Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
czerwony tulipan na białej serwetce

Z życia wzięte

Posted on 11 marca 202212 marca 2022 by Ola

Jeszcze w czwartek rano myślałam, że nie mam wpisu na ten tydzień. Co mam marudzić, że wszystko źle, o tym wszyscy wiemy… Nic innego nie przychodziło mi do głowy niż lamentowanie i olaboga. Do czwartku. Co to ja w czwartek odwaliłam, to ja sama nie wierzę… posłuchajcie! Moje anegdotki z życia wzięte.

Idę sobie rano do sklepu, coś kupuję, pierduły jakieś, do kasy zmierzam, a tam pan sąsiad już towar swój wykłada, siateczki przygotowuje, uśmiecham się więc na „dzińdobry” i rozmawiamy sobie:

– A wie pani – zaczyna miło sąsiad – ja to Ukrainkę mam w domu, u siebie, a tak patrzę, że pani nawet do niej podobna!

– O! – ucieszyłam się, odczułam to jako rodzaj solidarności z Ukrainą, w końcu takie wojenne czasy to i odruchy solidarności dziwne – a wie pan, że może to moje wschodnie korzenie? Bo moja prababcia z Białorusi była! Choć wtedy to jeszcze nie była Białoruś – dodaję i zamyślam się lekko nad tymi zawirowaniami historycznymi, nad tym jak granice się zmieniają, żal poczułam, ze Białoruś teraz po tej złej stronie… No w każdym razie myślami byłam przy tej nieszczęsnej Białorusi i Rosji, kiedy słyszę, jak sąsiad mówi:

 – Ale wie pani, ja myślę, że oni wygrają.

– Co? Jak to?! – oburzam się. – Jak zła strona może wygrać, no co pan, nigdy… – Tchu nabieram, chcę mówić dalej, że przecież Rosja wygrać nie może, gdy coś mnie tknęło. Gdybyście to spojrzenie widzieli… Ludzie, ale wtopa! Oddechu już nie nabrałam, tylko cichutko pytam:

– Eee, pan o Ukrainie mówił, prawda? O Boże, przepraszam! Ja myślami przy tej Białorusi nieszczęsnej byłam, myślałam, że pan o Rosji mówi, że wygra! Przepraszam…

Nie wiem, czy pan sąsiad mi uwierzył. Ja sama poczułam się jak szpion radziecki! Wstyd jak smok.

To żeby wątpliwości nie było:

(wrażliwi niech ominą linijkę tekstu, będzie tu brzydkie słowo na p***)

FUCK YOU PUTIN!

 

tulipany i białe szydełkowe serwetki

Druga sytuacja to już po południu. Po pracy, wracam, ba, wchodzę już zmarznięta w próg tego cieplutkiego domu, kiedy dzwoni mąż. Był po wizycie u lekarza i nigdzie nie mógł wykupić recepty, prosił żeby sprawdzić, czy tego leku nie będzie w Gościcinie w aptece. O kurwuniu, jak mi się nie chciało łazić już nigdzie… Ale, jak to mówią, zdrowie najważniejsze… Dzwonię najpierw, lek jest, to idę już, no idę. Myślę sobie, że jak położę ten skarb przed moim drogim mężem, to powiem coś w stylu: „patrzaj, mój drogi, to dowód miłości mej największej! Dla ciebie na ten mróz znów wylazłam! No jak to nie jest miłość, to ja już nie wiem!”. Pełna zachwytu nad sobą idę, kupuję, wracam. Vendi, vidi, vici.

Tylko to nie był widać mój dzień. Znów wszystko poszło nie tak.

Okazało się, że kupiłam zastępnik jakiś, co to nie miał być, i mimo zapewnień pani w aptece, że to to samo, to jednak okazało się, że to nie jest to samo. Los się o tyle nade mną zlitował, że dużo kasy nie wydałam. I tyle z mojej wielkiej miłości…  

Pomożecie? Pomożemy!

Tak sobie myślałam ostatnio, jak to jest z tym naszym pomaganiem. Dlaczego chcemy pomagać, jakie mamy odczucia, i co właściwie w naszym pomaganiu jest egoizmem. I czy to dobrze czy źle – pomagać?

Rzucenie się na pomoc jest z reguły pierwszym odruchem, jaki w nas się budzi na widok czyjejś krzywdy. Oburzenie, gniew, litość – kłębią się w nas odczucia, z którymi musimy sobie poradzić, gdy ktoś obok cierpi. Chcemy się z tym uporać nie tylko dla tego, kto jest skrzywdzony, ale i dla siebie, żeby się lepiej poczuć.

Czy to źle?

Ja tak sobie myślę i rozkminiam, i dochodzę do wniosku, że nie jest to takie złe. To jest NATURALNE. Normalne. Nie jesteśmy tak stworzeni, żeby być obojętnym. Cudzy zły los porusza i nas – to normalne. Bo współczujemy. Normalne jest tak samo, że się boimy, by ten sam zły los nie spotkał nas. Czasem pomagamy, bo to forma zaklinania rzeczywistości – może mi nic nie będzie, jak teraz pomogę tobie… Może mnie ominie nieszczęście…

Normalne jest też, że czujemy się po prostu źle, widząc smutek i cierpienie. Coś zrobimy – i cyk, jest lepiej i nam i komuś.

A wstawienie zdjęcia, że zrobiłam/em to czy tamto, pochwalenie się – czy to cos złego? Absolutnie nie! Jak zrobiliśmy kawał dobrej roboty, to czemu się nie pochwalić? Jesteśmy społecznymi istotami, chcemy poczuć się częścią tej dobrej strony mocy, tej jaśniejszej, chcemy podkreślić, że można coś zrobić dobrego, bo samo zamartwianie się nic nie da. Jak ktoś nie czuje takiej potrzeby, to też w porządku, w końcu nie to jest najważniejsze. Efekt – ktoś otrzymuje to, co potrzebuje, jest ten sam, i o to chodzi. Wytykanie palcami – ty, pa, ta już na fejsie ma zdjęcie ze zbiórki, czy flagę, czy inne serducho niebiesko – żółte – nie wydaje mi się na miejscu. Nie chcesz, nie wstawiaj nic u siebie, ale daj innym decydować bez oceniania. Wszyscy jesteśmy w sytuacji nowej i różne mamy podejścia, dajmy sobie nawzajem miejsce dla siebie. Grunt, że nie jest się ruskim trollem, no nie?

Ja na przykład bardzo doceniam teraz instagramowy profil Make Life Harder. Jak już łzy mi się cisną do oczu, to lecę do nich po śmiech. Śmiech jak zbawienie.

Oczywiście, grunt, żeby robić to wszystko z głową, ale to byłby temat na osobny wpis.

A i tak wiadomo, kto pomaga najlepiej… polski rząd! No przecież! To dzięki polskiemu rządowi nie ma u nas obozów dla uchodźców! *

 

*dla nietajemniczonych – co robi polski rząd to jak tak średnio się orientuję. Wiem, że dużo gada. Pomoc jest na barkach wolontariuszy i organizacji pozarządowych. To jest sytuacja, którą można palcem wytykać – ktoś chce zgarnąć laury za czyjąś ciężką pracę. To jest powód, by się wstydzić.

 

tulipan w wazoniku na tle niebieskiego nieba

Mam jeszcze taki mądry cytat, od Lucy M. Montgomery, z książki „Rilla ze złotego Brzegu” Tam akcja dzieje się w czasie pierwszej wojny światowej, synowie Ani z Zielonego Wzgórza idą walczyć, kobiety zostają ze swoim strachem i ciężarem codziennego życia, kiedy myślami są zupełnie gdzie indziej. I w pewnym momencie jedna z postaci mówi o tym, jak postanawia być bohaterką. Jest w tym coś przejmującego – kiedy bohaterstwem jest zwykłe, codzienne życie ale z uśmiechem i odwagą w sercu, kiedy czasy są mroczne i pełne zła.

Posłuchajcie:

 „Zuzanna przystanęła w pobliżu łóżka Ani i oznajmiła:
– Droga Pani doktorowo, postanowiłam zostać bohaterką.
’Droga Pani doktorowa’ uczuła nagle ochotę do śmiechu, co było bardzo niestosowne z jej strony, gdyż nawet nie śmiała się wówczas, kiedy Rilla zwierzyła się przed nią ze swych bohaterskich postanowień. Co prawda, Rilla była młodą dziewczyną w białej sukience i błyszczących oczach, podczas gdy Zuzanna otulona była w tej chwili w szarą flanelową nocną koszulę, a siwe włosy przewiązane miała czerwoną wełnianą tasiemką (…). Ale właściwie nie było między nimi żadnej wyraźnej różnicy.
– Nie mam zamiaru lamentować, ani narzekać, ani też udawać się o pomoc do Wszechmogącego. Narzekanie i rozpacz nie doprowadzą do niczego. Trzeba wziąć się za bary i wtedy dopiero możemy coś zdziałać. Właśnie ja biorę się za bary. Ci kochani chłopcy poszli na wojnę, a my, kobiety, droga pani doktorowo, musimy znosić to mężnie, musimy podnieść w górę głowy!”

czerwony tulipan na białej serwetce
tulipany i białe szydełkowe serwetki

I uwaga: dzisiejszy wpis sponsorują serwetki, które „kupiłam” w ramach pomocy Ukrainie. I bardzo chętnie się tym pochwalę: ja wpłaciłam co mogłam, a dostałam w zamian te piękne małe arcydzieła. 

Licytowałam też śliczną torebeczkę szydełkową, ale przegrałam, trudno. 

Ale wpadł mi taki pomysł do głowy, że może i ja coś mogę tak zrobić? 

Zwykle udaje mi się upiec coś zjadliwego, bo nie polecam się w kupowaniu leków czy niespodziewanych rozmowach w sklepie; to nie, ale muffinkowe babeczki wychodzą mi zwykle całkiem spoko. Wsparły już festyn jeden czy drugi. Więc moja propozycja brzmi tak:

jeśli ktoś zdecyduje się wesprzeć wybraną ogólnopolską znaną zbiórkę na rzecz Ukrainy, ja w zamian robię bezglutenowe muffinki, czekoladowe lub cytrynowe (bo zawsze wychodzą). Wpłata musiałaby być co najmniej 50 zł, żeby to wszystko miało sens, bezglutowe rzeczy są drogie, co nie? Jak ktokolwiek się zgłosi, to będę myśleć nad szczegółami, typu dowód wpłaty, forma kontaktu i dostarczenia itp. Co myślicie, jest ktoś chętny? Nie trzeba pisać w komentarzu, wystarczy w wiadomości prywatnej, na messenger na przykład. Albo można do mnie po prostu zadzwonić, prawda rodzinko? Bo nie wątpię, że moje wierne fanki w postaci siostry i mamy pójdą w to ze mną! 

muffinki bezglutenowe, z życia wzięte
babeczki czekoladowe, bezglutenowe, z życia wzięte

Nawigacja wpisu

← Parę słów od zapyziałej idealistki.
Przed snem →

2 thoughts on “Z życia wzięte”

  1. Hanna pisze:
    12 marca 2022 o 10:47

    Wchodzę w te muffinki Olu ale za tydzień bo dostanę wtedy pieniądze ok? Bardzo mnie twoje wpisy podnoszą na duchu czekam na nie i czuje to co ty tylko nie umiem tego wyrazić ❤️Serwetki są cudowne mam też piękne po Babci Pelasi mogę dać na aukcję żeby wspomóc potrzebujących ludziTwoje kompozycje serwetek z tulipanami są piękne. Masz rację nie można się załamywać lamentować popadać w niemoc trzeba tak jak piszesz podnieść głowę działać pomagać ten wpis o Zuzannie pasuje jak ulał udostępniam twój blog może ktoś poczuje się silniejszy lepszy…albo się uśmiechnie mam taką nadzieję pa kochanie buziaki

    Odpowiedz
    1. Ola pisze:
      12 marca 2022 o 16:02

      Dzięki Hanuś, jasne że za tydzień będzie ok 🙂 można pokombinować z serwetkami od Babci, też mam parę i nigdy wszystkich nie używam… to może będzie całkiem dobry pomysł! też przesyłam buziaki!!!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności

Archiwa blogowe:

  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyzna Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt c Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne mot Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam n Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść Jakoś ponad rok temu przyszła do mnie opowieść o Henryku. Wiedziałam o nim tyle, że może się oprzeć o ciepłe deski domu, i że ma kota, i się do sobie z tymże kotem uśmiechają, i tak sobie razem czekają, zapewne na te porzeczki;) Bardzo chciałam poznać całą jego historię.

Teraz wiem trochę więcej -
Może on czeka na list. 
Może po prostu wspomina.
Na parapecie okna stygnie herbata, słychać z dala żurawie. Szarość nieba i wiatr.
Niby nic.

Tak sobie myślę, że to była najdelikatniejsza historia jaką czytałam. I będę czytać jeszcze wiele razy, bo wciąż nie wiem, czy te porzeczki to dojrzały czy nie?? 

@gosssiaaak - dziękuję! Za twoją gotowość do dzielenia się, chociaż znamy się tylko z tego, co piszemy... 
Nawet nie wiesz, jak wiele radości i wzruszenia mi podarowałaś:) 
_______________________
Kiedy dojrzeją porzeczki
Joanna Concejo
@joannaconcejo 
Wyd. Wolno
@wydawnictwowolno
_______________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #joannaconcejo #kiedydojrzejąporzeczki #wydawnictwowolno
"zamknij oczy, bądź... Rozmarzylam się przy pi "zamknij oczy, bądź...

Rozmarzylam się przy piciu kawy.
Ziemia krąży leniwie"

Dwa wersy na kartkę - można? A jakże, można. A to leniwe te wersy, a to szybkie i przewrotne. Lekkość i optymizm przeplatają się ze smutkiem. Po prostu życiowo, tylko na szczęście to życie w zamyśleniu i z dystansem. Takie życie z drugim spojrzeniem, kiedy to co zwykłe umie się przekuć w metaforę. Zegary, muszle, ołówek, piaskownica - wszystko może być poezją, lub uchwyconą myślą. 

"Wycieczka

Jesienne światło przysiadło sobie na chwilę...
I co teraz?"

Teraz można spokojnie wrócić do codzienności, już odrobinę ją zaczarowaliśmy:) 

@przeczytane.napisane - dziękuję ci! Nie tylko za te konkretne książki, ale i za wszystkie twoje blogowe polecajki:) wiesz, za to całe przeszkadzanie w życiu, bo cóż też innego robią nam gwiazdy i wiersze, i inne głupstwa, jak nie przeszkadzają! *

*To też wersy Renaty Blicharz;)
_______________________
Renata Blicharz
189 dwójek i Dwójki drugie
Wyd. Ridero 
_______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #renatablicharz #189dwójek #dwójkidrugie
Kolażowe bajki. Ja zamieniam słowa, a czy one Kolażowe bajki. 

Ja zamieniam słowa, a czy one zmieniają mnie? Może, być może...

"...stworzę historię
której dałeś zaledwie
pierwszą

ciepłą

literę"

- Dorota Koman 

I tak to pisanie się kręci:)

#gdziespomiedzy
"Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cał "Rano przyjechałem do tego wielkiego miasta. Cały dzień po nim łaziłem, po jego ulicach i mostach. 
Opierałem się o poręcz i patrzyłem na wodę przez jakiś czas, właściwie wcale jej nie widząc, to znaczy widziałem wodę na początku
ale później już jej chyba nie widziałem, bo ja mam takie dwa patrzenia, i jedno z nich to było dzisiaj
bo jedno z moich patrzeń to to jest takie nicniewidzenie, zapominanie się oczami, zapadanie się w leje, które muszą być po drugiej stronie oczu".

Moje czytelnicze skojarzenia i drogi. 

"Potem pójść dalej. Dalej".

Stachura i Sołtys mi się przeplatają.
__________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#sierpień #pawełsołtys 
#flaneryzm
Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisa Po Wyjechali chciałam więcej sebaldowskiego pisania, wypożyczyłam Austerlitz. 
Jeszcze lepsze! Ten rytm, przyciąganie, czytanie jak sen, jak ciężki sen, z którego chcesz się obudzić a nie możesz, i też jednocześnie nie chcesz, bo historię trzeba wysłuchać do końca...
Dla mnie książka o poszukiwaniu tożsamości. Opowieść Austerlitza o swoim życiu poprzedzona jest  analizami architektury, i razem daje to wrażenie poruszania się po nieznanych (poznawanych) przestrzeniach,  zaglądania przez okna - kiedy nie wiesz, co możesz ujrzeć, kiedy nie wiesz, czy chcesz to ujrzeć. 
Schody, mury, ulice, wartownie, płoty. Miasta znane i miasta odgrzebywane w pamięci. Zdzieranie warstw, pod którymi czeka pamięć. 
Cień czasu. Albo też cień czasów, w których przyszło żyć. Wyrzucenie zegarków nic nie da, choć wydaje się pociągającym gestem - mówi Austerlitz - i nic z tego, niedola i udręka wciąż trwają... Jak i niekończąca się samotność. 

@bookspiracja - dzięki za wspólny zachwyt:) długo by można o Austerlitz, prawda?
___________________________
Austerlitz 
W.G. Sebald
Przekład: M. Łukasiewicz 
Wyd. Wab 
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram
#austerlitz
#sebald
#wydawnictwowab
Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. T Pani Carson, cieszę się, że panią poznałam. Trochę było obaw, bo zwykły człowiek to się jednak waha - czy zrozumie, czy jest godzien, czy aby na pewno wolno mu sięgnąć po Literaturę Wielką - i jeszcze pół biedy jak coś jednak znajdzie dla siebie i pochwali, ale jak niedajboże się nie spodoba??? Jak to napisać! Ale pani, droga Anne Carson, to mnie zagarnęła całą, szczerze i bez reszty.

Autobiografia czerwonego to historia Geriona. A Gerion jest inny - czerwony i skrzydlaty. Jest to więc historia o odrzuceniu i poszukiwaniu bliskości. Pisana czy raczej malowana? Czytanie książki przypominało czasem oglądanie obrazu, czy też układanie go z elementów uczuć, emocji, myśli. Do tego niezbędna szczypta ironii, specyficznego humoru. 
Książka do odczuwania. 
Zmieniająca formę, albo raczej wymykająca się powierzchownym podziałom. Dramat? Esej? Proza poetycka? Eksperyment literacki? 
Nie to jest ważne, nie dla mnie. Ja chciałabym wciąż słuchać historii o Gerionie, o jego nie-zrobionych  fotografiach, o nieśmiertelności, o tajemnicy, jaką jesteśmy sami dla siebie.
Historii o byciu pomiędzy światłem a ciemnością, wszak: "wspaniałe z nas istoty, myśli Gerion. Jesteśmy sąsiadami ognia". 
I to połączenie:  tytułowy czerwony i zacytowane ostatnie zdanie z ogniem też coś znaczy, może jak przeczytam jeszcze raz to złapię to coś, na razie zostawiam sobie na obrzeżach myśli. 
Niech eksperyment trwa.
__________________
Autobiografia czerwonego 
Anne Carson
Wyd. Ossolineum, seria Wygłosy
@ossolineum.wydawnictwo 

Wypożyczone z @mbpwejherowo 

#gdziespomiedzy #bookstagram #autobiografiaczerwonego #annecarson #ossolineum
Danilo Kiš Grobowiec dla Borysa Dawidowicza Tłum Danilo Kiš
Grobowiec dla Borysa Dawidowicza
Tłum. Danuta Cirlić-Straszyńska
Wyd. Czarne
________________________
Jednego dnia usłyszeć o człowieku po raz pierwszy, drugiego odkryć, iż człowiek ten jest w bibliotece - niektórzy wygrywają w totka, a ja wygrywam w książki:) Te nieoczywiste, najlepsze. 
Grobowiec to opowiadania/powieść/siedem rozdziałów wspólnej historii - więc już po tych podtytułach wiemy, że nic nie wiemy, albo też, że stoimy na niepewnym gruncie. I tak przez wszystkie strony - prawda miesza się ze zmyśleniem - niby nic nowego w literaturze - ale miesza się wciąż udając prawdę. Dokument, który jest literacką fikcją. Odnośniki do biografii, które nie istnieją. 
A co wspólnego w tych siedmiu historiach? Rewolucja, co pożera własne dzieci. Ktoś chciał wierzyć i oddać się  idei a tu jednak - ironia losu - totalitaryzm pokazuje, gdzie ma idee. Najstarsza z historii dzieje się w czasach Wielkiej Inkwizycji, więc nie o sam wiek XX idzie, a o całokształt ludzkich wyborów, dążeń i poszukiwań - poszukiwań, jak jeszcze inaczej możemy sobie urządzić piekło. I siebie w nim urządzić. 

A równie wybornie czyta się dyskusje o samej książce, choć nie ma tego dużo, ale widać, jak Grobowiec daje do myślenia. 

Dziękuję za uwagę, lecę dalej do biblioteki:)
_____________________
#gdziespomiedzy #grobowiecdlaborysadawidowicza #danilokiš #wydawnictwoczarne
Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. Kiedy kto Była sobie kiedyś dobrozła wróżka. 
Kiedy ktoś tęsknił, przchodziła i zamieniała w lód serce, język i nogi, żeby te nie chciały nigdzie biec. A oddech w siwy dym.
.....

Kolaż do wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej pt. Mewa:

"Tęskonta nade mną szeleszcze.
Trąca mnie skrzydłem mewiem.
Czy wciąż ta sama jeszcze?
Nie wiem! Nie wiem..."

@dozamotaniajedenkrok @chwila_ze_sztuka 
i #kolażzpoezją 

#gdziespomiedzy
Mój Instagram

życie i ...

Alfabet Oli – od A do Zet – gdzieś pomiędzy powagą a uśmiechem.

28 listopada 2021
życie i książki

Powrót do Whistle Stop

20 listopada 2021
życie i książki

Przedwiośnie – część 1

18 lutego 2022
życie i książki

Czytamy dzieciom – część 3

24 lipca 2022
życie i problemy

Dziennik pokładowy

29 stycznia 2022
życie i ...

Dzień jak co dzień

2 grudnia 2022
życie i ...

Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?

23 września 2021
życie i ...

O mnie – dodatek specjalny!

9 października 2021
życie i książki

Czyste okna, nadzieja, okapi i inne zwierzątka. Alleluja!

14 kwietnia 2022
życie i książki

Wakacje #2. Książki!

10 lipca 2022

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme