Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu

„Mój szczęśliwy dzień”

Posted on 1 stycznia 202216 listopada 2024 by Ola

Witajcie słoneczka w tym Nowym Roku. Czy będzie on w jakiś sposób lepszy, szczęśliwszy? Jakoś nie mam takiego przeczucia!

Moje przeczucia są bardziej w stronę katastroficzną niż po prostu pesymistyczną, a optymizm zgubiłam gdzieś w okolicach roku… 2020? Może nawet 2000 – kiedy zaczęłam wchodzić w dorosłość? Może nawet zgubiłam swój optymizm jeszcze w wieku dwudziestym?!

Jak widzicie – jestem absolutnie gotowa poprawiać Wam humor! Proszę bardzo i nie ma za co!

To prawda, że staram się dostrzegać różne „szczęśliwostki” w życiu. Nie jest to zawsze takie proste. Szukam, często wzdycham i śmieję się POMIMO kłód pod nogami i chłost na klacie. Ostatnio nasunęła mi się jednak pewna dziwna myśl… O szczęściu. Ciekawiście? Po kolei zatem:

Oglądałam serial „Sprzątaczka” na Netflixie, serial w porządku – taka instrukcja, co robić, jak czujesz, że nie jest ci obca przemoc (także psychiczna), więc temat ważny i potrzebny – i nie mam się co przyczepiać. Osobiście wolę większą metaforę, ale nie jest absolutnie żaden zarzut tylko moje indywidualne podejście do odbioru sztuki. Czasem trzeba walić prawdą po oczach jak obuchem, czasem wystarczy praca własnej wyobraźni – jak należę na ogół do tej drugiej grupy.

I w tymże serialu pojawiła się taka scena: bohaterka siedzi w terapeutycznym kręgu i daje pozostałym uczestnikom zadanie, żeby w dziesięć minut napisali na karteczkach wypracowanko pod tytułem „Mój najszczęśliwszy dzień”. I każdy coś pisze. Znajduje w myślach taki dzień, który może opisać jako szczęśliwy.

Dzień.

Cały.

Szczęśliwy.

Rany – pomyślałam wtedy – ja też chcę opisać mój szczęśliwy dzień! Może ten, kiedy… Albo może… Czekaj, czekaj… Nie, ten nie, bo wtedy…

I tak sobie przetrząsałam wspomnienia, układałam na kupki pod tytułem „szczęśliwe” i „zakłócone” i nie mogłam się dokopać do czegoś, co by w pełni odpowiadało idealnemu Dniu Szczęścia.

Dziwnie się poczułam. Bożesz ty mój, przecież dużo się dobrych rzeczy wydarzyło w moim życiu! Pamiętam chwile radości, kiedy zdałam maturę, kiedy obroniłam pracę magisterską. Pamiętam, jak z przyjemnością pisałam tę pracę – to był piękny czas! Jeździłam do biblioteki, siedziałam parę godzin w książkach, szukałam, zaznaczałam, odkrywałam nowe powiązania, układałam te myślowe puzzle. Dyskutowałam z moją promotorką, czy jest dobrze, czy może jeszcze jednak spojrzeć na inne punkty widzenia? Czytałam, pisałam i dostawałam solidny feedback.

Ale! Bywałam też głodna, zmęczona, wściekła na złą pogodę. Czasem znużona, myśli nie mogły skupić się na książkach tylko krążyły wokół porannej kłótni. Bolała mnie głowa. Bałam się, że jednak piszę wszystko źle i bez sensu. Drżałam na myśl o obronie tej pracy. Nie powiedziałabym wtedy, że to były moje szczęśliwe dni. Ot, normalne.

To może jak urodziłam dzieci? To owszem, wołałam „Jestem szczęśliwa!!!”, po czym w tej samej chwili zalewałam się łzami z bólu, strachu, niepewności. I tak to trwa… Ile lat? W tym roku już będzie całe siedemnaście! Wzruszenia na przemian ze zniechęceniem. Raz chcę dzieci moje przytulić i trzymać tak kochane na zawsze w swoich ramionach a za chwilę myślę sobie, ile kosztuje bilet w Bieszczady i że to wcale nie jest tak drogo. Jak dla jednej osoby, która będzie szczęśliwa BEZ dzieci.

I tak ze wszystkim!

Powinnam cieszyć się dniami, kiedy planowaliśmy z mężem nasze mieszkanie, potem je urządzaliśmy. No, rzeczywiście. Cieszę się każdą tańszą rzeczą kupioną w promocji (jak ktoś ma cynk na tanie lampy do łazienki, to może podrzucić, my jakoś nie znaleźliśmy od 2014… kiedy się wprowadziliśmy), cieszę się, że póki co odświeżone krzesła, które mają spokojnie z pięćdziesiąt lat, jeszcze się trzymają i tak dalej, ale ciągle czegoś brakuje, ciągle coś jest do poprawienia, do robienia. Posprzątania.

Jestem szczęśliwa, kiedy wszystko jest na swoim miejscu – w rzeczywistości i w przenośni – i mogę spokojnie poczytać, pooglądać coś. Ale najczęściej jestem też po całym dniu zbyt zmęczona, żeby to w pełni docenić. Zresztą, co to by było za wypracowanie, gdybym napisała „To był mój szczęśliwy dzień, bo rano wstałam bez bólu głowy, po drodze do pracy nie padał deszcz, w pracy nic się nikomu nie stało i dzieci były zadowolone i grzeczne a potem jeszcze w domu synek nie marudził i córka z radością odrabiała lekcje. A potem bez wzdychania zrobiłam obiad. A potem miałam siły z jednym pogadać a z drugim pograć w planszówki. A potem młodszy zasnął o dziewiętnastej, więc mogłam jeszcze parę godzinek popracować albo poczytać.”

A potem się obudziłam i dzień zaczął się naprawdę, hehe.

Tak jeszcze wychodzi mi z moich obliczeń, że szczęśliwe chwile to najczęściej te, kiedy osiągamy cel, który sobie założyliśmy. Kiedy do niego dążymy, albo czekamy, to jeszcze nie jesteśmy szczęśliwi, bo jeszcze nie jesteśmy pewni efektu. Chociaż później może powiemy – to było właśnie wtedy…

Opowiem wam na koniec taką historyjkę pokrzepiającą, prosto od Mistrzyni, Małgorzaty Musierowicz:

„Kreska oparła policzek o ramię Gabrysi. Zapanowała miła cisza, słychać było, jak z kranu Borejków kapie woda, jak w starej lodówce budzą się dalekie, brzękliwe wibracje, a Pyza i Tygrysek kłócą się zajadle za ścianą (…).

– Przypomina mi się – powiedziała sennie Kreska – taka opowiastka o kobiecie, która znalazła czterolistną koniczynkę. Zawołała swojego męża i dzieci, i przyjaciół, wszyscy siedzieli razem całą noc, pełni nadziei i nasłuchiwali, kiedy wreszcie nadjedzie szczęście. Ale nic się nie działo, tylko drzewa szumiały, dziecko się śmiało, świecił księżyc. Rano rozeszli się zawiedzeni, że szczęście nie przyszło.

– Śliczna opowieść. Szczęście jest chyba czymś takim, jak okulary pana Hilarego.

– Tak – powiedziała Kreska, ziewając rozdzierająco. – Bardzo lubię słuchać, jak brzęczy ta twoja lodówka, wiesz?

– Starożytni Grecy – powiedziała Gabriela, także ziewając – mówili: „Kto chce by szczęśliwy, nie powinien wychodzić z domu”.

– Ano właśnie. Ale nie można tylko siedzieć w domu, kiedy na świecie dzieje się tak źle. Grecy starożytni nie mieli racji.” (M. Musierowicz, Dziecko piątku, 1996)

Oczywiście nie rozstrzygniemy tutaj, czy starożytni Grecy mieli raję czy nie…

Czy szczęście jest równowagą? Dumą z osiągniętego celu? Chwilowym poczuciem, które nie do końca rozumiemy?

A wy? Co napisalibyście w wypracowaniu pod tytułem „Mój szczęśliwy dzień”?

Mam dziś też trochę zdjęć, takich radośniejszych bardziej, jak na pisanie o szczęściu przystało. Znalezione przy okazji szukania ładnych krajobrazów zimowych, no popatrzcie sami! 

rzeka zimą, odbija się w niej las i słońce
Dębki, rzeka Piaśnica
kolaż ze zdjęć moich i synka nad morzem
Radosne harce nad morzem. W sumie do samochodu wsiedliśmy, żeby pojechać do parku, ale na prośbę Piotrka stwierdziliśmy, że nad morze też możemy, a co!
droga polna, ośnieżona, środkiem jedzie koń z saniami
A to, nie uwierzycie, jest nasze Gościcino, rok 2010, archiwum zdjęciowe mojego męża! Piękne!
polna droga, śnieg i chmury
lipa na polu, zima, śnieg
piękny ośnieżony krajobraz, drzewa, w oddali zbierają się ciężkie chmuryr
to uśmiechnięta ja, wokół zima i pada śnieg
Ja złapana na szczęśliwej chwili, też 2010 rok

Nawigacja wpisu

← Świąteczne opowiadanie
Miłość od pierwszego wejrzenia →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!

Ostatnie wpisy:

  • Za oknem słyszę mewy
  • Bajka o chochliku i dla chochlików
  • zieleń od pierwszego zdania
  • Bajka – przeplatajka
  • śmierci się wesoło i względnie swobodnie
książka Małgosi Cudak, Mała księga mieszkańców puszczy
Książka M. Cudak, nad którą objęłam mój pierwszy patronat.
Książka R. Barancewicz, mój drugi cudny patronat.
Antologia bajek, jedna z nich jest napisana przeze mnie samą, osobiście:) Premiera 12.04!

Często zaglądam do:

gach z pawlacza - blog z opowiadaniami. Muzy, upiory i inne takie stwory...

na stronie bajki - blog Małgosi Cudak, z bajkami do słuchania i książkami do czytania

miss ferreira - blog o życiowych zamieszaniach

julia rozumek - blog pisarsko - życiowy

Archiwa blogowe:

  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

życie i problemy

Rozum a emocje. O wychowaniu – część 3.

21 sierpnia 2022
życie i problemy

Wpis od Miss Fereiry

14 października 2021
życie i ...

Listy znad morza

6 lipca 2024
życie i książki

Życie, zima i książki

15 grudnia 2021
życie i problemy

Bądźmy dla siebie dobrzy. Rozmowa z Anielą Szafran

30 czerwca 2024
życie i ...

Listopadowe impresje

27 listopada 2022
życie i ...

Czarownice

14 lipca 2023
życie i książki

„Znikopis”

24 września 2021
życie i książki

Urlop. Kawa. Kryminał.

18 lipca 2023
życie i ...

widzieć cię jak nadzieję

23 września 2024

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme