Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
babie lato, mgła, krzaczek, poranne niebo, łąka, zdjęcie dosyć ponure i ciemne, ilustracja do opowieści rodzinne

Opowieści rodzinne. Babie lato – część 4

Posted on 8 października 20238 października 2023 by Ola

Zosia kolejny raz przewróciła się z boku na bok.

Nie, tak też niewygodnie.

Przykryła się i zaraz nerwowo odrzuciła kołdrę.

To bez sensu, pomyślała. Nie mogła zasnąć, koniec, kropka. Szkoda czasu na wiercenie się w łóżku. Już lepiej coś poczytać, może obejrzeć… Albo chociaż spokojnie pomyśleć.

Zosia wstała z łóżka, założyła ciepłe skarpetki, bo nocny chłód końca lata już się wdzierał do domu i podłogi były zimne jak lód, i podreptała do kuchni. Po drodze zgarnęła jeszcze długi, wełniany sweter. Przeszła przez ciemny korytarz, mijając schody i lustro obwieszone girlandami z okazji urodzin Julki. Zapalając tylko malutkie światło nad kuchenką nastawiła czajnik i przygotowała kubek. Wrzuciła do środka torebkę melisy do zaparzenia i chuchając sobie w ręce czekała, aż woda się zagotuje. Kurdzibąk, pomyślała, naprawdę trzeba zrobić remont. Całe ciepło gdzieś ucieka, znów wydadzą fortunę na ogrzewanie! A ceny ostatnio zatrważające… Spojrzała na karteczki ze swojego wakacyjnego planu „Nowa ja”, przyczepione do korkowej tablicy na ścianie. Ze wszystkich swoich wielkich planów zrealizowała zaledwie jeden punkt – Sławcio z Julką mają odświeżony pokój, przemalowany, zrobili porządek z zabawkami, których już nie używali, a Robert wstawił długie, podwójne biurko dla przyszłych uczniów. Sławek wprawdzie jeszcze rok został w zerówce, Julka poszła do pierwszej klasy, ale biurko jest już dla nich obydwóch. Sławek nie był jeszcze do końca gotowy na szkolne trudności, w końcu nie są z siostrą bliźniakami, Julka jest rok starsza. Wczoraj, w ostatni dzień wakacji, miała siódme urodzinki. Sławek będzie miał sześć lat w listopadzie.

Zosia zalała herbatę i przeszła z kubkiem do saloniku. Usiadła na kanapie i zapatrzyła się w ciemny ogród za oknem.

Nie dziwiła się, że nie może zasnąć.

Zbyt wiele myśli kłębiło jej się w głowie. Przeskakiwały z jednego problemu na drugi, jak nakręcone. Powoli popijając meliskę, Zosia próbowała uporządkować ten chaos w głowie. Rozdzielić problemy na pojedyncze. Na pasma, z którymi dałaby sobie radę.

Największym i najbardziej skłębionym problemem, który jednocześnie Zosia starała się zepchnąć najdalej w głąb umysłu, była rozmowa z mamą. Też się Asi zebrało na zwierzenia, pomyślała Zośka, zdenerwowana. Tyle lat nic, cisza, zaciśnięte usta, kamienna twarz, a tu nagle, proszę, chodźcie, musimy pogadać. I to jeszcze akurat w urodziny Julki! Po prostu super! Dobrze, że Alicja też była, bo pochmurna mina Zosi nie ułatwiała mamie rozmowy.

Ale teraz przynajmniej wszystko wie. Tylko czy to jej było potrzebne? Przez całe życie miała przekonanie, że jej rodzina to po prostu mama i ona, potem, jak już była nastolatką, to pojawił się Jaś, urodziła się Alicja, było dobrze. A teraz cała ta historia z jej ojcem.

Cholera jasna, jej ojciec był alkoholikiem i do tego bił mamę. Zosia wcale się nie dziwiła, że Asia wyrzuciła go z domu, nie mam jej tego za złe, myślała. Nie pamiętam Waldka, nigdy nie miałam żadnych przebłysków, wspomnień… Nic. Pamiętam, że próbowałam pytać mamę, czemu nie mają taty, jak inne dzieci, ale po jakimś czasie przestałam. Mama robiła się zachmurzona i nerwowa. Nigdy nie przyprowadzała do domu żadnych innych facetów. W szkole też nikt nie pytał. Cholera, pewnie inni wiedzieli, tylko ja nigdy nic nie usłyszałam! Musiały być jakieś plotki! I co ja mam teraz z tym zrobić?! Aśka, nie mogłaś sobie tej opowieści darować? Chciałaś mnie uszczęśliwić na siłę, czy co? Mam się teraz fajnie czuć, że jestem córką pijaka i furiata? Do szczęścia mi ta wiedza potrzebna?!

Mój ojciec… Pewnie na początku nie był taki zły, w końcu mama jakoś się w nim zakochała… Ale babcia nie lubiła go od początku. Mama mówiła, że babcia próbowała jej przemówić do rozsądku, że to w głębi duszy nikt dobry. A mama pewnie tak uparta jak ja, nigdy nikogo nie słuchała, mam to po niej! A co mam po nim?… Co mam w genach po pijaku? Ech, szkoda czasu na te rozmyślania…

Gdyby Zosia przerwała wewnętrzną tyradę i wsłuchała się w spokojniejsze głosiki w swojej głowie, usłyszałaby, co się działo w jej życiu po tym, jak ojciec zniknął a ona nigdy nie usłyszała dlaczego. Usłyszałaby od samej siebie opowieść o nieufności do ludzi. O zamknięciu się. Usłyszałaby i zrozumiała, czemu tak często nie umie spokojnie porozmawiać z Robertem. Czemu przypisuje mu gorsze intencje. Zrozumiałaby, ile nosi w sobie gniewu.

Przyjdzie jeszcze czas, kiedy Zosia Halska posłucha tej spokojniejszej siebie. Odnajdzie drogę do pogodzenia się z samą sobą. Być może jej „nowe ja” kryje się właśnie na tej drodze…

Długo tak siedziała na kanapie w saloniku. Kolejne pasma problemów czekały na roztrząśnięcie i przeczesanie. Ułożenie. Rozplątanie. 

Myśli popłynęły w stronę choroby Jędrka. Byli poumawiani na kolejne badania. A wczoraj zrobiła pierwszy bezglutenowy tort, dało się zjeść! Wszyscy powoli przyzwyczajali się do nowej sytuacji. Ale teraz zacznie się szkoła i nie będzie już podjadania paluszków na przerwie, częstowania się cukierkami na urodziny, wpadania do sklepiku po byle co. Czy on da sobie radę? Czy nie będzie smutny?

A Hania?! Zosia zaczęła wiercić się z nerwów na kanapie, w końcu wstała i podeszła do okna. Hania w tym roku wybrała studia i zaskoczyła wszystkich, bo nie były to żadne studia artystyczne, a socjologia. Socjologia! Co to dziecko będzie robić z takim dyplomem?! Już lepiej mogła rok poczekać, pomyśleć i pojechać nawet do tych Włoch czy gdzieś, myślała zgryźliwie mama dorosłej córki. Bożesz ty mój, socjologia… Ale ingerować nie zamierzała. Wolny wybór to zawsze była ważna sprawa w życiu rodziny Halskich i nikt nie wyobrażał sobie układania życia przez innych. Cóż, taki los starej mamy, denerwować się dziećmi nawet gdy one już są dorosłe.

Julka rosła jak na drożdżach, zachowując jednak wciąż swój niezmącony optymizm. Często uśmiechnięta, opiekująca się bratem, zdawała się pozbawiona wewnętrznych rozterek i smutków. Coś jednak przyjdzie na pewno, myślała Zosia. Żeby to nie było nic, co zniszczy jej dzielnego ducha! Nie zabierze uśmiechu! Żeby to był jeden gorszy dzień, dziura w spodniach, kanapka, której nie będzie chciała zjeść… Nic innego. Niech to będą zwykłe, codzienne rzeczy. Podobno dzieci mają swojego Boga, niech on czuwa nad ich szczęśliwym dzieciństwem. Niech zbierają siły, żeby z dobrych wspomnień czerpać siłę do zmagań z dorosłym życiem. A czy ja mam te siły?, zaczęła się zastanawiać Zosia. Z czego ja mam teraz czerpać siły?

Noc trwała. Jeszcze potrwa, zacznie się nowy dzień. Pierwszy dzień nowego roku szkolnego. Za chwilę będzie szukanie wyprasowanej bluzki, nerwy, czy zdążą, spotkanie z nową panią, atmosfera oczekiwania, ekscytacji, szkolny hałas. Za chwilę. Teraz Zosia z pustym już kubkiem w dłoniach, zawinięta na kanapie w salonie w kocyk, wpatrywała się w ciemność za oknem. Noc była ciemna i pochmurna. Ogród ani las za płotem domu Halskich nie były niczym oświetlone. W tej nocnej ciemności czasem rozlegał się świergot pierwszych ptaków, trzaskały gałązki potrącone cieniem przechodzących zwierząt. Czasem zaszeleściły liście i trawy, kiedy przechodziły po nich cienie z przeszłości, zjawy. Zostawiały za sobą szare smugi, najpierw świetliste, potem coraz bardziej cieniutkie, ledwo widoczne, jak nitki pajęczyn babiego lata. Pajęczyny zdawały się oplatać cały ogród, krzyżowały się, rozbiegały, zawracały. Okrążały. Wyciągały się w stronę okna, chciały wejść do domu, rozsnuć się po pokojach, po snach… Nagle całą tą misterną pajęczą siecią coś wstrząsnęło, raz i drugi. Wszystkie nitki zadrgały, jakby przestraszone. Przez chwilę zapanowała cisza; cisza, która wessała w siebie nawet odgłos oddechu. Potem Zosia usłyszała cichutki płacz. Usłyszała samotność, strach, rozpacz. I wściekłość. Cała pajęczyna zadrgała ponownie, tym razem drgania były szybkie, jedno po drugim, jakby ktoś biegł  po cieniutkich srebrnych nitkach. Dziwny odgłos płaczu, który coraz bardziej przypominał już tylko wściekłość, zbliżał się, narastał. Zosia w panice zaczęła w końcu myśleć o ucieczce, po pajęczynie mógł biec przecież tylko pająk, ale jaki pająk tak krzyczy, przemogła paraliż, całą siłę woli włożyła w poruszenie nogami, żeby tylko zejść z kanapy, wyjść z salonu, gdzie uciec? Do Roberta? Do góry, do dzieci? A jeśli sprowadzi na nich niebezpieczeństwo? Będę uciekać jak najdalej przed siebie, niech to coś goni tylko mnie! Hej! Tu jestem! Złap… –

Zosia nie dokończyła ostatniej myśli. Z gwałtownym ruchem nóg obudziła się na kanapie, cały czas ściskając w ręku pusty kubek. Zamknęła oczy jeszcze raz i powoli uspokajała rytm oddechu. Czekała aż przestanie tak mocno walić jej serce, czuła je w całym ciele.

Za oknem było już prawie jasno. Srebrne nitki babiego lata snuły się po trawie, między gałęziami, zupełnie zwyczajnie. Małe pająki kryły się gdzieś w ich głębi, czekając na nieostrożne muchy. Trawa lśniła od rosy, a ptaki już stanowczo nawoływały do rozpoczęcia nowego dnia.

 

 

zamglona droga do: jesienne opowiadanie oraz ilustracja do: opowieści rodzinne. Mgła, droga między płotem a lasem

– Halo, Alicja? Masz chwilę czasu? Czy Mikołaj…

– Hej, Zośka. Mam chwilę, Mikołaj jest ze swoim dzielnym ojcem. Dzielnym, bo wziął go na plac zabaw. Chyba nie wie, ile to będzie gonienia! I zgadnij, kto się pierwszy zmęczy!

– Na pewno nie twój synek, zgadłam?

– Dokładnie. Ale! Czekałam na twój telefon.

– Czekałaś?

– Zośka, przestań, po tych mamy rewelacjach na urodzinach Julki to ty musisz się wygadać. Musi to w tobie siedzieć. Ja może i jestem na urlopie z dzieckiem, ale zawodu nie mam zamiaru zmieniać. Więc jako psycholożka…

– Dobra, pani psycholog, już daj spokój. Wcale nie chciałam o tym mówić. Nawet myśleć o tym nie chcę.

– …

– Nie wierzysz mi?

– No nie. Ale dobra, to z czym dzwonisz?

– …

– Teraz ty milczysz. Zośka, tak nie można! Nie…

– Alicja, dobra już. Nie pouczaj mnie, małolato. Co ty w tym wieku wiesz o życiu. Słuchaj, dzwonię, bo miałam dziwny sen. Śniło mi się, że jestem pająkiem. Albo nie, raczej, że gonił mnie jakiś pająk. W każdym razie była tam pajęczyna, a ja się tak strasznie w tym śnie bałam, Jezu, jak ja się bałam! Myślisz, że to taki sen, że ja powinnam jednak iść na jakąś terapię? Jak myślisz, małolato?

– A ty jak myślisz?

– No kurdzibąk, ciebie pytam!

– Zośka, nie powiem ci tak, czy nie. Nie wyślę cię na siłę, jak ty sama nie będziesz chciała, to nic z tego. Co oprócz strachu czułaś w tym  śnie? Coś pamiętasz jeszcze?

– Taki wielki smutek jeszcze. I… I nic więcej. Ale wrażenie było okropne. Jak się obudziłam, myślałam, że zwariowałam. Przestraszyłam się.

– A jak myślisz czego się przestraszyłaś? Przecież to tylko głupi sen.

– No właśnie! Myślisz, że wszystko ze mną w porządku?

– A ty myślisz, że wszystko z tobą w porządku?

– Jezu, Alicja, zaraz trzasnę tym telefonem! Nie możesz normalnie odpowiedzieć na moje pytania?!

– Nie mogę.

– A dlaczegóż to, jasnie pani wszystkowiedząca psycholog?

– Właśnie dlatego, że jestem psycholożką. I może o życiu nie wiem, tyle co ty, ale na swojej pracy się znam. I nie odpowiem na twoje pytania, bo to są… właśnie twoje pytania. Ty musisz na nie odpowiedzieć. Myślę, że nie zwariowałaś, nie masz zaburzeń do leczenia psychiatrycznego, przynajmniej ja tego nie widzę, ale masz mnóstwo nieprzepracowanych spraw w głowie. Twojej głowie. To ty sama musisz je poukładać. Psychoterapia to są, Zosiu, głównie pytania, na które musisz sama odpowiedzieć. Terapeuta będzie z tobą rozmawiał, wskazywał jakieś drogi, coś wyjaśniał, ale nikt za ciebie na twoje pytania nie odpowie.

– Alicja…

– No dalej, wyżyj się na mnie. Przyzwyczaiłam się, dam radę.

– No weź. Przepraszam.

– Halo? Coś zakłóca, możesz głośniej?!

– Nie przesadzaj, przepraszam. Wiem, że czasem jestem wredna. Daj mi numer do jakiegoś dobrego, tego, no, terapeuty. Spróbuję.

– To ja spróbuję znaleźć takiego, co sobie z tobą poradzi. Musi być co najmniej tak wredny jak ty. Poszukam, obiecuję. I…

– I co?

– I dobrze, że zrobiłaś ten krok. Czekałam na to. Kocham cię. Mikołaj, już jesteście! Szybko wam to poszło, chłopaki! Zosiu, pa, ja kończę, trzymaj się! Masz całusy od umorusanego siostrzeńca!

opowieści rodzinne - ilustracja liści płynących w rzece, odbija się tez drzewo, jest już prawie jesiennie, babie lato

Nawigacja wpisu

← Opowieści rodzinne. Lato – część 3
Niedoskonałość. →

1 thought on “Opowieści rodzinne. Babie lato – część 4”

  1. Hanna Dominik pisze:
    10 października 2023 o 20:19

    Masz rację Olu taki to już los starej Mamy przejmować się swoimi dziećmi w każdym wieku. Trzymam kciuki za Zosię i żeby terapia się udała!!!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności

Archiwa blogowe:

  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyzna Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt c Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne mot Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam n Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
"zamknij oczy, bądź... Rozmarzylam się przy pi "zamknij oczy, bądź...

Rozmarzylam się przy piciu kawy.
Ziemia krąży leniwie"

Dwa wersy na kartkę - można? A jakże, można. A to leniwe te wersy, a to szybkie i przewrotne. Lekkość i optymizm przeplatają się ze smutkiem. Po prostu życiowo, tylko na szczęście to życie w zamyśleniu i z dystansem. Takie życie z drugim spojrzeniem, kiedy to co zwykłe umie się przekuć w metaforę. Zegary, muszle, ołówek, piaskownica - wszystko może być poezją, lub uchwyconą myślą. 

"Wycieczka

Jesienne światło przysiadło sobie na chwilę...
I co teraz?"

Teraz można spokojnie wrócić do codzienności, już odrobinę ją zaczarowaliśmy:) 

@przeczytane.napisane - dziękuję ci! Nie tylko za te konkretne książki, ale i za wszystkie twoje blogowe polecajki:) wiesz, za to całe przeszkadzanie w życiu, bo cóż też innego robią nam gwiazdy i wiersze, i inne głupstwa, jak nie przeszkadzają! *

*To też wersy Renaty Blicharz;)
_______________________
Renata Blicharz
189 dwójek i Dwójki drugie
Wyd. Ridero 
_______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #renatablicharz #189dwójek #dwójkidrugie
Kolażowe bajki. Ja zamieniam słowa, a czy one Kolażowe bajki. 

Ja zamieniam słowa, a czy one zmieniają mnie? Może, być może...

"...stworzę historię
której dałeś zaledwie
pierwszą

ciepłą

literę"

- Dorota Koman 

I tak to pisanie się kręci:)

#gdziespomiedzy
"Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cał "Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cały dzień po nim łaziłem, po jego ulicach i mostach. 
Opierałem się o poręcz i patrzyłem na wodę przez jakiś czas, właściwie wcale jej nie widząc, to znaczy widziałem wodę na początku
ale później już jej chyba nie widziałem, bo ja mam takie dwa patrzenia, i jedno z nich to było dzisiaj
bo jedno z moich patrzeń to to jest takie nicniewidzenie, zapominanie się oczami, zapadanie się w leje, które muszą być po drugiej stronie oczu".

Moje czytelnicze skojarzenia i drogi. 

"Potem pójść dalej. Dalej".

Stachura i Sołtys mi się przeplatają.
__________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#sierpień #pawełsołtys 
#flaneryzm
Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisa Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisania, wypożyczyłam Austerlitz. 
Jeszcze lepsze! Ten rytm, przyciąganie, czytanie jak sen, jak ciężki sen, z którego chcesz się obudzić a nie możesz, i też jednocześnie nie chcesz, bo historię trzeba wysłuchać do końca...
Dla mnie książka o poszukiwaniu tożsamości. Opowieść Austerlitza o swoim życiu poprzedzona jest  analizami architektury, i razem daje to wrażenie poruszania się po nieznanych (poznawanych) przestrzeniach,  zaglądania przez okna - kiedy nie wiesz, co możesz ujrzeć, kiedy nie wiesz, czy chcesz to ujrzeć. 
Schody, mury, ulice, wartownie, płoty. Miasta znane i miasta odgrzebywane w pamięci. Zdzieranie warstw, pod którymi czeka pamięć. 
Cień czasu. Albo też cień czasów, w których przyszło żyć. Wyrzucenie zegarków nic nie da, choć wydaje się pociągającym gestem - mówi Austerlitz - i nic z tego, niedola i udręka wciąż trwają... Jak i niekończąca się samotność. 

@bookspiracja - dzięki za wspólny zachwyt:) długo by można o Austerlitz, prawda?
___________________________
Austerlitz 
W.G. Sebald
Przekład: M. Łukasiewicz 
Wyd. Wab 
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#austerlitz
#sebald
#wydawnictwowab
Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. T Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. Trochę było obaw, bo zwykły człowiek to się jednak waha - czy zrozumie, czy jest godzien, czy aby na pewno wolno mu sięgnąć po Literaturę Wielką - i jeszcze pół biedy jak coś jednak znajdzie dla siebie i pochwali, ale jak niedajboże się nie spodoba??? Jak to napisać! Ale pani, droga Anne Carson, to mnie zagarnęła całą, szczerze i bez reszty.

Autobiografia czerwonego to historia Geriona. A Gerion jest inny - czerwony i skrzydlaty. Jest to więc historia o odrzuceniu i poszukiwaniu bliskości. Pisana czy raczej malowana? Czytanie książki przypominało czasem oglądanie obrazu, czy też układanie go z elementów uczuć, emocji, myśli. Do tego niezbędna szczypta ironii, specyficznego humoru. 
Książka do odczuwania. 
Zmieniająca formę, albo raczej wymykająca się powierzchownym podziałom. Dramat? Esej? Proza poetycka? Eksperyment literacki? 
Nie to jest ważne, nie dla mnie. Ja chciałabym wciąż słuchać historii o Gerionie, o jego nie-zrobionych  fotografiach, o nieśmiertelności, o tajemnicy, jaką jesteśmy sami dla siebie.
Historii o byciu pomiędzy światłem a ciemnością, wszak: "wspaniałe z nas istoty, myśli Gerion. Jesteśmy sąsiadami ognia". 
I to połączenie:  tytułowy czerwony i zacytowane ostatnie zdanie z ogniem też coś znaczy, może jak przeczytam jeszcze raz to złapię to coś, na razie zostawiam sobie na obrzeżach myśli. 
Niech eksperyment trwa.
__________________
Autobiografia czerwonego 
Anne Carson
Wyd. Ossolineum, seria Wygłosy
@ossolineum.wydawnictwo 

Wypożyczone z @mbpwejherowo 

#gdziespomiedzy #bookstagram #autobiografiaczerwonego #annecarson #ossolineum
Danilo Kiš Grobowiec dla Borysa Dawidowicza Tłum Danilo Kiš
Grobowiec dla Borysa Dawidowicza
Tłum. Danuta Cirlić-Straszyńska
Wyd. Czarne
________________________
Jednego dnia usłyszeć o człowieku po raz pierwszy, drugiego odkryć, iż człowiek ten jest w bibliotece - niektórzy wygrywają w totka, a ja wygrywam w książki:) Te nieoczywiste, najlepsze. 
Grobowiec to opowiadania/powieść/siedem rozdziałów wspólnej historii - więc już po tych podtytułach wiemy, że nic nie wiemy, albo też, że stoimy na niepewnym gruncie. I tak przez wszystkie strony - prawda miesza się ze zmyśleniem - niby nic nowego w literaturze - ale miesza się wciąż udając prawdę. Dokument, który jest literacką fikcją. Odnośniki do biografii, które nie istnieją. 
A co wspólnego w tych siedmiu historiach? Rewolucja, co pożera własne dzieci. Ktoś chciał wierzyć i oddać się  idei a tu jednak - ironia losu - totalitaryzm pokazuje, gdzie ma idee. Najstarsza z historii dzieje się w czasach Wielkiej Inkwizycji, więc nie o sam wiek XX idzie, a o całokształt ludzkich wyborów, dążeń i poszukiwań - poszukiwań, jak jeszcze inaczej możemy sobie urządzić piekło. I siebie w nim urządzić. 

A równie wybornie czyta się dyskusje o samej książce, choć nie ma tego dużo, ale widać, jak Grobowiec daje do myślenia. 

Dziękuję za uwagę, lecę dalej do biblioteki:)
_____________________
#gdziespomiedzy #grobowiecdlaborysadawidowicza #danilokiš #wydawnictwoczarne
Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. Kiedy kto Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. 
Kiedy ktoś tęsknił, przchodziła i zamieniała w lód serce, język i nogi, żeby te nie chciały nigdzie biec. A oddech w siwy dym.
.....

Kolaż do wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej pt. Mewa:

"Tęskonta nade mną szeleszcze.
Trąca mnie skrzydłem mewiem.
Czy wciąż ta sama jeszcze?
Nie wiem! Nie wiem..."

@dozamotaniajedenkrok @chwila_ze_sztuka 
i #kolażzpoezją 

#gdziespomiedzy
Mój Instagram

życie i ...

Plontynki – czyli myśli różne

14 maja 2023
życie i książki

Granica

21 kwietnia 2022
życie i ... życie i książki życie i problemy

Lilka i Henio

28 sierpnia 2023
życie i problemy

Czas.

2 sierpnia 2022
życie i problemy

O współczuciu

26 września 2021
życie i ...

Dzień Dziecka

1 czerwca 2024
życie i książki

Co czytać – moim zdaniem

31 maja 2025
życie i ...

Z życia wzięte

11 marca 2022
życie i problemy

Czapeczka i tożsamość

16 stycznia 2023
życie i książki

Opowieści rodzinne. Lato – część 2

17 września 2023

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme