Ten tekst oraz zdjęcia powstały dzięki współpracy z pewną znajomą blogierką. Najlepszą, jaką znam! No dobra, nie znam żadnej innej, ale... nieważne!
Nasze listopadowe impresje powstały podczas wspólnego wyjazdu do Sopotu. Miało być deszczowo, było mroźnie i śniegowo. Takie życie.
Oto efekty, kiedy wpół drogi spotkają się Ola z gdzieś pomiędzy z Kasią w dziurawych trampkach.
Po co to spotkanie? Po co zdjęcia? Bo tak nam w duszy gra. Chcemy połączyć to, co czujemy z tym, co możemy wam przekazać. Chcemy trochę wam tej naszej duszy pokazać. Chcemy, żeby wasze myśli i odczucia mogły poczuć się silniejsze i spokojniejsze, że nie są same.
Chcemy być trochę waszym lustrem. Trochę pocieszeniem. Trochę miejscem, które pomieści wasze uczucia i emocje – te, co na co dzień siedzą ściśnięte w codzienności.
Chcemy pomóc nazwać to, co nienazwanym przeszywa was lękiem. Może nam się uda?…
Popatrzcie i poczytajcie! Zapraszamy w nasze słowa i obrazy.


























Jeszcze na koniec mam coś ekstra. No chyba, że nie lubicie opisów przyrody, bo wtedy nie będzie to dla was extra. Ale może się skusicie i po listopadowych impresjach z sopockich ulic, molo i plaży, wczujecie się w te zdania:
„Jesień szła coraz głębsza.
Blade dnie wlekły się przez puste, ogłuchłe pola i przymierały w lasach coraz cichsze, coraz bladsze (…).
A co świtanie – mroczniej było i zimniej, i niżej dymy rozsnuwały się po nagich sadach, i więcej ptaków zlatywało do wsi i szukało schronienia po stodołach i brogach (…).
A smętek konania był w tych południach cichych, na pustych drogach leżało milczenie, a w odartych z liści sadach czaiła się głęboka melancholia żałości i trwogi zarazem (…).
A na przedwieczerzę często spadały deszcze, krótkie były jeszcze, ale zimne i coraz częściej przeciągały się do zmroku – do długiego jesiennego zmroku, w którym jak kwiaty złote płonęły okna chat i szkliły się kałużami puste drogi – a mokra, zimna noc tłukła się o ściany i pojękiwała w sadach (…).
Jesień to była, rodzona matka zimy.”
Kto tak pięknie pisać potrafi? Reymont, oczywiście! No idealnie moje klimaty!
Olu, tak mi się ten wpis podoba! Ogrzewa serce, i to podsumowanie Reymontem – idealne! Moje uszanowanie, droga Pani!