Wpis splątany, poplątany, o rzeczach różnych. Variete. Myśli różne i przeróżne. Bo czymże jest życie jak nie kalejdoskopem spraw co chwilę innych, a potem znów tych samych? Zapraszam więc na wycieczkę po kalejdoskopie zdarzeń, parami naprzód marsz!
Gdzieś pomiędzy jednym a drugim pędem w kołowrotku codzienności próbowałam znaleźć chwilę na pisanie. Siadałam przed laptopem, kawa zrobiona, myśli się ustawiają w kolejce, palce sięgają do klawiatury… i krach. Przychodzi dziecko i chce jeść. No nie dam?! Wstaję, szykuję, daję, część myśli ucieka w siną dal. Innym razem już, już coś nawet zacznę… i telefon zabrzęczy. Złośliwie. Specjalnie. I przykleja się do ręki, i wskazówki przestawia w zegarze, bo nagle: co? jak! godzinka minęła?! A ja nic nie zapisałam!
I dużo takich luźnych zapisków poniewiera się na dysku, albo też po zeszytach, notatnikach, na karteczkach… Dziś chcę je zebrać. To mój setny wpis na blogusiu, więc tak symbolicznie zamknę w nim, to co się do tej pory nie zmieściło, żeby nową setkę zacząć już z czystym kontem. Tylko życiowe doświadczenie będzie mym nowym towarzyszem, żadne stare karteluszki!

#1
Zapis z notesu
Kim jestem?
Jestem mamą piszącą. Jestem swoim prywatnym reporterem, który wyszukuje naokoło szczegóły znaczące i opisując je, próbuje oddać życiu jakiś rodzaj hołdu. Uczynić je – to życie nasze rodzinne powszednie – znośniejszym i jaśniejszym. Biorę do ręki laurkę z wypłowiałym już serduszkiem, karteczkę z napisanym dziecięcą ręką “Przepraszam, mamusiu, czy jeszcze się na mnie gniewasz?”, podkładki zbierane w czasie nielicznych podróży, obok zaraz leżą te od przyjaciół, kartki i liściki zostawiane na stole… Z każdej tej małej rzeczy mogłabym, niczym magik z kapelusza, wyciągnąć całą historię. Z opadających płatków pelargonii wysnuć opowieść o pamięci i miłości. Przepis na wpis: jedna rzecz, tona historyjek, anegdotek, wspomnień, okrasić uśmiechem. Stworzyć “Sny szczęśliwe”, jak u Czechowicza.

#2
Zapis z kursu
Siebie wyrażam
Siebie i ciebie może
Też i tego kota i ten kawałek za oknem
Słowa składają się w świat
Atomy cząsteczki komórki życie
Litery słowa zdania ja
Na wesoło
na wzruszająco
Na cynicznie
I lirycznie
Na jesień
Na lato
Na wszystkie moje złe bogi
Mądrości i niemądrości
Słowa jak przetwory do słoików
Nudne jak flaki z olejem – też!

#3
Podanie do Rady Językowej
Do startu gotowi
Kto pierwszy dziś złapie słowa
Kto je najładniej użyje, kto
Się zakamufluje w innym
Słowniku
Bierny czynny i bezczynny
Język – ma łączyć oswajać budować
Pomagać
Uchodźca czy młody silny mężczyzna?
Kobieta czy człowiek?
Dziecko czy płód?
Czy rozstrzygniesz, droga Rado Językowa? Nasze bóle istnienia rozgryziesz? Poprawnie cierpieć nauczysz?
Koniec. Meta
Nie ma wygranych
Jest mur
Za nim – człowiek?

#4
Rozmowa z czytelnikiem. Tym młodszym
– Pani Olu, słuchasz?
– Tak, kochanie, jestem.
– Pani, masz dla mnie opowieść?
– No nie wiem jeszcze… A o czym byś chciała?
– To ty masz wiedzieć, pani!
– Chcę, żeby ci się naprawdę spodobało.
– Mnie się podoba, jak jest wesoło. I wszyscy się śmieją. I mama z tatą patrzą na swoje dzieci i się uśmiechają. I robią im obiadki. I chodzą na spacery.
– Chcesz o zwykłej, szczęśliwej rodzinie?
– A to, proszę pani, jest zwykła rodzina? A może nie bardzo zwykła? Bo moja zwykła jest inna.
– Dobrze, chodzi o to, żeby wszyscy o siebie dbali, tak? I się kochali? Chcesz opowieść o szczęściu i miłości?
– Taak, chyba tak. Wiesz, pani Olu, oni nawet mogą mieć problemy, ale ma być zawsze szczęśliwe zakończenie, dobrze?
– Spróbuję. To słuchaj. Całkiem niedaleko stąd…

#5
Chwila poranna
Odprowadzam Piotrka do szkoły, jest przed ósmą rano. Styczniowy ciemny poranek. On idzie pełen energii, zapału, szczęśliwy jak szczypiorek i opowiada: że jak będzie duży, to zamieszka w Krakowie, będzie grał w minecrafta, będzie jutuberem, i jeszcze będzie się dziś uczył nowej literki (serio! Jego to naprawdę kręci!) i już zupełnie przy okazji rozkminia świat prawdziwy i świat baśni, pytając: mamo, czy kiedyś ten baśniowy był prawdziwy?
Tymczasem obok idę ja. Marzę i myślę tylko o jednym. O kawie. Kawy! Królestwo za kawę! Dobrze – dodaję sobie w myślach – że nie robiłam postanowień noworocznych, bo by dziś wszystkie zdechły. Chcę tylko porannej kawy!

#6
Z wyobraźni
Skąd wziął się zwyczaj oświadczyn z klękaniem?
Było to tak.
Dawno, dawno temu, kiedy świat był jeszcze baśnią do opisania, krążył po nim skryba. Zapisywał, co trzeba robić, żeby świat miał swoje zasady. Bez zasad był nieprzyjemny chaos, tego nikt nie chciał.
Skryba skrzętnie notował: jak się rozmawia o polityce, trzeba się pokłócić. Jak się ma kwiaty w ręku, trzeba szukać dziewczyny, żeby je podarować. Jak się pracuje w ogródku, trzeba co jakiś czas się wyprostować i spojrzeć w górę, w niebo. Skryba miał już mnóstwo stron zapisanych drobnym pismem, a wciąż jeszcze nie było to wszystko.
Pewnego dnia poszedł do biblioteki. Pracowała tam dziewczyna, która zwykle siedziała z nosem w książkach, znała je wszystkie, i każdemu, kto przyszedł, potrafiła doradzić, co ma przeczytać. Skryba lubił ją obserwować. I tego dnia przyszedł po książkę młodzieniec, elegancki, przystojny, z błyskiem pewności siebie w oku. Jak zobaczył dziewczynę, oczy błysnęły mu jeszcze bardziej. Wyglądał jak kot, który przyszedł na polowanie.
Skryba wyjął swój zeszyt. Przygotował ołówek. I czekał.
Dziewczyna z roztargnieniem podniosła głowę znad czytanej opowieści i uprzejmie spytała, w czym może pomóc. Ponieważ nie doczekała się odpowiedzi, zaczęła sprzątać stosy książek leżące na blacie. Ułożyła je sobie na ręce i chciała podejść do regałów, kiedy niespodziewanie o coś się potknęła i wszystkie powieści poleciały na podłogę! Młodzieniec rzucił się na pomoc, zaczął zbierać porozrzucane bidulki i jednocześnie podpatrywał na dziewczynę. Skryba widział, że strasznie mu się spodobała.
– Czy… czy zostaniesz moją żoną? Jestem bogaty. Będziesz miała wszystko!
Ołówek skryby ślizgał się po kartce jak szalony. “Jak chcesz mieć/upolować sobie żonę, musisz ją spytać o zgodę. Musisz obiecać wszystko. Musisz w tym momencie klęczeć na podłodze wśród rozsypanych książek, a ona ma…” – tu skryba musiał spojrzeć na dziewczynę, żeby wiedzieć, co ona właściwie chce teraz zrobić. Po czym dokończył “…a ona powie wtedy, że już ma wszystko i też jest bogata i nie potrzebuje do tego męża. Chyba, że – dodaje po chwili – on sprawi, że go pokocha”.
Po chwili zamyślenia skryba dopisał: “Spisać zasady pokochania. Sprawdzić”.
Westchnął, bo pomyślał, że jego praca chyba nie ma końca…

#7
O szczęściu
Marzy mi się wpis o szczęściu.
Dla każdego inny. Tu głośniej, u innego spokojniej. Tu z wzorowym porządkiem, tu z artystycznym nieładem. U jednego zdjęcie na półeczce i koniec. U mnie w każdym rogu coś. Już kiedyś zastanawiałam się, jak to jest, że u mnie wszelkie powierzchnie płaskie i poziome, przyciągają zaraz stosy karteczek, kredek, połamanych aniołków, patyków, kamyków i książek. Nie raz próbowałam z tym majdanem porządek zrobić, ale się NIE DA. Myślcie, co chcecie!
Dla jednego szczęście to z domku się nie ruszać, usiąść wreszcie na tyłku i nigdzie nie gnać. Drugi nogami przebiera, bo go z kolei fotel parzy i chce w świat.
Życiowe drobnostki, co pomagają utrzymać ład. Codzienne okruchy szczęścia, które możemy sobie nawzajem dać. Niby nic. Ot, trochę zrozumienia, wolności…
To takie okruszki, co oddalają od żalów, smutków, beznadziei. Beznadziejnie czuje się ktoś, kogo codzienne okruszki są lekceważone i zbywane machnięciem ręki.
Dajmy sobie chwile zrozumienia!
Możemy trochę “odpsuć ten świat”, jak to ładnie powiedział kiedyś Marek Niedźwiecki.

#8
Pisanie o pisaniu
Chcę pisać dla ciebie. Co mam opisać ci wprost, a co przekazać opłotkami? Idę do ciebie, ale i ty musisz wyjść do mnie, przerzucić most, żebyśmy się mogli zrozumieć.
Jak nie chcesz, to idziemy dalej, każdy w swoje drogi i niebogi. Ja będę opisywać świat dla tych, co mojego opisu potrzebują. Ty opowiadaj swój pędzący świat. Mój jest tak delikatny, że jak go zaraz nie uchwycę, to mi ucieknie, rozwieje się. Ja jestem gdzieś pomiędzy światem realnym a tym za mgłą.

#9
Oda do słów
I raz i dwa! Ruszajcie się, bando zwiędniętych różyczek! Ruszyć dupy z posad świata!
Zatrząść! Zwyciężyć! Piszmy razem, i wraz, i wszem, i wobec!
Do boju, hej pisarze, do boju, bo tam cud! Słowa leżą, zbierajmy je, aniołowie biali!
Rozgrzani? To marsz, lewa, prawa…
I hop sa sa.
#10
Ranking rzeczy nie-fajnych, bez których świat mógłby się obejść:
Stworzony przez autorkę bloga i jej córkę. Z pomocą reszty rodziny!
Od końca: Blade pieczarki. Fuj! Pełna zgoda!
Stara, konserwatywna Europa. Hmm…
Wąsy jako element komiczny na zdjęciach. Mama, one są okropne! Ja ich wcześnej specjalnie nie widziałam, ale dobra.
Moda lat 2010-15. A to ja się nie znam, ja wtedy nosiłam najpewniej dżinsy.
Napisy “Keep calm”. Tak. Nic tak nie wkurza, jak słowa “Uspokój się”. Jak nie wierzycie, szukajcie najbliższej okazji, żeby wypróbować!
Świeczki w łazienkach. O, to ja wolę w łóżku poczytać niż moczyć się i zalewać świeczki wodą. Albo woskiem łazienkę.
Zburzenie Kartaginy. No dobra… Nie jestem mocna w historii…
Poradniki. Nie lubię. W większości.
Groszek z marchewką. Mój ty Boże, podobno niektórzy nie lubią…
Nominacje do pierwszego miejsca dostają: niektóre influencerki, niektóre czekoladki Merci, a ode mnie jeszcze niektóre książki: te niechlujne, źle wydane i źle napisane.
Macie coś, bez czego świat mógłby się obejść?

#11
Jeszcze małe wyjaśnienie – słowo „plontynka” z tytułu pochodzi z głowy mojego synka. Pewnego dnia do jakiejś zabawy szukał nici i nie mógł sobie przypomnieć, jak ta rzecz – nitka – się nazywa. Wymyślił więc swoje słowo. Plontynka.
Świat mógłby się obejść bez całodobowych sklepów monopolowych, bez toksycznych nie empatycznych mrukliwych i bez poczucia humoru ludzi, jesieni deszczowej ciemnej zimnej i wietrznej, może jeszcze bez telefonów komórkowych ale to niemożliwe
Tak! Stanowczo należy dopisać do listy monopolowe, brak poczucia humoru i zimną jesień, a telefony zostawić do czytania blogów 😉