Zmierzch – moje istnienie gdzieś pomiędzy.
Prawie nieuchwytny moment, który można łatwo przegapić, wystarczy, że nie podniesiesz wzroku na czas i już – dzień zamienił się w noc. Nie zdążyłeś.
A tam, w tym zmierzchu, jestem właśnie ja.
Nie ta silna, entuzjastyczna, uśmiechnięta, jak w słońcu.
Nie ta przeglądająca po nocy tony książek, żeby przepędzić strachy i bezsenność.
Jestem tam, gdzie można wpatrywać się w gasnące słońce, w coraz ciemniejsze chmury, w pojawiający się granat na niebie. Wtedy moje opowieści są najprawdziwsze.
O zmierzchu opowiem ci o swoich marzeniach, z których śmieję się i drwię w dzień.
Opowiem ci, dlaczego tak bardzo lubię pisać, od czego uciekam i do czego biegnę. Jak chcesz poznać prawdę – pytaj o nią właśnie o zmierzchu. Kiedy powietrze pachnie rozgrzanym ogrodem, albo nadchodzącym nocą mrozem.
Mijam kolejne domy, okna, w których zapalają się światła, chowam ten widok, zostawiam go sobie, to część magii tej pory dnia. Mam nadzieję, że przed zmrokiem zdążę do domu, zwłaszcza tą okropną jesienną porą, kiedy wiatr przenika do szpiku kości i nie pomagają nawet kolorowe szaliki. Przed nocą chcę zdążyć do ciebie.
Zmierzch – jak obietnica.
Jak cisza, kiedy możesz po prostu – być.
U Urszuli Honek, w książce „Białe noce”, ludzie wznoszą modlitwy pod czarne niebo: „Matko święta, wilku z lasu, panno orędowniczko, krowo cielna i niecielna, Jezusie miody spijający z ula, lisie z przetrąconą kitą, idźcie z nami przez świat” – i to też jest zmierzch. Czas na swoją modlitwę. Do matkiświętej, do zjaw pojawiających się z mgłą, do wił przylatujących z wiatrem. Modlitwa szeptem do rąk, żeby nie pozwoliły światu zniknąć.
Zmierzch – ten moment, kiedy za Leśmianem powiem: „to czujne, bezbrzeżne z całych sił – istnienie!”
„Pierwsza zmierzchu fala
Spływa ponad dach.
W szybach – mrok, a z dala
Słońce się dopala
W nasturcjach i mgłach”
(B. Leśmian, Poezje, Wyd. SPES, 1998)
Podobnie odbieram zmierzch. Chociaż zawsze żal mi budyniowego nieba z jagodami. Zbyt granatowe to już koniec dnia a nocą nie zawsze widać gwiazdy.