Skip to content
gdzieś pomiędzy
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
  • Galeria
Menu
Ja nad morzem, siedzę na piasku, pogoda wiosenna, nie jest to zwykły dzień jak co dzień

Dzień jak co dzień

Posted on 2 grudnia 20222 grudnia 2022 by Ola

Dzwoni budzik.

Wstaję.

A potem jest tylko gorzej. Dzień jak co dzień. Można być wykończonym od rana!

Mój syn od rana prosi: „Mama, tylko na mnie nic nie krzycz dzisiaj, dobra? Chcę mieć najlepszy dzień!”, przez co oczywiście czuję się jak najgorsza mama świata. A ja naprawdę nie krzyczę jakoś dużo! Jestem w normie! Moje dziecko jest widać poza tą normą, albo się z nią jeszcze nie zapoznało. Za dużo pięknych książeczek, gdzie nikt na nikogo się nie denerwuje, tylko rodzice zawsze mają świętą cierpliwość. Muszę znaleźć mu coś na odtrutkę. Znacie jakieś książki dla dzieci, gdzie rodzic jest normalny i czasem traci cierpliwość? To napiszcie, uratujecie moją psychikę!

Kiedy Mały odprowadzony do szkoły, z peleryną Harrego Pottera w plecaku, ja wracam do domku, bo przed moimi zajęciami mam jeszcze godzinkę „czasu dla siebie”. Taaa…

Wchodzę, od razu chwytam odkurzacz, jedno z głowy. Chcę wydrukować do szkoły parę rzeczy, ale po drodze zauważam suszarkę z ubraniami do rozłożenia już po szafkach. Ściągam, składam, roznoszę. Po drodze nastawiam pralkę na następne pranie, przecieram brudy po kocich łapach na umywalce, zbieram rzeczy, które w łazience nie powinny być i odnoszę na miejsce. To ustawiam, to wygładzam, to… mam już w nosie. A to idzie do śmieci. O, śmietnik pełen, idę wyrzucić. Po drodze na schodach, już w górę z powrotem na swoje piętro, spotykam koty, które zdecydowały się spędzić chwilę swojego czasu na podwórku, więc zawracam i otwieram im drzwi na dole, księciuniom się nie odmawia. Idę po schodach z powrotem. Co ja właściwie chciałam zrobić? A, śniadanie zjeść! To jeszcze tylko opróżnienie zmywarki, przetarcie blatów płynem na kocie łapki, łażące tu po nocy, wiecie, księciuniom… itd. Cholerka, znowu do jedzenia wafle ryżowe, niech będzie… Zrobię lepiej jeszcze listę zakupów. Kartka, papier… Rany, ja przecież miałam wydrukować coś do szkoły!!!

No tak. Fajna chwila dla siebie. Do tego zerkanie w telefon, czy ktoś coś fajnego napisał, co tam słychać w instawtorek, czy na poczcie czegoś ważnego nie ma… A że było, to skorzystałam i zapisałam się na popołudniowy webinar o dziecięcej literaturze. Temat dla mnie bardzo na czasie. I się pochwalę sama, że jeszcze gdzieś w międzyczasie zupkę ugotowałam, żeby było coś dobrego na wieczór, co rozgrzeje.

No tak, dzień jak co dzień.

Ale przyznajcie z ręką na sercu, że życzymy sobie nawzajem w głębi duszy jak najwięcej takich zwykłych dni. Bo to co przerywa monotonię, to zazwyczaj nic przyjemnego. Nic milusiego i pluszowego. Ja wolę odkurzać, kręcić się jak bąk po tych moim bałaganie, niż… No właśnie. Wstawcie tu sobie swoje lęki, obawy, przeczucia. Złe wiadomości. Obrazy z ekranu. Z życia też mogą być.

Kiedy wrzucałam do zupy warzywa, myślałam sobie jeszcze o jednej sprawie. Ostatnio na instagramie padło pytanie, co jest naszym ulubionym jedzeniem, jedzeniem – pocieszeniem, jedzeniem na złe chwile i na poprawę humoru. I tak mi w głowie to pytanie siedziało.

Zupy – bo rozgrzewają?

Czekolada – bo wiadomo, zdrowa i w ogóle?

Kawa – bo bez niej ani rusz?

Pizza – bo na szybko i bez problemu?

Spaghetti – bo wszyscy lubią?

Kanapki i herbata w termosie – bo kojarzą się z wyprawą, z wycieczką, z jedzeniem, kiedy jest się wygłodniałym jak wilk i wszystko smakuje sto razy lepiej?

Szarlotka z cynamonem – bo kocham od dzieciństwa?

Placki ziemniaczane – bo nieodmiennie przywołują na myśl obiady u babci?

Kluski z makiem na Wigilię – bo nic tak dobrze się nie kojarzy, jak wigilijne potrawy? Nic innego tak mi nie pachnie rodzinnie, ciepło i wzruszająco?

Co tu wybrać?

A może to wszystko ma jakiś wspólny punkt styczny? – pomyślałam w pewnym momencie.

I ta myśl mnie zatrzymała. Znalazłam punkt styczny i kawy, i klusek z makiem, i pizzy, i placków i szarlotki z cynamonem. I nawet wafli ryżowych z resztką dżemu.

To ktoś obok. To ktoś, z kim zjesz z apetytem i zwykłą kanapkę z serem. To ktoś, kto wyłania się we wspomnieniach, kiedy odwracasz na patelni przypieczony placek i mówisz do swoich dzieci: „Wiecie, że babcia, jak robiła placki, to zawsze z zupą owocową?”. „Wiemy, mamo – dzieci przewrócą oczami – mówisz to kolejny raz!”. Oj tam.

To ktoś obok, kto dosypuje do każdego talerza i kubeczka szczyptę swojego uśmiechu, zainteresowania.  

Nie napiszę tego lepiej, niż zrobiła to już dawno temu w mojej najukochańszej książce moja najukochańsza pisarka. Zapraszam, poczytajcie! Oto przed Państwem fragmenty książki „Opium w rosole” autorstwa Małgorzaty Musierowicz (Wydawnictwo Akapit Press):

Pierwszy fragment, kiedy do domu państwa Lewandowskich w poznańskiej kamienicy na Roosvelta dzwoni mała, sześcioletnia dziewczynka. Przedstawia się jako Genowefa Lompke i oznajmia, że przyszła na obiadek. Pani Lewandowska oczywiście wpuszcza głodne dziecko do domu, bo nie umiałaby zrobić inaczej. Sadza Geniusię przy stole i podaje rosół i szare kluski z przysmażoną kapustą i skwarkami dla wszystkich domowników.

Sama też zaczyna jeść i obserwuje dziewczynkę:

„ Zauważyła, że mała nie jest specjalnie wygłodzona. Jadła chętnie, lecz nieuważnie, zajęta przede wszystkim tym, co działo się przy stole. Poufne żarty, docinki i rozmowy zdawały się ją zachwycać. Wodziła lśniącymi oczami od jednej osoby do drugiej i radośnie wtórowała każdemu wybuchowi śmiechu. Mocne rumieńce wystąpiły na jej pociągłą buzię, nakrytą czarną, sztywną i błyszczącą czupryną, sterczącą na wszystkie strony (…)”

Owa Geniusia z uśmiechem oznajmiła w pewnym momencie obiadku, z najszczerszą zresztą sympatią:

„- Przyszłam specjalnie na obiadek (…). Ja chciałam tu być. Widziałam przez okno, jak tu jest fajnie. Wszyscy siedzą i jedzą. I śmieją się. To przyszłam.”

Przez całą książkę przewijają się losy zaradnej Geniusi, co to chwyta za serca swoją tęsknotą za miłością. Jest jak szczeniaczek, co łasi się do człowieczej ciepłej dłoni. Początkowo zupełnie kontrastową postacią wydaje się druga bohaterka, Aurelia. Oto jej kolacja:

„Talerz już czekał, lśniąc w blasku kilku żarówek – była na nim polędwica i szynka w plasterkach, pokrajany żółty ser, rzodkiewki i ogórek, wszystko trochę już wyschnięte, bo Aurelii nie było zbyt długo.

Pani Lisiecka przyniosła jeszcze szklankę kakao, chleb, masło i dżem.

– Jedz – powiedziała z niechęcią.

Aurelia nie jadła.

Pani Lisiecka spojrzała na nią, jakby chciała ją uderzyć.

– Jedz, mówię ci. Obiadu nie zjadłaś, to chociaż zjedz kolację. Wciąż nic nie jesz. Mamusia się zmartwi. No, co ja powiem mamusi, jak po ciebie przyjdzie. Że znów nie jadłaś. Mamusia stoi po polędwicę, pieniążki wydaje. A ty nie jesz. Jedz.

Aurelia, nie patrząc na nią, z oczami wbitymi w stół, wzięła w usta kawałek szynki. Chwilę pożuła, następnie żuć przestała i siedziała z pełnymi ustami, tępo patrząc w kolorowy ekran telewizora. Po ekranie biegali ludzie z karabinami i strzelali do innych ludzi z karabinami. Przejechały czołgi (…). Aurelia czuła, że boli ją brzuch.

– Czemu nie jesz? Jedz – nakazała pani Lisiecka głosem suchym jak drewniana listwa.

Dziewczynka spróbowała przełknąć pogryzioną wędlinę, ale nie mogła (…), wreszcie wypluła szynkę w garść. Poczekała, aż pani Lisiecka znów się odwróci – i szybko schowała różową paćkę do kieszeni.”

I trzeci fragment, już ostatni, kochani. Chociaż z całego serca polecam przeczytać książkę w całości!

W tym fragmencie okazuje się, że Aurelia, która „nie lubi” jeść i Geniusia, która w atmosferze akceptacji zajada, aż jej się uszy trzęsą – to ta sama dziewczynka. O tym wszystkim dowiaduje się jej mama, kiedy szuka swojej córki w kamienicy przy Roosvelta, u poszczególnych lokatorów. W końcu trafia do pani Borejko:

„ – Gdzie jest też moja córka? Czy mówiła, dokąd idzie? Może  – do domu?

– Poszła, zdaje się do sąsiada. Do pana Ogorzałki. Wróci niedługo.

– Idę tam – zerwała się Ewa, po czym jakaś myśl kazała jej przystanąć. – Przepraszam, czy ona też… chodziła tu… na obiady?

– O tak! – zaśmiała się pani Borejko. – Apetyt ma, aż miło! Przed chwilą wrąbała dwa wielkie talerze rosołu i…

– Rosołu?! – Ewa była tak zdumiona, że już nawet nie usiłowała przepraszać za córkę. – Aurelia nie cierpi rosołu! Nienawidzi! Trzeba ją zmuszać, żeby przełknęła choć łyżkę! Czy może to był jakiś specjalny rosół?…

– Zwykły chudy rosołek.

– Może… jakaś specjalna przyprawa?…

Pani Borejkowa roześmiała się.

– Może. Przyprawa pana Ogorzałki. Zresztą potem i Gabrysia, moja córka, przyprawiała, i ja. To niezawodna przyprawa. Wszystko z nią smakuje, nawet suche ziemniaki.

– Maggi? – dopytywała się Ewa całkiem już natarczywie, po czym zreflektowała się i pokryła zmieszanie suchym śmieszkiem. – Albo może jakiś narkotyk?

– Może to i narkotyk: trochę serca – śmiała się pani Borejko. – My tu bardzo lubimy (…) Aurelię. To takie wesołe, ufne, śmiałe dziecko. Ma taki łatwy, serdeczny kontakt z ludźmi.

Ewa aż usta otworzyła ze zdumienia.

– Kto, Aurelia?!

Mama Borejkowa spojrzała uważnie na twarz młodej kobiety. Oprócz zdumienia ujrzała tam i napięcie. A także głęboki, ukryty smutek.

Nic nie powiedziała, tylko przechyliła się i poklepała  Ewę po ręce.”

Bożesz ty mój, jak ja kocham tę książkę! „Opium w rosole”, Małgorzata Musierowicz, napisana w Polsce stanu wojennego, w 1983 roku.

I nikt o tego czasu nie opisał lepiej, jak bardzo każde dziecko – i każdy dorosły – potrzebuje akceptacji i tajemniczej przyprawy do codziennego życia. 

Odrobiny serca.

***

To jeszcze tylko wam zdradzę, że zaczęłam ten wpis we wtorek w listopadzie, a dziś jest już grudniowy piątek, ale co tam, w końcu każdy kolejny dzień to był dzień jak co dzień i brakowało czasu pomiędzy jednym kociokwikiem a drugim! 

Nawigacja wpisu

← Listopadowe impresje
 Co przynosi Gwiazdor pod choinkę? Książki!   →

3 thoughts on “Dzień jak co dzień”

  1. Hanna pisze:
    2 grudnia 2022 o 18:50

    Olu cudnie się ciebie czyta jak ja się dzisiaj obudziłam zrobiłam sobie kawę i piłam ją w łóżku to powiedzialam do siebie :jak ja kocham tą kuchnie ten spokój niech tak będzie zawsze* ale ja jestem już na emeryturze jak moje najmłodsze dziecko miało 6 lat to był wyścig z czasem mojej Mamy już nie było i nie umiałam tak pięknie i z serca przelac moich myśli rozterek na papier a nawet gdyby to i tak nikt tego by nie przeczytał masz rację Olu że ta powtarzalność dnia codziennego jest lepsza od nagłych zmian w naszym życiu dziś np. mija tydzień od tamtego piątku – szok – boję się takich wypadków bo ciężko się to przeżywa ale na szczęście bywają też radosne zmiany i wcale nie jest ich mało wszystko zależy od tego co sprawia nam radość np. bardzo cieszę się że jutro spotkamy się na kawce. Musierowicz baaardzo lubię zachęciłaś mnie do ponownego czytania

    Odpowiedz
  2. Przytulniej pisze:
    2 stycznia 2023 o 23:42

    Fajny i niejedyny tego typu artykuł na tej stronie. Każdy kto zaczyna się interesować tematem powinien się z tą stroną zapoznać, a ja od siebie mogę powiedzieć, że na pewno polecę ją znajomym. Ciężką i uczciwą pracę należy nagradzać… Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Ola pisze:
      4 stycznia 2023 o 08:55

      Dziękuję pięknie! Od razu zrobiło mi się przytulniej 🙂 również pozdrawiam!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
PRZYGRYWKA
Wrześniowo i jazzowo-folkowo. Co przyszło z wiatrem, z wiatrem odejdzie.
Julia Pietrucha.
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!

Ostatnie wpisy:

  • Opowieści rodzinne. Lato – część 2
  • Lilka i Henio
  • Literacki Sopot 2023
  • Opowieści rodzinne. Lato – część 1
  • Urlop. Kawa. Kryminał.

Często zaglądam do:

na stronie bajki - blog Małgosi Cudak, z bajkami do słuchania i książkami do czytania

książka Małgosi Cudak, Mała księga mieszkańców puszczy
Książka M. Cudak, nad którą objęłam mój pierwszy patronat.

miss ferreira - blog o życiowych zamieszaniach

julia rozumek - blog pisarsko - życiowy

Archiwa blogowe:

  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Kasia Jurczyk Gniazdowanie Wyd. Na Szczęście __ Kasia Jurczyk
Gniazdowanie
Wyd. Na Szczęście 
_____________________
Gniazdowanie to (po książce dla dzieci o Antosiu) druga propozycja nowego na rynku wydawnictwa. Antoś bardzo się moim dzieciom podobał, a ja zaufałam wydawnictwu i książkę Kasi Jurczyk kupiłam tak szybko, że czytałam ją w dniu oficjalnej premiery!
To książka obyczajowa, z cyklu: o życiu, ale bez nudnego owijania w cukry i lukry.
Alicja, bohaterka, jest wplątana w przemocowe małżeństwo i w końcu próbuje odzyskać swoje życie, swoje poczucie wartości, chce odnaleźć się od nowa. Chce zbudować dla siebie i swojego syna nowy, bezpieczny dom, ale droga do spełnienia tego celu jest trudna przez okolicznosci zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne - wyjście z pewnych ról jest bardzo trudne. 
Ja zwykle lubię trochę więcej metafory w budowaniu fabuły, tu jest życie wprost. ALE właśnie dlatego będę ją mocno polecać. Jeżeli historia Alicji może komuś pomóc, to brak metafor jest iście najmniejszym problemem! A tu są nawet telefony i adresy stron, gdzie w przypadku doświadczania przemocy należy szukać pomocy i informacji. 
Podoba mi się też wątek sąsiadki, która nie boi się pomagać. A wiecie jak? Nawet zwykłym zapukaniem do drzwi w czasie awantury, żeby pożyczyć szklankę mleka, a naprawdę pokazać, że o wszystkim wie. Taka odwaga, drobna, a ważna. Potem robi więcej, ale już nie będę spojlerowac. A książkę - polecam! 
________________
#gdziespomiedzy
#bookstagrampl #kochamczytać #czytambolubię #polecajka #książki #książkaobyczajowa #przemocdomowa #życiebezściemy #gniazdowanie #kasiajurczyk #wydawnictwonaszczęście
Temat tygodnia: dawno temu. Bez interpretacji, bo Temat tygodnia: dawno temu. 
Bez interpretacji, bo na samą myśl o takowej mam ciarki. No jak tu przyznać, że wszystko, co dziś takie ważne, za czym pędzę, gonię, szukam sił, próbuję, padam i się podnoszę - to jutro będzie puchem marnym i pokruszonym. Oplecionym przez bluszcze, bzy i powoje.
@52zdjecia - ja teraz bardzo poproszę o temat lekki i przyjemny. Żartobliwy najlepiej;)

#takieżycie #wszystkomarność #itakzginiemywzupie 

#gdziespomiedzy 

#dawnotemu #52zdjęcia_35_2023 #temattygodnia #52zdjęcia
Chłopki. Opowieść o naszych babkach Joanna Kuci Chłopki. Opowieść o naszych babkach
Joanna Kuciel-Frydryszak
Wyd. Marginesy
_________________
Opisywać książki nie muszę, jest bestsellerem, jest tematem artykułów, jest czasem powodem do dyskusji.
To ja napiszę, czym są "Chłopki" dla mnie. I dlaczego cieszę się, że je przeczytałam.
Ta książka to kadr z przeszłości. Kadr sprzed stu lat. To dużo czy mało?
Dużo, jeżeli spojrzeć na postęp w wielu dziedzinach.
Mało, gdy wziąść pod uwagę, jak bardzo jeszcze tkwimy w tamtych stereotypach, jak życie naszych  babć wpływa na współczesne wybory. Mało, bo to wciąż jednak temat nieprzepracowany, nieprzegadany. Część wspomnień jest wypierana. Nie o wszystkim wiemy. 
A ta książka sprawia, że chcemy się obejrzeć w tył, w przeszłość, i spytać, jak to było w naszej rodzinie... 
Ja uważam, że takie rozmowy, powroty do dawnych lat, są bardzo potrzebne - jeżeli nie wiesz skąd przyszedłeś, możesz nie wiedzieć, dokąd idziesz. Możesz nie rozumieć i zbyt łatwo oceniać. 
Duża wartość tej książki leży też dla mnie w źródłach - są to prawdziwe pamiętniki, spisane historie, listy, ówczesne gazety... nie wszystkie, bo nie sposób ująć wszystkiego w jednej książce, ale jest to punkt wyjścia. Potem można sięgnąć po "Wymazaną granicę" czy "Był dwór nie ma dworu". 
Macie też jakieś książki, które uzupełniałyby "Chłopki"?
_______________
#gdziespomiedzy
#bookphotography #bookstagrampl #książki #literaturafaktu #chłopki #joannakucielfrydryszak #marginesy #kochamczytać #czytambolubię #polskawieś #niestatystyczny #polecajka
Margaret Atwood. Od niedawna jedna z moich ulubion Margaret Atwood. Od niedawna jedna z moich ulubionych pisarek. A za co pokochałam Atwood?
.
Za poczucie humoru. Takie ironiczne, czasem wręcz cyniczne. Jeżeli można mieć mroczne poczucie humoru, to kanadyjska pisarka je ma.
.
Za konsekwentne zdzieranie warstw. Nie zatrzymuj się w pół kroku, mówi Atwood, patrz, gdzie ta myśl cię zaprowadzi? Na pewno chcesz tam iść? Na pewno Ci się to podoba? Rzuciłeś hasło, a co ono naprawdę znaczy?
.
Za ludzką uczciwość. Brak pomników, piedestałów, zasłon i tabu. Siebie też nie oszczędza. 
.
Za to, że ocenę swoich bohaterów zostawia nam - czytelnikom.
.
Za umiejętność wchodzenia w przeróżne rodzaje osobowości - jaką ona musi mieć wyobraźnię! Jaką spostrzegawczość! 
.
Za odwagę - mówi głośno o problemach społecznych. Jest sobą. Czytałam kiedyś, że dorastanie w kanadyjskim lesie (Atwood tam właśnie się wychowywała, tak pracowali jej rodzice) uodporniło ją na pytanie "a co ludzie powiedzą?". 
.
Wreszcie za to, że czytając jej książki, to pomimo całej ich grozy, mroku i rozgrzebywania ludzkich emocji, nie czuję się pokaleczona. Ani dobijająco bezradna. Za słowo "czułosć" zostałabym zapewne nieźle zbesztana, ale pod surowością, przenikliwością książek Margaret Atwood kryje się ciut tkliwości. Może ciut nihilistycznej, ale jednak. 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #kochamczytać #czytambolubię #margaretatwood #opowieśćpodręcznej #kamienneposłanie #dobrekości #opisaniu
Idzie swoją drogą. Dużo tam kamieni, buty dziu Idzie swoją drogą. 
Dużo tam kamieni, buty dziurawe, ale ona idzie. To ze słońcem, to pod wiatr. 
Głównie wędruje z kawą i kalendarzem pod pachą, jako Wielka Ogarniaczka Życia Rodzinnego.
Czasem wypisuje się z ram i tańczy po łąkach.

@w.dziurawych.trampkach
- czy to ty?

#kobiety_fotowtorek #gdziespomiedzy 
@fotowtorek_kfs #kfs #siostrzeństwo
Czas. Dobry, lepszy, najlepszy. Zły, gorszy, naj Czas.

Dobry, lepszy, najlepszy.
Zły, gorszy, najgorszy.

Było... Jest! 

Będzie?

Co zatrzymać? Co wypuścić?
Oglądać się za siebie czy iść dalej?

"To sprzedane do nieba, cała sztuka. Szczęśliwy, kto ten skrawek widział, niech większego szczęścia nie szuka"
(M. Pawlikowska-Jasnorzewska)

#52zdjęcia_33_2023 #czas #52zdjęcia #temattygodnia 
#bookphotography #bookstagram #kochamczytać #gdziespomiedzy #mariapawlikowskajasnorzewska
Byłam jeszcze mała, miałam może 8 lat, kiedy c Byłam jeszcze mała, miałam może 8 lat, kiedy chwycilam z regału Babci książkę "Życie jest snem". Uderzenie tej myśli - czy życie może być snem -  pamiętam do dziś. 
Co jest prawdą a co złudzeniem? Co  gwiazdami a co ich odbiciem w stawie?

Moje impresje na temat: #książka_fotowtorek 
dla @kobiecafotoszkola 

#gdziespomiedzy #kfs_fotowtorek #bookstagram #kochamczytać #życiejestsnem #czytambolubię #trochęwątpliwości
Mistrzowie opowieści. O kobiecie Wyd. Wielka Lite Mistrzowie opowieści. O kobiecie
Wyd. Wielka Litera 
___________________
O budowaniu własnego "ja".
"Ten trudny wiek..." - o dorastaniu.
O radzieckiej (nie)szczęśliwości.
O samotności rodem z "Wron" Dvorakowej, ale w scenerii fińskiej wsi.
"Bukiet kwiatów, który Xia przyniósł do kawiarni, jest naprawdę piękny, a ja umieram ze smutku".
O tym, jak zostać panią sprzątającą na własność i o tym, jak w końcu można wybuchnąć płaczem.
O Towarzystwie do Zadawania Pytań - Virginii Woolf - świetne!
O tym, co się dzieje pod pewnym łóżkiem w Egipcie i o tym, kto jest idealną niewiastą - siostra, a w nagrodę "na głowę włożono jej koronę: jeszcze większą czarną płachtę (...). Mnie dla odmiany, chcąc zmylić ojca, los i przeznaczenie, mama ubierała jak chlopaka, jakbym nie była (...) każdą inną kobietą z otworem".
O tym, jak wybrać między dwoma miłościami - do matki i do przyjaciółki.
O matce - czarownicy.
O opiekowaniu się dziećmi jak na dobrą matkę przystało (groteska, humoreska?)
O zawiści, zemście, żalu i obracaniu wszystkiego w proch.
O depresji, psychozie poporodowej.
O potrzebie wolności. Kto będzie bardziej wolny - kobieta czy roślina?
O śmierci. 
O kobiecie takiej jak ty? Jak ja?

Będę do nich wracać. 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #kochamczytać #czytambolubię #niestatystyczny #polecajka #literaturapiękna #mistrzowieopowieści #mistrzowieopowieściokobiecie #okobiecie #wydawnictwowielkalitera #opowiadania
Wrzesień i sentymenty. Jedyne, jakie lubię. Nie Wrzesień i sentymenty. Jedyne, jakie lubię.  Nie jestem sentymentalna, reaguję alergicznie na hasło "kiedyś to było"; jak raz mąż zniósł ze strychu pudło z pamiątkami, w pierwszym odruchu wzruszyłam ramionami i chciałam wszystko wyrzucić. Bez żalu podarłam kilka starych zdjęć. 
Sentyment mam do szkoły. Zapach kredek i atramentu, czysty zeszyt, smak jabłka na drugie śniadanie (w domu obowiązkowo zupa mleczna) i widać duże poczucie bezpieczeństwa, skoro tak mi się dobrze kojarzy... może dlatego dziś pracuję w szkole ;)

#sentymenty #52zdjęcia_32_2023 #temattygodnia #52zdjęcia @52zdjecia
#wrzesień #szkoła #początek
#gdziespomiedzy
@zielonyregal - Małgosiu, jak ty wybrałaś te pa @zielonyregal - Małgosiu, jak ty wybrałaś te parę nazwisk, książek, z całego stosu rzeczy ważnych?! Jak miałam to wybrać ja?! Już chyba wolę wyzwanie typu: kup w Biedronce parówkę Patrycję!
Ale spróbowałam;)
I tak się przedstawia moja lista #54321 na dzień dzisiejszy:

5 książek, które kocham:
Pod słońcem Julii Fierdorczuk
Świat Dysku Terry'ego Pratchetta (że to trochę ponad 40 części? co tam, kocham każdą!)
Opowieść podręcznej Margaret Atwood (ale Testamenty już nie)
Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego 
Dziecko piątku Małgorzaty Musierowicz 

4 autorów, których książki biorę w ciemno:
Katarzyna Puzyńska
Julia Fiedorczuk
Margaret Atwood
Zofia Stanecka 

3 ulubione motywy:
macierzyństwo i wychowawcze dylematy
zwyczajne życie i młyny historii
szczegóły znaczące 

2 ulubione miejsca do czytania:
przy stole w kuchni
ławka bujana w ogrodzie (jeśli akurat taka gdzieś jest)

1 książka, która czeka na przeczytanie:
moja, hehe
a tak serio to leży ich cały stosik. W koszykach internetowych księgarni stosiki kolejne. W archiwach zapisanych polecajek bookstagramowych - jeszcze kolejne. A potem zawsze mogę wrócić do ulubionych-już-przeczytanych.

Uff, wybaczcie mi, moje wszystkie inne książki! Też was kocham! Każda z was była dla mnie w którymś momencie ważna, potrzebna - czy to do śmiechu, czy to do zamyślenia się... Następnym razem zgodzę się szybciej na bieganie w maratonie niż wybieranie spośród was! 
I kończę, bo przychodzą mi na myśl wszystkie książki, których nie wymieniłam ;)

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #wyzwanieczytelnicze #ulubioneksiążki #juliafiedorczuk #katarzynapuzyńska #zofiastanecka #margaretatwood #kochamczytać #niestatystyczny #jeżycjada #światdysku #wiedźmin
Moja melancholijna Lilka. Tak ją narysowała @muk Moja melancholijna Lilka.
Tak ją narysowała @mukozu.art - świetnie uchwyciła charakter mojej bohaterki! Dziękuję Ci! 

Wyganiając mojego wewnętrznego krytyka hen, daleko, odważylam się napisać więcej o książce, którą napisałam. Mimo, że opowieść jest pełna humoru, to jednak pewien melancholijny rys też w sobie ma. Trochę tęsknoty za zrozumieniem, przyjaźnią. Za pięknem. 

I napisałam o dwóch ważnych literacko rzeczach - wszystko na blogu :) link będzie w relacji 'Lilka i Henio'.

@kachna.krasnianka - dziękuję za motywację do wpisu ❤️

#gdziespomiedzy #kochampisać #bookstagrampl 
#melancholia_fotowtorek #kfs @fotowtorek_kfs 
#ilustracja #bajkadladzieci
To tylko awaria. To się poskleja. @52zdjecia - a To tylko awaria.
To się poskleja.

@52zdjecia - a już myślałam, że nic nie będę miała na 31 temat...
I oto przyszedł dzisiejszy dzień. Cały na biało i wyszczerzony w złośliwym uśmiechu. No żesz od rana wszystko nie tak! Poskarżę się tylko, że na mój przepyszny zakalec synek się wykrzywił i rzucił: "to jest obrzydliwe!". No cóż. 
Do pracy też nic nie przygotuję, bo mi laminarka wariuje.
To... idę poczytać! Patrzę na stosik przyfotelowy i chyba wybiorę dziś kolejne opowiadania z cyklu "Mistrzowie opowieści. O kobiecie". Chcę wszystkie książki z tej serii! I nie chcę już żadnych awarii ;)

#totylkoawaria #temattygodnia #52zdjęcia_31_2023 #52zdjęcia 
#gdziespomiedzy #kochamczytać
Mój Instagram

życie i książki

Urlop. Kawa. Kryminał.

18 lipca 2023
życie i książki

Lek na całe zło świata? Phi, wiadomo. Książki.

25 września 2021
życie i ...

Rozmówki rodzinne.

11 września 2022
życie i problemy

Wpis od Miss Fereiry

14 października 2021
życie i problemy

Wychowanie, pot i łzy.

14 sierpnia 2022
życie i ...

Alfabet Oli – od A do Zet – gdzieś pomiędzy powagą a uśmiechem.

28 listopada 2021
życie i książki

Opowieści rodzinne. Wiosna – część 1

30 kwietnia 2022
życie i ...

Pierniki i nie tylko – część 2

11 grudnia 2021
życie i problemy

Czas.

2 sierpnia 2022
życie i ... życie i książki

Wakacje #1

2 lipca 2022

© 2023 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme