Skip to content
napis gdzieś pomiędzy - blog o życiu i...
Menu
  • O mnie
  • Gdzieś pomiędzy – czyli gdzie?
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy
  • Czytamy dzieciom
  • Opowieści rodzinne
Menu
zapada zmierzch - zapalają się lampy na ceglanym murze, otoczone są liśćmi, bluszczem

Zmierzch

Posted on 11 lipca 202311 lipca 2023 by Ola

Lubicie słowo zmierzch? Czy wolicie zwykły wieczór?

Ja lubię szeleszczący, miękki dźwięk słowa zmierzch. Kiedy się je wypowiada, to niczym przy magicznym zaklęciu wokół robi się bardziej szaro, mroczno, ale też cicho i przytulnie. Powietrze robi inne - zimą mroźniejsze, latem - pachnące.

Zmierzch to ten moment, kiedy na chwilę stajesz w oknie i żegnasz dzień. Choćby krótką myślą, choćby westchnieniem.  

A jak ktoś jest takim pogrążonym w rozmyślaniach i smętach melancholikiem jak ja, to stoi w oknie do późnej nocy, a jakże! Dużo tych myśli trzeba zmieścić…  

Zmierzch – gdzieś pomiędzy błędami dnia a chwilą na wytchnienie. Zanim nadejdzie nowy dzień. I raczej od błędów wolny nie będzie, my to już wiemy, prawda? Ale i tak się będziemy starać, żeby było lepiej. Niestety. Licho nie śpi i będzie nam szarpało nerwy. Na szczęście o zmierzchu najczęściej Licho też już sobie leży pod kołderką. Czasem rozchichotane skacze po łóżeczku i śmieje się bezzębną paszczęką, ale już zaraz, za chwilę, będzie spokój…  

Jeszcze przejdziesz po domu, to poprawiając, to chowając, to zbierając a tamto omijając – do jutra nie ucieknie – jeszcze kota wpuścisz łaskawie, co by mu tyłek nie przemarzł, delikatniś jeden i zatrzymujesz się na chwilę przy tym oknie, patrzysz w ciemniejące niebo. 

Czas na bilans. 

Moje młodsze dziecko ma dwa rodzaje bilansu na koniec każdego dnia: to był albo najlepszy dzień świata, albo najgorszy. Nie ma, że coś pomiędzy! Ale za to całkiem możliwe, że będzie to jednocześnie ten i ten dzień. Bo mama kazała się umyć, zgroza i obłęd, albo na spacer kazała iść, kto to widział, najgorzej; ale też kuzyn wpadł z opowieścią, coś fajnego obejrzeli, pograli, pośmiali się – najlepiej!  

 – Piotrek – mówię czasem, kiedy już mały leży pod swoją kołderką w jeże – a jutro też będziemy się tak denerwować nawzajem? Dzisiaj były takie krzyki i niepotrzebne płacze, i nerwy. A wiesz, że jak mama każe, to trzeba zrobić. Dlatego, że to jest dla ciebie dobre, ja nie chcę dla ciebie nic złego. 

– Ale to ja rządzę tym piętrem! – mówi mój księciunio.  

– A myślisz, że król nikogo nie słucha? Że się nie myje? I siedzi cały dzień przy bajkach?  

– No nie. 

– To co zrobimy jutro? 

Mój mądrala myśli. Nie chce się przyznać, że krzyki były niepotrzebne. Ja tam go nie zmuszam. Może w końcu coś wymyśli. Zawsze mówię jeszcze tylko, że go kocham, nawet jak się na siebie denerwujemy. 

Dobrze mieć jedną zasadę – nie iść spać z nerwami. Nerwy w łóżku to kiepski towarzysz, zwłaszcza na trzeciego!  

Niech ten bilans dnia zakończy się porozumieniem. Niech trwa długo w noc, aż zagoją się te codzienne rany! Ty to a ja tamto… Ja więcej, ty mniej… Zmierzch to pora na wyjaśnienie, na rozmowę.  

Dużo rzeczy odkładamy na następny dzień, ale niech to nie będzie szukanie zgody.  

Znam to uczucie, kiedy zasypiasz i budzisz się z myślą, że ktoś, kogo kochasz jest na ciebie zły, to jak dźwiganie kamieni, jak wytarcie gumką radości z dnia. I z całych sił staram się tak w swoim domu nie robić. Mogło się w ciągu dnia zdarzyć, że na siebie krzyknęliśmy, nie dogadaliśmy się, nie zdążyliśmy, bo zmierzch nadszedł, jakby go coś goniło, byle szybciej i rach ciach – już wieczór, to niech chociaż uścisk wystarczy. Przytulenie, żeby dzień był jednak ten najlepszy. Jeżeli miałam rację, to przecież nie stracę jej przez to, że się na ludzi wokół poobrażam. Jeżeli oni mieli rację – to jutro pewnie to przyznam, na razie niech będzie przytulenie. Ważniejsze niż racja…  

Są takie dni, które kończymy z wielką ulgą.  

Są takie, które mogłyby trwać dłużej. 

Są zmierzchy łagodne, złociste, są też szare, rozbrzmiewające bluesem, przepłakane. Głośne lub wypełnione ciszą. Spokojne lub takie, kiedy sięgamy po tabletki, po melisę, bo roztrzęsieni jesteśmy. 

Są oczywiście i takie, kiedy nie zdążymy dokończyć w myślach słowa “zmierzch”, nosem zaryjemy w podusię i chrapiemy snem zasłużonym. 

Jedne z moich ulubionych zmierzchowych chwil to te, kiedy wybieram, co będę czytać jeszcze przed tym zaryciem nochala w podusię. Razdko kiedy wieczorem obsługuję telefon, laptop – wolę w dzień. Przygotowania do pracy – o nie, nigdy wieczorem. Nigdy o zmierzchu. To zbyt moja chwila, taka tylko moja, praca jest zajęciem dziennym. Kiedyś potrafiłam nocami przeszukiwać internet w poszukiwaniu pomysłów, dziś już nie mam takich szaleńczych pokus.  

Zmierzch to czas, kiedy mój pesymizm kuli się, odwraca do mnie tyłem, idzie sobie gdzieś hen, a ja mam czas na zebranie myśli. Na odzyskanie nadziei. Był taki filozof, Kierkeegard, mówił on o braku nadziei jako o “chorobie na śmierć”. Trzeba znaleźć w naszych szaleńczych czasach chwile na odzyskiwanie nadziei, na regenerację sił, żeby na tą śmierć się nie rozchorować na dobre!  

Choć głowę daję, że jest to coraz trudniejsze. A z drugiej strony rękę daję, że nie jesteśmy tak źli, jak się na pierwszy rzut oka (w gazety i internety) wydaje. Jest nas po świecie trochę takich rozsianych, co to wciąż nadzieję mają. Piękno docenią. Dobro odkopią.  

Zmierzch jako pora rozmyślań nad kondycją ludzkości? Czasem i tak może być.  

Posłuchajcie: 

Dawno, dawno temu żyli sobie ludzie, zwyczajni jak my dziś. Obserwowali, co dzieje się wokół nich i w nich samych. Niektórzy lubili te obserwacje, a niektórzy się ich bali.  Z tego strachu woleli nie wychodzić dalej niż sięga ich wzrok i nie chcieli słyszeć o marzeniach i zmianach. 

“Liczy się to, co jest tu i teraz – mówili, oglądając się trwożnie za siebie, czy ich żaden zły los nie dosięga. – Zostawcie te gwiazdy, to słońce, te obliczenia i te znaki pisane kredą po tabliczkach. Jeszcze z tego jakie nieszczęście będzie! Jeść trzeba, spać trzeba, bogatym być trzeba, ot co!” 

“Jeść, spać, bogacić się! – oburzali się drudzy. – To ma być wszystko? Na to nasz cały świat został stworzony? Musi być coś więcej! Będziemy szukać sensu, wolności i szczęścia!” 

Jak to zwykle bywa, ludzie rozchodzili się, machając ręką, że ci drudzy to nigdy nic nie zrozumieją.  

Pewnego dnia do ich miasteczka przybył mędrzec. Opowiadał o świecie, tym który jest dalej niż na wyciągnięcie ręki. Opowiadał, że to co widzimy to tylko cienie prawdy. Że patrzymy wszyscy w stronę cieni a nie prawdziwego światła. Opowiadał, że nasze codzienne życie to tylko jaskinia, a my tak naprawdę chcemy z niej wyjść, uciec… Te słowa rozpaliły kilka głów w miasteczku. Przewracając się w nocy z boku na bok niespokojnie, niektórzy myśleli o tym, że chcą znaleźć wyjście z jaskini. Chcą zobaczyć świat taki, jaki jest naprawdę. Odkryć jego tajemnice. Muszą dotknąć, sprawdzić, przekonać się! 

Inni w miasteczku też tej nocy spali niespokojnie. Bali się, że ich ukochani odejdą, ogarnięci iskrą poszukiwania prawdy i sensu, którą rozpalił w nich przychodny mędrzec. Przypominali sobie, co w sąsiednim miasteczku stało się z jednym takim młodzieńcem… Też pragnął wolności, pragnął wzbić się do gwiazd, uciec od wszystkiego, co trywialne, zwyczajne… Zbudował skrzydła. Połączył je woskiem. Jednak cała ta jego mądra nauka nie zdała się na nic, bo zapomniał, co dzieje się z woskiem w pobliżu słońca. Zapomniał. Podobno ostatnie, co widzieli ludzie w miasteczku, to uśmiech szczęścia na jego twarzy, kiedy leciał w kierunku swojej wolności. Nie wiadomo, czy uśmiechał się i wtedy, kiedy skrzydła się rozpadały, bo jego ciała nigdy nie wyłowiono z morza, do którego wpadł. Czy życie jest tego warte?  

Czy życie jest tego warte? – pytali się ludzie dawno, dawno temu; pytają się i dziś… 

Z taką przypowiastką i zawieszonym w zmierzchającym powietrzu pytaniem zostawiam was. Do następnego wpisu!

Nawigacja wpisu

← Czytam z sentymentem #2
Książkowe serie na lato →

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

kontakt
Ola, siedzi w oknie, zdjęcie czarno - białe, melancholijne, bo tematem jest czas
To ja, Ola, zapraszam do mojego zwykle uśmiechniętego świata. Choć chwile zwątpienia, goryczy i szarości też tu są, co zrobić... Też tak masz? To się zrozumiemy!
Poczytasz u mnie o życiu codziennym, o polecanych książkach, o wychowaniu. Znajdziesz też chwile z dobrą muzyką!

Ostatnie wpisy:

  • Co czytać – moim zdaniem
  • Wielkie piękno zmienności
  • Za oknem słyszę mewy
  • Bajka o chochliku i dla chochlików
  • zieleń od pierwszego zdania
książka Małgosi Cudak, Mała księga mieszkańców puszczy
Książka M. Cudak, nad którą objęłam mój pierwszy patronat.
Książka R. Barancewicz, mój drugi cudny patronat.
Antologia bajek, jedna z nich jest napisana przeze mnie samą, osobiście:) Premiera 12.04!

Często zaglądam do:

gach z pawlacza - blog z opowiadaniami. Muzy, upiory i inne takie stwory...

na stronie bajki - blog Małgosi Cudak, z bajkami do słuchania i książkami do czytania

miss ferreira - blog o życiowych zamieszaniach

julia rozumek - blog pisarsko - życiowy

Archiwa blogowe:

  • maj 2025
  • luty 2025
  • grudzień 2024
  • listopad 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • lipiec 2024
  • czerwiec 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • styczeń 2024
  • grudzień 2023
  • listopad 2023
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • życie i …
  • życie i książki
  • życie i problemy

anegdotki dobry humor dziecko jesień kryminały książki malarstwo matka-feministka małżeństwo musierowicz muzyka mąż notatki nowy_dzień opowiadanie przepis reportaże rodzina rozmowa rozmowy samo życie spokój współczucie wychowanie wyjaśnienie zdjęcia zdrowie święta żółte liście

życie i ...

Krótka historyjka o (nie)konsekwentnym wychowaniu.

25 września 2021
życie i ...

„Mój szczęśliwy dzień”

1 stycznia 2022
życie i ...

Początek

23 września 2021
życie i książki

Książkowe serie na lato

12 lipca 2023
życie i książki

Z cyklu – o książkach

26 września 2021
życie i ...

O pisaniu.

23 października 2022
życie i książki życie i problemy

Z cyklu – co czytać

8 kwietnia 2022
życie i ...

Życie i… szkoła. Rozmowa.

11 listopada 2023
życie i ...

Żółte liście – część 3

5 listopada 2021
życie i książki

Opowieści rodzinne. Wiosna – część 3

4 marca 2023

© 2025 gdzieś pomiędzy | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme