Skip to content
gdzieś pomiędzy
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
  • Galeria
Menu
Ja nad morzem, siedzę na piasku, pogoda wiosenna, nie jest to zwykły dzień jak co dzień

Dzień jak co dzień

Posted on 2 grudnia 20222 grudnia 2022 by Ola

Dzwoni budzik.

Wstaję.

A potem jest tylko gorzej. Dzień jak co dzień. Można być wykończonym od rana!

Mój syn od rana prosi: „Mama, tylko na mnie nic nie krzycz dzisiaj, dobra? Chcę mieć najlepszy dzień!”, przez co oczywiście czuję się jak najgorsza mama świata. A ja naprawdę nie krzyczę jakoś dużo! Jestem w normie! Moje dziecko jest widać poza tą normą, albo się z nią jeszcze nie zapoznało. Za dużo pięknych książeczek, gdzie nikt na nikogo się nie denerwuje, tylko rodzice zawsze mają świętą cierpliwość. Muszę znaleźć mu coś na odtrutkę. Znacie jakieś książki dla dzieci, gdzie rodzic jest normalny i czasem traci cierpliwość? To napiszcie, uratujecie moją psychikę!

Kiedy Mały odprowadzony do szkoły, z peleryną Harrego Pottera w plecaku, ja wracam do domku, bo przed moimi zajęciami mam jeszcze godzinkę „czasu dla siebie”. Taaa…

Wchodzę, od razu chwytam odkurzacz, jedno z głowy. Chcę wydrukować do szkoły parę rzeczy, ale po drodze zauważam suszarkę z ubraniami do rozłożenia już po szafkach. Ściągam, składam, roznoszę. Po drodze nastawiam pralkę na następne pranie, przecieram brudy po kocich łapach na umywalce, zbieram rzeczy, które w łazience nie powinny być i odnoszę na miejsce. To ustawiam, to wygładzam, to… mam już w nosie. A to idzie do śmieci. O, śmietnik pełen, idę wyrzucić. Po drodze na schodach, już w górę z powrotem na swoje piętro, spotykam koty, które zdecydowały się spędzić chwilę swojego czasu na podwórku, więc zawracam i otwieram im drzwi na dole, księciuniom się nie odmawia. Idę po schodach z powrotem. Co ja właściwie chciałam zrobić? A, śniadanie zjeść! To jeszcze tylko opróżnienie zmywarki, przetarcie blatów płynem na kocie łapki, łażące tu po nocy, wiecie, księciuniom… itd. Cholerka, znowu do jedzenia wafle ryżowe, niech będzie… Zrobię lepiej jeszcze listę zakupów. Kartka, papier… Rany, ja przecież miałam wydrukować coś do szkoły!!!

No tak. Fajna chwila dla siebie. Do tego zerkanie w telefon, czy ktoś coś fajnego napisał, co tam słychać w instawtorek, czy na poczcie czegoś ważnego nie ma… A że było, to skorzystałam i zapisałam się na popołudniowy webinar o dziecięcej literaturze. Temat dla mnie bardzo na czasie. I się pochwalę sama, że jeszcze gdzieś w międzyczasie zupkę ugotowałam, żeby było coś dobrego na wieczór, co rozgrzeje.

No tak, dzień jak co dzień.

Ale przyznajcie z ręką na sercu, że życzymy sobie nawzajem w głębi duszy jak najwięcej takich zwykłych dni. Bo to co przerywa monotonię, to zazwyczaj nic przyjemnego. Nic milusiego i pluszowego. Ja wolę odkurzać, kręcić się jak bąk po tych moim bałaganie, niż… No właśnie. Wstawcie tu sobie swoje lęki, obawy, przeczucia. Złe wiadomości. Obrazy z ekranu. Z życia też mogą być.

Kiedy wrzucałam do zupy warzywa, myślałam sobie jeszcze o jednej sprawie. Ostatnio na instagramie padło pytanie, co jest naszym ulubionym jedzeniem, jedzeniem – pocieszeniem, jedzeniem na złe chwile i na poprawę humoru. I tak mi w głowie to pytanie siedziało.

Zupy – bo rozgrzewają?

Czekolada – bo wiadomo, zdrowa i w ogóle?

Kawa – bo bez niej ani rusz?

Pizza – bo na szybko i bez problemu?

Spaghetti – bo wszyscy lubią?

Kanapki i herbata w termosie – bo kojarzą się z wyprawą, z wycieczką, z jedzeniem, kiedy jest się wygłodniałym jak wilk i wszystko smakuje sto razy lepiej?

Szarlotka z cynamonem – bo kocham od dzieciństwa?

Placki ziemniaczane – bo nieodmiennie przywołują na myśl obiady u babci?

Kluski z makiem na Wigilię – bo nic tak dobrze się nie kojarzy, jak wigilijne potrawy? Nic innego tak mi nie pachnie rodzinnie, ciepło i wzruszająco?

Co tu wybrać?

A może to wszystko ma jakiś wspólny punkt styczny? – pomyślałam w pewnym momencie.

I ta myśl mnie zatrzymała. Znalazłam punkt styczny i kawy, i klusek z makiem, i pizzy, i placków i szarlotki z cynamonem. I nawet wafli ryżowych z resztką dżemu.

To ktoś obok. To ktoś, z kim zjesz z apetytem i zwykłą kanapkę z serem. To ktoś, kto wyłania się we wspomnieniach, kiedy odwracasz na patelni przypieczony placek i mówisz do swoich dzieci: „Wiecie, że babcia, jak robiła placki, to zawsze z zupą owocową?”. „Wiemy, mamo – dzieci przewrócą oczami – mówisz to kolejny raz!”. Oj tam.

To ktoś obok, kto dosypuje do każdego talerza i kubeczka szczyptę swojego uśmiechu, zainteresowania.  

Nie napiszę tego lepiej, niż zrobiła to już dawno temu w mojej najukochańszej książce moja najukochańsza pisarka. Zapraszam, poczytajcie! Oto przed Państwem fragmenty książki „Opium w rosole” autorstwa Małgorzaty Musierowicz (Wydawnictwo Akapit Press):

Pierwszy fragment, kiedy do domu państwa Lewandowskich w poznańskiej kamienicy na Roosvelta dzwoni mała, sześcioletnia dziewczynka. Przedstawia się jako Genowefa Lompke i oznajmia, że przyszła na obiadek. Pani Lewandowska oczywiście wpuszcza głodne dziecko do domu, bo nie umiałaby zrobić inaczej. Sadza Geniusię przy stole i podaje rosół i szare kluski z przysmażoną kapustą i skwarkami dla wszystkich domowników.

Sama też zaczyna jeść i obserwuje dziewczynkę:

„ Zauważyła, że mała nie jest specjalnie wygłodzona. Jadła chętnie, lecz nieuważnie, zajęta przede wszystkim tym, co działo się przy stole. Poufne żarty, docinki i rozmowy zdawały się ją zachwycać. Wodziła lśniącymi oczami od jednej osoby do drugiej i radośnie wtórowała każdemu wybuchowi śmiechu. Mocne rumieńce wystąpiły na jej pociągłą buzię, nakrytą czarną, sztywną i błyszczącą czupryną, sterczącą na wszystkie strony (…)”

Owa Geniusia z uśmiechem oznajmiła w pewnym momencie obiadku, z najszczerszą zresztą sympatią:

„- Przyszłam specjalnie na obiadek (…). Ja chciałam tu być. Widziałam przez okno, jak tu jest fajnie. Wszyscy siedzą i jedzą. I śmieją się. To przyszłam.”

Przez całą książkę przewijają się losy zaradnej Geniusi, co to chwyta za serca swoją tęsknotą za miłością. Jest jak szczeniaczek, co łasi się do człowieczej ciepłej dłoni. Początkowo zupełnie kontrastową postacią wydaje się druga bohaterka, Aurelia. Oto jej kolacja:

„Talerz już czekał, lśniąc w blasku kilku żarówek – była na nim polędwica i szynka w plasterkach, pokrajany żółty ser, rzodkiewki i ogórek, wszystko trochę już wyschnięte, bo Aurelii nie było zbyt długo.

Pani Lisiecka przyniosła jeszcze szklankę kakao, chleb, masło i dżem.

– Jedz – powiedziała z niechęcią.

Aurelia nie jadła.

Pani Lisiecka spojrzała na nią, jakby chciała ją uderzyć.

– Jedz, mówię ci. Obiadu nie zjadłaś, to chociaż zjedz kolację. Wciąż nic nie jesz. Mamusia się zmartwi. No, co ja powiem mamusi, jak po ciebie przyjdzie. Że znów nie jadłaś. Mamusia stoi po polędwicę, pieniążki wydaje. A ty nie jesz. Jedz.

Aurelia, nie patrząc na nią, z oczami wbitymi w stół, wzięła w usta kawałek szynki. Chwilę pożuła, następnie żuć przestała i siedziała z pełnymi ustami, tępo patrząc w kolorowy ekran telewizora. Po ekranie biegali ludzie z karabinami i strzelali do innych ludzi z karabinami. Przejechały czołgi (…). Aurelia czuła, że boli ją brzuch.

– Czemu nie jesz? Jedz – nakazała pani Lisiecka głosem suchym jak drewniana listwa.

Dziewczynka spróbowała przełknąć pogryzioną wędlinę, ale nie mogła (…), wreszcie wypluła szynkę w garść. Poczekała, aż pani Lisiecka znów się odwróci – i szybko schowała różową paćkę do kieszeni.”

I trzeci fragment, już ostatni, kochani. Chociaż z całego serca polecam przeczytać książkę w całości!

W tym fragmencie okazuje się, że Aurelia, która „nie lubi” jeść i Geniusia, która w atmosferze akceptacji zajada, aż jej się uszy trzęsą – to ta sama dziewczynka. O tym wszystkim dowiaduje się jej mama, kiedy szuka swojej córki w kamienicy przy Roosvelta, u poszczególnych lokatorów. W końcu trafia do pani Borejko:

„ – Gdzie jest też moja córka? Czy mówiła, dokąd idzie? Może  – do domu?

– Poszła, zdaje się do sąsiada. Do pana Ogorzałki. Wróci niedługo.

– Idę tam – zerwała się Ewa, po czym jakaś myśl kazała jej przystanąć. – Przepraszam, czy ona też… chodziła tu… na obiady?

– O tak! – zaśmiała się pani Borejko. – Apetyt ma, aż miło! Przed chwilą wrąbała dwa wielkie talerze rosołu i…

– Rosołu?! – Ewa była tak zdumiona, że już nawet nie usiłowała przepraszać za córkę. – Aurelia nie cierpi rosołu! Nienawidzi! Trzeba ją zmuszać, żeby przełknęła choć łyżkę! Czy może to był jakiś specjalny rosół?…

– Zwykły chudy rosołek.

– Może… jakaś specjalna przyprawa?…

Pani Borejkowa roześmiała się.

– Może. Przyprawa pana Ogorzałki. Zresztą potem i Gabrysia, moja córka, przyprawiała, i ja. To niezawodna przyprawa. Wszystko z nią smakuje, nawet suche ziemniaki.

– Maggi? – dopytywała się Ewa całkiem już natarczywie, po czym zreflektowała się i pokryła zmieszanie suchym śmieszkiem. – Albo może jakiś narkotyk?

– Może to i narkotyk: trochę serca – śmiała się pani Borejko. – My tu bardzo lubimy (…) Aurelię. To takie wesołe, ufne, śmiałe dziecko. Ma taki łatwy, serdeczny kontakt z ludźmi.

Ewa aż usta otworzyła ze zdumienia.

– Kto, Aurelia?!

Mama Borejkowa spojrzała uważnie na twarz młodej kobiety. Oprócz zdumienia ujrzała tam i napięcie. A także głęboki, ukryty smutek.

Nic nie powiedziała, tylko przechyliła się i poklepała  Ewę po ręce.”

Bożesz ty mój, jak ja kocham tę książkę! „Opium w rosole”, Małgorzata Musierowicz, napisana w Polsce stanu wojennego, w 1983 roku.

I nikt o tego czasu nie opisał lepiej, jak bardzo każde dziecko – i każdy dorosły – potrzebuje akceptacji i tajemniczej przyprawy do codziennego życia. 

Odrobiny serca.

***

To jeszcze tylko wam zdradzę, że zaczęłam ten wpis we wtorek w listopadzie, a dziś jest już grudniowy piątek, ale co tam, w końcu każdy kolejny dzień to był dzień jak co dzień i brakowało czasu pomiędzy jednym kociokwikiem a drugim! 

Powiązane wpisy:

Smutne, rozczarowane dzieckoO dziecku, co jest mądrzejsze od mamy „Mój szczęśliwy dzień” świeczka paląca się w mrokuPrzed snem kotek mały, chowa głowę bo słyszy słowo "porządki"Ech, porządki…

3 thoughts on “Dzień jak co dzień”

  1. Hanna pisze:
    2 grudnia 2022 o 18:50

    Olu cudnie się ciebie czyta jak ja się dzisiaj obudziłam zrobiłam sobie kawę i piłam ją w łóżku to powiedzialam do siebie :jak ja kocham tą kuchnie ten spokój niech tak będzie zawsze* ale ja jestem już na emeryturze jak moje najmłodsze dziecko miało 6 lat to był wyścig z czasem mojej Mamy już nie było i nie umiałam tak pięknie i z serca przelac moich myśli rozterek na papier a nawet gdyby to i tak nikt tego by nie przeczytał masz rację Olu że ta powtarzalność dnia codziennego jest lepsza od nagłych zmian w naszym życiu dziś np. mija tydzień od tamtego piątku – szok – boję się takich wypadków bo ciężko się to przeżywa ale na szczęście bywają też radosne zmiany i wcale nie jest ich mało wszystko zależy od tego co sprawia nam radość np. bardzo cieszę się że jutro spotkamy się na kawce. Musierowicz baaardzo lubię zachęciłaś mnie do ponownego czytania

    Odpowiedz
  2. Przytulniej pisze:
    2 stycznia 2023 o 23:42

    Fajny i niejedyny tego typu artykuł na tej stronie. Każdy kto zaczyna się interesować tematem powinien się z tą stroną zapoznać, a ja od siebie mogę powiedzieć, że na pewno polecę ją znajomym. Ciężką i uczciwą pracę należy nagradzać… Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Ola pisze:
      4 stycznia 2023 o 08:55

      Dziękuję pięknie! Od razu zrobiło mi się przytulniej 🙂 również pozdrawiam!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
PRZYGRYWKA
Trochę snującego się jazzu.
Prosto z knajpki, gdzie rozmawia się o życiu, o miłości, gdzie ucieka się od codzienności. Idziecie też?

Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • Opowieści rodzinne. Prawie lato – część 5. O Paulince
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 4
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 3
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 2
  • 28 dni

Najlepsza strona w sieci: w dziurawych trampkach.

Powieść w odcinkach: Opowieści rodzinne

Często zaglądam: miss ferreira julia rozumek

gdzies.tam.pomiedzy

Jakie jest piękniejsze miejsce na świecie? To n Jakie jest piękniejsze miejsce na świecie? 
To nie jest podchwytliwe pytanie, odpowiedź jest prościutka:
 najpiękniejsze miejsce na świecie to przytulna księgarnia, gdzie można wypić kawę. 
A nie, jednak było podchwytliwe, bo najpiękniejsze miejsce na świecie to kawiarnia, gdzie można przejrzeć i kupić książkę! 
Ogólnie niedaleko mnie, pół godziny drogi pociągiem, 20 minut pieszo i jest: Vademecum w Gdyni ❤ 
A spotkać się tam z dobrymi ludźmi to czysta rozkosz! 

@w.dziurawych.trampkach
@anna.borkowskaobojska 
Paulina - Love you girls ❤❤❤

#nocnekadry #52zdjęcia_11_2023  #52zdjecia @52zdjecia
#temattygodnia #bookphotography #bookstagram #gdynia #mojemiejscenaziemi #książki #księgarnia #ksiegarniavademecum #kochamczytać #czytambolubię
Dlaczego niebo jest niebieskie. Monika Chylińska Dlaczego niebo jest niebieskie. 
Monika Chylińska, Dawid Myśliwiec
Ilustracje: Karolina Mądro-Jabłońska 
Wyd. UNB, Lublin 2022 

Lubię, jak ktoś umie wyjaśniać dzieciom naukę. Ja sama często w szkole udawałam, że coś umiem. Nawet miałam "Bardzo dobry" z fizyki, co oznaczało, że mam bardzo dobrą pamięć przy kompletnym niezrozumieniu o czym mówię... Potem trafiłam na taką nauczycielkę z chemii, że aż maturę chciałam z tego przedmiotu zdawać! Tak mnie zachwyciło, w wieku lat około 17, że zaczynam coś rozumieć:) 
A dziś często korzystam w pracy z dobrych opracowań. Albo z filmików kanału "Nauka, to lubię. Junior" Tomasza Rożka albo z takich właśnie książek, jak na zdjęciu.  Nazwisko Dawida Myśliwca to polecajka sama w sobie! 
I naprawdę można z dzieckiem zerówkowym, wczesnoszkolnym poczytać, zrozumieć i się zachwycić pięknem nauki! 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #kochamczytać #czytambolubię #czytamdzieciom #polecamdladzieci #polecamksiążkę #ksiazkanaukowadladzieci #książkanaukowa #macierzyństwo #wyjaśniamy #naukowybełkot #dlaczegoniebojestniebieskie #dawidmyśliwiec #monikachylińska #karolinamądrojabłońska #lelonyodkrywają #ciekawedziecko #ciekawośćświata #polecamnauczycielomzerówki
Tuli-pucho-kłaczek Beatrice Alemagna (tekst i ilu Tuli-pucho-kłaczek
Beatrice Alemagna (tekst i ilustracje)
Wydawnictwo Wytwórnia, 2017

Książka dla dzieci od około 4, 5 lat do... do dorosłości. 
Nietypowa zarówno w treści jak i w stylu ilustracji - niejednoznaczna. Chwilami wręcz mroczna! A chwilami dowcipna i bardzo tuli-puchowa.
Mała Edyta myśli, że nie umie nic specjalnego, aż do dnia urodzin mamy. Szukając dla niej prezentu odkrywa, że umie znajdować wspaniałe, różowiutkie, pufające, włochatkowe, unikatowe stworzenia! A razem z Tuli-pucho-kłaczkiem odkrywa też, że ma w miasteczku wielu przyjaciół.
Książka jest króciutka, a zostaje w głowie na długo:)

#gdziespomiedzy #bookstagram
#bookstagrampl
#bookphotography
#kochamczytać #czytambolubię #czytamydzieciom #całapolskaczytadzieciom #polecamdladzieci #polecajki #polecamksiążkę #tulipuchokłaczek #wytwórnia #beatricealemagna #macierzyństwo #mamaidzieci #dlaprzedszkolaka 

Ps. Pierwszy raz zobaczyłam osoby, którym książeczka może się spodobać, mam nadzieję, że to dobry pomysł:)
O bibliotece Umberto Eco Wydanie z 1990r., Ossolin O bibliotece
Umberto Eco
Wydanie z 1990r., Ossolineum, z ilustracjami Marka Pijet

Panie Eco, wprosiłam się do Pana, rozsiadłam wygodnie, przyjęłam z chęcią kawę. Słucham. Kiwam głową, śmieję się z 19 punktów. Ale tak nagle koniec?! Już?! No wie Pan. Obrażam się. Żądam książki z esejami grubej na trzy palce, co najmniej. 
No dobrze, przyznaję, trochę zaimponował mi pański odczyt. Zwłaszcza w tym momencie, kiedy czuję, że Pan też się o biblioteki nie boi. Ileż to razy wieszczono z ponurym grymasem, że to już koniec, pas! A one trwają. Zmieniają się, ale trwają. Są czytniki, audiobooki, internety, ale są i zwykłe, staroświeckie książki i biblioteki. Czytanie to wciąż odkrywanie, to wciąż ekscytacja przy szperaniu na półkach. To wciąż przygoda. A wie Pan, piszę do Pana ponad 40 lat po pańskim odczycie. 
Owszem, jest pewien smutek w myśli, że tak wiele się zmienia... Sama pamiętam swoją miejską bibliotekę w Rumi, niedofinansowaną, nieremontowaną (dziś ten budynek jest już chyba zburzony), a ja mimo to wchodziłam tam z dreszczem emocji, czekając na to, co mi zaproponują moje bibliotekarki... albo co sama znajdę, wędrując między regałami. 
A w domu bawiłam się w bibliotekarkę. Zabawa, Panie Eco, wyglądała tak, że okładałam książki w szary papier, dawałam każdej numer, a potem spisywałam je wszystkie w specjalnych zeszytach. A jeszcze potem siadałam za biurkiem i nikomu nie pozwalałam nic wypożyczać.
Żartuję.
I tym żartobliwym akcentem kończę, panie Eco, za esej dziękuję. Kończę kawę, miło mi się z Panem gawędziło. Do zobaczenia zatem!
Pańska cicha wielbicielka ❤❤❤

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #bookphotography #umbertoeco #obibliotece #ossolineum #eseje #esejeoliteraturze #kochamczytać #mojemyśli #czytambolubię #niestatystyczny #polecamksiążkę #książka #dokawy
Kosmita Roksana Jędrzejewska-Wróbel Książka wy Kosmita
Roksana Jędrzejewska-Wróbel
Książka wydana przez Fundację ING Dzieciom i skosultowana przez Fundację Synapsis.

Kosmita? No pojawił się, tak to czasem jest. Nikt nie pytał rodziny Jelonków o zgodę ani jej brak. Tym bardziej nikt nie pytał samego głównego zainteresowanego. Zjawił się właśnie taki i zajada przy stole ulubioną zupę ogórkową. Dla poczucia bezpieczeństwa trzyma się swojej łyżki. I dla bezpieczeństwa nosi kominiarkę, bez niej czuje się... smutno, źle. 
A on i tak często czuje się smutno i źle, bo wie, że jest trochę jak z innej bajki... Dużo rzeczy robi inaczej, czuje inaczej. Martwi się, o swoją siostrę, o swoich rodziców - nie chce, żeby przez niego płakali. Chce, żeby go, takiego kosmicznego, kochali i akceptowali. Tak jak on kocha ich, choć długo nie umie tego powiedzieć.
Opowieść o autystycznym dziecku, pisana  z punktu widzenia siostry, której rodzi się taki właśnie a nie inny braciszek, i przeplatana listami tegoż brata. Nie brakuje całej gamy uczuć - żalu, gniewu, smutku, zmęczenia, ale też miłości, radości... 
Polecam w ramach edukacji w stronę empatii. Ilustracje Jony Jung, rysowanie jakby dziecięcą ręką, dodają kolejną warstwę do tekstu. 
A ja mam egzemplarz z biblioteki, gdzie autorka ręcznie napisała tak: 
"Kosmita... bo może wylądować wszędzie! 
Z nadzieją, że po przeczytaniu tej książki nikt nie będzie przyglądał się innym od siebie bez zrozumienia. Bo wszyscy jesteśmy trochę kosmitami:)
Rosana
8 V 2013"

#gdziespomiedzy
#bookstagrampl
#bookphotography
#roksanajędrzejewskawróbel #kosmita #autyzm #polecamdladzieci #książkadlanauczycieli #książkadladzieci #macierzyństwo #kochamczytać #czytambolubię #niestatystyczny #fundacjaingdzieciom #książkadlarodzica  #książkadlaterapeutów #jonajung
Obiecałam sobie i @52zdjecia, że do tematu o szt Obiecałam sobie i @52zdjecia, że do tematu o sztuce poszukam coś w pokoju córki. Mogłam wziąć albumy o sztuce, jasne, ale ujął mnie za serce ten portrecik. Ujmuje mnie zresztą zawsze, jak wchodzę do jej pokoju... A że jest narysowany na ścianie, to już inny temat! 

I trzy zdjęcia z Gdyni, przespacerowanej w poszukiwaniu #trochęsztuki 

#gdziespomiedzy #temattygodnia #52zdjęcia_10_2023 #52zdjęcia #pieceofart #naścianie #letsmakephotographyfunagain #mojacórka #gdynia #artystycznie
Gdynia. Zimno, wiatr. Remonty. Tony brudów. Ale n Gdynia. Zimno, wiatr. Remonty. Tony brudów. Ale nie na zdjęciach 😉 

#gdziespomiedzy #gdynia #gdyniaofficial #pomorze #streetphotography #miasto #nadmorzem #spacerpomieście #spacerdobrynawszystko #zdjeciaztelefonu
Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak sobie ra Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak sobie radzić z życiem. 
Przemek Staroń
Wyd. Agora

Nastolatki nie mają łatwo. No nikt nie ma, co nie? Ba, nastolatki to nawet mają lepiej, bo mogą sięgnąć po jedną ważną rzecz, której brakuje doroslym - po książkę-pomocniczkę na życiowe trudności... I mogą iść do Szkoły bohaterek i bohaterów. Dorosłych też tam wpuszczają? 
Szkoła... Przemka Staronia to książka, która łączy tematykę filozoficzną, psychologiczną, etyczną z szerokim polem literatury, zarówno współczesnej jak i starszej. Od Platona do Harrego Pottera i Dumbledora. Przez Gwiezdne wojny i Mordor po drodze i jeszcze po wielu innych drogach. A zawsze ciekawie, mądrze i empatycznie. Z humorem - ilustracje Marty Ruszkowskiej robią dobrą robotę. Jest też boleśnie szczerze. 
Polecam nie tylko nastolatkom, ale też rodzicom, nauczycielom... Można pójść do tej Szkoły ma wagary, serio! 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #szkołabohaterekibohaterów #przemekstaroń #wydawnictwoagora #kochamczytać #czytambolubię #polecajki #polecamksiążkę #książkadlarodzica #książkadlanauczycieli #książkadlamłodzieży #książkapsychologiczna #książkafilozoficzna #etykaifilozofia #jaksobieradzićzżyciem
W ramach odpoczynku od emocji pisarskich :) I w r W ramach odpoczynku od emocji pisarskich :) 
I w ramach wyzwania @52zdjecia 
Ostatnio kuchnia jest dla mnie terenem walki, gdzie przegrywam na całej linii. Mam tylko nadzieję, że to w końcu minie :) Ileż można jeść kanapek z serem, no ludzie! 

#zjemcię #52zdjęcia_09_2023 #52zdjęcia #tematytygodnia #bezglutenu #celiakia #ciastozjabłkami #darkmoodphotography #gdziespomiedzy
Pożegnanie z biblioteką. Elegia z dziesięciorgi Pożegnanie z biblioteką. Elegia z dziesięciorgiem napomknień.
Alberto Manguel
Wyd. Drzazgi
Przekład Michał Tabaczyński

Ha! Wiedziałam! Wiedziałam,  że można być całkowicie zanurzonym w świecie słów i żyć czytaniem. I pisaniem. Jak autor Pożegnania... Wspaniałe są jego eseje. Niby spokojne i wyważone, a jednak co stronę byłam to zamyślona, to wzruszona, to zaintrygowana, jakbym czytała o miłości co najmniej!
Otwierając tę małą, niepozorną objętościowo książeczkę, miałam uczucie, że siadam z mądrym przyjacielem, w pokoju wypełnionym regałami. Na regałach ustawione są według tajemniczego klucza książki, sięgamy po nie, kiedy potrzebujemy wsparcia w rozmowie. Albo kiedy chcemy razem pomilczeć. Fotele z kraciastym odbiciem, lampki oświetlające nam strony,  gramofon z koncertem Bacha. Rozmawiamy o tworzeniu, o tajemnicach słów, o odpowiedzialności, o słownikach, o sprawiedliwości, o rozwoju, o tym, czy można zapisać sny, o bibliotekach - tych istniejących i tych zniszczonych, o pamięci...
I tylko szkoda, że te rozmowy się kończą. Tylko - czy na pewno? W książce pada cytat: "W moim końcu jest mój początek". Do zobaczenia zatem, panie Manguel! Do zobaczenia!

#gdziespomiedzy #bookphotography #bookstagram #bookstagrampl #pożegnaniezbiblioteką #pożegnaniezbibliotekąelegiazdziesięciorgiemnapomknień #wydawnictwodrzazgi #kochamczytać #polecamksiążkę #polecajki #albertomanguel #eseje #kochambiblioteki #niestatystyczny
Czy ja się śmieję, czy ja się boję? Czy chcę Czy ja się śmieję, czy ja się boję? Czy chcę krzyczeć z radości, czy chcę schować się pod kocykiem i zajadać tam chipsy? Wszystko po trochu. Nie wiedziałam, że spełnianie marzeń może wywoływać tyle uczuć naraz! 
Napisałam książkę dla dzieci. 
A teraz, dzięki @mukozu.art bohaterowie tej opowieści zyskali twarze i ciała. I to wszystko jest takie nierealne... Tak bym chciała, żeby moja Lilka i jej przyjaciel krasnoludek poszli w świat! Trzymam za nich kciuki! Na razie cierpliwie rozsyłam propozycję do wydawnictw.
I idę pod kocyk, cieszyć się i bać się jednocześnie 😉

#gdziespomiedzy #kochampisać #opowieśćdladzieci #książkidladzieci
Ostatni temat w lutowym wyzwaniu #kfs #poruszone_ Ostatni temat w lutowym wyzwaniu #kfs 
#poruszone_kfs 
I dziś zamiast książki -  moja córka. 
Temat bardzo pasuje do jej życia. 
Zamazana droga 
To, co widzisz teraz za chwilę może być zupełnie inne
Dużo niepewności 
Ostrość? Rozmywa się w wielości problemów, nad którymi ona chce się pochylić. Chce objąć cały świat.
I zaraz znów wpada w ciemność. W ciemności coś się porusza, coś idzie naprzeciw, może jednak ucieka
Co dalej
?

#gdziespomiedzy #poruszone_fotowtorek #nieostrezdjęcie
#macierzyństwo #fotowyzwanie #mojemyśli #problemy #fotowtorek #parkoliwski
Mój Instagram

  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

życie i książki

Z cyklu – o książkach

26 września 2021
życie i ...

Życie i… lodówka.

4 czerwca 2022
życie i ...

Żółte liście, szarlotki i inne melancholie

15 października 2021
życie i problemy

Rozum a emocje. O wychowaniu – część 3.

21 sierpnia 2022
życie i ...

Pierniki i nie tylko – część 2

11 grudnia 2021
życie i książki

Czyste okna, nadzieja, okapi i inne zwierzątka. Alleluja!

14 kwietnia 2022
życie i książki

Czytamy dzieciom – część 3

24 lipca 2022
życie i książki

Życie, zima i książki

15 grudnia 2021
życie i ...

Początek

23 września 2021
życie i ...

Dialogi

11 listopada 2021

© 2023 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme