało?
– Bo ja się boję, że zrobię coś źle!
– I co wtedy? Co się wtedy stanie?
– No, będę musiał poprawiać, a inni będą się już bawić…
– To poprawisz i też pójdziesz się bawić.
– Ale ja nie chcę!
– No na pewno, nikt nie lubi zrobić cos źle, ale tak się zdarza. Każdemu. A w szkole musi być czas i na naukę i na zabawę. Gotowy? Idziemy. Mam coś dobrego w torebce, dam ci po drodze, chcesz?
– Jasne. Idziemy!
Który dialog obstawiacie? 
 

Nawigacja wpisu

← Rozum a emocje. O wychowaniu – część 3.
Moje miasteczko Bełz →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Książkowe historie
  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem

Archiwa blogowe:

  • listopad 2025
  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie po Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie potrzebuje, ja nie wiem, nie znam takich albo też szybciutko taką zbyt poważną znajomość kończę:) Bez humoru ani rusz dalej. Te wszystkie balony powagi i dostojeństwa tak bardzo potrzebują przekłucia, że tylko biegać ze szpilkami...
Umberto Eco na marginesie swojego poważnego brulionu dorysowuje wąsy filozofom i układa ich doktryny w rymujące się wierszyki. 
Ja nie wiem, co na to Kant czy wielebny Anzelm z Aosty, ale mi się tak podobało! 
Druga część to szturchanie literatury.  Tak często wydaje się nam - bo na pewno nie tylko ja tak mam - że literatura piękna czy inny Tomasz Mann to nie dla zwykłych śmiertelników, że trzeba przejść jakiś stopień wtajemniczenia, że wstyd nie znać ale też wstyd nie polubić, jak tu żyć, no nie da się! Tymczasem w tych wszystkich czarodziejskich górach można odkryć tyle ironii, uszczypliwego poczucia humoru - nie trzeba nam klękać na kolana a po prostu uśmiechnąć się i czytać, czytać. U Eco po nosie dostaje też Proust czy Joyce. 

Przypomina mi się, że wszystkie gazety zawsze zaczynałam czytać od felietonów, szukałam rysunków satyrycznych, dopiero uzbrojona chwilą uśmiechu mogłam iść w powagę. 

Taką chwilę daje też książeczka Umberto Eco, ode mnie - polecajka! 

@oficyna_noir_sur_blanc - #wspolpracabarterowa 
_____________________________
Rozważania niepoważne 
Umberto Eco
Tłum. Monika Woźniak i Iga Kochańska
Tomasz Stawiszyński - krótkie przypomnienie filozoficznych pojęć czy nazwisk
Wyd. Noir sur Blanc
____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #rozważanianiepoważne #umbertoeco #oficynanoirsurblanc
Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszka Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszkanie.
Niedokończenie 
Nie-pokój
_________________________
No i został taki obrazek niedokończony. 

#gdziespomiedzy 
#kolażanalogowy

#mewarządziijuż
Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę usprawiedliwienia, z góry przepraszam - i jako taka - bo żadna ze mnie znawczyni - nie wiem czemu akurat Panny z Wilka tak stanęły na piedestale, no nie wiem! 
Niech mnie ktoś przekona, że to opowiadanie przetrwało próbę czasu, chętnie posłucham, i odpowiem, że chyba raczej jednak nie przetrwało :)

Ale opowiadanie o cyrkowcu, co zaczyna poznawać inne życie, kończy się to tragicznie,  albo o opętaniu miłością, oj biednieńkij on i ona, ta od aniołów... Brzezina też mi zostanie w pamięci, z całym tym swoistym pięknem, na granicy liryki i zwykłego życia. Opowiadanie o rodzinie z młyna znad Lutyni, o wojennych ranach w duszy i w drugim człowieku - tak, bierzcie, czytajcie! Tak się pisze opowiadania, takich chcę czytać więcej!

Jakie właściwie polskie opowiadania polecacie? 
Mają też być tak dobrze napisane, jak u Iwaszkiewicza, taki warunek:)
___________________________
Brzezina i inne opowiadania 
Jarosław Iwaszkiewicz 
Wyd. Czytelnik
___________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #brzezinaiinneopowiadania #jarosławiwaszkiewicz #wydawnictwoczytelnik
Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, troch Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, trochę obok Leśmiana,  ale tak bardziej w mrok, gdzie pod nogami pałętają się koty, jeże, w bibliotece wszystko wszak może się zdarzyć, jesienny zachód słońca też, nicości, byt z niebytem się mylą, a ja obok stoję i przypatruję się przelatującym gawronom, pomiędzy istnieniem a jego odwrotnością, wyciągam z regału Rymkiewicza, na los się zdaję, oj, to nie jest najlepszy pomysł... 
@w.dziurawych.trampkach - wybrałam te jesienne ogrody, proszę bardzo:)
_________________________
Jarosław Marek Rymkiewicz
Zachód słońca w Milanówku
Wyd. Sic!
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #jarosławmarekrymkiewicz #zachódsłońcawmilanówku
Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życi Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życio-pisarek. Czytałam Książkę o miłości, czytałam Hałas, teraz Najgorszego człowieka i uważam że nikt poza Halber nie umiałby pisać jak Halber. I już. Ja tą szczerość i odzieranie warstw biorę i zachłannie czytam.
O czym jest #najgorszyczłowieknaświecie pisał swego czasu cały bookstagram, pod tym hasztagiem jest mnóstwo opisów, ja już tylko dodam swój stary wierszyk o kocie, bo pasuje do okładki:

Mam takiego kotka
Mały dość jest, nieporadny, 
nawet chwilami zabawny 
Balkon na czwartym piętrze 
wydaje mu się idealny 
do skakania przy barierkach

Chyba nie wie co to lęk

Przychodzi 
i bez pytania czy może 
każe się głaskać 

On naprawdę nie wie 
Co to lęk

PS. Tak, to jest książka o lęku. 
Czytaliście? Lubicie ten styl pisania?
______________________________
Małgorzata Halber 
@mroczny_msciciel 
Najgorszy człowiek na świecie 
Wyd. Znak Literanova 
@znak_literanova 
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram  #małgorzatahalber #znakliteranova
Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który n Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który nam przyjemność przedstawić. Zanim przejdę do szczegółów, to powiem jedno: od września czytam dzieciom opowieści z tego cyklu i podoba się nam. A to najważniejsze. 

Cóż to jest, ów projekt i cykl?
Otóż Mateusz Racut - twórca Bajki na dobranoc - zaprasza nas do Lasu Mądrości, a tam czekają naprawdę sympatyczni bohaterowie: Lisek Dobrusek, Żabka Fajtłapka, Sowa Wiedzulka i inni. Przeżywają swoje leśne i życiowe problemy, raz będzie to złość i zazdrość, raz samotność, raz problemy ze zdrowiem... No samo życie, nieprawdaż? 
I cała magia bajek z Lasu polega teraz na tym, że problemy można rozwiązać... bez czarów. Żabka, Lisek, Dzik, Mrówka uczą się rozmawiać, oddychać, zastanawiać nad daną sytuacją a Lisek Dobrusek zawsze zapisuje w swoim pamiętniku, czego się dziś nauczył. I jest w tym piękna prostota, którą lubią dzieci. Lubią też powtarzalność bajek, ich przewidywalność i ciepło, które kryje się także w literackim języku opowiastek. 

Last but not least - są też kolorowanki do wydruku i wersje audio - taki bonus:) 

Nie poznałabym Liska Dobruska, gdyby nie propozycja współpracy ze strony twórcy - za co teraz naprawdę dziękuję. Po paru dobrych tygodniach sprawdzania i testowania - polecam. Polecamy! Bo dzieciaki-przedszkolaki najbardziej :) 

www.bajkanadobranoc.com
______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #literaturadladzieci #współpraca #mateuszracut #bajkanadobranoc #całapolskaczytadzieciom
Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. Bliskie j Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. 
Bliskie jest mi szukanie słów na opisanie życia tu i teraz, ale także gdzieś z boku. Chwile które stają się metaforą, lub też zupełnie na odwrót - szukanie tego, co najprostsze, już bardziej przecież o codzienności i to tak do kości się nie da. 
Właśnie tak, posłuchajcie: "możliwe, że chodziło o proste sprawy: pokryte rdzą brzozy, jary, w których rodziła się noc (...). I jeszcze to: słowa, te, co robią nam w środku radykalne rzeczy". 
Możliwe wszak, że chodzi właśnie o to.

"I czytanie wierszy, czytanie wierszy, czytanie wierszy na głos".

Rytmiczne, uspokajające staccato...
________________________
Małgorzata Lebda
Mer de Glace
Wyd. Warstwy
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #małgorzatalebda #merdeglace #wydawnictwowarstwy
Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motyw Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na tel Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o H Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
Mój Instagram

życie i ...

Bajki

22 czerwca 2025
życie i ...

Żółte liście, szarlotki i inne melancholie

15 października 2021
życie i problemy

Zmiana.

29 października 2023
życie i problemy

„Wstawaj, szkoda dnia!”

6 października 2021
życie i książki

Którędy do Bullerbyn?

10 lutego 2024
życie i ...

Niedoskonałość.

21 października 2023
życie i książki

Jesteś ważny, wiesz?

26 stycznia 2023
życie i ...

Opowieści rodzinne. Wiosna – część 2

18 lutego 2023
życie i książki

Opowieści rodzinne. Babie lato – część 4

8 października 2023
życie i ...

Rozmowy. Maja

20 marca 2022

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme