Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
świat za oknem, powiewa firanka, widać ogród jasny i wiosenny, zmiana wiąże się z metaforą otwartego okna

Zmiana.

Posted on 29 października 202329 października 2023 by Ola

Uczestniczę w tym roku w takim wyzwaniu fotograficznym na instagramie, gdzie dostaje się mniej więcej raz na tydzień nowy temat i trzeba go zobrazować zdjęciem. Dowcipnie, artystycznie, profesjonalnie, amatorsko – wszystko jest możliwe, ma być po swojemu i z odrobiną zabawy. Dla mnie to nowy teren, nie czuję się mocna w robieniu zdjęć, ale nie rezygnuję. Często jestem podłamana tym, jak wygląda moje zdjęcie w porównaniu z tymi od foto-profesjonalistów, ale to nic, niech tak będzie. Nie da się wszędzie być naj, naj. Jak to powiedziała żaba, stojąc na środku polany, kiedy wszystkie inne zwierzęta podzieliły się na dwie grupy: na te najmądrzejsze i na te najpiękniejsze, to ta żaba powiedziała, że się przecież nie może rozdzielić. Cha, cha.

W każdym razie temat wyzwania to dla mnie nie tylko rozkminki fotograficzne, ale też pytania o podpis. Co pod takim zdjęciem napisać. Jakie przywołać słowa moje najulubieńsze. W zdjęciach może taka dobra nie będę, ale w opisie już czuję się pewniej, swobodniej i to moja ulubiona część wyzwania.

W tym tygodniu temat: zmiana. I nie mogłam tu pozostać przy krótkim insta-opisie, zbyt się mój mózg zagotował od skojarzeń, które szybciutko podbiegały i tłoczyły mi się w głowie.

Zmiana – na lepsze, na gorsze. Nieunikniona, wybrana. Szybka, niezauważalna. Filozoficzna, naukowa, historyczna. Wybory, dzieci, starość, praca, przyzwyczajenia. Perspektywa. Upływ czasu, strach, niespodzianka… Narodziny. Śmierć.

Nie ma takiego momentu, kiedy świat zastyga. Wciąż się przemienia – w nas i obok nas. Trwać w przekonaniu, że coś jest niezmienne, to wbijanie sobie samemu gwoździa do trumny. Chęć powrotu do tego, co było, bywa wręcz niszcząca. Jednocześnie akceptacja zmiany to jedna z trudniejszych rzeczy, jaką możemy w życiu zrobić. Jak już polubiliśmy jakieś swoje doświadczenia czy przekonania to nie jest nam łatwo przyjąć, że przyszedł czas na inne.

Nasz mózg lubi poruszać się po znanych rejonach i najchętniej podsuwa nam poznane już i ugruntowane przekonania. Zmiany w sobie samym – najgorzej.

A czasem właśnie zmiana jest tym, czego potrzebujemy najbardziej…

Może nie w postaci wielkiego planu, gdzie przekreślam wszystko co było, jadę do Honolulu i żyję w komunie, tańcząc na bosaka po kwietnych łąkach, aż tak to nie trzeba, w końcu można w tym tańcu nadepnąć na jeże, biedne jeże na pewno o tym nie marzyły; ale jakiś mniejszy plan, skromniejszy – jak najbardziej. Może uratować nas przed brakiem poczucia sensu w życiu.

Kiedy wymawiam słowa: akceptacja zmian w życiu, mam przed oczami otwieranie okna. Takiego okna z metafory, okna, przez które wlatuje coś nowego, nabieranie oddechu, ekscytacja! Nadzieja.

Mam też przed oczami otwieranie okna, przez które wdziera się coś silniejszego ode mnie, a ja stoję bezbronna, wystawiona na wiatr, deszcz. Strach, że ten wiatr zmiecie wszystko, co jest mi drogie. Nie chcę! Boję się. 

Pamiętam, jak urodziła się moja córka. Czasami mam wrażenie, że to zdziwienie, w jakie wpadłam na myśl, że jestem mamą, nigdy tak na dobre nie minęło. Dużo na początku płakałam, gdyby ktoś wtedy pokazał mi, jak sobie dziecko wepchnąć z powrotem do brzucha i kazać mu poczekać, aż się oswoję i wszystkiego nauczę, i wtedy, tak po paru latach urodzić, to chętnie bym tak zrobiła! A mnie wszystko leciało w tym wychowywaniu za szybko. Co ja się nauczyłam, to Maja już wchodziła na nowy etap. Zawsze mnie wyprzedzała. Ona się zmieniała według swojego wewnętrznego planu, całkowicie poza moją kontrolą, a ja właściwie bardziej się z boku przyglądałam (i wciąż się tak przyglądam, kiedy ona wchodzi w dorosłość), niż ingerowałam. Potem świat zaczął nas zmieniać, kiedy przychodziły kolejne trudy życia, kredyty, reformy w szkole… Nastoletnie zmagania z niesprawiedliwością świata…

Zmiana to też możliwość błędu. Nie zawsze wybierzemy dobrze. Ja do tej pory zastanawiam się, czy trzeba było Maję pchać przez system szkolny, czy może jednak mogłam pozwolić na edukację domową. Nie wiem.

Sama średnio raz na miesiąc mam ochotę zmienić pracę, ale mam też zbyt duże obawy, czy byłby to na pewno właściwy krok. Jeszcze tego okna nie otwieram, ale przez nie wyglądam, z ciekawością.

Jedne z ważniejszych zmian, jakie zdarzyły mi się w życiu, to takie w mojej głowie. Nauczyłam się, że nie ma na nic gotowych scenariuszy, a ja takie właśnie kiedyś chciałam. Rozpisywałam w głowie sceny, co ma być po kolei, tak przecież będzie idealnie, myślałam. A aktorzy mi się buntowali. Szli swoją drogą. Przez krzaczory szli, kiedy ja chciałam ich poprowadzić równą ścieżką. I co? I pstro. Każdy musi iść swoją drogą, nie ma w życiu scenariuszy. Za nikogo nic nie zdecyduję, za nikogo nie przeżyję życia, nikogo w ten sposób nie uratuję. Mamy swoje drogi, mogę do ciebie pomachać, powiedzieć ci, że jestem niedaleko, jak chcesz to zapraszam, wpadnij, pójdziemy razem, ale tylko: jeśli tego chcesz. Plany mogę mieć tylko i wyłącznie dla siebie.

A przecież życie i tak mi tą moją idealną ścieżkę przetnie. I powie złośliwie: o, masz, dorzucę ci kamyczek, dasz radę, kochaniutka? Co z tym zrobisz?

Ciąża, ślub, choroby, mieszkanie, szkoły, przyjaźnie, pieniądze… Życie rzuca kostką i robi wyliczanki.

Raz, dwa, trzy, dzisiaj w ciąży będziesz ty.

Raz, dwa, trzy, dziś na wojnie będziesz… też ty!

Raz, dwa, trzy, dziś…

Zmiany. Piszę o tym, jakie są ważne, a teraz się zatrzymuję. Poczekajcie. Byli tacy, co chcieli zmieniać cały świat, tak bardzo chcieli, że stracili z oczu zwykłych ludzi. Zmiany, na które mogli sobie pozwolić, bo mieli władzę. I mieli w jakiś przedziwny sposób swoich zwolenników. Władza zmienia człowieka, a władza absolutna zmienia absolutnie.

Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, mówią, i dzielą ludzi – ty możesz iść, a ty jesteś wiór, leć, płoń, zgiń.

Urodziłeś się w złym miejscu, w złym czasie? Zmiecie cię historia.

Miałeś tego pecha, że genetyka obdarowała cię ciemnymi oczami, ciemną skórą? Nic nie poradzę, ciemne oczy skazują cię na drugą stronę muru.

A świat patrzy. Gdzieś w tym świecie patrzę i ja. Patrzysz ty. Nie zmienimy świata, my nie mamy władzy, my możemy znów tylko zrobić sobie porządek we własnej głowie. Możemy nie przyłączyć się do nienawiści. Możemy stać po stronie słabszych. Możemy pozwolić sobie na współczucie. Nie mamy władzy, to możemy sobie pozwolić na brak oceny. Ocenę wystawia silniejszy, ten, który rządzi. Jak nie rządzę, to mogę ocenę mieć głęboko gdzieś i zachować się po prostu po ludzku, choćby we własnej głowie. Zmiana i strach przed nią – doskonałe narzędzie do manipulacji dla tych, co mają władzę. 

Jeszcze inna myśl a propos zmian: bardzo lubię, kiedy jakaś książka, opowieść pokazuje mi nowy punkt widzenia. Zmienia moje spojrzenie. To jedna z zalet czytania bądź słuchania, co nieodmiennie polecam i zalecam nam wszystkim na różne strachy. Kiedy się boisz – porozmawiaj. Daj się wysłuchać. Czasem już wspierająco działa choćby usłyszenie swoich obaw wypowiadanych głośno, przez siebie samego.  Czasem ty w czyjejś opowieści usłyszysz, że można. Że on, ona dali radę. Może i ty… 

Bo zmiana to jednak zawsze będzie trochę też strach. Ale wyobrażacie sobie, że dalej siedzimy w jaskiniach, bo nikt nie odważył się nosa wytknąć na zewnątrz, bo baliśmy się zmian? Że kobiety dalej są pozbawione prawa głosu, bo nikt nie miał odwagi do zmian? Że nikt nigdy nie podał ręki obcemu człowiekowi, bo się bał? Strach jest silny, ale wyzwolenie się spod niego – jeszcze lepsze. Tako mówię ja, która jeszcze kilka lat temu popukałaby się w czoło, gdyby ktoś mi powiedział, że odważę się pisać bloga a na instagramie rozmawiać z innymi ludźmi.

Moja córka też pewnie popukałaby się w czoło, gdyby ktoś powiedział jej, że jak pójdzie na studia, to zapisze się do Koła Naukowego, pokona swój lęk przed nowym. Nie na zawsze i od razu wszystko.  

Nie. Powoli. Ale do przodu. Taka zmiana.

Nawigacja wpisu

← Niedoskonałość.
Życie i… szkoła. Rozmowa. →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności

Archiwa blogowe:

  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyzna Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt c Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne mot Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam n Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
"zamknij oczy, bądź... Rozmarzylam się przy pi "zamknij oczy, bądź...

Rozmarzylam się przy piciu kawy.
Ziemia krąży leniwie"

Dwa wersy na kartkę - można? A jakże, można. A to leniwe te wersy, a to szybkie i przewrotne. Lekkość i optymizm przeplatają się ze smutkiem. Po prostu życiowo, tylko na szczęście to życie w zamyśleniu i z dystansem. Takie życie z drugim spojrzeniem, kiedy to co zwykłe umie się przekuć w metaforę. Zegary, muszle, ołówek, piaskownica - wszystko może być poezją, lub uchwyconą myślą. 

"Wycieczka

Jesienne światło przysiadło sobie na chwilę...
I co teraz?"

Teraz można spokojnie wrócić do codzienności, już odrobinę ją zaczarowaliśmy:) 

@przeczytane.napisane - dziękuję ci! Nie tylko za te konkretne książki, ale i za wszystkie twoje blogowe polecajki:) wiesz, za to całe przeszkadzanie w życiu, bo cóż też innego robią nam gwiazdy i wiersze, i inne głupstwa, jak nie przeszkadzają! *

*To też wersy Renaty Blicharz;)
_______________________
Renata Blicharz
189 dwójek i Dwójki drugie
Wyd. Ridero 
_______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #renatablicharz #189dwójek #dwójkidrugie
Kolażowe bajki. Ja zamieniam słowa, a czy one Kolażowe bajki. 

Ja zamieniam słowa, a czy one zmieniają mnie? Może, być może...

"...stworzę historię
której dałeś zaledwie
pierwszą

ciepłą

literę"

- Dorota Koman 

I tak to pisanie się kręci:)

#gdziespomiedzy
"Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cał "Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cały dzień po nim łaziłem, po jego ulicach i mostach. 
Opierałem się o poręcz i patrzyłem na wodę przez jakiś czas, właściwie wcale jej nie widząc, to znaczy widziałem wodę na początku
ale później już jej chyba nie widziałem, bo ja mam takie dwa patrzenia, i jedno z nich to było dzisiaj
bo jedno z moich patrzeń to to jest takie nicniewidzenie, zapominanie się oczami, zapadanie się w leje, które muszą być po drugiej stronie oczu".

Moje czytelnicze skojarzenia i drogi. 

"Potem pójść dalej. Dalej".

Stachura i Sołtys mi się przeplatają.
__________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#sierpień #pawełsołtys 
#flaneryzm
Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisa Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisania, wypożyczyłam Austerlitz. 
Jeszcze lepsze! Ten rytm, przyciąganie, czytanie jak sen, jak ciężki sen, z którego chcesz się obudzić a nie możesz, i też jednocześnie nie chcesz, bo historię trzeba wysłuchać do końca...
Dla mnie książka o poszukiwaniu tożsamości. Opowieść Austerlitza o swoim życiu poprzedzona jest  analizami architektury, i razem daje to wrażenie poruszania się po nieznanych (poznawanych) przestrzeniach,  zaglądania przez okna - kiedy nie wiesz, co możesz ujrzeć, kiedy nie wiesz, czy chcesz to ujrzeć. 
Schody, mury, ulice, wartownie, płoty. Miasta znane i miasta odgrzebywane w pamięci. Zdzieranie warstw, pod którymi czeka pamięć. 
Cień czasu. Albo też cień czasów, w których przyszło żyć. Wyrzucenie zegarków nic nie da, choć wydaje się pociągającym gestem - mówi Austerlitz - i nic z tego, niedola i udręka wciąż trwają... Jak i niekończąca się samotność. 

@bookspiracja - dzięki za wspólny zachwyt:) długo by można o Austerlitz, prawda?
___________________________
Austerlitz 
W.G. Sebald
Przekład: M. Łukasiewicz 
Wyd. Wab 
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#austerlitz
#sebald
#wydawnictwowab
Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. T Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. Trochę było obaw, bo zwykły człowiek to się jednak waha - czy zrozumie, czy jest godzien, czy aby na pewno wolno mu sięgnąć po Literaturę Wielką - i jeszcze pół biedy jak coś jednak znajdzie dla siebie i pochwali, ale jak niedajboże się nie spodoba??? Jak to napisać! Ale pani, droga Anne Carson, to mnie zagarnęła całą, szczerze i bez reszty.

Autobiografia czerwonego to historia Geriona. A Gerion jest inny - czerwony i skrzydlaty. Jest to więc historia o odrzuceniu i poszukiwaniu bliskości. Pisana czy raczej malowana? Czytanie książki przypominało czasem oglądanie obrazu, czy też układanie go z elementów uczuć, emocji, myśli. Do tego niezbędna szczypta ironii, specyficznego humoru. 
Książka do odczuwania. 
Zmieniająca formę, albo raczej wymykająca się powierzchownym podziałom. Dramat? Esej? Proza poetycka? Eksperyment literacki? 
Nie to jest ważne, nie dla mnie. Ja chciałabym wciąż słuchać historii o Gerionie, o jego nie-zrobionych  fotografiach, o nieśmiertelności, o tajemnicy, jaką jesteśmy sami dla siebie.
Historii o byciu pomiędzy światłem a ciemnością, wszak: "wspaniałe z nas istoty, myśli Gerion. Jesteśmy sąsiadami ognia". 
I to połączenie:  tytułowy czerwony i zacytowane ostatnie zdanie z ogniem też coś znaczy, może jak przeczytam jeszcze raz to złapię to coś, na razie zostawiam sobie na obrzeżach myśli. 
Niech eksperyment trwa.
__________________
Autobiografia czerwonego 
Anne Carson
Wyd. Ossolineum, seria Wygłosy
@ossolineum.wydawnictwo 

Wypożyczone z @mbpwejherowo 

#gdziespomiedzy #bookstagram #autobiografiaczerwonego #annecarson #ossolineum
Danilo Kiš Grobowiec dla Borysa Dawidowicza Tłum Danilo Kiš
Grobowiec dla Borysa Dawidowicza
Tłum. Danuta Cirlić-Straszyńska
Wyd. Czarne
________________________
Jednego dnia usłyszeć o człowieku po raz pierwszy, drugiego odkryć, iż człowiek ten jest w bibliotece - niektórzy wygrywają w totka, a ja wygrywam w książki:) Te nieoczywiste, najlepsze. 
Grobowiec to opowiadania/powieść/siedem rozdziałów wspólnej historii - więc już po tych podtytułach wiemy, że nic nie wiemy, albo też, że stoimy na niepewnym gruncie. I tak przez wszystkie strony - prawda miesza się ze zmyśleniem - niby nic nowego w literaturze - ale miesza się wciąż udając prawdę. Dokument, który jest literacką fikcją. Odnośniki do biografii, które nie istnieją. 
A co wspólnego w tych siedmiu historiach? Rewolucja, co pożera własne dzieci. Ktoś chciał wierzyć i oddać się  idei a tu jednak - ironia losu - totalitaryzm pokazuje, gdzie ma idee. Najstarsza z historii dzieje się w czasach Wielkiej Inkwizycji, więc nie o sam wiek XX idzie, a o całokształt ludzkich wyborów, dążeń i poszukiwań - poszukiwań, jak jeszcze inaczej możemy sobie urządzić piekło. I siebie w nim urządzić. 

A równie wybornie czyta się dyskusje o samej książce, choć nie ma tego dużo, ale widać, jak Grobowiec daje do myślenia. 

Dziękuję za uwagę, lecę dalej do biblioteki:)
_____________________
#gdziespomiedzy #grobowiecdlaborysadawidowicza #danilokiš #wydawnictwoczarne
Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. Kiedy kto Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. 
Kiedy ktoś tęsknił, przchodziła i zamieniała w lód serce, język i nogi, żeby te nie chciały nigdzie biec. A oddech w siwy dym.
.....

Kolaż do wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej pt. Mewa:

"Tęskonta nade mną szeleszcze.
Trąca mnie skrzydłem mewiem.
Czy wciąż ta sama jeszcze?
Nie wiem! Nie wiem..."

@dozamotaniajedenkrok @chwila_ze_sztuka 
i #kolażzpoezją 

#gdziespomiedzy
Mój Instagram

życie i książki

Opowieści rodzinne. Wiosna – część 1

30 kwietnia 2022
życie i ...

Kucyk polny

26 września 2021
życie i książki

Placki, kapusta i kryminały

14 października 2021
życie i książki

Wakacje #2. Książki!

10 lipca 2022
życie i problemy

„Nastolatkozmagania”

29 października 2021
życie i problemy

Żegnajcie wakacje, witajcie zarazki!

28 września 2021
życie i ...

Bajki

22 czerwca 2025
życie i problemy

Za oknem słyszę mewy

28 lutego 2025
życie i książki

Czytamy dzieciom – część 3

24 lipca 2022
życie i ...

Równowaga

24 września 2021

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme