Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
książkowe historie - antykwariat

Książkowe historie

Posted on 14 listopada 202514 listopada 2025 by Ola

Instagram to podstępne miejsce. Zwłaszcza jak lubisz czytać i lubisz pogadać o książkach. A niektórzy lubią, no taki trafił się los. Wtedy stos polecanych książek rośnie niczym stos chorób i skierowań po czterdziestce. Kiedy wszystko przeczytać, kiedy? Jak?! Jak żyć…

Sprawdźcie, czy znacie te, które polecamy w ramach bookstagramowej współpracy z @mariuszowelektury

Tylko proszę pamiętać, że nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za pusty portfel, za biegi do biblioteki ani za ciężkie i smutne myśli po przeczytaniu. Still – enjoy!

książkowe historie - Rzeka Andrzej Stasiuk

Dwa spojrzenia na “Rzekę dzieciństwa”, Andrzej Stasiuk, Wyd. Czarne

M: Rzeka – panta rhei, podróże, Wschód, melancholijna refleksja o życiu. Trochę jestem rozczarowany, to wszystko już widziałem w prozie Stasiuka.

O: Rzeka – życie, od źródeł do ujścia, płynie z nią to, co było, jest i będzie. U Stasiuka to Bug, więc Wschód, racja, a to kierunek, który budzi określone skojarzenia, prawda? 

Co do rozczarowania – no nie wiem? Ja sobie cenię we współczesnej literaturze ślady humanitarnej katastrofy. Duży plus dla autora.

M: Humanizm, rzeka – metafora czasu, życia, granicy między kulturami to na pewno. Idziemy zatem w stronę eseju filozoficznego. To jest wartość.  Jednak to bardzo stasiukowa książka, raczej dla fanów niż dla kogoś, kto chciałby rozpocząć spotkanie z jego twórczością.

Dużo tu o wojnie, tej obecnej w Ukrainie i drugiej, przejmujące fragmenty o Bełżcu,  Wołyniu, ogólnie o zapętleniu losów, narodów, istnień. Ale gdzie dzieciństwo?

O: Dobre pytanie. Może w myśli o kolistości czasu? O wiecznym powrocie? W tym zapętleniu, o którym piszesz. O powtarzalności pewnych zdarzeń – słyszałeś o tym już w dzieciństwie, pamiętasz przywołaną postać Pastusza, wraca do ciebie to, co już było. Jak go zinterpretować?

M: Pastusz to chyba najlepszy fragment tej książki. A może on jest jedynym śladem dzieciństwa, które nie pozostało jak u Mickiewicza “święte i czyste”. Jest też jakimś demirugiem, który miesza w losach świata,  wtedy paradoksalnie tylko rzeka jest czymś stałym i niezmiennym.

O: A propos najlepszych fragmentów, to u mnie będą to Urodziny. Tuwa. Trafia do mnie taka forma rozliczenia potraktowanego na koniec jako  “poetyckie pierdolenie”. I mimo tej beznadziejności – wyjazd z dostawą dla ukraińskich żołnierzy. Bo tak trzeba.

Podsumowując: u mnie – czyli kogoś, kto przestraszył się Stasiuka w młodości a teraz jednak trochę wydoroślał – polecajka. 

M: Też polecam,  ale nie na pierwsze spotkanie z autorem.

Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie, Joanna Kuciel-Frydryszak, Wyd. Marginesy

O: Pamiętam, kiedy pierwszy raz zetknęłam się z nazwiskiem poetki, o której czytaliśmy. Znalazłam kiedyś pocztówkę, a na niej wiersz, taki o jeziorze w głębi lasu: “…O tę przepaść, zimną paszczę czarta, stoi tafla jeziora oparta (…) czaple chodzą pod olszynkami, wodzą sennie, sennie oczami”. Miałam 10-11 lat i pokochałam ten liryczny ton. Nawet nazwisko poetki wydawało mi się takie właśnie poetyckie: Kazimiera Iłłakowiczówna. Później już dużo o niej nie słyszałam. A jak było u ciebie – jak bardzo znałeś Iłłę przed książką?

M: Raczej standardowo – przy okazji Skamandrytów. Poezja nigdy specjalnie mnie nie interesowała. Może poza Baczyńskim i Słowackim. I w tej książce o niej jest jakby mimochodem. Trochę tak jakby Iłła mówiła o sobie – nie poetce. Więcej o wychowaniu, wartościach, pracy urzędniczej, wierze…

O: Rzeczywiście, bardzo ceniła sobie “prawdziwą” pracę. Podobnie wypowiadał się Myśliwski – że tylko zarabiając na życie inaczej, może pisać szczerze i prawdziwie. Iłła zdumiewa praktycznością, realistycznym podejściem, pewnością siebie, prawda?

Choć to nie cały jej charakter…

M: Czyli i w dwudziestoleciu z pisarstwa nie dało się wyżyć. Myślę, że jej charakter został ukształtowany w dzieciństwie. Wychowanie w Inflantach zaważyło na jej życiu. Stała się jak Pascalowska trzcina chyląca się na wietrze. Naginała się, ale nie łamała.  Upadała, ale podnosiła się. Jest w tym coś ewangelicznego.

O: I fascynującego. Nie przystawała do schematów, nie raz wytrącając tym ludzi z równowagi. I smutnego, bo życie w poprzek konwenansów nie jest łatwe. 

Biografię czyta się jednym tchem, jest przejrzyście napisana, zajmująca. Polecasz też?

M: Tak. Inspirujące herstory. 

O: To jesteśmy zgodni:) tak sobie jeszcze wracam myślami do tej książki i widzę, ile  zostało postawionych pytań o charakter, a jak mało odpowiedzi. Jest w niej wiele sprzeczności – bunt i pewność siebie, niechęć do bliskości. Praca ponad pisanie, to też nie jest popularne podejście. Wiara, ale tak normalnie traktowana. Ciekawa z niej rzeczywiście była osoba:) dzięki za zwrócenie uwagi na tę właśnie książkę:)

Nocami krzyczą sarny, Katarzyna Zyskowska, Wyd. Znak Literanova

M: „Jestem przędzą utkaną na szpuli. Czas przewija się przeze mnie. Jestem lnianą kanwą, utkaną z wielu różnych nici: tych wysnutych moimi palcami, ale i palcami kobiet, które były przede mną”.

O: Był Stasiuk ze swoim charakterystycznym pisaniem o flaneryzmie w czasie i przestrzeni, była literatura biograficzna – Iłła – a dziś chcemy polecić powieść. Dobrą powieść, prawda? „Nocami krzyczą sarny” Katarzyny Zyskowskiej. Dobra już choćby dlatego, że czyta się z zainteresowaniem, łatwo się człowiek wciąga w życie mieszkańców domu z duszą położonego w Górach Sowich. To miejsce, gdzie swoje położenie po wojnie zmieniła granica i oczywiście zmienili się zamieszkujący je ludzie. Jak ty byś pokrótce streścił “Sarny”?

M: Jako zaprzeczenie tezy zawartej w “Odrzani”, że w kulturze polskiej nie ma odwołań do tych ziem. Po “Domu dziennym, domu nocnym” Tokarczuk, “Toni” Ishabel Szatrawskiej czy “Tarninie” Marty Kucharskiej, kolejna dobra książka.

O: Dodałabym jeszcze “Ocalenie Atlantydy” Zyty Oryszyn.

M: Tej nie znam, ale wracając do “Saren”. Miejsce trwa, zmieniają się okoliczności,  bohaterowie. Tak jakby żyło poza czasem i historią. Ważna jest też rola bohaterek, które zmagają się z losem. Są zdeterminowane, wytrwałe i gotowe ponosić konsekwencje.

O: I te właśnie bohaterki są mocnym punktem książki. Raz silne, raz uciekające, zranione i walczące, podejmujące zarówno dobre jak i złe decyzje – one są po prostu ludźmi, nie tylko takimi z papieru i jednej cechy.

M: Poza tym nie ma znaczenia kwestia narodowościowa, tożsamościowa, czas – wszystkie mają podobne doświadczenia.

O: Właśnie – wątek narodowy wprawdzie jest, ale pokazany od strony ludzkiej, nie jest nadrzędny. Doświadczenia zła czy dobra są po prostu nasze – ogólnoludzkie. A trochę się tych złych rzeczy dzieje. Sarny nie krzyczą bez powodu. Ale to już pozostawiam czytającym! Katarzyna Zyskowska staje się gwarantem dobrej lektury – ja nie czytałam jeszcze jej tylko “Historii złych uczynków”. Pozostałe były u mnie na plus.

M: Dla mnie duże pozytywne zaskoczenie. Słucham teraz o Baczyńskim. Ale to już inna historia.

książkowe historie - Jedenaście, Hanna Krall

Jedenaście, Hanna Krall, Wyd. a5

M: Wiesz, z czym mi się kojarzy tytuł? Jedenaste przykazanie Turskiego: „Nie bądź obojętny”. Szczególnie widoczne w relacji wobec uchodźcy, Ukraińca, Żyda, czy po prostu “tego obcego”, jak pisał Kapuściński.

O: Radosław Romaniuk w podcaście o książce Krall mówi więcej o symbolice liczb. Jedenaście to numer ulicy, gdzie był Dom Dziecka po wojnie. To ten, którego w jednym z opowiadań szukają i nic już nie ma, samosiejki, i to dobrze, mówi Krall, bo więcej smutku te mury by już nie zniosły. A my czytając, musimy znosić tego właśnie smutku coraz więcej i więcej…

M: To jedenaście z czasu po wojnie jest inne niż obecne. Jakby lepsze, bo przetrwało w pamięci. I tu mi się kojarzy “Nie ma” Mariusza Szczygła. Było, minęło,  nic nie pozostało poza (nie)pamięcią.

O: Została pamięć przekazywana dzieciom. Sztafeta pokoleń. Sztafeta dobra – moja babcia ratowała ludzi z Zagłady, ja ratuję ludzi w drodze. I listy, archiwa, biblioteki… opowieść.  “Opowiadanie jest potrzebą – pamiętania i bycia zapamiętanym”.  Jak nas zapamiętają w opowiadaniach o ludziach w drodze? To dosyć mocny wątek, nie sądzisz?

M: Tak. Tylko mam wrażenie, że przeszłość została w głowie, tych, którzy jej doświadczyli. Mimo to coś się zmieniło – antysemityzm zastąpiła empatia, chociaż dość wybiórczo, tylko wobec niektórych i z ograniczonym terminem ważności.

O: Niestety, masz rację. Mam po tej książce jeszcze taką myśl, że można o niej pisać i mówić bez końca, dużo w niej wątków, problemów – zredukowanych do symbolu, ociosanych do kości. Im bardziej zredukowany, tym więcej rodzi pytań:  o wojnę, zagładę, odwagę, życie, a w końcu także o rolę szczegółów. Widzisz tu jakiś rodzaj kontynuacji po “Szczegółach znaczących”?

M: Dla mnie ta książka, to jak koraliki z rozerwanego łańcuszka; analogie, motywy z całej twórczości Krall – krótko, zwięźle, dosadnie.

O: A znaczenie tym koralikom nadaje czytający. I rozumienie/zrozumienie – lub jego brak, i bezradność. 

Kkos kos jeżyna, Tamta Melaszwili, Wyd. Filtry

M: Czy można być szczęśliwym w wieku 40+, czy tylko kiedy jesteśmy młodzi, a może nie trzeba tego wykluczać w ogóle? To jedno z pytań, które nasuwa się po przeczytaniu “Kos, kos jeżyna”, a przecież to nie romans, a całkiem dobra literatura.

O: No jak nie romans!!! Toż to romans jak nic! I to piękny – prawdziwy, bez żadnego romantyzowania. Romans jako odpowiedź na chęć życia, jako łapanie przyjemności – jak to mówi sama bohaterka. To mnie akurat ujęło w Kosie najbardziej. Zresztą Etero w ogóle jest taka prawdziwa, zostanie jedną z moich ulubionych bohaterek książkowych. A dlaczego to dobra literatura?

M: Bo np. wbrew literaturze feministycznej nie przedstawia swojej bohaterki zbyt nachalnie: praczka, sprzątaczka, posługaczka, opiekunka, żywicielka… to nie dla niej. Chce być wolna i niezależna w patriarchalnym i dobrze zakonserwowanym konserwatyzmem społeczeństwie. I nie boi się mówić wprost o swojej przyszłości: “A zaplanowałabym ją sobie tak, żeby mieć wszystko, czego mi potrzeba, i żyć tak, jak mi się podoba”. Masz jakiś ulubiony cytat?

O: Moje ulubione cytaty nie nadają się do cytowania. Byłyby zbyt długie – bo to np. cały pierwszy rozdział. Dla mnie – najlepszy w tej powieści. Kolejne idą w stronę społeczną, historyczną, trochę są chaotyczne – takie moje wrażenie. Choć perspektywa Etero rzeczywiście nadaje ton feministyczny. Dla mnie to pozytywny ton. Mówi o wolności należnej każdemu człowiekowi. Etero – tak jak też zauważasz – pozostaje niezależna choćby we własnych opiniach o życiu. Ale ten koniec… podobał się tobie? 

M: I tak i nie. Jest inny niż można by oczekiwać, ale ona w ogóle zaskakuje, więc dlaczego tu ma być inaczej. Codzienność, nic szczególnego. Lubię takie książki – prosto, oszczędnie, czasem dosadnie o zwykłym życiu, uwikłaniu w kulturę i tradycję. A z drugiej strony emocje, dylematy. Dobra literatura o zwykłym życiu, czyż nie?

O: Bardzo zwykłym. Śpiewa kos, z jeżyn robi się konfitury, a pojedyncze zdarzenia splatają się w ciąg, co widać dopiero po czasie. Ot, życie…

Tłumaczenie – Magdalena Nowakowska

książkowe historie, Austeria, Julian Stryjkowski

Austeria, Julian Stryjkowski, Wyd. Czytelnik

O: Austeria – to słowo brzmi jak z innego świata, jak coś, co znamy z opowieści czy filmów. Słowo ze świata, który już nie istnieje. Myślisz, że książka Stryjkowskiego jest dziś nieaktualna? Tylko dla historyków? 

M: Na pewno ze świata, którego nie ma. Tuż przed I wojną. Poza tym kultura żydowska. Może bardziej dla tych, którzy pamiętają, że Polska była wielonarodowym krajem. 

O: Mam wrażenie, że to niezbyt liczna grupa. Ale w tej książce jest coś więcej niż tylko relacja z ówczesnego życia. Coś symbolicznego, ponadczasowego. To, co przeżywają ludzie z opowieści jest obecne i dziś, też masz taką myśl?

M: Dla mnie ta książka jest jak lejek. W jednym miejscu spotykają się różne osoby, wartości, emocje. Świat w pigułce. Niby cały czas jesteśmy w karczmie, a w gruncie rzeczy otwiera się świat: wielobarwny, różnorodny, mistyczny. 

O: Właśnie tak. I przeplata się to co mistyczne z codziennością. Tak też Austeria jest pisana – jakby w różnych rejestrach – od niemal biblijnych scen po zwyczajność. Dla mnie to jeden z atutów książki. Ciężko mi porównać ją z inną. 

M: Z takich oczywistych – opowiadania Schulza. Ale może też : “Początek” Szczypiorskiego. W wymiarze opowieści o świecie, który odszedł bezpowrotnie – “Rodzinna Europa” Czesława Miłosza.

O: Czyli też klasyka literatury. A coś współczesnego? 

M: Obawiam się, że dziś już tak się nie pisze. Może Andrzej Bart “Dybuk” albo “Król” Szczepana Twardocha. Choć o czymś innym traktują.

O: I jest jakiś punkt odniesienia:) Co mnie jeszcze ujęło u Stryjkowskiego, to że nie opisuje minionego świata w sposób nostalgiczny czy romantyczny. Nie, we mnie budzi raczej strach. Przed zniszczeniem? Zagładą? Przed pytaniami o to, co nieuchronnie niszczy? I czy ta siła przychodzi z zewnątrz czy jest też w nas? 

M: Tak, niewątpliwie sytuacja graniczna. Ale też zetknięcie sacrum z profanum (nadejście wojny). Rytm języka, kultury żydowskiej, świata, który jest ponad świat ziemski, który nie przeczuwa, że nadchodzi jego rozpad.

książkowe historie - kolaż: ucieczka do wolności

Nawigacja wpisu

← Trochę o ogrodach

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o codzienności, o polecanych książkach, czasem o wychowaniu. Ot, życie najzwyczajniejsze. Choć przeplatane bajkami!

Ostatnie wpisy:

  • Książkowe historie
  • Trochę o ogrodach
  • dziś jest tylko wyrazem
  • Bajki
  • Co czytać – moim zdaniem

Archiwa blogowe:

  • listopad 2025
  • wrzesień 2025
  • sierpień 2025
  • czerwiec 2025
  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

gdzies.tam.pomiedzy

Przeważnie czytam.
Czasem piszę o życiu: bajki i inne bzdurki.

Zapis listopadowy: lubię moje małe akty autodestr Zapis listopadowy:

lubię moje małe akty autodestrukcji
palenie i czytanie
omijanie życia bokiem
tanie buty z promocji

***

Lista mogłaby być dłuższa, ale straciłaby rytm, nie warto, poza tym lepiej zrobiła to Jane Hirschfeld. Ach, ten bluesowy smutek. 

@jasno.i.cicho - słodycz jabłek i fig niech będzie cała dla ciebie - w podziękowaniu za podzielenie się wierszami Jane! Kiedy to już było, z rok temu, a ja wciąż do nich wracam.

Jeszcze takie fragment, z wiersza Przeciwko pewności: 

"Żyć wśród tego wspaniałego znikania, jak musi żyć kot,
cień wewnątrz cienia, pełne odprężenie".

No mówię że listopad!
_____________________
#gdziespomiedzy #janehirshfield #trójnożnyblues

#listopadsropad
Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie po Rozważnie ale i niepoważnie. Kto tak czasem nie potrzebuje, ja nie wiem, nie znam takich albo też szybciutko taką zbyt poważną znajomość kończę:) Bez humoru ani rusz dalej. Te wszystkie balony powagi i dostojeństwa tak bardzo potrzebują przekłucia, że tylko biegać ze szpilkami...
Umberto Eco na marginesie swojego poważnego brulionu dorysowuje wąsy filozofom i układa ich doktryny w rymujące się wierszyki. 
Ja nie wiem, co na to Kant czy wielebny Anzelm z Aosty, ale mi się tak podobało! 
Druga część to szturchanie literatury.  Tak często wydaje się nam - bo na pewno nie tylko ja tak mam - że literatura piękna czy inny Tomasz Mann to nie dla zwykłych śmiertelników, że trzeba przejść jakiś stopień wtajemniczenia, że wstyd nie znać ale też wstyd nie polubić, jak tu żyć, no nie da się! Tymczasem w tych wszystkich czarodziejskich górach można odkryć tyle ironii, uszczypliwego poczucia humoru - nie trzeba nam klękać na kolana a po prostu uśmiechnąć się i czytać, czytać. U Eco po nosie dostaje też Proust czy Joyce. 

Przypomina mi się, że wszystkie gazety zawsze zaczynałam czytać od felietonów, szukałam rysunków satyrycznych, dopiero uzbrojona chwilą uśmiechu mogłam iść w powagę. 

Taką chwilę daje też książeczka Umberto Eco, ode mnie - polecajka! 

@oficyna_noir_sur_blanc - #wspolpracabarterowa 
_____________________________
Rozważania niepoważne 
Umberto Eco
Tłum. Monika Woźniak i Iga Kochańska
Tomasz Stawiszyński - krótkie przypomnienie filozoficznych pojęć czy nazwisk
Wyd. Noir sur Blanc
____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #rozważanianiepoważne #umbertoeco #oficynanoirsurblanc
Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszka Mapa niepokoju - gdzieś otwarte okno. Niezamieszkanie.
Niedokończenie 
Nie-pokój
_________________________
No i został taki obrazek niedokończony. 

#gdziespomiedzy 
#kolażanalogowy

#mewarządziijuż
Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę Jestem tylko zwykłą czytelniczką - czuję potrzebę usprawiedliwienia, z góry przepraszam - i jako taka - bo żadna ze mnie znawczyni - nie wiem czemu akurat Panny z Wilka tak stanęły na piedestale, no nie wiem! 
Niech mnie ktoś przekona, że to opowiadanie przetrwało próbę czasu, chętnie posłucham, i odpowiem, że chyba raczej jednak nie przetrwało :)

Ale opowiadanie o cyrkowcu, co zaczyna poznawać inne życie, kończy się to tragicznie,  albo o opętaniu miłością, oj biednieńkij on i ona, ta od aniołów... Brzezina też mi zostanie w pamięci, z całym tym swoistym pięknem, na granicy liryki i zwykłego życia. Opowiadanie o rodzinie z młyna znad Lutyni, o wojennych ranach w duszy i w drugim człowieku - tak, bierzcie, czytajcie! Tak się pisze opowiadania, takich chcę czytać więcej!

Jakie właściwie polskie opowiadania polecacie? 
Mają też być tak dobrze napisane, jak u Iwaszkiewicza, taki warunek:)
___________________________
Brzezina i inne opowiadania 
Jarosław Iwaszkiewicz 
Wyd. Czytelnik
___________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #brzezinaiinneopowiadania #jarosławiwaszkiewicz #wydawnictwoczytelnik
Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, troch Gdzieś tam pomiędzy bibliotecznymi regałami, trochę obok Leśmiana,  ale tak bardziej w mrok, gdzie pod nogami pałętają się koty, jeże, w bibliotece wszystko wszak może się zdarzyć, jesienny zachód słońca też, nicości, byt z niebytem się mylą, a ja obok stoję i przypatruję się przelatującym gawronom, pomiędzy istnieniem a jego odwrotnością, wyciągam z regału Rymkiewicza, na los się zdaję, oj, to nie jest najlepszy pomysł... 
@w.dziurawych.trampkach - wybrałam te jesienne ogrody, proszę bardzo:)
_________________________
Jarosław Marek Rymkiewicz
Zachód słońca w Milanówku
Wyd. Sic!
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #jarosławmarekrymkiewicz #zachódsłońcawmilanówku
Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życi Małgorzata Halber to jedna z moich ulubionych życio-pisarek. Czytałam Książkę o miłości, czytałam Hałas, teraz Najgorszego człowieka i uważam że nikt poza Halber nie umiałby pisać jak Halber. I już. Ja tą szczerość i odzieranie warstw biorę i zachłannie czytam.
O czym jest #najgorszyczłowieknaświecie pisał swego czasu cały bookstagram, pod tym hasztagiem jest mnóstwo opisów, ja już tylko dodam swój stary wierszyk o kocie, bo pasuje do okładki:

Mam takiego kotka
Mały dość jest, nieporadny, 
nawet chwilami zabawny 
Balkon na czwartym piętrze 
wydaje mu się idealny 
do skakania przy barierkach

Chyba nie wie co to lęk

Przychodzi 
i bez pytania czy może 
każe się głaskać 

On naprawdę nie wie 
Co to lęk

PS. Tak, to jest książka o lęku. 
Czytaliście? Lubicie ten styl pisania?
______________________________
Małgorzata Halber 
@mroczny_msciciel 
Najgorszy człowiek na świecie 
Wyd. Znak Literanova 
@znak_literanova 
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram  #małgorzatahalber #znakliteranova
Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który n Bajka na dobranoc to nowy projekt bajkowy, który nam przyjemność przedstawić. Zanim przejdę do szczegółów, to powiem jedno: od września czytam dzieciom opowieści z tego cyklu i podoba się nam. A to najważniejsze. 

Cóż to jest, ów projekt i cykl?
Otóż Mateusz Racut - twórca Bajki na dobranoc - zaprasza nas do Lasu Mądrości, a tam czekają naprawdę sympatyczni bohaterowie: Lisek Dobrusek, Żabka Fajtłapka, Sowa Wiedzulka i inni. Przeżywają swoje leśne i życiowe problemy, raz będzie to złość i zazdrość, raz samotność, raz problemy ze zdrowiem... No samo życie, nieprawdaż? 
I cała magia bajek z Lasu polega teraz na tym, że problemy można rozwiązać... bez czarów. Żabka, Lisek, Dzik, Mrówka uczą się rozmawiać, oddychać, zastanawiać nad daną sytuacją a Lisek Dobrusek zawsze zapisuje w swoim pamiętniku, czego się dziś nauczył. I jest w tym piękna prostota, którą lubią dzieci. Lubią też powtarzalność bajek, ich przewidywalność i ciepło, które kryje się także w literackim języku opowiastek. 

Last but not least - są też kolorowanki do wydruku i wersje audio - taki bonus:) 

Nie poznałabym Liska Dobruska, gdyby nie propozycja współpracy ze strony twórcy - za co teraz naprawdę dziękuję. Po paru dobrych tygodniach sprawdzania i testowania - polecam. Polecamy! Bo dzieciaki-przedszkolaki najbardziej :) 

www.bajkanadobranoc.com
______________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #literaturadladzieci #współpraca #mateuszracut #bajkanadobranoc #całapolskaczytadzieciom
Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. Bliskie j Lubię świat z wierszy Małgorzaty Lebdy. 
Bliskie jest mi szukanie słów na opisanie życia tu i teraz, ale także gdzieś z boku. Chwile które stają się metaforą, lub też zupełnie na odwrót - szukanie tego, co najprostsze, już bardziej przecież o codzienności i to tak do kości się nie da. 
Właśnie tak, posłuchajcie: "możliwe, że chodziło o proste sprawy: pokryte rdzą brzozy, jary, w których rodziła się noc (...). I jeszcze to: słowa, te, co robią nam w środku radykalne rzeczy". 
Możliwe wszak, że chodzi właśnie o to.

"I czytanie wierszy, czytanie wierszy, czytanie wierszy na głos".

Rytmiczne, uspokajające staccato...
________________________
Małgorzata Lebda
Mer de Glace
Wyd. Warstwy
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #małgorzatalebda #merdeglace #wydawnictwowarstwy
Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Dobre to było kryminalne czytanie, muszę przyznać. Takie wyważone - akcja, groza i humor w proporcjach, które pozwalają zanurzyć się w książce z przyjemnością.

A sama historia oparta jest najpierw o opowieści  rodzinne, sięgające jeszcze czasów powstania styczniowego, potem autor sięga po opowieści i kroniki kryminalne, dodaje też parę legend z gór świętokrzyskich. 
Siembieda scala to wszystko historią dwóch zwaśnionych rodzin, dla których honor = zemsta i kto tego równania nie rozumie, to do rodziny nie należy, koniec kropka. Ech, Jadźka, mogłaś pokochać kogo innego, a tak to szekspirowski dramat się ułożył... 

Dodam, że nie jest to właściwie typowy kryminał, trochę się wymyka gdzieś obok, powiedziałabym bardziej: opowieść kryminalna. Z panoramą zawieruchy dziejów w tle, bo jak na powstaniu styczniowym się zaczęło, tak kończy się w czasach programu Temat dla reportera. Nie szukamy z komisarzami sprawcy, nie grzebiemy z detektywami czy profilerami w głowach morderców - bo wiemy co i kto. A jednak zostajemy z pytaniem o tę naszą ludzką naturę... 

I z obrazem wosku skapującego z gromnicy, kiedy zostaje wydany wyrok.

Jesienna polecajka - jak najbardziej!

@znak_literanova @monika_i_ksiazki - współpraca barterowa - i to udana, dziękuję :) 
____________________________
Maciej Siembieda 
@maciejsiembieda
Gołoborze
Wyd. Znak Literanova
#wspolpracabarterowa
______________________________
#gdziespomiedzy #bookstagrampl #maciejsiembieda #gołoborze #maciejsiembiedagołoborze
#wydawnictwoznakliteranova
Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię Jak zadbać o siebie, kiedy w dzieciństwie nikt cię tego nie nauczył - próba odpowiedzi. 
Próba, bo to pytanie na które nie będzie jednej prostej odpowiedzi. 

Więc - czy to próba udana? 

Dla mnie tak. Poradnik Niewidzialne rany mogę spokojnie polecać, jeżeli szukacie książkowo-fachowej pomocy w zakresie uporania się z dorastaniem w dysfunkcyjnym domu. 
Bez ckliwości, konkretnie o problemach w dorosłym życiu, kiedy dzieciństwo nie zapewniło ci stabilności emocjonalnej i kiedy wciąż jedną nogą - a raczej częścią umysłu - w tym rodzinnym domu tkwisz. 

"Chcę pokazać mechanizmy, zależności i schematy, które posłużą ci do stworzenia instrukcji obsługi własnej głowy" - pisze we wstępie autorka. Nie obiecuje różów ani brokatów na nowej ścieżce życia, ale mówi: spróbuj się sobie przyjrzeć z boku, daj sobie szansę. Przeczytaj, czemu się boisz, czemu wciąż jesteś przekonana o swojej "beznadziejności", a jak trzeba to idź też na terapię, przegadaj to swoje życie, daj sobie przyzwolenie na pomoc.

Warto zwrócić uwagę, że nie jest to akt oskarżenia wobec rodziców, nie - cała uwaga skupiona jest na próbie zrozumienia, przyjęcia pewnych faktów i zdecydowania się na takie życie, które nie będzie już uwięzieniem w przeszłości. 

Poradnik o odzyskiwaniu równowagi, nie dzięki magicznym plasterkom, a dzięki wiedzy z zakresu psychologii. 
Więc ja mówię: tak. Polecajka - jeśli potrzebujesz. 

#współpracabarterowa z @wydawnictwo_publicat
_____________________
Niewidzialne rany
Andżelika Dominiak-Banach
@andzelika.dominiak_psycholog
Wyd. Publicat
Ilustracje: Patrycja Niewiadomska
________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #niewidzialnerany #andżelikadominiakbanach  #wydawnictwopublicat
Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motyw Arabeski to rodzaj wypełnienia, tło, ozdobne motywy - coś co nie jest głównym obrazem. Mikroświaty. 
Opowiadane mimochodem, przyuważone, tu ślub, tu szpital, tam sprzątanie, albo ta smutna randka w hotelu, dzieciaki, którym zawozi się puszki i konserwy, przecież wojna, ale też przecież zwyczajne życie...
Ślady i zapiski spomiędzy światów ważniejszych i bardziej zrozumiałych: frontu i codzienności. 
Kiedy nachodzą na siebie, wszystko staje się inne. Niepasujące. Poprzesuwane.
Czytanie takich książek staje się rodzajem  współodczuwania, trudno z tych opowiadań wyjść. I to jeszcze w taki na przykład złoty październik sobie wyjść, ale warto je przeczytać, naprawdę.
Przynajmniej ja tak myślę;)

A wypożyczone są Arabeski z biblioteki, przypadkiem, kiedy tak chciałam już nic nowego nie brać, ach te postanowienia...
____________________________
Arabeski
Serhij Żadan
Tłum. Michał Petryk 
Wyd. Czarne
_____________________________
#gdziespomiedzy #bookstagram #arabeski #serhijżadan #wydawnictwoczarne
Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na tel Sięgnęłam po Złodziei bzu, bo akurat miałam na telefonie. A miałam bo kiedyś naczytałam się, że "czytajcie, czytajcie, będzie fajnie!".
No i nie, nie było fajnie, składam reklamację! I skargę i zażalenie. I ja się tak nie bawię i już.
Po pierwsze - nie było ostrzeżenia, że to parodia. Zdążyłam się pierdyliard razy oburzyć, zanim dotarło do mnie, że to groteska, parodia właśnie, że to Nic śmiesznego z innymi rekwizytami, że to Kariera Nikosia Dyzmy choć z innym tłem. Z wąsem Wałęsy.
Dopiero tak ustawiona perspektywa pozwoliła mi czytać spokojnie.
Po drugie - wcale i tak nie czytało się spokojnie, bo główny bohater to strasznie antypatyczna postać. Wkurzająca.
Po trzecie - wkurzam się na siebie, bo może wychodzi ze mnie jakaś, omatkobosko, dulszczyzna??? Jakieś kołtuny mam do rozplątania? Nie umiem sama z siebie się pośmiać? Cha, cha, cha. Właśnie że umiem. 
Po piąte i dziesiąte - żeby bez śmierdział zgnilizną - to już przesada. Totalnie. Tu już czuję się urażona do żywego! 

W każdym razie dzieje rodziny z Wołynia w naprawdę innym ujęciu, nietypowo. 

Kto teraz też chce przeczytać?? 😂
________________________
Złodzieje bzu
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Wyd. Noir sur Blanc
________________________
#gdziespomiedzy
#bookstagram #złodziejebzu #hubertklimkodobrzaniecki #noirsurblanc
Mój Instagram

życie i ...

Wielkie piękno zmienności

24 maja 2025
życie i książki

„Uparte serce”

30 stycznia 2022
życie i ...

Dzień jak co dzień

2 grudnia 2022
życie i ...

Pewnej nocy w Betlejem

27 grudnia 2023
życie i ...

Listy znad morza

6 lipca 2024
życie i problemy

Dzieci i trudne tematy… Jak rozmawiać o śmierci?

29 maja 2022
życie i książki

„Znikopis”

24 września 2021
życie i ...

Przed snem

18 marca 2022
życie i książki

słowo – jej dom

29 sierpnia 2024
życie i ...

zieleń od pierwszego zdania

12 grudnia 2024

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme