
Chciałabym opowiedzieć wam dziś o pewnej małej książeczce. Posłuchajcie opowieści z lasów i łąk! Trochę też o internetowych zawirowaniach społecznych, ale to tak mimochodem.
Cała przygoda z książką Małgosi zaczęła się wiosną. To wtedy powstały wierszyki do książki.
Choć jakby się zastanowić, to jeszcze szybciej była miłość do słów, do składania ich w opowieści. Była też Simona Kossak i gawędy z Puszczy Białowieskiej, którymi Małgosia się zainteresowała, wręcz zafascynowała. Gawędy o pazurach, kłach, kolorach piór, tajemnicach z leśnych dziupli i norek…
Jako osoba ceniąca sobie naturę, napisała swoją serię gawędziarskich wierszy.
A do tego, co napisała, potrzebowała grafika. Najlepiej wziąć w obroty własnego zdolnego syna – to tak też zrobili. Nastoletni Piotrek Cudak stoi więc za oprawą graficzną. Do tego nagrali też wersję do słuchania, rewelacja!
W książce jest kod do zeskanowania, żeby posłuchać wersji audio, a w sklepie Małgosi na blogu jest też możliwość kupienia samego audiobooka (KUP TUTAJ!).
I na jesień książeczka powstała, gotowa do czytania i słuchania! Pokonując po drodze przeszkadzające chochliki drukarskie, złośliwość programów komputerowych, ech, samo życie, wiadomo. Nie ma lekko, nie ma, że coś pójdzie bez przeszkód losu. Ale trzeba się czasem uprzeć, wręcz nogami zaprzeć, i walczyć o swoje marzenia. Popatrzcie sami na te zdjęcia:




Wiersze dla dzieci – jedna z trudniejszych rzeczy do napisania. Liczy się nie tylko opowieść – liczy się też rytm, czasem rym, pomysłowość, zabawa językiem… Kiedy Małgosia pytała, czy byłabym chętna na patronat nad wierszykami dla dzieci, musiałam się upewnić, czy to będą dobre wierszyki. Z wszystkimi niezbędnymi elementami.
No i były. Są.
Mała księga mieszkańców puszczy to zwierzęta w poetycznej odsłonie, czasem śmieszne, czasem zadumane… Opowiadają o swoim życiu w leśnej gęstwinie. Czytałam trochę dzieciom w mojej zerówkowej grupie – bawiliśmy się w odgadywanie, o jakim zwierzęciu mowa w danym wierszyku. Podobało im się! A przy okazji można przemycić garść ciekawostek przyrodniczych, dzieci w większości naprawdę lubią dowiadywać o życiu zwierząt. To dla nich okazja, by spojrzeć na świat z nowej perspektywy.
Małgosiu, dziękuję Ci, a dzieciom i rodzicom lubiącym świat przyrody bardzo polecam!
Książeczka jest niewielkich rozmiarów, można ją zabrać w podróż, na spacer. Druk jest na kremowym papierze, co dodaje uroku w stylu vintage, a jak dla mnie to plus tysiąc do fajności!

Uwaga, mam dla was niespodziankę! Małgosia specjalnie dla was - czytelników bloga - zgodziła się wpaść na kawkę i trochę o sobie poplotkować. Oto, co o sobie zdradziła:
Małgosiu, który z bohaterów literackich jest ci najbliższy?
Głupi Jasio. Wiele się od niego można nauczyć.
Nie chodzi mi o żadnego konkretnego Jasia, tylko postać archetypową, występującą pod różnymi imionami w wielu bajkach. To ten, który nigdy nie robi tego, co „powinien”, jest zbyt spontaniczny i za bardzo się cieszy. Głupi jakiś…
Tylko że on się wcale nie przejmuje tym, co sobie ktoś myśli, tylko wyrusza w świat. Swoją drogą i na własnych warunkach. I to on ostatecznie zdobywa połowę królestwa.
Gdybyś mogła zadać pytanie dzikiemu zwierzęciu, o co byś pytała?
„O czym myślisz?”
Zawsze mnie interesowało, co jest treścią zwierzęcych myśli, jeśli nie słowa. Obrazy? A może jeszcze coś innego?
Jakie są najfajniejsze rzeczy w naturze?
W naturze najfajniejsze jest to, że wszystko w niej jest fajne. I potrzebne. I działa od milionów lat. Przetrwała różne kataklizmy i trwa nadal.
Ale jakbym musiała wybrać to…
Drzewo. Bo jest nauczycielem życia. Rozwija to, co pod powierzchnią, ukryte w głębi. Im większy, porozrastany i porozgałęziany system korzenny, tym potężniejsze drzewo.
I ziółka. Bo nie ma na tym świecie takiej dolegliwości, na którą natura nie posiadałaby antidotum w postaci liścia, kwiatu, owocu, korzonka lub łodyżki. No i nalewki można robić:)
Jesteś fotografem przez jeden dzień. Co byś fotografowała?
Przychodzą mi do głowy dwa motywy.
Pierwszy to stare, opuszczone domy, dworki, zameczki, wieżyczki. Takie schowane gdzieś na uboczu przed ludzkim okiem, wietrzejące na linii czasu.
Drugi to zbliżenia. Poczołgałabym się po łąkach i leśnych ściółkach, pozaglądała w różne zakamarki, powydłubywała to co najdrobniejsze i przyglądała się temu przez soczewkę aparatu z dużym zoomem.
„Jestem szczęśliwym człowiekiem, ponieważ…”
ponieważ tego chcę.
Muszę tylko ciągle sobie przypominać, żeby za nim – tym szczęściem – nie gonić i że nie ma żadnego związku z zewnętrznymi okolicznościami.
Kiedy ostatni raz płakałaś?
Pięć minut temu:)
Płaczę dużo, często i gęsto. Gdy jest mi smutno, albo gdy jestem szczęśliwa i jak się wzruszam. Ciągle chodzę i podlewam grządki.
Co dodaje ci energii?
Jaram się jak coś napiszę, nagram, upiekę, posadzę w ogródku..
Co cię denerwuje?
Fakt, że coś mnie w ogóle denerwuje:)
Ciągle jeszcze rzeczy nieistotne, albo takie, na które nie mam żadnego wpływu, są mi w stanie podnieść ciśnienie. A nie powinny…
Bez czego nie mogłabyś się w życiu obejść?
Trudno byłoby mi obejść się bez mojej rodziny.
Bez dobrych ludzi. I ich twórczości.
Bez księżyca. Od zawsze był świadkiem życiowych rozterek, których mi nigdy mi nie brakuje. Poza tym ma ogromnie inspirujące właściwości. Okienny parapet to jedno z moich ulubionych miejsc w domu.
Bez ognia. Tego kontrolowanego oczywiście, w kominku lub ognisku. Ktoś niedawno powiedział, że ciepłe światło równa się dobry nastrój. I miał rację.
Tutaj w duchu minimalizmu powinnam postawić kropkę, ale dodam jeszcze szybciutko, że..
bez zeszytu, długopisu i laptopa,
ołówka do… (o zgrozo!) zakreślania ulubionych fragmentów w książce,
bez antykwariatów
i kawy.
Czego nie możesz się doczekać, kiedy budzisz się rano?
Niespodzianki, którą przyniesie ten dzień.
I jeszcze ode mnie, żebyście mogli przez chwilę poczuć klimat, rytm wierszy Małgosi (mam tylko nadzieję, że nie zepsuję autorce jej książki tym moim czytaniem, ale nie mogłam się powstrzymać. Uwielbiam czytać głośno!):

Małgosia Cudak, autorka
Mała księga mieszkańców puszczy Po kliknięciu na zdjęcie przeniesiesz się na stronę bloga Na stronie bajki - tam znajdziesz sklepik z książką. KUP TUTAJ!

To jeszcze krótka anegdotka na temat mediów społecznościowych i zawirowań okołointernetowych.
Prowadzę sobie swój bloguś, prowadzę też sobie swoje konto na instagramie. Małe, ale własne:) Mam tam swój krąg ludzi, których w większości na oczy nie widziałam, a lubię ich, przejmuję się ich opinią – na temat książek, nie siebie – mam swój w miarę bezpieczny świat. Zadziwia mnie, jak z bezmiaru internetu potrafimy się nawzajem wyłowić, odnaleźć i polubić.
Tak też znalazłam się z Małgosią Cudak, ona dała jedno zdjęcie, które mnie zachwyciło, ja coś napisałam, co jej się spodobało i tak od słowa do słowa… Zaufałyśmy sobie, choć dzieli nas morze i kawał lądu wielki, jak stąd do Szkocji. A przy jednej z rozmów okazało się, że w tym samym roku byłyśmy na pielgrzymkach do Częstochowy, na tej, co to ja wtedy poznałam swojego obecnego i jedynego męża (pamiętacie historię „Miłość od pierwszego wejrzenia”?) Tak to się nasze losy gdzieś kiedyś splotły.
W każdym razie, z okazji tych splotów okoliczności wszelkich, zostałam dumną patronką a wy możecie już spokojnie wejść Na stronę bajki i skupić się na Małej księdze…
Albo na innych bajkach Małgosi. Ale to już musicie przekonać się sami…
To ja jeszcze w ramach anegdotek sieciowych dodam, że dokładnie pamiętam, jak nieznana mi Ola, umieściła mój wpis (Czasem za pomocą baśni, to co ciemne się rozjaśni) w swojej relacji. Napisałam jej wtedy komentarz, że miło się znaleźć w czyjejś historii. Zaraz pomyślałam sobie, że to bardzo proroczo zabrzmiało i śmiesznie by było, gdyby nasze historie się rzeczywiście jakoś posplatały. I masz! Nie spodziewałam się, że aż tak! Ale jestem za to bardzo wdzięczna❤️ Dziękuję Ci Olu za piękne słowa i fotografie. Podziwiam twój artystyczny zmysł, wrażliwość, swobodny styl pisania i pogodny stosunek do rzeczywistości. Jak to dobrze, że dzielisz się tym z innymi.
Małgosia
Olu, pani Małgosia to taka *perełka*, którą miałaś szczęście spotkać na swojej drodze – cieszę się razem z tobą.