Ja dziś chętnie wyrzucę z siebie moje ironiczne rozczarowanie. Zawiodły mnie same podstawy mojego światopoglądu. Jakie podstawy, które? Ano te, co mówią, że w życiu idzie o rozwój, że jak będziesz dorosły to zrozumiesz, że w końcu gdzieś przychodzi ten moment oświecenia, że w odpowiednim wieku pojmujesz już wiele, i tak dalej…
Taaa…
Człowiek skreśla kolejne lata w kalendarzu życia, myśli sobie że jeszcze trochę, jeszcze chwilę a odsłoni mu się wielki Sens Życia, zrozumie Niezrozumiałe, pojmie Nieskończoność, znajdzie Odpowiedzi! No to ja z tą właśnie myślą kupiłam tomik wierszy. Urszula Kozioł, rocznik 1931, tomik „Znikopis”, najnowszy. I jakie odpowiedzi znalazłam?? Ano żadne! Wychodzi na to, że nawet wiek lat ponad 80 (bo wiersze z paru ostatnich lat) i te siwe włosy nie sprawiają automatycznie, że coś się staje jaśniejsze. W tych wierszach jest błądzenie, jest niepewność, jest pustka. Jest nieodgadnioność. Jest ciemność. Nie ma za to tej przysłowiowej szklanki wody, co to nam wszystkim na starość tak ma być potrzebna! Jest samotność, owszem. No i jest mi przykro. No bo jak tak?! Myślałam, że tam objaśnienie będzie i pocieszenie z pozycji mądrej, doświadczonej kobiety – babci, a tu??? Dalej niepewność, zwątpienie, no ejże! To tego sensu życia się nigdy nie odnajdzie?…
Ale serio mówiąc, wiersze fajne.
A ze starych wpisów mam taki bardziej optymistyczny, z końca roku 2017:
„Przypomniała mi się dziś pewna opowieść:
Kiedyś, dawno temu do bram czyśćca puka pewien człowiek. Otwiera mu święty Piotr i zaczyna oprowadzać po niebiańsko – piekielnych włościach. Najpierw otwiera jedne drzwi, patrzą do środka, zaglądają i oto co widzą: na środku pomieszczenia stoi wielki kocioł z pyszną, pachnącą, cieplutką zupą, dookoła kotła stoją ludzie i są wściekli. I głodni. Są głodni, bo łyżki, które dostali do jedzenia, są dosyć długie, by sięgnąć do środka kotła, ale nie mogą nimi trafić z zupą do swoich ust. Łyżki są po prostu za długie, i nikt nie jest najedzony, mimo smakowitej zawartości kotła. Święty Piotr kiwa głową ze zmartwieniem i idą dalej, otwiera drugie drzwi. Zaglądają do środka i widzą bardzo podobną scenerię – też jest kocioł, też jest pyszna zupka i ludzie też mają takie same długie łyżki. Ale są szczęśliwi, najedzeni i uśmiechnięci. Jak to się dzieje? – zastanawia się gość świętego Piotra, przygląda się uważnie i widzi. Zauważył, że ci ludzie wpadli na pomysł, by długimi łyżkami karmić siebie nawzajem. I wiecie, co to było? To właśnie było niebo. To ja jestem codziennie w niebie Jak jemy na dwie łyżeczki z Piotrusiem, to zawsze też dostaję porcję…”
1 thought on “„Znikopis””