Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
Dziewczyna w czerwonym kapeluszu, obraz

Przedwiośnie – część 2

Posted on 26 lutego 202230 kwietnia 2022 by Ola

– Halo, Robert, słyszysz mnie?!

– Tak! Słyszę! Ale czekaj, odejdę od maszyn!… No mów, co się stało, czemu dzwonisz?

– Chciałam spytać, czy będziesz późno w domu.

– Tak, dzisiaj na pewno. A coś się stało?

– …

– Zosia, halo?! Coś się stało?

– Nie, nie. Wszystko w porządku. Muszę wyjść z domu, ale dzieci zostaną z Hanią, nie przejmuj się.

– Dobra! Wracam do pracy! Pa!

– Pa.

Wracaj do pracy, nie ma sprawy. Ja sobie poradzę. Tylko chwilowo nie wiem jak…

Robert schował telefon do kieszeni kombinezonu. Ze złością spojrzał na firmowy zakład, bolała go głowa – miał ochotę odwrócić się i pójść prosto do domu. Najchętniej zadzwoniłby do Zosi, żeby usłyszeć jeszcze raz jej pewny siebie i pokrzepiający mocny głos, ale coś mu mówiło, że dziś nie byłby to dobry pomysł. Ostatnio jego żona nie była najlepszym pocieszycielem.

Zosia rozłączyła się z mężem, ale nie schowała telefonu do kieszeni. Ręka była już przemarznięta, skóra na niej czerwona od wiatru, Zosia jednak szukała kolejnego numeru, przesuwała zimnym palcem po ekranie. Wokół niej trawy pochylały się pod naciskiem wiatru, szumiały gałęzie, puste jeszcze i bez oznak zbliżającej się wiosny. Człowiek mógł iść z nosem wbitym w przyrodę, czujnie poszukując zieleniących się pączków lub wychylających delikatnie swe główki pierwszych kwiatków, ale ni czorta jeszcze nic nie było. Toteż Zosia nie traciła czasu, wzrok miała wbity jedynie w telefon i drogę przed sobą.

W końcu wybrała numer.

– Hej Zosia – usłyszała wesoły głos swojej siostry – coś się stało?

– Oj tam, od razu coś się stało! Tak dzwonię, spytać, co u was!

– I szczękasz zębami. Jesteś na spacerze. Słyszę wiatr, dobrze, że nie pada. Pani wiosny to ty raczej nie szukasz, nie ten typ. Hm, niech zgadnę. Robert w końcu ma dość twoich humorów i wyrzucił cię z domu?

– No wiesz, jak możesz! Chyba ja jego, to w końcu mój dom!

– Nie zaprzeczyłaś. Mów, co się dzieje.

– Ja pierdziulę, człowiek na spacer nie może pójść, żeby mu taniej psychoanalizy nie fundowali. Alicjo, zejdź ze mnie i powiedz mi lepiej, jak twój syn?

– Mikołaj? W porzo. Dziś wystukałam mu pierwszy ząbek, więc się wszyscy cieszymy jak głupki. I odłożyłam kolejne śpioszki, już za małe… Ach jej. A jak już się tak martwisz o wszystkich, to dzwoniłaś do mamy?

– Nie, coś się stało? Mama miała dzwonić, jakby coś potrzebowała… Ale nie dzwoniła!

– Jezu, Zocha, ty to upiorna jesteś córka. Mama siedzi już miesiąc na kwarantannie, po tym jak też dostała pozytywny wynik, a ty nie możesz po prostu zadzwonić?!

– Czasu nie mam – mruknęła upiorna córka – zresztą, jak mama potrzebuje pocieszenia, to nie u mnie. Mnie ostatnio wkurza dosłownie wszystko. Masz jakąś receptę na nerwy, pani psycholog od siedmiu boleści?

– No, melisę se pij. I jedz więcej orzechów. Czy owoców. Pomogłam? I nie garb się! A, i musisz wziąć się w garść. I już, to wszystkie rady. Pomogłam?

– Ty się śmiejesz, a ja już menopauzę chyba mam. Albo… chyba pada. – Zosia podniosła głowę, poczuła zimne krople deszczu. Pociągnęła nosem, by się przekonać, czy nie poczuje nutki wiosennego zapachu ale tylko zakręciło jej się w nosie, zadrapało w gardle i kichnęła.

– Ala, kończę, muszę chyba do domu jednak. Trzymaj kciuki, żebym ich tam nie pozabijała wszystkich.

– Hu, hu, złowieszczo to zabrzmiało. Zośka, dam ci namiar do psychologa, pójdziesz, jak będziesz chciała… – w telefonie coś zazgrzytało i ciocia małego Mikołaja usłyszała swojego siostrzeńca głośno domagającego się uwagi – kończę, idę do mojego ząbka – trąbka. Pa!

– No, pa. Ucałuj ząbka od cioci.

Zosia schowała w końcu telefon i zgrabiałą rękę do kieszeni. Zawróciła w stronę domu, mając nadzieję, że się nie rozchoruje, bo kichnęła znów. I znów.

A cień zmęczenia nie odpuszczał i snuł się za nią krok w krok.

Zosia nie przeczuwała, że szedł też za nią cień wojny, syren alarmowych i strachu…  Nawet słuchając wcześniej wiadomości, nie przeczuwała, że ktoś naprawdę w dwudziestym pierwszym wieku będzie dążył do wojny, że mogą ziścić się najgorsze czarne scenariusze.

Jeszcze nie wiedziała, że niedługo odbierze swoje najmłodsze dzieci  zapłakane z ich ukochanej szkoły, Sławcio nawinąwszy sobie włosy na palec, będzie wypytywał drżącym głosem, po co ta wojna? mamo, po co? Julka będzie tylko patrzyła z powagą nieprzystającą do jej zwykle tak uśmiechniętej buzi. Jędrek będzie miał sny, z których zapamięta dźwięk przelatujących samolotów. Po przebudzeniu będzie wyobrażał sobie w ciemnościach nocy, że babcia Asia naprawdę jest z nim w snach i przegania wszystkie koszmary.

Hania przybiegnie z telefonem w ręku i będzie prosić mamę o wpłatę na znalezioną  w intrenecie, w ten cholerny czwartek, fundację na rzecz pomocy dzieciom z Ukrainy.

Przed Zosią i jej rodziną był ten dzień, kiedy nie mogli uwierzyć w to, co usłyszą w radiu. Kiedy nerwowo będzie zerkała w telefon i odświeżała wiadomości. Kiedy patrząc w oczy swoich dzieci, nie będzie wiedziała, co im powiedzieć…

Sama nie będzie mogła uwierzyć w to, co miało nadejść.

Aż się nie stało.

***

Był wieczór.

Księżyc zaglądał w okna saloniku i kuchni u Halskich, widząc z pozoru całkiem zwyczajny obrazek: na fotelach i dużej kanapie siedziała prawie cała rodzina, byli też babcia Asia i dziadek Jaś. Maluchy i Jędrek spali już w swoich pokoikach. Z pozoru zwyczajny wieczór. Wszyscy to rozmawiali, to chwilami siedzieli w milczeniu.

Gdyby księżyc jednak przyjrzał się bliżej, dostrzegłby, iż oprócz miłości w tych spojrzeniach było wiele smutku, że poklepywanie się po rękach i plecach nie wynikało ze znakomitego żartu, ale z próby powstrzymania poczucia beznadziejności.

Ale księżyc nie był tym zainteresowany. Czy to pierwszy raz oglądał rozpacz ludzi? Widział już nadto. Księżyc mógł odwrócić wzrok ku odległym gwiazdom, beznamiętnie i obojętnie. Ludzie siedzący w saloniku w  domu za zielonymi drzwiami, nie mogli. I nie chcieli.

Paliło się światło, cicho grało radio, co jakiś czas pogłaśniane, by sprawdzić najnowsze wiadomości. Z kuchni kto chciał, to donosił sobie czy to kawę, czy melisę, czy drink z whisky.  Na stoliku stało pokrojone ciasto, które przyniosła babcia.

 – Ciasto? – zdziwiła się Hania, odbierając je od babci z rąk, godzinę wcześniej, kiedy babcia rozbierała kurtkę i czapkę.

 – Tak Haniu, ciasto – oświadczyła babcia Asia cierpko – konkretnie drożdżówka. Ale nie pytaj się mnie, dlaczego ją robiłam. To był jakiś odruch pierwotny.

 – Odruch pierwotny? – Hania dalej nic nie rozumiała. Babcia była nieco… ekscentryczna, ale dlaczego do licha mała ochotę upiec ciasto, kiedy wszyscy wokół skupiali się na wieściach o wojnie?!

 – Haniu – wtrącił się Jaś, wieszając i swoje rzeczy na wieszaku w korytarzu – zostaw babcię. Każdy ma prawo do swoich reakcji. Może chodzi o uspokojenie przy wykonywaniu rutynowych czynności? Może o instynkt nakarmienia bliskich?

 – Sam masz instynkt. Rutynowy – odcięła się Asia.  – Ja po prostu chciałam chwilę o niczym nie myśleć. A wy macie zjeść i po sprawie, dobra? Nie śmiać się z głupiej, starej baby.

Hania, dalej nic nie rozumiejąc, zaniosła paczkę do kuchni. Wzruszyła ramionami i zaczęła kroić pachnącą drożdżówkę. Musiała, chcąc nie chcąc, przyznać, że było w jej zapachu coś kojącego i otulającego, jak dotknięcie ciepłych, kochających dłoni. Hani stanęły przed oczami obrazy, które widziała dziś na swoim telefonie – obrazy ludzi zgromadzonych w kijowskiej stacji metra, ludzi okutanych w kocyki, niektórzy z walizeczkami, które z całego dobytku mogły pomieścić co najwyżej dokumenty i pamiątkowe zdjęcie, niektórzy i bez tego, wszyscy zaś w ciepłych kurtkach, które zdążyli założyć zanim wybiegli ze swoich domów na dźwięk syren.

Przypomniały jej się ogłoszenia rozsyłane poprzez wszelkie social media, o tym, że ktoś poszukuje swojej mamy, która została po drugiej stronie granicy, ktoś poszukuje swojego dziecka, które miało wyjechać tylko na chwilę i nie zdążyło wrócić…

Drożdżówka wydała się jej nagle szyderstwem. Hania poczuła, że zbiera się jej na płacz na myśl, że ona ma wszystko, co potrzebne do bezpiecznego, spokojnego życia, a gdzieś, ktoś – nie.

– Hania, pokroiłaś? Nie guzdraj się tam, tylko chodź! – rozległ się naglący głos babci. Po chwili zdumiona babcia wetknęła głowę do kuchni, bo zamiast spokojnej odpowiedzi usłyszała hanine wrzaski:

 – Czy was wszystkich porąbało?! Jak wy tak możecie? Tak spokojnie?! Ciasto, kawka…  – reszta wyrzutów utonęła w histerycznym szlochu. Hania poczuła, że ktoś kładzie jej dłoń na ramieniu. Odwróciła się i spojrzała w szare oczy taty. Chwilę jeszcze oddech jej się rwał.

 – Tato… no jak… – spytała, wycierając nos i oczy.

 – Haniu, nijak. Normalnie i po prostu. Nic nie da płacz. Jak chcesz, to się wścieknij na chwilę, potup, ale to spokój nas uratuje.

 – Spokój? Ja… widziałam dziś zdjęcia dzieci, noworodków, wyniesionych ze szpitala do schronu! Słyszałam o ostrzelaniu przedszkola! Tato!!! Jak to ma być – spokój?

 – Co jeszcze widziałaś?

 – Puste ulice, za to pełne schrony. Przelatujące samoloty i rakiety. Zburzone domy. Ludzi, komentujących, że przecież Ukraina JEST rosyjska  i po co ta cała hucpa. Muszę dalej?

 – Nie, wystarczy, jak już nie chcesz, to wystarczy. Weź chusteczki, ja wezmę ciasto i melisę dla ciebie. Idź, usiądź, zaraz ja ci coś powiem. Co ja widziałem.

Hania posłusznie poszła na swój ulubiony fotel, który dzieliła z Benkiem. Podciągnęła nogi pod brodę i jeszcze wycierając nos i oczy, słuchała już spokojniej, co mówią pozostali.

 – Wiecie, co się dzieje na naszej stacji benzynowej?  – opowiadał właśnie Jaś. – Już nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Kolejka jak po mięso za komuny, ludzie z kanistrami… O co chodzi? Ktoś mi wyjaśni?

 – To idealny przykład siania dezinformacji i paniki. Strach i panika to doskonałe narzędzie dla polityków, a współczesne social media wybitnie w tym pomagają – odezwała się Zosia. – Ludzie, nawet nie specjalnie, ale w dobrej wierze udostępniają informacje w stylu „ja słyszałem, że ktoś mówił, że…” albo „mój kuzyn ma znajomego, który pracuje na stacji i ONI wiedzą, co będzie i robią zapasy” i tak dalej, i bez zweryfikowania takiej informacji, ludzie lecą na łeb na szyję po zapasy. A potem naprawdę zaczyna czegoś chwilowo brakować, bo zostało wykupione. I dalej lecą zdjęcia pustej półki czy kolejek do bankomatu. A to wszystko zostanie zaraz uzupełnione… Żadnych racjonalnych powodów do takich zachowań nie ma. Nie zabraknie nam benzyny, chleba, pieniędzy w banku.

 – A skąd ty taka pewna, hę? – spytała powątpiewająco Asia. – Ta wojna toczy się za nasza granicą, kto mnie zapewni, że my nie będziemy następni?

 – Mamo, no weź mnie nie osłabiaj. Ale dobra, posłuchaj: Ukraina problemy z Rosją ma od kiedy? Od zawsze. A na pewno od 2014 roku. Ten szaleniec Putin nie ukrywał swoich zamiarów, tylko wszyscy myśleliśmy, że jednak się na nic więcej nie odważy, niż to, co zrobił. Ale świat się przeliczył. Wciąż chyba mają jakąś nadzieję na szybki koniec, bo jakoś nie spieszą się z sankcjami. Ale wracając do Polski – czy słyszałaś o takich planach względem nas? Bo ja nie. Jesteśmy w NATO, w Unii. Jakkolwiek by nie psioczyć na Unię, to zmienia nasze położenie względem Rosji.

 – A dlaczego Ukraina nie jest ani w Unii ani w NATO? – spytała Hania.

 – O, to bym musiała być politykiem, żeby wiedzieć. Nie wiem, Haniu, naprawdę. Może ty coś znajdziesz w internecie na ten temat. Tylko uważaj, na jakich stronach szukasz.

 – Mamo, no weź – Hania przewróciła oczami. – Tyle to ja wiem. Nie mam żadnych stron z fakenewsami.

 – Tak, wy już może bardziej się na tym znacie – dodał Jaś. – Ja się trzymam wiadomości w radio,  a plotek to nigdy nie słuchałem.

 – A ja wam powiem,  co ja widziałem w ostatnie dni – wtrącił Robert – Haniu, pamiętasz, obiecałem ci powiedzieć, co ja widzę w tym wszystkim. Wiesz, też nie myślałem, ze to się jednak skończy wojną, w końcu to już osiem lat minęło od Donbasu i Ługańska. Ile to człowiek się w pracy nasłuchał, że Ukraińcy sami sobie winni, że robotę nam zabierają… Szkoda gadać. A teraz, zobaczcie, będzie najważniejsze –  wszędzie zbiórki, pomoc organizowana! Ogłoszenia, że przyjmą do domu uchodźców, że oferują pomoc przy transporcie, oddawanie krwi… Tak, są w tym wszystkim też ludzie opowiadający w internecie, jak to Putin jest, wybaczcie, „geniuszem”, ale no to już nic nie poradzimy. Nie ma co się na nich skupiać. Wiecie, ta ludzka głupota zawsze gdzieś wylezie…

 – Trochę masz, tato, racji – przyznała Hania – ja na przykład widzę, jak bardzo na Instagramie podkreślają, żeby weryfikować źródła informacji. Podają przykłady rzetelnych dziennikarzy i znawców tematu, u których szukać można danych. Wiecie, kto jest piątym jeźdźcem apokalipsy? Dezinformacja!

 – O tak, to prawda. Pogubić się można, jak w szumie naokoło szczepień – przyznał Jaś – człowiek już nie wie, komu wierzyć.

 –  Powinnyśmy w szkole uczyć, jak czytać ze zrozumieniem… – westchnęła Zosia. – To znaczy, uczymy, ale to wszystko jakoś… za mało. Te emocjonalne obrazki, odwoływanie się do strachu, albo do  „zdrowego rozsądku” jest dla wielu ludzi zbyt kuszące. Łatwiej widzieć świat taki czarno – biały. Fajne byłby lekcje o tym, jak pracuje ludzki mózg. Jak często to, co wydaje nam się zdroworozsądkowym myśleniem, jest w gruncie rzeczy ułudą naszego leniwego mózgu.

 – Tak, a zaraz ktoś ci powie, że wie lepiej, bo słuchał Edyty Górniak czy innego kogoś… ech, Robert, masz rację. Lepiej skupić się na tym, co dobre.

 Robert smutno uśmiechnął się i uciszył wszystkich ruchem ręki:

 – Dobra, teraz cisza! Wiadomości zaraz lecą! Słuchamy. W dzień ciężko coś wysłuchać, bo przy dzieciach się nie da, nie pozwalamy, żeby też słuchały. Do niczego nie są im potrzebne dane, ile zabitych.

 – A z ciekawości jeszcze – dodała Asia – co mówicie maluchom?

 – Najprostsze rzeczy – Zosia nerwowo poprawiła włosy  – sama nie wiem, czy to dobrze. Niektórzy rozmawiają przy dzieciakach o wszystkim, oglądają tę wojnę na wielkich ekranach… Ja tak nie umiem. Mówię im tylko, że tak, jest wojna, że Ukraina się broni i jest dzielna i że ma żołnierzy, a my jesteśmy w naszym miejscu bezpieczni. Sławek i tak jest dość nerwowy, nawet przestał bawić się w swoich „umarniętych” żołnierzy. Robert – spojrzała nagle na męża – a ty pamiętasz, jak byliśmy w ich wieku i była wojna w Iraku?

 – Raczej byliśmy w wieku Jędrka. Pamiętam do dziś zdjęcia uciekających Kurdów…

 – Właśnie. To było daleko, ale wtedy myślałam, że druga wojna światowa była ostatnią na świecie… A potem takim ciosem było World Trade Center.

 – To miłe, że sobie wspominacie minione wojny, gołąbeczki, ale teraz cicho. Jest relacja z Ukrainy. Słuchamy.

Rzeczywiście, spiker podawał dane na temat przebiegu działań wojennych, przestrzegał przed fałszywymi informacjami, tłumaczył też słowa ukraińskiego ministra do spraw zagranicznych: „Putin zaatakował, ale nikt nie ucieka. Armia, dyplomacja, wszyscy pracują. Ukraina walczy. Ukraina będzie się bronić. Ukraina zwycięży.”

 – A ten ich prezydent, jak mu było – szepnął dziadek Jaś – Zełeński, to on jednak ma jaja? No nie?

 – Ze stali – odszepnęła Hania.

Wiosna – cz. 1

Nawigacja wpisu

← Kubek melisy
Parę słów od zapyziałej idealistki. →

1 thought on “Przedwiośnie – część 2”

  1. Hanna pisze:
    26 lutego 2022 o 12:22

    Dobrze znaleźć sobie jakieś ujscie natłoku myśli smutku dzięki Olu musimy sobie radzić i nie wpadamy w* czarną dziurę * ja dziś zabrałam się za porzadki od rana wiadomosci słucham co jakiś czas czekam na dalszy ciąg twojej opowiesci❤️

    Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Książkowe historie
  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem

Archiwa blogowe:

  • listopad 2025
  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Zapis listopadowy: lubię moje małe akty autodestr Zapis listopadowy:

lubię moje małe akty autodestrukcji
palenie i czytanie
omijanie życia bokiem
tanie buty z promocji

***

Lista mogłaby być dłuższa, ale straciłaby rytm, nie warto, poza tym lepiej zrobiła to Jane Hirschfeld. Ach, ten bluesowy smutek. 

@jasno.i.cicho - słodycz jabłek i fig niech będzie cała dla ciebie - w podziękowaniu za podzielenie się wierszami Jane! Kiedy to już było, z rok temu, a ja wciąż do nich wracam.

Jeszcze takie fragment, z wiersza Przeciwko pewności: 

"Żyć wśród tego wspaniałego znikania, jak musi żyć kot,
cień wewnątrz cienia, pełne odprężenie".

No mówię że listopad!
_____________________
#gdziespomiedzy #janehirshfield #trójnożnyblues

#listopadsropad
Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie po Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie potrzebuje, ja nie wiem, nie znam takich albo też szybciutko taką zbyt poważną znajomość kończę:) Bez humoru ani rusz dalej. Te wszystkie balony powagi i dostojeństwa tak bardzo potrzebują przekłucia, że tylko biegać ze szpilkami...
Umberto Eco na marginesie swojego poważnego brulionu dorysowuje wąsy filozofom i układa ich doktryny w rymujące się wierszyki. 
Ja nie wiem, co na to Kant czy wielebny Anzelm z Aosty, ale mi się tak podobało! 
Druga część to szturchanie literatury.  Tak często wydaje się nam - bo na pewno nie tylko ja tak mam - że literatura piękna czy inny Tomasz Mann to nie dla zwykłych śmiertelników, że trzeba przejść jakiś stopień wtajemniczenia, że wstyd nie znać ale też wstyd nie polubić, jak tu żyć, no nie da się! Tymczasem w tych wszystkich czarodziejskich górach można odkryć tyle ironii, uszczypliwego poczucia humoru - nie trzeba nam klękać na kolana a po prostu uśmiechnąć się i czytać, czytać. U Eco po nosie dostaje też Proust czy Joyce. 

Przypomina mi się, że wszystkie gazety zawsze zaczynałam czytać od felietonów, szukałam rysunków satyrycznych, dopiero uzbrojona chwilą uśmiechu mogłam iść w powagę. 

Taką chwilę daje też książeczka Umberto Eco, ode mnie - polecajka! 

@oficyna_noir_sur_blanc - #wspolpracabarterowa 
_____________________________
Rozważania niepoważne 
Umberto Eco
Tłum. Monika Woźniak i Iga Kochańska
Tomasz Stawiszyński - krótkie przypomnienie filozoficznych pojęć czy nazwisk
Wyd. Noir sur Blanc
____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #rozważanianiepoważne #umbertoeco #oficynanoirsurblanc
Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszka Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszkanie.
Niedokończenie 
Nie-pokój
_________________________
No i został taki obrazek niedokończony. 

#gdziespomiedzy 
#kolażanalogowy

#mewarządziijuż
Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę usprawiedliwienia, z góry przepraszam - i jako taka - bo żadna ze mnie znawczyni - nie wiem czemu akurat Panny z Wilka tak stanęły na piedestale, no nie wiem! 
Niech mnie ktoś przekona, że to opowiadanie przetrwało próbę czasu, chętnie posłucham, i odpowiem, że chyba raczej jednak nie przetrwało :)

Ale opowiadanie o cyrkowcu, co zaczyna poznawać inne życie, kończy się to tragicznie,  albo o opętaniu miłością, oj biednieńkij on i ona, ta od aniołów... Brzezina też mi zostanie w pamięci, z całym tym swoistym pięknem, na granicy liryki i zwykłego życia. Opowiadanie o rodzinie z młyna znad Lutyni, o wojennych ranach w duszy i w drugim człowieku - tak, bierzcie, czytajcie! Tak się pisze opowiadania, takich chcę czytać więcej!

Jakie właściwie polskie opowiadania polecacie? 
Mają też być tak dobrze napisane, jak u Iwaszkiewicza, taki warunek:)
___________________________
Brzezina i inne opowiadania 
Jarosław Iwaszkiewicz 
Wyd. Czytelnik
___________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #brzezinaiinneopowiadania #jarosławiwaszkiewicz #wydawnictwoczytelnik
Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, troch Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, trochę obok Leśmiana,  ale tak bardziej w mrok, gdzie pod nogami pałętają się koty, jeże, w bibliotece wszystko wszak może się zdarzyć, jesienny zachód słońca też, nicości, byt z niebytem się mylą, a ja obok stoję i przypatruję się przelatującym gawronom, pomiędzy istnieniem a jego odwrotnością, wyciągam z regału Rymkiewicza, na los się zdaję, oj, to nie jest najlepszy pomysł... 
@w.dziurawych.trampkach - wybrałam te jesienne ogrody, proszę bardzo:)
_________________________
Jarosław Marek Rymkiewicz
Zachód słońca w Milanówku
Wyd. Sic!
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #jarosławmarekrymkiewicz #zachódsłońcawmilanówku
Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życi Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życio-pisarek. Czytałam Książkę o miłości, czytałam Hałas, teraz Najgorszego człowieka i uważam że nikt poza Halber nie umiałby pisać jak Halber. I już. Ja tą szczerość i odzieranie warstw biorę i zachłannie czytam.
O czym jest #najgorszyczłowieknaświecie pisał swego czasu cały bookstagram, pod tym hasztagiem jest mnóstwo opisów, ja już tylko dodam swój stary wierszyk o kocie, bo pasuje do okładki:

Mam takiego kotka
Mały dość jest, nieporadny, 
nawet chwilami zabawny 
Balkon na czwartym piętrze 
wydaje mu się idealny 
do skakania przy barierkach

Chyba nie wie co to lęk

Przychodzi 
i bez pytania czy może 
każe się głaskać 

On naprawdę nie wie 
Co to lęk

PS. Tak, to jest książka o lęku. 
Czytaliście? Lubicie ten styl pisania?
______________________________
Małgorzata Halber 
@mroczny_msciciel 
Najgorszy człowiek na świecie 
Wyd. Znak Literanova 
@znak_literanova 
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram  #małgorzatahalber #znakliteranova
Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który n Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który nam przyjemność przedstawić. Zanim przejdę do szczegółów, to powiem jedno: od września czytam dzieciom opowieści z tego cyklu i podoba się nam. A to najważniejsze. 

Cóż to jest, ów projekt i cykl?
Otóż Mateusz Racut - twórca Bajki na dobranoc - zaprasza nas do Lasu Mądrości, a tam czekają naprawdę sympatyczni bohaterowie: Lisek Dobrusek, Żabka Fajtłapka, Sowa Wiedzulka i inni. Przeżywają swoje leśne i życiowe problemy, raz będzie to złość i zazdrość, raz samotność, raz problemy ze zdrowiem... No samo życie, nieprawdaż? 
I cała magia bajek z Lasu polega teraz na tym, że problemy można rozwiązać... bez czarów. Żabka, Lisek, Dzik, Mrówka uczą się rozmawiać, oddychać, zastanawiać nad daną sytuacją a Lisek Dobrusek zawsze zapisuje w swoim pamiętniku, czego się dziś nauczył. I jest w tym piękna prostota, którą lubią dzieci. Lubią też powtarzalność bajek, ich przewidywalność i ciepło, które kryje się także w literackim języku opowiastek. 

Last but not least - są też kolorowanki do wydruku i wersje audio - taki bonus:) 

Nie poznałabym Liska Dobruska, gdyby nie propozycja współpracy ze strony twórcy - za co teraz naprawdę dziękuję. Po paru dobrych tygodniach sprawdzania i testowania - polecam. Polecamy! Bo dzieciaki-przedszkolaki najbardziej :) 

www.bajkanadobranoc.com
______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #literaturadladzieci #współpraca #mateuszracut #bajkanadobranoc #całapolskaczytadzieciom
Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. Bliskie j Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. 
Bliskie jest mi szukanie słów na opisanie życia tu i teraz, ale także gdzieś z boku. Chwile które stają się metaforą, lub też zupełnie na odwrót - szukanie tego, co najprostsze, już bardziej przecież o codzienności i to tak do kości się nie da. 
Właśnie tak, posłuchajcie: "możliwe, że chodziło o proste sprawy: pokryte rdzą brzozy, jary, w których rodziła się noc (...). I jeszcze to: słowa, te, co robią nam w środku radykalne rzeczy". 
Możliwe wszak, że chodzi właśnie o to.

"I czytanie wierszy, czytanie wierszy, czytanie wierszy na głos".

Rytmiczne, uspokajające staccato...
________________________
Małgorzata Lebda
Mer de Glace
Wyd. Warstwy
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #małgorzatalebda #merdeglace #wydawnictwowarstwy
Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motyw Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na tel Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Mój Instagram

życie i ...

Dialogi

11 listopada 2021
życie i ...

Rozmowy. Hania

15 października 2022
życie i ...

Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?

23 września 2021
życie i książki

Współpraca – książki dla dzieci

2 lutego 2024
życie i książki

Jesteś ważny, wiesz?

26 stycznia 2023
życie i ...

Życie po 40-tce? Poznaj 10 niewiarygodnych faktów!

21 maja 2022
życie i ...

To był maj…

21 maja 2023
życie i problemy

Zmiana.

29 października 2023
życie i książki

Opowieści rodzinne. Lato – część 3

1 października 2023
życie i problemy

Trochę o ogrodach

6 września 2025

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme