Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
dziewczyna, w długiej sukni, na łące, patrzy do tyłu, w stronę słońca, trochę jak czarownice z dawnych czasów

Czarownice

Posted on 14 lipca 202315 lipca 2023 by Ola
moja fotografia do tekstu czarownice, stoję w sukience na łące, patrzę w bok
polne kwiaty, żółte - starzec jakubka
łąka i fioletowe, delikatne kwiaty o zmierzchu

Czarownice, wiedźmy, szeptuchy, Baby Jagi, wiedźminki, czarodziejki, rusałki, strzygi…

Chciałabym wam dziś opowiedzieć o nich wszystkich – o kobietach. 

Boicie się?  

I dobrze. Jak obok ciebie są czarownice, to powinieneś się bać! 

Ale też właśnie do nich biegniesz, kiedy potrzebujesz pomocy… 

To jak to jest, spytasz zniecierpliwiony, dobre one są czy złe?! 

A ja odpowiem, że są dobre. Przeważnie.  

Przeważnie jesteśmy tymi, co się tobą zaopiekują.  

Przejdziemy ciążę z porannymi mdłościami, które trwają cały dzień, z żylakami, pozaginanym kręgosłupem i spuchnięte jak słonie. Zwykle daleko nam do wizerunku kwitnącej dziewoi biegającej w zwiewnej koszulce po łące. Raczej szkoda nam byłoby podeptanych kwiatów i wybiegających spod nóg mrówek i pajączków (nie wspominając o jeżach). Niech sobie żyją spokojnie. Urodzimy cię, na każdy możliwy sposób. Poród jest jednocześnie piękny i straszny. Fizjologiczny i wzruszający. Naturalny i mistyczny. Jest cudem i jest przekleństwem. Nie każda z nas może przeżyć go ponownie… Czasem ciało i głowa mówią stanowcze nie, nigdy więcej. Trudny proces adopcji dziecka to też przeżycie na miarę porodu – też rodzi się matka, ojciec, dziecko. 

Potem żadna magiczna wiedza nie wpada nam w ręce w postaci instynktownego macierzyństwa. Nie, wszystkiego się uczymy. Przewijamy, karmimy, płaczemy, krwawimy. Jesteśmy kłębkiem splątanych emocji, obolałym i przestraszonym. Nie śpimy przez kolejne miesiące, wciąż od nowa ucząc się bycia mamą. Chcemy być jak wróżki i czarodziejki, a czasem bliżej nam do Baby Jagi. 

Potem szukamy z powrotem dawnych siebie ze swoimi planami i marzeniami, ale często już nie znajdujemy. Uczymy się, jak mieć nowe marzenia. Jak je pogodzić z macierzyństwem. Uczymy się cierpliwości.  

Czasem najtrudniejsze do nauczenia się jest zwykłe proszenie o pomoc. Dobrze mieć wokół siebie innych ludzi, którzy tę pomoc zaoferują, którzy będą dla nas i dla dziecka jak wioska. Do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska – to prawda. I jakaś w tej wiosce mądra babka, co wysłucha, co będzie wiedziała, jak pomóc. Jak pozwolimy. Jak ją znajdziemy. Ona nie będzie miała brodawek na brodzie i zakrzywionego nosa, ale rozpoznasz ją po spojrzeniu, które cię nie ocenia.  

Czarownice nie oceniają. Pomagają tam, gdzie pomoc jest potrzebna. Na szpitalnych dyżurach, przy nauczycielskim biurku, w fotelu psychologa, za ladą w sklepie, w domu przy prasowaniu, czy gotowaniu obiadu, może w ogrodzie, pieląc koperek i truskawki. Może każdą wolną chwilę poświęcają na pracę w rozmaitych fundacjach. Może też jeżdżą z wózkami na spacery, mijacie się codziennie. Może twoja czarownica jest koleżanką z wirtualnego świata, której dobre słowo wysłane z rana pomaga ci wstać i przejść przez dzień. 

Czarownice nie oceniają. Ale nie lubią głupoty i marnowania czasu. Lubią jasne sytuacje, nie kłamią, nie kręcą, nie są obłudne. Nie tracą cennego czasu na przekonywanie kogokolwiek o swojej racji, nie dążą do przemeblowania twojego życia – jak chcesz, to zrozumiesz. Jak nie chcesz, to cię nie zmuszę. Nie ma czaru na bycie mądrzejszym. Słuchaj, obserwuj, ucz się – powie ci taka jedna i sobie pójdzie. Ale jak naprawdę chcesz, to dużo cię nauczy.  

“Ktoś wyszedł i teraz stał na schodkach, nieszczęśliwy, niepewny i zamyślony.

– Aaaa! – wrzasnęła Aurelia ochryple, ze wszystkich sił, prędzej niż pomyślała, w jakie słowa chciałaby ubrać swój krzyk.

Ojciec podniósł głowę, zszedł po schodkach, najpierw powoli, potem szybciej – i przystanął. Jak wmurowany.

Chciała natychmiast biec do niego, rzucić mu się w ramiona, zatonąć w opiekuńczym uścisku, za którym tak długo tęskniła – ale nie mogła ruszyć się z miejsca. Zresztą ona już zrobiła swój pierwszy krok. Teraz kolej na niego.

Pociąg nagle ruszył z peronu, z narastającym stukotem, a potem, cichnąc, oddalał się w kierunku Gniezna. Ojciec stał bez ruchu: nieduża, krępa postać w prochowcu, z teczką w prawej ręce.

Chodź – zaklinała go w duchu Aurelia, zaciskając pięści tak, że aż ją ścięgna bolały. – Chodź tu, prędzej. Zrób krok, zrób pierwszy krok, zobaczysz, że to już wystarczy…

A czuła się przy tym tak, jakby naprawdę czarowała.

Ojciec poruszył się. Podszedł szybko naprzód – przystanął – i nagle pobiegł bardzo szybko w jej kierunku, wymachując teczką, którą trzymał w odstawionej ręce, cały czas jakoś niezradnie przechylony na bok.

Aurelia wyciągnęła ramiona – i ojciec wpadł w ten jej uścisk, jak do gniazda.

Przytuliła go mocno. Straszny płacz złapał ją za gardo – ale jeszcze się powstrzymała.

Ktoś tu musiał być silny – i nie płakać”.

kawałek stłuczonego talerza, z ozdobnym ornamentem kwiatowym
Małgorzata Musierowicz
Dziecko piątku, Akapit Press, Poznań 1996
stłuczony talerz w tle, otoczony liśćmi, otulony

Sprawiamy, że nasz świat jeszcze się jakoś trzyma. Potrafimy zszyć rany, podać rękę. Nalać zupę. Zrobić herbatę. Usiądziemy z tobą, chwycimy kubki w kropki i pogadamy.  

Kiedy podrośniesz, będziemy pomagały ci zapakować plecak i zaprowadzimy cię do szkoły. Będziemy stać za tobą murem, żeby szkoła była dla ciebie dobrym doświadczeniem. Będziemy uczyć cię, kiedy mówić “nie” a kiedy “tak”. Żebyś był człowiekiem zarówno pewnym siebie jak i empatycznym. Przejrzymy tony postów na blogach, przeczytamy setki gazet, książek, artykułów, żeby zrobić dla ciebie wszystko, co w naszej mocy. Wcale nie tak czarodziejskiej mocy, jak byśmy chciały. Musimy walczyć też z własnymi demonami w postaci braku pewności siebie, różnych fobii, lęków, złych wspomnień… Ale czarownice się nie poddają! 

“Na pożegnanie powiedziałam cicho i spokojnie:

– Elwira, posłuchaj mnie uważnie (…). Zrób kukiełkę. W nocy, ze szmatek z męskiej koszuli. Z ciucholandu, żebyś nie wiedziała czyja. Męska koszula musi być uprana. Cały czas myśl o nim, tym twoim wymarzonym. Wycieraj nim, tym kukiełkiem, łzy i całuj go na dzień dobry i dobranoc. Mów do niego, gdzie jesteś i jak ma tu trafić. Przywołuj. Zjawi się.

– Powaga?! Zalewa pani. To czary!

– A za co, Elwiro, ginęły kobiety na stosie? Za to, że były wiedźmami. Wiesz, od czego pochodzi słowo ‘wiedźma’?

– Od… wiedzieć… Nie?

– Każda wiedza jest dobra”. 

stłuczony talerz, poukładany jak puzzle
Małgorzata Kalicińska
Dom nad rozlewiskiem, Zysk i S-ka, Warszawa 2006
czerwone serduszko na czarnym sznureczku, leżące na drewnianych deskach

Nauczymy cię też, żebyś się nie przejmował zmarszczkami, upływającymi latami, nieidealnym ciałem. Pokażemy ci, że nie warto tracić czasu na czcze i próżne gadaniny, zawsze lepsza jest jakaś praca do wykonania. Nic tak nie pomaga na pogubienie, jak solidny kawał dobrze wykonanej roboty.  

Będziemy miały w końcu czas dla siebie, jak dorośniesz, ale będziemy już w innym miejscu niż te dwadzieścia lat temu… Być może przyjdzie nam siebie budować od nowa. Być może cię zdziwimy, że mamy jeszcze marzenia, że mamy nowe plany. Że chcemy dalej kochać, przyglądać się światu, uczyć się. Albo właśnie odwrotnie – czasem nie chcemy już kochać na siłę, wolimy odwrócić się od tego, co nas trzymało siłą przyzwyczajenia i – być może wyjechać w Bieszczady. Choćby tak metaforycznie! Grzecznie będziemy odsuwały od siebie pytania: “Ale jak?!”, “Ale po co? Ty?! Wy?!”. 

Tak. Ja. My. Wiedźmy, co wiedzą. 

“Babcia Weatherwax rozejrzała się po wielowarstwowym, srebrzystym świecie. 

– Gdzie ja jestem? 

WEWNĄTRZ LUSTRA. 

– Czy ja umarłam?  

ODPOWIEDŹ NA TO PYTANIE, odparł Śmierć, LEŻY GDZIEŚ POMIĘDZY NIE I TAK. 

Esme odwróciła się, a miliard postaci odwrócił się wraz z nią. 

– Kiedy będę mogła wyjść? 

KIEDY ZNAJDZIESZ TĘ, KTÓRA JEST PRAWDZIWA. 

– Jest w tym jakiś haczyk? 

NIE. 

Babcia spojrzała na siebie. 

– To ta – powiedziała”. 

kawałek stłuczonego talerza, z ozdobnym ornamentem kwiatowym
Terry Pratchett
Wyprawa czarownic, Wyd. Prószyński i S-ka

Rusałka – link

Pod tym linkiem znajdziecie opowiadanie Kasi, gdzie pojawia się rusałka. Kasia ma o niej całą opowieść, chciałabym, żebyście ją kiedyś przeczytali. Halo, wydawnictwa! Czary, mary, rach-ciach, tu jest dobra książka do wydania, proszę ja was! 

polny bukiet leżący na ławce, taki mogłyby zebrać czarownice, jest lato i jest zielono

I opowieść z dalekiej pustyni…

“W niedostępnym, odludnym miejscu, które każdy w duszy zna, ale które niewielu widziało, żyje stara kobieta, (…) wyczekuje, aż jakiś zagubiony w drodze wędrowiec czy poszukiwacz szczęścia zbłądzi pod jej dach.

Jest rozważna i przezorna, często z rozczochranymi włosami opadającymi na twarz i zawsze gruba; zazwyczaj unika ludzkiego towarzystwa.

(…) Sama nazywa siebie wieloma imionami: La Huesera, Poszukująca Kości, La Trapera, Zbieraczka, La Loba, Kobieta Wilk.

Jedynym zajęciem La Loby jest zbieranie kości. Zbiera i przechowuje szczególnie kości tych istot, którym grozi wymarcie na ziemi. Jej jaskinia jest pełna kości wszelkich zwierząt zamieszkujących pustynię: jeleni, grzechotników, kruków, wron. Ale jej specjalnością są wilki.

Czołgając się i pełzając na kolanach, przeczesuje góry i wyschłe koryta rzek w poszukiwaniu wilczych kości, a kiedy zgromadzi już cały szkielet, kiedy ostatnia kosteczka znajdzie się na swoim miejscu i staje przed nią piękna, biała rzeźba zwierzęcia, siada przy ogniu i duma, jaką zaintonować pieśń.

Kiedy już wie, staje nad swoją criaturą, unosi nad nią ramiona i zaczyna śpiew. Wtedy żebra i kości kończyn wilka zaczynają porastać ciałem, a potem sierścią. La Loba śpiewa dalej, w miarę jej śpiewu zwierzęcia przybywa, a silny i kudłaty ogon zadziera się do góry.

La Loba śpiewa dalej i wilk zaczyna oddychać.

Śpiewa z całych sił, z głębi płuc, aż pustynia drży w posadach, a podczas pieśni wilk otwiera oczy, podskakuje i zaczyna biec kanionem.

A w którymś momencie biegu, czy to od wielkiego pędu, czy to od bryzgu wody w rzece, czy to od promienia słońca lub księżyca, który pada wprost na bok zwierza, wilk nagle przemienia się w roześmianą kobietę, która biegnie wolna ku widnokręgowi.

(…) La Loba pokazuje ci coś, co się ukrywa w twojej duszy.

(…) La Loba to też Ta, Która Wie”.

stłuczony talerz, na ciemnym, groźnym tle
Clarissa Pinkola Estes
Biegnąca z wilkami, Wyd. Zysk i S-ka
stłuczony talerz, poklejony plasterkami, otoczony zielonymi liśćmi

A na zakończenie jeszcze strzyga. Bo nie da się być czarownicą bez poczucia humoru! 

Aniu – dziękuję ci pięknie za pomoc. Jesteś moją ulubioną strzygą 😉 

“STRZYGA to żeński demon o starej, jeszcze prasłowiańskiej genezie (…). Starożytni wierzyli, że pod postacią tych ptaków (puszczyków) zmarli wracają na ziemię, by wysysać krew z dzieci. Strzygami stawali się ludzie o dwóch sercach i – co za tym idzie – dwóch duszach. Po śmierci jedna z nich odchodziła w zaświaty, a druga ożywiała ciało nieboszczyka i zamieniała go w żądnego krwi demona. Każdej nocy strzyga wstawała z grobu, by nasycić swój głód. Chude, ale umięśnione ciało, blada cera, zapadnięte, czerwone oczy, podwójny rząd ostrych zębów i długie na sztych pazury – ten widok był dla wielu jej ofiar ostatnim w życiu. Istniały dwa sposoby na powstrzymanie bestii: jeden dla odważnych – trzeba było przeleżeć w jej legowisku do świtu twarzą do ziemi – drugi dla rozważnych – należało ją spalić w chwili, gdy pozostawała uśpiona. Podhalańscy górale podawali jeszcze trzeci sposób – aby pokonać strzygę, wystarczyło złapać ją na pasek od gaci. Jednak bieganie z opadającą bielizną w jednej ręce i cienkim rzemykiem w drugiej w poszukiwaniu rozwścieczonego potwora nie przyjęło się zbytnio. 

Nie wszystkie strzygi były tak krwiożercze i bezmyślnie brutalne. Niektóre potrafiły zadziwić wyrafinowaną złośliwością: na przykład na Śląsku strzygonie – męskie odmiany strzyg – cięły na ludziach garderobę samym tylko wzrokiem. Dla pozbawionej ubrania ofiary kończyło się to porządną porcją wstydu i koniecznością zakupu nowej odzieży. Nic to jednak przy tym, co wyprawiały strzygi na Podhalu: wchodziły one do chałup tylko po to, by ssać mężczyznom krew z sutków, od czego ofiarom wyrastały kobiece piersi!”. 

stłuczony talerz, na ciemnym, groźnym tle
Paweł Zych, Witold Vargas
Bestiariusz słowiański, Wyd. Bosz
ilustracja strzygi, autor: Paweł Zych
Strzyga autorstwa Pawła Zycha. Przemiła istota. Jak dla mnie - czarownica bez kawy...
bestiariusz słowiański, okładka, część pierwsza
bestiariusz słowiański, część druga

Nawigacja wpisu

← Książkowe serie na lato
Urlop. Kawa. Kryminał. →

1 thought on “Czarownice”

  1. B. pisze:
    15 lipca 2023 o 17:41

    Piękny wpis. Cudownie być czarownicą!

    B.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!

Ostatnie wpisy:

  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności
  • Za oknem słyszę mewy
  • Bajka o chochliku i dla chochlików
  • zieleń od pierwszego zdania
książka Małgosi Cudak, Mała księga mieszkańców puszczy
Książka M. Cudak, nad którą objęłam mój pierwszy patronat.
Książka R. Barancewicz, mój drugi cudny patronat.
Antologia bajek, jedna z nich jest napisana przeze mnie samą, osobiście:) Premiera 12.04!

Często zaglądam do:

gach z pawlacza - blog z opowiadaniami. Muzy, upiory i inne takie stwory...

na stronie bajki - blog Małgosi Cudak, z bajkami do słuchania i książkami do czytania

miss ferreira - blog o życiowych zamieszaniach

julia rozumek - blog pisarsko - życiowy

Archiwa blogowe:

  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

życie i problemy

Zmierzch

11 lipca 2023
życie i ...

Ech, porządki…

30 kwietnia 2022
życie i ...

Jak nie wybuchać złością

25 września 2021
życie i ...

Rozmówki rodzinne.

11 września 2022
życie i problemy

Wpis z notatnikiem

25 września 2021
życie i ...

Życie i… szkoła. Rozmowa.

11 listopada 2023
życie i ...

śmierci się wesoło i względnie swobodnie

19 października 2024
życie i książki

 Co przynosi Gwiazdor pod choinkę? Książki!  

11 grudnia 2022
życie i problemy

Myśli… spierniczone? O piernikach i nie tylko. Część 1

8 grudnia 2021
życie i ...

Życie i… cierpliwość.

24 lutego 2024

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme