Skip to content
gdzieś pomiędzy
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
  • Galeria
Menu
zimowy las, rzeka, odbijające się słońce

Opowieści rodzinne 2

Posted on 28 stycznia 202211 lutego 2022 by Ola

 – Jędrek Halski!

– Obecny!

Obecny ale bardziej ciałem – zauważył roztropny czwartoklasista w duchu. Lekcja matematyki biegła chyżo naprzód, podczas kiedy Jędrek Halski poczuł się porzucony gdzieś na samym jej wstępie. Próbował nadgonić, ale czuł, że jego umysł gwałtownie protestuje i przemiela kolejne informacje nic z nich nie rozumiejąc. Ręka kreśliła na marginesach zeszytu kolejne wzorki. Gdyby pani podeszła bliżej i przyjrzała się, zauważyłaby, że wzorki zamieniają się w gąszcz gałęzi i listków, zza których spoglądają tajemnicze oczy ciekawych stworków. Może zastanowiłaby się, w jakim świecie jej jasnowłosy uczeń o niezwykle poważnym spojrzeniu właśnie przebywa. Wyglądało na to, że bardziej niż na lekcji o konstruowaniu trójkątów, uczeń ów jest skupiony na konstruowaniu swoich własnych marzeń.

Być może nawet pani nauczycielka wszystko to widziała.

Ale nie miała serca, by przywoływać kogokolwiek gwałtownie do porządku. Sama czuła, że po przerwie świątecznej połączonej z nauczaniem zdalnym nie ma motywacji do swojej własnej lekcji, czuła zmęczenie i zniechęcenie; czuła, że najchętniej sama wskoczyłaby pod kocyk i zajęła się jakąś dobrą książką.

Po sprawdzeniu obecności podeszła do dużego okna. Pozwoliła chwilę, by jej myśli pokrążyły wokół widoku, a ten rozpościerał się  na świerkowy lasek, stare gospodarstwo, gdzie mieszkała rodzina Halskich i pola zaraz za nim. Słońce raz pojawiało się, raz chowało za sinymi zwałami pędzących chmur, zrywał się wiatr. Nadmorska pogoda, wiadomo… W klasie panowała cisza, ale matematyczka nie łudziła się, że jest to cisza wynikająca z pracy nad zadaniami. Była to cisza, w której dwadzieścia cztery tęgie umysły przeliczały pracowicie, ile jeszcze minut zostało do dzwonka. Do kolejnej lekcji. Do końca dnia. Do wolności!

– Dobrze – spróbowała raźno – do tablicy podejdzie… Tomek. Pokaż nam, jak rozwiążesz to zadanie? Pamiętaj, mów głośno, co robisz, a my sprawdzamy, jasne? Aż wszyscy nie zrozumiemy, no, dalej! Jędrzej, pobudka! Pracujemy, jak te mróweczki, ino hyżo!

Jędrek uchwycił w przelocie spojrzenie pani Hatczak, zdążył leciutko się uśmiechnąć i podjął jeszcze jedną próbę skierowania swojego umysłu na tajemnice budowy trójkątów. Nie chciał źle wypaść przy tablicy, lubił pochwalający wzrok swojej matematyczki, a jak dodać do tego równie przyjemne spojrzenie Sandry z trzeciej ławki pod ścianą, to… warto było się postarać. Nie chciał zawieść swojej przyjaciółki. Jeszcze by mu kazała przyjść po lekcjach, żeby poćwiczyć zadania… Sandra była super koleżanką, ba! przyjaciółką! ale jej miłość do nauki była, jakby to ujmował trzeci kompan z ich klasowej trójki, Wojtek – unikatowa.

***

Po skończonej lekcji matematyki, a także dwóch polskich i angielskim, Jędrek, w czasie długiej przerwy, w końcu miał czas wyjąć kanapki i spokojnie je zjeść. Jedzenie w czasie pięcio- czy dziesięciominutowych krótkich przerw tylko powodowało ból brzucha, unikał tego jak diabeł wody święconej. 

Obok przysiedli się Sandra i Wojtek. Sandra była dziś ubrana w swoje ulubione ogrodniczki, ciemne włosy jak zwykle związała w długi kitek a na ramieniu wisiał jej plecak z nadzwyczaj trafnie narysowanym portretem Alberta Einsteina. Wojtek przewracał oczami ilekroć widział to dzieło.

Wojtek był wysokim chłopcem, który na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się niczym specjalnym. Włosy miał krótkie, raczej ciemne, oczy raczej szare, urodę  raczej przeciętną, ale w owych oczach było mnóstwo radości i życzliwości a uśmiech zawsze czaił się w kącikach jego ust.

Byli w trójkę najlepszymi kumplami, znali się od zerówki i zawsze mogli na sobie polegać.

Jędrek opowiadał im właśnie o porannej panice w domu:

– Mówię wam, strasznie się przestraszyłem! Nie chciałem już uczyć się online, w życiu!

– Nie, co ty – zgodził się Wojtek – ale iść mi się też nie chciało…

– Ty to chciałbyś pewnie już wakacje. Ja tam mogę się uczyć tak i tak. Sama nauka jest ważna, a nie sposób – mądrzyła się Sandra. Ona nie miała problemów z organizacją i motywacją. Gdzieś obok rozległ się głośny wybuch śmiechu i chichotów. Sandra spojrzała przelotnie na grupkę koleżanek z telefonami w rękach, chciała coś jeszcze dodać, zawahała się, ostatecznie wzruszyła ramionami i kontynuowała – tata zawsze mówi, że jak ktoś chce się uczyć, to zrobi wszystko i nic mu nie będzie przeszkadzać.

– Tylko to trzeba mieć twój mózg – westchnął Wojtek – mi mama zapowiedziała korki… No kiedy ja będę miał czas pograć? Jędrek, umawiamy się na Minecrafta?

– Jasne! – Jędrek skończył kanapki i ruszyli pod salę na ostatnią lekcję. Musieli uważać, żeby nie nadepnąć na wyciągnięte na pół korytarza nogi uczniów, których oczy nie patrzały przed siebie, tylko pogrążone były w smartfonach. Czasem, dla równowagi, ktoś trzymał w rękach książkę albo zeszyt.

Sandra, Wojtek i Jędrek minęli resztę swojej klasy, dziwnie wyciszoną, tylko kilka dziewczyn uparcie z czegoś się chichotało, pokazując sobie coś na telefonie. Nikt inny się nie odzywał, wszyscy wyglądali na zmęczonych. Jakby byli tu za karę.

– Jezu, co z tymi dzieciakami jest – usłyszeli przechodzące obok nauczycielki – żadnej radości życia! Zabrać im telefony i nic nie umieją!

Sandra obejrzała się za nimi z niesmakiem. Nie lubiła oceniania po całości. Ale wiedziała, że w szkole na wiele rzeczy nie ma wpływu. Jeżeli Sandra Bujakiewicz  na coś mogła mieć wpływ, to nie wahała się i wykorzystywała okazję w stu procentach. Nie bez powodu była najlepszą uczennicą w klasie. Jako swoje motto brała to, co powtarzał jej tata – jak ktoś chce, to zrobi wszystko.

Z tego samego powodu nie miała wielu przyjaciół.

Wojtek i Jędrek nie byli tak wytrwali i zmotywowani, ale razem, w trójkę z Sandrą, dobrze się rozumieli od pierwszych dni szkoły. Łączyło ich wspólne poczucie, że świat nie jest taki zły i umiejętność cieszenia się z drobnych przyjemności, jakie niesie życie.

Teraz też siedzieli razem pod salą, czekając na koniec długiej przerwy, i wspólnie zajadali paluszki beskidzkie o smaku zielonej cebulki, trochę pachnące płynem do dezynfekcji, którym Sandra kazała im spryskać ręce, by nie zaprzeczać pandemicznym zaleceniom.

 

***

Zwykle po skończonych lekcjach Jędrek spotykał się z mamą w bibliotece, gdzie można było miło poczekać aż zbierze się cała szkolna gałąź rodziny Halskich i pojadą do domu. Czasem jechali na zakupy, w ładny dzień szli jeszcze na plac zabaw lub na pobliski ryneczek. Dzieciarnia dostawała po drożdżówce a Zosia czasem pozwalała sobie rozpustnie na kawę wypitą na ławeczce. Rynek miłczycki położony był zaraz nieopodal szkoły. Oddzielony pasem kamieniczek od wielkiego ronda, prowadzącego na główne ulice, zachował swój staroświecki urok, gdyż jakimś cudem nikt nigdy nie wyciął wszystkich drzew. Pośrodku czasem działała fontanna. Rynek otoczony był wspomnianymi kamieniczkami z jednej strony, drugi rządek ustawił się naprzeciw, a że Miłczyce miały szczęście do urzędników i architektów zawiadujących obliczem miasteczka, kamienice pomalowane były na kolorowo. Tworzyło to radosny widok nawet w tak ponure dni, jakie przynosiła zima w nadmorskim klimacie – wietrzyste, wilgotne i pochmurne.

Dziś Zosia zebrała wszystkich po skończonych zajęciach do auta i ruszyli  prosto do domu. Była znów lekko zirytowana. Dyrektorka poprosiła ją o coś.

– Pani Zosiu – powiedziała ufnie – uczy pani tu już wiele lat, prawda?

– Piętnaście – odpowiedziała ostrożnie pani Zosia. O co może chodzić?

– No właśnie. Ma już pani doświadczenie. A taka Paulinka, bidulka, dopiero zaczyna… – pani dyrektor zawiesiła głos. Zosia tylko upewniła się:

– Mam jej pomóc?

– Wiedziałam, że mogę na panią liczyć! Ona ma zadatki, rozwinie się, ale trochę ją tak trzeba, delikatnie przecież, ale tak, wie pani, tu porozmawiać, tu na lekcję zaprosić… Szczerze powiedziawszy, pani Zosiu, to jak ona się przestraszy i odejdzie, to nie mamy na dziś żadnych innych podań. Nie wiem, co wtedy zrobimy!

– Dobrze, spróbuję jakoś z nią się… dogadać.

A to ci zadanie na nowy rok. Zośka zapinając maluchy w fotelikach pomyślała, że właśnie tak na to spojrzy.

Jak na nowe zadanie na liście. A co jak co, ale zadania z listy robiła zawsze. Zawsze!

W drodze do domku pośpiewali jeszcze kolędy. Nastrój był o wiele lepszy niż rano! Nie będzie tak źle, pomyśleli razem Zosia i Jędrek, nie musieli tego mówić, ale humory wyraźnie się im się poprawiły. Jak maluchy skończyły swoją wersję „Przybieżeli do Betlejem”, ich mama nabrała tchu i zaśpiewała głośno:

„Świat nie jest taki zły

Świat nie jest taki mdły

Niech no tylko zakwitną jabłonie…”

 

Wiatr ostatecznie rozgonił zbierające się chmury i wjechali na podwórko w promieniach słońca. Odbijało się ono w wesoło w szybach okien, nieumytych, powiedziałby ktoś złośliwy. Jednak jeśli nie patrzeć na stan czystości okien, dom robił bardzo miłe wrażenie.

Był to stary budynek, w którym mieszkała od kilkudziesięciu lat rodzina Zosi. Kiedyś było to gospodarstwo z wszelką zwierzyną polną i hodowlaną, dziś po krówkach, królikach, kurach, kaczkach zostały budynki gospodarcze, zagospodarowane na schowki i spiżarnie. Największa zaś – stara obora – została przerobiona na warsztat stolarski, w którym królował Robert. Garaż był w planach, na razie oba samochody państwa Halskich stawały po prostu na podwórku, za bramą. Miejsca było dosyć, mieścił się spokojnie i busik Roberta  i tojotka Zosi. Busik był im niezbędny, żeby móc jeździć gdziekolwiek całą rodziną, a na starą, tanią toyotę Zosia zdecydowała się, żeby móc spokojnie dojeżdżać do pracy z młodszymi dziećmi.

Teren wokół zaparkowanych samochodów, pomiędzy budynkami a domem był pokryty kostką przepuszczającą wodę i trawę, za to za domem rozciągał się widok, który wszyscy Halscy kochali najbardziej – tam pozostałości starego sadu mieszały się z placykiem zabaw i ogrodem, łączyło się to wszystko z domem poprzez stary taras, budowany jeszcze za czasów dzieciństwa Zosi. Rodzinne koleje losu sprawiły, że nikt nie miał głowy  i czasu zajmować się porządkowaniem podwórka i dziś efekt był wspaniały – drzewa rosły, dzikie wino oplatało deski tarasu, kwiaty latem zaglądały pod drzwi.

Stary dom domagał się gdzieniegdzie remontu, ale na bieżąco załatwiano tylko najpilniejsze sprawy, reszta czekała na lepsze czasy i przypływ gotówki. Ale pomalowane na zielono drzwi zapraszały wesoło do środka, drewniane schodki witały i gości i koty, a kto przeszedł dalej, trafiał do przytulnego wnętrza, wypełnionego książkami, sugestią zalegającego kurzu, pamiątkowymi obrazami. Wchodzący pierwszy raz gość mógł poczuć się przytłoczony ilością poprzypinanych do wszelkich powierzchni mniej lub bardziej udanych dzieł wszystkich dzieci, od najstarszej Hani zaczynając, na najmłodszym Sławku kończąc.

Korytarz, wyłożony starym okrągłym dywanikiem z kolorowych sznurków, prowadził w głąb domu: idąc prosto gość zaszedłby do otwartego saloniku, mijając schody prowadzące do pokoi dzieci. Z saloniku można było przejść na taras i do ogrodu. Można też było skręcić do kuchni, obszernej, jasnej i wesołej. Przed schodami można było jeszcze wybrać jedne z drzwi – te na prawo prowadziły do sypialni Zosi i Roberta, te na lewo skrywały królestwo Zosi. Był to jej gabinet. Jej biblioteczka, komputer do pracy. Biurko. Kilka kwiatków, bo Zosi marzyły się zwisające z regałów zwoje zielonego kwiecia, jednak póki co marnie te zwoje wyglądały.

Nieprzygotowany gość zdziwiłby się też, ile to zabawek może leżeć w każdym kącie domu, nawet sypialnia nie była żadną świętością dla klocków, robotów, kredek, gazetek, pluszaków, czy zeszytów i podręczników w przypadku Hani.

Zosia wchodząc ozłocona promieniami słońca, popychana wiatrem, zziębnięta, poczuła, tak jak przed laty, że nie zamieniłaby tego miejsca na żadne inne.

Ewentualnie czasem na brazylijską plażę.

Ale dziś, dziesiątego stycznia dwa tysiące dwudziestego drugiego roku, pomimo porannych nerwów – bo któż czasem nie ma nerwów – czuła, że kocha swój dom.

Zima – część 3

Powiązane wpisy:

polna droga, śnieg i chmuryOpowieści rodzinne. Jędrek. Zima – część 1 rzeka zimąOpowieści rodzinne. Zima – część 3 zachód słońca, obraz louis mignotPrzedwiośnie – część 1 Dziewczyna w czerwonym kapeluszu, obrazPrzedwiośnie – część 2

1 thought on “Opowieści rodzinne 2”

  1. Hanna pisze:
    28 stycznia 2022 o 18:15

    Też kocham swoje mieszkanko i staram się z pokoju zrobić przytulne gniazdkojestem wielbicielką twojej blogowej rodzinki i czekam na ciąg dalszy oj taka gromadka to wyzwanie ale Zosia świetnie sobie radzi ma też wsparcie w cierpliwym kochanym mężu

    Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
PRZYGRYWKA
Trochę snującego się jazzu.
Prosto z knajpki, gdzie rozmawia się o życiu, o miłości, gdzie ucieka się od codzienności. Idziecie też?

Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • Opowieści rodzinne. Prawie lato – część 5. O Paulince
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 4
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 3
  • Opowieści rodzinne. Wiosna – część 2
  • 28 dni

Najlepsza strona w sieci: w dziurawych trampkach.

Powieść w odcinkach: Opowieści rodzinne

Często zaglądam: miss ferreira julia rozumek

gdzies.tam.pomiedzy

Jakie jest piękniejsze miejsce na świecie? To n Jakie jest piękniejsze miejsce na świecie? 
To nie jest podchwytliwe pytanie, odpowiedź jest prościutka:
 najpiękniejsze miejsce na świecie to przytulna księgarnia, gdzie można wypić kawę. 
A nie, jednak było podchwytliwe, bo najpiękniejsze miejsce na świecie to kawiarnia, gdzie można przejrzeć i kupić książkę! 
Ogólnie niedaleko mnie, pół godziny drogi pociągiem, 20 minut pieszo i jest: Vademecum w Gdyni ❤ 
A spotkać się tam z dobrymi ludźmi to czysta rozkosz! 

@w.dziurawych.trampkach
@anna.borkowskaobojska 
Paulina - Love you girls ❤❤❤

#nocnekadry #52zdjęcia_11_2023  #52zdjecia @52zdjecia
#temattygodnia #bookphotography #bookstagram #gdynia #mojemiejscenaziemi #książki #księgarnia #ksiegarniavademecum #kochamczytać #czytambolubię
Dlaczego niebo jest niebieskie. Monika Chylińska Dlaczego niebo jest niebieskie. 
Monika Chylińska, Dawid Myśliwiec
Ilustracje: Karolina Mądro-Jabłońska 
Wyd. UNB, Lublin 2022 

Lubię, jak ktoś umie wyjaśniać dzieciom naukę. Ja sama często w szkole udawałam, że coś umiem. Nawet miałam "Bardzo dobry" z fizyki, co oznaczało, że mam bardzo dobrą pamięć przy kompletnym niezrozumieniu o czym mówię... Potem trafiłam na taką nauczycielkę z chemii, że aż maturę chciałam z tego przedmiotu zdawać! Tak mnie zachwyciło, w wieku lat około 17, że zaczynam coś rozumieć:) 
A dziś często korzystam w pracy z dobrych opracowań. Albo z filmików kanału "Nauka, to lubię. Junior" Tomasza Rożka albo z takich właśnie książek, jak na zdjęciu.  Nazwisko Dawida Myśliwca to polecajka sama w sobie! 
I naprawdę można z dzieckiem zerówkowym, wczesnoszkolnym poczytać, zrozumieć i się zachwycić pięknem nauki! 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #kochamczytać #czytambolubię #czytamdzieciom #polecamdladzieci #polecamksiążkę #ksiazkanaukowadladzieci #książkanaukowa #macierzyństwo #wyjaśniamy #naukowybełkot #dlaczegoniebojestniebieskie #dawidmyśliwiec #monikachylińska #karolinamądrojabłońska #lelonyodkrywają #ciekawedziecko #ciekawośćświata #polecamnauczycielomzerówki
Tuli-pucho-kłaczek Beatrice Alemagna (tekst i ilu Tuli-pucho-kłaczek
Beatrice Alemagna (tekst i ilustracje)
Wydawnictwo Wytwórnia, 2017

Książka dla dzieci od około 4, 5 lat do... do dorosłości. 
Nietypowa zarówno w treści jak i w stylu ilustracji - niejednoznaczna. Chwilami wręcz mroczna! A chwilami dowcipna i bardzo tuli-puchowa.
Mała Edyta myśli, że nie umie nic specjalnego, aż do dnia urodzin mamy. Szukając dla niej prezentu odkrywa, że umie znajdować wspaniałe, różowiutkie, pufające, włochatkowe, unikatowe stworzenia! A razem z Tuli-pucho-kłaczkiem odkrywa też, że ma w miasteczku wielu przyjaciół.
Książka jest króciutka, a zostaje w głowie na długo:)

#gdziespomiedzy #bookstagram
#bookstagrampl
#bookphotography
#kochamczytać #czytambolubię #czytamydzieciom #całapolskaczytadzieciom #polecamdladzieci #polecajki #polecamksiążkę #tulipuchokłaczek #wytwórnia #beatricealemagna #macierzyństwo #mamaidzieci #dlaprzedszkolaka 

Ps. Pierwszy raz zobaczyłam osoby, którym książeczka może się spodobać, mam nadzieję, że to dobry pomysł:)
O bibliotece Umberto Eco Wydanie z 1990r., Ossolin O bibliotece
Umberto Eco
Wydanie z 1990r., Ossolineum, z ilustracjami Marka Pijet

Panie Eco, wprosiłam się do Pana, rozsiadłam wygodnie, przyjęłam z chęcią kawę. Słucham. Kiwam głową, śmieję się z 19 punktów. Ale tak nagle koniec?! Już?! No wie Pan. Obrażam się. Żądam książki z esejami grubej na trzy palce, co najmniej. 
No dobrze, przyznaję, trochę zaimponował mi pański odczyt. Zwłaszcza w tym momencie, kiedy czuję, że Pan też się o biblioteki nie boi. Ileż to razy wieszczono z ponurym grymasem, że to już koniec, pas! A one trwają. Zmieniają się, ale trwają. Są czytniki, audiobooki, internety, ale są i zwykłe, staroświeckie książki i biblioteki. Czytanie to wciąż odkrywanie, to wciąż ekscytacja przy szperaniu na półkach. To wciąż przygoda. A wie Pan, piszę do Pana ponad 40 lat po pańskim odczycie. 
Owszem, jest pewien smutek w myśli, że tak wiele się zmienia... Sama pamiętam swoją miejską bibliotekę w Rumi, niedofinansowaną, nieremontowaną (dziś ten budynek jest już chyba zburzony), a ja mimo to wchodziłam tam z dreszczem emocji, czekając na to, co mi zaproponują moje bibliotekarki... albo co sama znajdę, wędrując między regałami. 
A w domu bawiłam się w bibliotekarkę. Zabawa, Panie Eco, wyglądała tak, że okładałam książki w szary papier, dawałam każdej numer, a potem spisywałam je wszystkie w specjalnych zeszytach. A jeszcze potem siadałam za biurkiem i nikomu nie pozwalałam nic wypożyczać.
Żartuję.
I tym żartobliwym akcentem kończę, panie Eco, za esej dziękuję. Kończę kawę, miło mi się z Panem gawędziło. Do zobaczenia zatem!
Pańska cicha wielbicielka ❤❤❤

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #bookphotography #umbertoeco #obibliotece #ossolineum #eseje #esejeoliteraturze #kochamczytać #mojemyśli #czytambolubię #niestatystyczny #polecamksiążkę #książka #dokawy
Kosmita Roksana Jędrzejewska-Wróbel Książka wy Kosmita
Roksana Jędrzejewska-Wróbel
Książka wydana przez Fundację ING Dzieciom i skosultowana przez Fundację Synapsis.

Kosmita? No pojawił się, tak to czasem jest. Nikt nie pytał rodziny Jelonków o zgodę ani jej brak. Tym bardziej nikt nie pytał samego głównego zainteresowanego. Zjawił się właśnie taki i zajada przy stole ulubioną zupę ogórkową. Dla poczucia bezpieczeństwa trzyma się swojej łyżki. I dla bezpieczeństwa nosi kominiarkę, bez niej czuje się... smutno, źle. 
A on i tak często czuje się smutno i źle, bo wie, że jest trochę jak z innej bajki... Dużo rzeczy robi inaczej, czuje inaczej. Martwi się, o swoją siostrę, o swoich rodziców - nie chce, żeby przez niego płakali. Chce, żeby go, takiego kosmicznego, kochali i akceptowali. Tak jak on kocha ich, choć długo nie umie tego powiedzieć.
Opowieść o autystycznym dziecku, pisana  z punktu widzenia siostry, której rodzi się taki właśnie a nie inny braciszek, i przeplatana listami tegoż brata. Nie brakuje całej gamy uczuć - żalu, gniewu, smutku, zmęczenia, ale też miłości, radości... 
Polecam w ramach edukacji w stronę empatii. Ilustracje Jony Jung, rysowanie jakby dziecięcą ręką, dodają kolejną warstwę do tekstu. 
A ja mam egzemplarz z biblioteki, gdzie autorka ręcznie napisała tak: 
"Kosmita... bo może wylądować wszędzie! 
Z nadzieją, że po przeczytaniu tej książki nikt nie będzie przyglądał się innym od siebie bez zrozumienia. Bo wszyscy jesteśmy trochę kosmitami:)
Rosana
8 V 2013"

#gdziespomiedzy
#bookstagrampl
#bookphotography
#roksanajędrzejewskawróbel #kosmita #autyzm #polecamdladzieci #książkadlanauczycieli #książkadladzieci #macierzyństwo #kochamczytać #czytambolubię #niestatystyczny #fundacjaingdzieciom #książkadlarodzica  #książkadlaterapeutów #jonajung
Obiecałam sobie i @52zdjecia, że do tematu o szt Obiecałam sobie i @52zdjecia, że do tematu o sztuce poszukam coś w pokoju córki. Mogłam wziąć albumy o sztuce, jasne, ale ujął mnie za serce ten portrecik. Ujmuje mnie zresztą zawsze, jak wchodzę do jej pokoju... A że jest narysowany na ścianie, to już inny temat! 

I trzy zdjęcia z Gdyni, przespacerowanej w poszukiwaniu #trochęsztuki 

#gdziespomiedzy #temattygodnia #52zdjęcia_10_2023 #52zdjęcia #pieceofart #naścianie #letsmakephotographyfunagain #mojacórka #gdynia #artystycznie
Gdynia. Zimno, wiatr. Remonty. Tony brudów. Ale n Gdynia. Zimno, wiatr. Remonty. Tony brudów. Ale nie na zdjęciach 😉 

#gdziespomiedzy #gdynia #gdyniaofficial #pomorze #streetphotography #miasto #nadmorzem #spacerpomieście #spacerdobrynawszystko #zdjeciaztelefonu
Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak sobie ra Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak sobie radzić z życiem. 
Przemek Staroń
Wyd. Agora

Nastolatki nie mają łatwo. No nikt nie ma, co nie? Ba, nastolatki to nawet mają lepiej, bo mogą sięgnąć po jedną ważną rzecz, której brakuje doroslym - po książkę-pomocniczkę na życiowe trudności... I mogą iść do Szkoły bohaterek i bohaterów. Dorosłych też tam wpuszczają? 
Szkoła... Przemka Staronia to książka, która łączy tematykę filozoficzną, psychologiczną, etyczną z szerokim polem literatury, zarówno współczesnej jak i starszej. Od Platona do Harrego Pottera i Dumbledora. Przez Gwiezdne wojny i Mordor po drodze i jeszcze po wielu innych drogach. A zawsze ciekawie, mądrze i empatycznie. Z humorem - ilustracje Marty Ruszkowskiej robią dobrą robotę. Jest też boleśnie szczerze. 
Polecam nie tylko nastolatkom, ale też rodzicom, nauczycielom... Można pójść do tej Szkoły ma wagary, serio! 

#gdziespomiedzy #bookstagrampl #bookstagram #szkołabohaterekibohaterów #przemekstaroń #wydawnictwoagora #kochamczytać #czytambolubię #polecajki #polecamksiążkę #książkadlarodzica #książkadlanauczycieli #książkadlamłodzieży #książkapsychologiczna #książkafilozoficzna #etykaifilozofia #jaksobieradzićzżyciem
W ramach odpoczynku od emocji pisarskich :) I w r W ramach odpoczynku od emocji pisarskich :) 
I w ramach wyzwania @52zdjecia 
Ostatnio kuchnia jest dla mnie terenem walki, gdzie przegrywam na całej linii. Mam tylko nadzieję, że to w końcu minie :) Ileż można jeść kanapek z serem, no ludzie! 

#zjemcię #52zdjęcia_09_2023 #52zdjęcia #tematytygodnia #bezglutenu #celiakia #ciastozjabłkami #darkmoodphotography #gdziespomiedzy
Pożegnanie z biblioteką. Elegia z dziesięciorgi Pożegnanie z biblioteką. Elegia z dziesięciorgiem napomknień.
Alberto Manguel
Wyd. Drzazgi
Przekład Michał Tabaczyński

Ha! Wiedziałam! Wiedziałam,  że można być całkowicie zanurzonym w świecie słów i żyć czytaniem. I pisaniem. Jak autor Pożegnania... Wspaniałe są jego eseje. Niby spokojne i wyważone, a jednak co stronę byłam to zamyślona, to wzruszona, to zaintrygowana, jakbym czytała o miłości co najmniej!
Otwierając tę małą, niepozorną objętościowo książeczkę, miałam uczucie, że siadam z mądrym przyjacielem, w pokoju wypełnionym regałami. Na regałach ustawione są według tajemniczego klucza książki, sięgamy po nie, kiedy potrzebujemy wsparcia w rozmowie. Albo kiedy chcemy razem pomilczeć. Fotele z kraciastym odbiciem, lampki oświetlające nam strony,  gramofon z koncertem Bacha. Rozmawiamy o tworzeniu, o tajemnicach słów, o odpowiedzialności, o słownikach, o sprawiedliwości, o rozwoju, o tym, czy można zapisać sny, o bibliotekach - tych istniejących i tych zniszczonych, o pamięci...
I tylko szkoda, że te rozmowy się kończą. Tylko - czy na pewno? W książce pada cytat: "W moim końcu jest mój początek". Do zobaczenia zatem, panie Manguel! Do zobaczenia!

#gdziespomiedzy #bookphotography #bookstagram #bookstagrampl #pożegnaniezbiblioteką #pożegnaniezbibliotekąelegiazdziesięciorgiemnapomknień #wydawnictwodrzazgi #kochamczytać #polecamksiążkę #polecajki #albertomanguel #eseje #kochambiblioteki #niestatystyczny
Czy ja się śmieję, czy ja się boję? Czy chcę Czy ja się śmieję, czy ja się boję? Czy chcę krzyczeć z radości, czy chcę schować się pod kocykiem i zajadać tam chipsy? Wszystko po trochu. Nie wiedziałam, że spełnianie marzeń może wywoływać tyle uczuć naraz! 
Napisałam książkę dla dzieci. 
A teraz, dzięki @mukozu.art bohaterowie tej opowieści zyskali twarze i ciała. I to wszystko jest takie nierealne... Tak bym chciała, żeby moja Lilka i jej przyjaciel krasnoludek poszli w świat! Trzymam za nich kciuki! Na razie cierpliwie rozsyłam propozycję do wydawnictw.
I idę pod kocyk, cieszyć się i bać się jednocześnie 😉

#gdziespomiedzy #kochampisać #opowieśćdladzieci #książkidladzieci
Ostatni temat w lutowym wyzwaniu #kfs #poruszone_ Ostatni temat w lutowym wyzwaniu #kfs 
#poruszone_kfs 
I dziś zamiast książki -  moja córka. 
Temat bardzo pasuje do jej życia. 
Zamazana droga 
To, co widzisz teraz za chwilę może być zupełnie inne
Dużo niepewności 
Ostrość? Rozmywa się w wielości problemów, nad którymi ona chce się pochylić. Chce objąć cały świat.
I zaraz znów wpada w ciemność. W ciemności coś się porusza, coś idzie naprzeciw, może jednak ucieka
Co dalej
?

#gdziespomiedzy #poruszone_fotowtorek #nieostrezdjęcie
#macierzyństwo #fotowyzwanie #mojemyśli #problemy #fotowtorek #parkoliwski
Mój Instagram

  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

życie i ...

Listopadowe impresje

27 listopada 2022
życie i ...

Całkiem nowy synek

26 września 2021
życie i ...

Przed snem

18 marca 2022
życie i książki

Polecajki i anegdotki

25 września 2021
życie i książki

Placki, kapusta i kryminały

14 października 2021
życie i ...

O dziecku, co jest mądrzejsze od mamy

28 września 2021
życie i ...

Życie i… lodówka.

4 czerwca 2022
życie i książki

„Uparte serce”

30 stycznia 2022
życie i książki życie i ...

28 dni

12 lutego 2023
życie i problemy

Rodzice, dzieci i… emocje.

7 sierpnia 2022

© 2023 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme