Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
wychowanie - radosny obrazek znad morza, mama i dziecko razem się bawią

Wychowanie, pot i łzy.

Posted on 14 sierpnia 202214 sierpnia 2022 by Ola

To jasne, że w jednym, poprzednim wpisie – JEST TU KLIKU KLIK – nie zmieściłam wszystkiego, co chciałam napisać o wychowaniu. Coś mam jeszcze do dodania. I pewnie będę miała nie raz! Przysięgam na miłość do moich bombelków, że nic tak nie męczy i nie sprawia, że leje się z nas krew, pot i łzy, jak ich wychowanie.

Ostatnio napisałam, że siedzę na placu zabaw i obserwuję sobie, co mi się widzi, a co nie. I tak potem pomyślałam, ze można było po tym zdaniu wyobrazić sobie taką czterdziestoletnią matronę, co się na ławce rozsiadła i w duchu komentuje. I ocenia: o, to, to! 10 punkcików, idealnie! Radośnie, z werwą, z wesołym okrzykiem na ustach, pięknie! A ta matka ma o punkt mniej, bo krzywo się na dziecko spojrzała, a fe. A ta, no ludzie, śmiała krzyknąć! Muszę jej pokazać moje święte oburzenie i posłać POTĘPIAJĄCE SPOJRZENIE, no przecież, niech wie! Zero punktów dla pani z nosem w telefonie, na ta to już zupełnie nie umie dziecka wychować, ech, szkoda słów normalnie. JA robię wszystko idealnie. JA jestem tak idealnie zorganizowana, posprzątana, czyściutka, z obiadem i deserem, manikiurem i notesikiem, gdzie radośnie odfajczam kolejne punkty na mojej wiecznie szczęśliwej drodze, że nikt mi nie podskoczy.

A więc, to nie tak.

Obserwuję, ale nie oceniam. Nie wystawiam w duchu żadnych notek. Nie porównuję się. Wszyscy się obserwujemy i nie ma co tego ukrywać – jesteśmy istotami społecznymi. Będziemy na siebie podpatrywać, będziemy lgnąć do tych, co robią „po naszemu” i dziwić się, jak ktoś robi inaczej. Będziemy próbowali naśladować, jak coś nas porwie i unikać, jak nie polubimy. To normalne. Ale nie musi zawierać elementu oceniania. Złośliwej krytyki. Obłudnego potępienia. Nie ma idealnych rodziców, nigdy takich nie było, na żadnym placu zabaw. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy różne dni, lepsze i gorsze. Ba, żeby to były poszczególne dni! Mamy lepsze ranki, gorsze południa i zdupne wieczory, a krzywa naszego dobrego humoru i cierpliwości jest raczej połamana niż pędząca raźno ku górze. To normalne.

Nie znajdziemy rodzica, który wszystko zawsze robi dobrze. Wszyscy robimy błędy. I wszyscy mamy szansę je naprawić – to jest ta dobra wiadomość. Nie tak, że wszystkie, na raz, hurtem i rach ciach, drinka poproszę, porfavor, młody dżentelmenie! Ale w imię odpowiedzialności za dzieci, które notabene same się nam do domów nie wepchnęły, szukamy sposobów, jak naprawić coś, co wiemy, że robimy źle.

Krzykniemy raz, drugi, nie opanujemy się na czas przed klapsem, zaciśniemy zęby i ukarzemy swoje dziecko złowróżbnym milczeniem, rzucimy w skrajnej nieodpowiedzialności, że je oddamy, że uciekniemy – tak. Wszystko może się nam zdarzyć. Mnie, tobie. I obie mamy już po chwili wyrzuty sumienia, same sobie strzeliłybyśmy w łeb, gdyby to coś dało. Przepraszam, no chodź, już, mama się mocno zdenerwowała, wybacz proszę. Nie powinnam.

I teraz najgorsze – dziecko szybko wybaczy. A my zostaniemy z wyrzutami sumienia i decyzją – co dalej? Nie chcę, żeby tak było znów i znów.

Jeśli tak myślisz – nie chcę, żeby to się powtórzyło – to już jest lepiej. Jeśli widzisz, że to ty jeden/jedna w tej relacji możesz coś zaradzić, to już jest dobrze! W układzie dziecko – rodzic tylko rodzic ma możliwość przebudowania swojego zachowania, ma wpływ na to, co robi, co mówi. Tylko rodzic może mieć nad sobą kontrolę. I to po jego/naszej stronie leży odpowiedzialność za to, jak dziecko będzie wychowywane.

Powiecie – jasne, bzdury palcem po wodzie pisane, jedni mają łatwiej w życiu, mają czas, finanse, szczęśliwe dzieciństwo własne za sobą, dobre wzory w rodzinie, mają spokojniejszy charakter… A inni pod górkę ze wszystkim. Jak być opanowanym i tryskać optymizmem, jak trzeba się martwić o rachunki? Jak wytrzymać wrzask dzieciaka, jak po całym dniu pracy marzę tylko o świętym spokoju? Jak być wypoczętym i gotowym na dyskusje, kiedy wychowuję dziecko sam/sama? Jak? Pani Mądralińska? Jak?!

Ano nie wiem do końca jak. Nie mam recepty na wszystkie bóle świata. Niesprawiedliwego, czasem po prostu głupiego świata. Nie naprawimy go, ot, tak, machnięciem różdżki. Jedni mają łatwiej i tego nie wykorzystują w żaden sposób, inni mają ciężko a są jakimś cudem spokojniejsi. Świat jest różnorodny. Nie ma na nim uniwersalnych prawd, złotych rad dobrych dla wszystkich, zawsze i wszędzie. A życie zawsze będzie raz łaskawsze a raz da po dupie nie pytając, czy jesteśmy na to gotowi.

W tym całym bagienku zwanym życiem i światem jedyne, na co mamy wpływ, to nasze reakcje, nasze wybory i nasze zachowanie. ZAWSZE mamy wybór co do tego, jak się zachowamy. Czy spróbujemy zmienić to, co niszczy nas i nasze dzieci. Czy spróbujemy zrozumieć, dlaczego krzyk, dlaczego klaps, dlaczego wyłazi ze mnie takie a nie inne zachowanie, chociaż w głębi duszy wiem, że tego nie chcę.

Bo uważać, że dzieci się zmienią, będą prowadzić dystyngowane rozmowy, poruszać się z godnością angielskiej królowej, przestaną dłubać w nosie a słowo „kupa” wymawiać tylko szeptem, nigdy w kolejce pełnej ludzi – no tak uważać, to raczej średnio… A zrozumieć, czemu dzieci są właśnie takie a nie inne, mieć klucz do ich umysłów – to możemy tylko my, dorośli.

Streszczenie: nie ma rodziców idealnych. Są za to rodzice, którzy się starają. I chwała im za to!

PS. Piszę ten tekst w tygodniu, kiedy dwa razy straciłam nad sobą panowanie i po tym, jak mój pięciolatek oskarżył mnie po raz enty, o to, że mu coś zepsułam/zgubiłam/pokroiam/zrobiłam-nie-tak i to SPECJALNIE, no po prostu puściły mi nerwy. On wrzeszczał swoje a ja swoje. Czy to cokolwiek wyjaśniło? Jasne, że nie. Kto mógł sytuację przemyśleć, zanalizować i zmniejszyć ryzyko, że dojdzie w najbliższym czasie do trzeciego wybuchu? Oczywiście, że Piotrek.

Następnym razem powie „Och, mamusiu, wybacz kochana, ale ten ludzik lego, który ty trzymałaś ostatnio, jakoś mi się zapodział. Nie uważasz, że to dziwny zbieg okoliczności? Czy zaszedł tu związek przyczynowo – skutkowy, czy to tylko koincydencja? Szukam i szukam tego ludzika, pomożesz mi?”

Ha ha. No właśnie. Dziecko uczy się siebie, uczy się od nas i po prostu się rozwija. Jego mózg się rozwija. Nasz też, ale… ciut inaczej. Właściwie opis pracy naszego mózgu to dobry temat na osobny, kolejny post.

Tym, kto może przemyśleć świadomie swoje podejście, jesteśmy niestety tylko my. Z naszymi wszystkimi kłopotami na głowie, ze zmorami z przeszłości, ze swoim zmęczeniem, czasem samotnością – jesteśmy tylko my.

No, i parę innych rodziców obok. Czasem, jak się komuś wyżalić, to już jest łatwiej.

Ja pomogłam sobie i synkowi (a przy okazji wszystkim naokoło, co musieli krzyków słuchać) tak, że przeprosiłam (mi to zawsze pomaga), postarałam się wyspać mocniej, żeby nie być tak zmęczonym i łatwiejszym do wybuchu i najważniejsze – wygospodarowałam sobie parę chwil bez małego. Kocham go niezmiernie zawsze, ale jak za nim zatęsknię, to kocham też spokojniej…

Mówiłam, że o wychowaniu nie da się krótko! Więc będzie i część trzecia. Już zapraszam!

Nawigacja wpisu

← Rodzice, dzieci i… emocje.
Rozum a emocje. O wychowaniu – część 3. →

2 thoughts on “Wychowanie, pot i łzy.”

  1. Hanna pisze:
    14 sierpnia 2022 o 12:52

    Oleńko wydaje mi się że przebywanie z dzieckiem 24godz na dobę przez 2 miesiące są powodem do zmęczenia sobą masz rację że dobrze jest zatęsknić za dzieckiem a dziecku za Mamą!!! Ale niedługo wszystko nabierze swojego rytmu szkoła praca dom będzie dobrze❤️❤️❤️Oleńko postaraj się wysypiać i nie pij bardzo mocnej kawy bo nie pomaga w spaniu kocham cię bardzo jesteś mądrą kochającą Mamą a gorsze dni zdarzają się wszystkim☀️❤️☕‍♀️

    Odpowiedz
    1. Ola pisze:
      14 sierpnia 2022 o 13:00

      tak, my już powoli tęsknimy za rytmem szkolnym 🙂 i chciałabym, żebyśmy wszyscy – jako rodzice – pamiętali, że musimy troszczyć się nie tylko o dziecko, ale i o siebie, dla dobra wszystkich 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności

Archiwa blogowe:

  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyzna Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt c Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne mot Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam n Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
"zamknij oczy, bądź... Rozmarzylam się przy pi "zamknij oczy, bądź...

Rozmarzylam się przy piciu kawy.
Ziemia krąży leniwie"

Dwa wersy na kartkę - można? A jakże, można. A to leniwe te wersy, a to szybkie i przewrotne. Lekkość i optymizm przeplatają się ze smutkiem. Po prostu życiowo, tylko na szczęście to życie w zamyśleniu i z dystansem. Takie życie z drugim spojrzeniem, kiedy to co zwykłe umie się przekuć w metaforę. Zegary, muszle, ołówek, piaskownica - wszystko może być poezją, lub uchwyconą myślą. 

"Wycieczka

Jesienne światło przysiadło sobie na chwilę...
I co teraz?"

Teraz można spokojnie wrócić do codzienności, już odrobinę ją zaczarowaliśmy:) 

@przeczytane.napisane - dziękuję ci! Nie tylko za te konkretne książki, ale i za wszystkie twoje blogowe polecajki:) wiesz, za to całe przeszkadzanie w życiu, bo cóż też innego robią nam gwiazdy i wiersze, i inne głupstwa, jak nie przeszkadzają! *

*To też wersy Renaty Blicharz;)
_______________________
Renata Blicharz
189 dwójek i Dwójki drugie
Wyd. Ridero 
_______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #renatablicharz #189dwójek #dwójkidrugie
Kolażowe bajki. Ja zamieniam słowa, a czy one Kolażowe bajki. 

Ja zamieniam słowa, a czy one zmieniają mnie? Może, być może...

"...stworzę historię
której dałeś zaledwie
pierwszą

ciepłą

literę"

- Dorota Koman 

I tak to pisanie się kręci:)

#gdziespomiedzy
"Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cał "Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cały dzień po nim łaziłem, po jego ulicach i mostach. 
Opierałem się o poręcz i patrzyłem na wodę przez jakiś czas, właściwie wcale jej nie widząc, to znaczy widziałem wodę na początku
ale później już jej chyba nie widziałem, bo ja mam takie dwa patrzenia, i jedno z nich to było dzisiaj
bo jedno z moich patrzeń to to jest takie nicniewidzenie, zapominanie się oczami, zapadanie się w leje, które muszą być po drugiej stronie oczu".

Moje czytelnicze skojarzenia i drogi. 

"Potem pójść dalej. Dalej".

Stachura i Sołtys mi się przeplatają.
__________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#sierpień #pawełsołtys 
#flaneryzm
Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisa Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisania, wypożyczyłam Austerlitz. 
Jeszcze lepsze! Ten rytm, przyciąganie, czytanie jak sen, jak ciężki sen, z którego chcesz się obudzić a nie możesz, i też jednocześnie nie chcesz, bo historię trzeba wysłuchać do końca...
Dla mnie książka o poszukiwaniu tożsamości. Opowieść Austerlitza o swoim życiu poprzedzona jest  analizami architektury, i razem daje to wrażenie poruszania się po nieznanych (poznawanych) przestrzeniach,  zaglądania przez okna - kiedy nie wiesz, co możesz ujrzeć, kiedy nie wiesz, czy chcesz to ujrzeć. 
Schody, mury, ulice, wartownie, płoty. Miasta znane i miasta odgrzebywane w pamięci. Zdzieranie warstw, pod którymi czeka pamięć. 
Cień czasu. Albo też cień czasów, w których przyszło żyć. Wyrzucenie zegarków nic nie da, choć wydaje się pociągającym gestem - mówi Austerlitz - i nic z tego, niedola i udręka wciąż trwają... Jak i niekończąca się samotność. 

@bookspiracja - dzięki za wspólny zachwyt:) długo by można o Austerlitz, prawda?
___________________________
Austerlitz 
W.G. Sebald
Przekład: M. Łukasiewicz 
Wyd. Wab 
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#austerlitz
#sebald
#wydawnictwowab
Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. T Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. Trochę było obaw, bo zwykły człowiek to się jednak waha - czy zrozumie, czy jest godzien, czy aby na pewno wolno mu sięgnąć po Literaturę Wielką - i jeszcze pół biedy jak coś jednak znajdzie dla siebie i pochwali, ale jak niedajboże się nie spodoba??? Jak to napisać! Ale pani, droga Anne Carson, to mnie zagarnęła całą, szczerze i bez reszty.

Autobiografia czerwonego to historia Geriona. A Gerion jest inny - czerwony i skrzydlaty. Jest to więc historia o odrzuceniu i poszukiwaniu bliskości. Pisana czy raczej malowana? Czytanie książki przypominało czasem oglądanie obrazu, czy też układanie go z elementów uczuć, emocji, myśli. Do tego niezbędna szczypta ironii, specyficznego humoru. 
Książka do odczuwania. 
Zmieniająca formę, albo raczej wymykająca się powierzchownym podziałom. Dramat? Esej? Proza poetycka? Eksperyment literacki? 
Nie to jest ważne, nie dla mnie. Ja chciałabym wciąż słuchać historii o Gerionie, o jego nie-zrobionych  fotografiach, o nieśmiertelności, o tajemnicy, jaką jesteśmy sami dla siebie.
Historii o byciu pomiędzy światłem a ciemnością, wszak: "wspaniałe z nas istoty, myśli Gerion. Jesteśmy sąsiadami ognia". 
I to połączenie:  tytułowy czerwony i zacytowane ostatnie zdanie z ogniem też coś znaczy, może jak przeczytam jeszcze raz to złapię to coś, na razie zostawiam sobie na obrzeżach myśli. 
Niech eksperyment trwa.
__________________
Autobiografia czerwonego 
Anne Carson
Wyd. Ossolineum, seria Wygłosy
@ossolineum.wydawnictwo 

Wypożyczone z @mbpwejherowo 

#gdziespomiedzy #bookstagram #autobiografiaczerwonego #annecarson #ossolineum
Danilo Kiš Grobowiec dla Borysa Dawidowicza Tłum Danilo Kiš
Grobowiec dla Borysa Dawidowicza
Tłum. Danuta Cirlić-Straszyńska
Wyd. Czarne
________________________
Jednego dnia usłyszeć o człowieku po raz pierwszy, drugiego odkryć, iż człowiek ten jest w bibliotece - niektórzy wygrywają w totka, a ja wygrywam w książki:) Te nieoczywiste, najlepsze. 
Grobowiec to opowiadania/powieść/siedem rozdziałów wspólnej historii - więc już po tych podtytułach wiemy, że nic nie wiemy, albo też, że stoimy na niepewnym gruncie. I tak przez wszystkie strony - prawda miesza się ze zmyśleniem - niby nic nowego w literaturze - ale miesza się wciąż udając prawdę. Dokument, który jest literacką fikcją. Odnośniki do biografii, które nie istnieją. 
A co wspólnego w tych siedmiu historiach? Rewolucja, co pożera własne dzieci. Ktoś chciał wierzyć i oddać się  idei a tu jednak - ironia losu - totalitaryzm pokazuje, gdzie ma idee. Najstarsza z historii dzieje się w czasach Wielkiej Inkwizycji, więc nie o sam wiek XX idzie, a o całokształt ludzkich wyborów, dążeń i poszukiwań - poszukiwań, jak jeszcze inaczej możemy sobie urządzić piekło. I siebie w nim urządzić. 

A równie wybornie czyta się dyskusje o samej książce, choć nie ma tego dużo, ale widać, jak Grobowiec daje do myślenia. 

Dziękuję za uwagę, lecę dalej do biblioteki:)
_____________________
#gdziespomiedzy #grobowiecdlaborysadawidowicza #danilokiš #wydawnictwoczarne
Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. Kiedy kto Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. 
Kiedy ktoś tęsknił, przchodziła i zamieniała w lód serce, język i nogi, żeby te nie chciały nigdzie biec. A oddech w siwy dym.
.....

Kolaż do wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej pt. Mewa:

"Tęskonta nade mną szeleszcze.
Trąca mnie skrzydłem mewiem.
Czy wciąż ta sama jeszcze?
Nie wiem! Nie wiem..."

@dozamotaniajedenkrok @chwila_ze_sztuka 
i #kolażzpoezją 

#gdziespomiedzy
Mój Instagram

życie i ...

śmierci się wesoło i względnie swobodnie

19 października 2024
życie i ...

Równowaga

24 września 2021
życie i problemy

Trochę o ogrodach

6 września 2025
życie i problemy

O depresji fachowym okiem. Rozmowa

12 kwietnia 2023
życie i ...

Masz być szczęśliwa!

10 grudnia 2023
życie i książki

Z cyklu – o książkach

26 września 2021
życie i problemy

Czas.

2 sierpnia 2022
życie i problemy

dziś jest tylko wyrazem

31 sierpnia 2025
życie i książki

Współpraca – książki dla dzieci

2 lutego 2024
życie i książki

Czytam z sentymentem #2

10 czerwca 2023

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme